piątek, 8 lipca 2016

Od Natsume - C.D Tary

Ponieważ nie chcieliśmy się zbytnio oddalać od Tary, wraz z Sorą usiadłem na ławce, był środek dnia więc sam się dziwiłem, że jakąś udało nam się zająć. Obok nas przechodziło mnóstwo ludzi, czy to do pracy, czy też dzieci idące ze szkoły do swoich domów. To dziwne, że zaraz za tą dziwną kopułą, ludzie prowadzą takie normalne, beztroskie życie. Pogłaskałem kota, który od jakiejś godzinie smacznie sobie spał na moim ramieniu, jedynie teraz posadziłem go sobie na kolanach. Może siedzielibyśmy sobie tak jeszcze minutę lub dwie w spokoju czekając na naszą towarzyszkę, kiedy to usłyszeliśmy głośny huk i krzyk jakiejś kobiety z dzieckiem, która musiała być świadkiem czegoś strasznego. Jako iż Sigmy miały pewien obowiązek utrzymywania porządku, odłożyłem kota na ławkę i wraz z Sorą pobiegliśmy tam jak najszybciej (kot się nie zgubi, nawet jeśli go ktoś porwie… zaraz zwróci). Staraliśmy się jakoś przepchać, żeby móc spokojnie tam dojść ale szło nam opornie. Przewracając parę osób na ziemię było jednak rozsądnym rozwiązaniem, tym oto sposobem szybko wbiegliśmy w zaułek. Kiedy tylko powiązałem sobie fakt, kto tam był krzyknąłem do Sory, żeby odgoniła gapiów. Sam natomiast znalazłem się przy drętwym ciele Tary. Kałuża krwi już od jakiegoś czasu przestała się powiększać, co było złym znakiem.
- Choleraa jasna… Madara! – krzyknąłem i już po chwili stał obok mnie ogromny lis który ledwie mieścił się w zaułku, widać było po nim to, że jest śpiący ale nic nie powiedział. – Pomóż mi…
- Ja nic tutaj nie wskóram, ale ktoś inny owszem – powiedział patrząc się na mnie porozumiewawczo.
Nie zamierzałem jej już nigdy przyzywać, ale w tym momencie było to konieczne. Wyjąłem grubą książkę z torby i wyrwałem kartkę znajdującą się na samym końcu. Jej skrawek włożyłem sobie do ust i składając ręce dmuchnąłem w papier. Znaki uleciały jak na wietrze, formując się powoli w kształt wysokiej, czarnowłosej kobiety. Jej oczu nigdy nie było widać przez jej długą grzywkę… co z jednej strony mogło być plusem, sama jej obecność była przygnębiająca, nie chciałem przypadkiem jeszcze spojrzeć w jej oczy.
- Wiesz Paniczu co masz przecież zrobić – uśmiechnęła się a następnie wyszeptała do ucha to co miałem w tej sytuacji zrobić – Jesteś spięty Paniczu… to chyba znak, że na mnie już pora. Ale najpierw…
Uklęknęła przed Tarą szepcząc tam te swoje dziwne słówka. To najprawdopodobniej jedyne wyjście, żeby przywrócić ją z krainy cieni, ale jakie kosztowne… chociaż patrząc na ilość ludzi znajdujących się w ośrodku… nie zrobi nikomu to różnicy. Kiedy skończyła, zniknęła. Podszedłem do dziewczyny która… oddychała. A jednak jej oddech był bardzo płytki, rana postrzałowa zagoiła się, odchyliłem materiał jej ubrania… nie było nawet śladu po tym, żadnej blizny, po prostu nic. Westchnąłem cicho, podnosząc dziewczynę delikatnie. Kiedy wyszedłem z zaułku, wywołałem nie małe poruszenie. Zarówno ja jak i Tara byliśmy w jej ‘’starej’’ krwi.
- Co z nią? – zapytała Sora
- Już wszystko dobrze, znowu żyje…
- Znowu? –zapytała zdziwiona.
Spojrzałem na nieprzytomną twarz dziewczyny, była taka spokojna… jakby po prostu zasnęła.
- Proszę Pana! – krzyknął jakiś mężczyzna z noszami – Nie powinien Pan w ten sposób postępować z osobą ranną, proszę ją w tym momencie nam przekazać, jedziemy do szpitala.
- Poszkodowanej już nic nie jest – uniosłem materiał ukazując zagojone miejsce. – Nawet jeśli nie może Pan zabierać osób z Ośrodka do szpitala, prawda?
- No nie mogę… - facet spiął się kiedy uświadomił sobie z kim rozmawia – Ale możemy was dowieść na miejsce.
Przytaknąłem wchodząc do karetki, dopiero tam pozwoliłem zabrać od siebie dziewczynę. Sora weszła do środka zaraz za mną, cały czas przypatrując się dziewczynie bez zbędnego wyrazu twarzy.
Na miejsce dojechaliśmy w przeciągu… siedmiu minut? Kiedy tylko znaleźliśmy się na terenie ośrodka, Tara została zabrana do naukowców, my natomiast zostaliśmy odprawieni do siebie. Przez resztę drogi wraz z Sorą nie odzywaliśmy się do siebie. Pewnie już w spokoju dotrwalibyśmy do samego końca, gdyby nie Sigmy z Plutonu A.
- Co tam się właściwie stało… zostaliśmy poinformowani o tym, że ktoś z waszego Plutonu…
- Rana postrzałowa. Sprawcy nie było już na miejscu – przerwałem jakiemuś chłopakowi którego imię właśnie wyleciało mi z głowy.
- Ale nic jej nie będzie prawda?
- Nie… - chociaż nie powiedziałbym, straciliśmy ją…
Po tej krótkiej wymianie zdań, wycofałem się do swojego pokoju, z którego jak na złość zaraz to zostałem wyciągnięty przez naukowców. Czyli jednak nie pasuje im to co zrobiłem. Kiedy tylko znalazłem się w dziwnym pomieszczeniu, w oczy od razu rzuciła mi się Tara, już umyta i przebrana w biały strój. Siedziała na krześle, jednak z jej twarzy nie dało się wyczytać niczego.
- Natsume Takashi… czy będziesz nam w stanie wytłumaczyć, co zrobiłeś z naszą Sigmą?
- Waszą Sigmą… - powiedziałem cicho pod nosem – Wasza Sigma była martwa, przywróciłem ją do życia i tyle. To, że straciła ‘’rozum’’ i po moce, nie jest moją winą. To jedynie koszt przywrócenia jej tutaj.
- To był kosztowny projekt Panie Takashi… kto się nią teraz zajmie?
- Nie wiem, ja?
~
Minął już tydzień od tego incydentu z Tarą oraz tydzień od chwili, kiedy dziewczyna została przeniesiona do mojego apartamentu. Z początku nie byłem szczęśliwy z tego, że muszę się zajmować dziewczyną która praktycznie nic nie zrobi bez mojej pomocy. Ale teraz już przywykłem. Jedyne co dziewczyna potrafiła zrobić, to prosto siedzieć, przejść parę kroków samodzielnie, oraz jeść i korzystać z toalety. Jedyne problemy jakie miała to przebranie się, mycie oraz wchodzenie po schodach.
- Chodź Tara, idziemy się przejść. – pomogłem jej wstać, chociaż nie rozumiała mnie, dosyć sprawnie reagowała na kontakt fizyczny.
Powoli wyszliśmy z budynku, kierując się do Parku. W nim było chłodno i z tego co zauważyłem, dziewczyna lubiła siedzieć nad stawem. Dlatego też właśnie tam w tej chwili się udaliśmy. Idąc z dziewczyną pod ramię, mogłem ją sprawnie doprowadzić do wyznaczonego przeze mnie celu, szła wolno ale za to w stałym kierunku przez co nie sprawiała problemu.

(Zacięłam się więc może ktoś? Może być ktoś z Plutonu A lub B albo ktoś jeszcze inny 8))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz