piątek, 8 lipca 2016

Od Evan'a - C.D Elainy

W wieku ośmiu lat zostałem wybrany. Wybrany przez moją Arcanę, której nosicielem się stałem. Nie wiedziałem czy byłem zadowolony, gdy dowiedziałem się o jej istnieniu. To raczej było czyste zaskoczenie mieszane z niepewnością. Moc wydawała mi się przydatna. Przynajmniej tyle pamiętałam, dopóki nie dostałem się do Rimear.
Nie pamiętałem nic z poprzedniego życia. Nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Świadomość, że nie mogłem przypomnieć sobie twarzy rodziców, najbliższych nie była dla mnie nieopisanym bólem. Może nawet ich nie miałem, a moja przeszłość była bardziej skomplikowana niż mogłem sobie wyobrazić? Nie przejmowałam się tym. Liczyło tylko się to co jest i będzie przede mną. Przeszłość nie jest istotna.
Wstałem z miękkiego fotela, po czym skierowałem się w kierunku drzwi. Opuściłem gustownie urządzony salon i wyszedłem na korytarz. Był przeraźliwie biały, czyli praktycznie tak jak wszystko w ośrodku, poza pewnymi wyjątkami. Biała podłoga, sufit, ściany. Dosłownie wszystko zlewało się ze sobą w nudną jedność.
Ruszyłem przed siebie. Wydawało mi się, że korytarz nie miał końca. Jedynie mdłe światełko na jego końcu informowało mnie, że da się z niego wyjść. Upewniało, że to tylko mózg płata mi figle. Droga i tak sama w sobie strasznie się dłużyła. Zdążyłem zapamiętać na pamięć każdy szczegół korytarza. Wiedziałem, gdzie znajdowały się drzwi, których za pierwszym razem nie można było się dopatrzeć. Jednakże jeżeli wpatrywało się w odpowiedni skrawek ściany, można było rozróżnić ich kontury. To była sztuka, którą opanowałem.
Zatrzymałem się przed drzwiami, które prowadziły do mojego pokoju. A przynajmniej powinny prowadzić, bo gdy tylko wszedłem do środka, zastałem w nich warczącego na mnie wilkopodobnego zwierza oraz fioletowooką dziewczynę, która patrzyła na mnie ze zdumieniem. W pierwszej chwili nie mogłem ogarnąć co się stało. Zaraz dotarło do mnie, że pewnie nie poinformowano mnie o kolejnej zmianie pokoju. Tutaj zdarzało się to dosyć często, a w ostatnim czasie bardzo często. Do Rimear dołączała coraz większa liczba członków.
— Kim jesteś? — zapytała nieufnie dziewczyna, mrużąc groźnie oczy. Zwierzę ujadało coraz głośniej. Ignorowałem je, skupiając swoją uwagę na dziewczynie. Nie widziałem jej wcześniej na terenie ośrodka.
— Evan — odparłem spokojnie. — Evan Wilson — dodałem po chwili, uznając to za stosowne. Dziewczyna lustrowała mnie wzrokiem, po czym zawołała do siebie zwierzę. Death, bo tak blondynka ją nazwała, usłuchała się, nie spuszczając mnie z oczu ani na chwilę.
— Elaina Galathynius — przedstawiła się, a ja zanotowałem sobie jej imię w pamięci. Wpatrywała się we mnie chwilę w milczeniu, po czym pogłaskała czule swoje zwierzę, skupiając na nim uwagę. Podniosła ponownie wzrok na mnie. — Również posiadasz moc Arcany?
— Tak — odpowiedziałem pewnie, przeczesując wzrokiem jej pokój. Wyglądał aż za nadto dziewczęco. Przynajmniej jak na mój gust. Nie skupiając się więcej na nim, tym razem ja postanowiłem zadać jej pytanie. — Jesteś nowa...
Dziewczyna zaraz mi przerwała.
— Dlaczego tu wszedłeś? — Ton jej głosu był przesycony złością i irytacją.
— Myślałem, że to mój pokój — poinformowałem ją. Elaina uniosła do góry brwi.
— Twój pokój? — zdziwiła się, marszcząc je tym razem. Westchnąłem cicho, kompletnie nie miałem ochoty tłumaczyć jej o co chodziło. Jednakże nie wyglądała na usatysfakcjonowaną moją odpowiedzią. Wolałem z nią nie zadzierać dla świętego spokoju.
— Tak. Ostatnio często zmieniają pokoje — wyjaśniłem, nie siląc się na zapoznanie ją ze szczegółami. To była moim zdaniem wystarczająca odpowiedź. Dziewczyna po prostu wpatrywała się we mnie chwilę nienawistnym wzorkiem, a ja zastanawiałem się, co zamierza zrobić.

< Elaina? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz