niedziela, 25 września 2016

[Team 3] Od Hiro - C.D Hyou

Czy to jest normalne ja się pytam? W jednej chwili leżysz sobie spokojnie w wygodnym łóżeczku, a w następnej otępiały na twardej podłodze, kręci ci się w głowie, oślepia cię słoneczne światło a do tego bliżej nie zidentyfikowany osobnik szturcha cię w bok. To na 100% nie jest normalne. Po chwili z rozmazanych konturów wyłania się postać, teraz jestem pewien, że to białowłosa kobieta tylko z kocimi uszami i to w samym staniku. Nie specjalnie dziwne zważając na temperaturę panującą w tym miejscu, chociaż uszy był zastanawiające, następną osoba która wynurzyła się z ciemności był z pewnością chłopak, również białowłosy chociaż zdziwiły mnie paznokcie umalowane na czarno, cóż kwestia gustu. Gdy tylko odzyskałem władze w kończynach usiadłem, przeciągnąłem jak po porządnej drzemce po czym popatrzyłem na tę dwójkę, oni również wpatrywali się we mnie z zaciekawieniem w oczach i wyczekiwali jakby coś zaraz miało się stać. Pierwszy odezwała się kobieta:
 - Kim jesteś i co zrobiłeś z Anjiką?
 - Ja nazywam się Hiromi, a co do Anjiki nie wiem nic kimkolwiek jest ta osoba - odpowiedziałem.
 - Kłamiesz! Ja tam sądzę, że nas zaatakował i należy się go pozbyć - rzekł białowłosy - po czym z jego placów wysunęła się dziwna macko-podobna narośl. Bleeee okropieństwo, na szczęście stan odrętwienia minął i mogłem normalnie się poruszać. Odskoczyłem w ostatniej chwili, zwlekałbym sekundę dłużej a przeszyłoby mnie to oślizgłe coś. Zgaduję, że poruszało się kontrolowane przez myśli właściciela a to niewróż
 - Daj se na wstrzymanie, bo komuś może stać się krzywda i zapewniam cię, że tym kimś nie będę ja.
 - Powodzenia - odparł, po czym zaatakował po raz kolejny.
Jednak macka nie dotarła do celu, gdyż na drodze stanęła jego towarzyszka.
- Odpuść - krzyknęła, po czym podeszła do niego by pokazać mu coś na urządzeniu przypiętym do jej nadgarstka. - chłopak odszedł oburzony, a dziewczyna ruszyła w moją stronę.
- Przepraszam cię za niego. Ja jestem Hyou a ty przed chwilą dołączyłeś do naszej drużyny, której oczywiście jestem kapitanem - uśmiechnęła się promieniście.
- Miło mi cię poznać, lecz jeszcze lepiej byłoby gdyby ktoś mi wytłumaczył co ja tutaj robię.
Teraz dopiero miałem czas się rozejrzeć, znajdowaliśmy się w środku czegoś co z pozoru wyglądało na miasto, chociaż całkiem opustoszałe gdzie nie gdzie znajdowały się pola zieleni a w oddali nie było widać nic więcej. A mnie cały czas dręczyło jedno pytanie. Po jaką cholerę ktoś mnie tu sprowadził? A jedynymi osobami którymi mogłem o to zapytać była pół kocica i dość agresywny jegomość, logicznym było raczej wybrać tę pierwszą opcję.
Po chwili zastanowienia Hyou zrelacjonowała mi o co chodzi. No tak czyja mogła być to sprawka jak nie tych cudownych naukowców. Lepiej być nie mogło. Moje rozmyślania przerwała Hyou mówiąc o swojej Arkanie i agresywnego pana którego nazwała Kaneki oraz pytając o moją.
- Moja Arkana opiera się na energii gwiazd, a bronią która się posługuję jest kosa.- odpowiedziałem pokrótce.
- Wszystko ładnie pięknie tylko gdzie ona jest - odparł rozglądając się na wszystkie strony.
Uśmiechnąłem się po czym dotknąłem kawałka tkaniny który zaczął intensywnie świecić po czym tuż obok zmaterializowała się kosa którą błyskawicznie chwyciłem i oparłem na ramieniu.
Wydawała się delikatnie zaskoczona. Chwyciła mnie za nadgarstek i ruszyła mówiąc:
- Wybacz, ale zmarnowaliśmy wystarczającą ilość czasu, najwyższa pora by ruszyć i znaleźć przeciwnika.
Schowałem broń z powrotem po czym dogoniliśmy Kanekiego, który następnie starał się iść ode mnie jak najdalej i ruszyliśmy w stronę wyznaczoną przez Hyou sądząc po wielkości budowli mogłem wywnioskować, że im większe są budynki tym bliżej centrum tego czegoś się znajdowaliśmy. Przemierzaliśmy wciąż przez prawie nie zmieniającą się okolice która wydawała się nie mieć końca. Dało mi to czas, żeby przemyśleć sytuację. Mam w drużynie łuczniczkę na poziomie sigmy, gościa z dziwnymi mackami i siebie, nie mamy zielonego pojęcia gdzie i jakimi umiejętnościami dysponują nasi przeciwnicy i zmierzamy w nieznane. To początek na prawdę cudownej przygody. Hyou nagle się zatrzymała i przytrzymała rękę by nas zatrzymać, na początku nie rozumiałem o co chodzi, lecz dopiero po chwili dostrzegłem na horyzoncie ledwie widoczne sylwetki trzech osób zmierzających w linii prostopadłej do nas. Po sposobie poruszania się zrozumiałem, że jeszcze nas nie zauważyli. Na reszcie zacznie się coś ciekawego!

[Hyou? Kaneki? Azusa?]

[Team 3] Od Hyou - C.D Kaneki'ego

Moja głowa, która powinna od dawna być przepełniona strategiami i pomysłami, do tej pory świeciła wielkimi pustkami. Nie miałam jednak żadnej motywacji, by zacząć myśleć nad wszystkim głębiej. Wokół nas nie panowała zbyt przyjemna atmosfera, każdy robił coś na własną rękę i jedyne, w czym się zgodziliśmy, to znaleźć budynek i tam przeanalizować wszystko jeszcze raz. Minęło sporo czasu, dlatego wiedziałam doskonale, że reszta drużyn od dawna próbuje sobie skoczyć do gardeł. Jednak kolejnej szansy od losu – gdzie miałam znów postarać się wymyślić plan działania – nie wykorzystałam. Zamiast tego, już przy pierwszej lepszej okazji zetknięcia głowy z miękkim materacem, oddaliłam się w otchłań snu. A co! Przecież to razem mamy nad tym polemizować.
   Kiedy otworzyłam powieki, przez wielkie okna przedostawał się blady blask słońca, który oświetlał nieco splądrowany pokój i przy okazji drażnił moje żółte tęczówki. Dopiero, gdy odzyskałam świadomość, mogłam sobie przypomnieć, że obudził mnie Kaneki. Anjika również dochodziła do siebie. Ukradkiem spojrzałam na leżący łuk, który wciąż nie miał swojego właściciela. No ja swój mam, więc tego wziąć nie mogę, to absurd.
   – Musimy zdecydować, gdzie pójdziemy i zacząć działać. Przydałoby się też jedzenie i picie oraz jakiś plan działania – powiedział białowłosy. O kurde, jaki on dzisiaj rozmowny. Jednak pierwsze co zauważyłam, to fakt, że niezbyt trafne jest planować następne miejsce pobytu, bo ta mapa jest nam całkiem nieznana, a ponadto wróg może czaić się gdziekolwiek. Mimo to, w głębi serca miałam nadzieję, że inne teamy wybrały sobie za szlak otwarty teren, bo kto bawiłby się cały czas w podchody?
   – Jedzenie i picie? Gdzie ty kolego chcesz to wszystko znaleźć? Tu nie ma na to czasu… Ej, może jeszcze sobie podwieczorek zrobimy? Taka ładna pogoda, słońce świeci, dwadzieścia trzy stopnie, można się opalić i nacieszyć tą chwilą. – Złączyłam ręce oraz powiedziałam to takim teatralnym tonem, że dołączenie do teatru byłoby skromnością. Ale mniejsza! Propozycja z planem działania wcale nie była taka głupia, ale niestety nie było w niej nic, oprócz tych dwóch krótkich słów.
   – Dobra ludzie… – Ziewnęłam i rozprostowałam się ociężale, rozciągając wszystkie swoje mięśnie, które przez dwa dni lenistwa przyzwyczaiły się do całkowitego braku adrenaliny. Brakuje jeszcze chipsów i coli, wtedy już bym wrosła w ziemię oraz czekała, aż każdy wzajemnie się “pozabija”, wtedy wyjdę z kryjówki i dobije ich jak taka Grażyna. – Anjika, twoje umiejętności znam, ale dalej niewiele wiem o Kanekim. Nawet po jego wczorajszej paradzie. – Odwróciłam się w stronę jasnowłosego chłopaka, który od razu spojrzał na mnie z minimalnym przepływem ekscytacji. Zapewne nie był zbyt chętny, by opowiadać o swojej Arcanie, ale powinien wiedzieć, że to dosyć niezbędne.
   – Słuchaj… nie mamy czasu na podchody. Każdy teraz pewnie zagląda we wszystkie kryjówki tej Areny, żeby kogoś znaleźć i udupić. Musimy się trochę ruszyć… – Ponagliłam, a kiedy w końcu zauważyłam, jak jego usta się otwierają, poczułam nieukrywaną ulgę, że ta dyskusja jednak zakończy się szybciej.
   I takim sposobem dowiedziałam się mniej więcej, jakimi umiejętnościami dysponuje nasz team’owy chłopiec. Jakieś macki, tworzenie nowych organów… słuchało się z lekka obrzydliwie, ale to nie znaczy, że żadna z jego mocy jest nieprzydatna. Na początku, słuchając go, myślałam nad tym, w jakich sytuacjach bylibyśmy w stanie połowę z nich zastosować, by – albo się ze sobą zsynchronizować – albo najzwyczajniej w świecie przeżyć. Tak naprawdę to w pewnym momencie nabrałam nawet minimalnych szans na to, że uda nam się bez większych uszkodzeń opuścić ten jakże dziwny wynalazek naukowców. A tam, złudne nadzieje nikomu nie zaszkodziły, ale mamy jeszcze cały piękny dzień…
   Gdy jednogłośnie zdecydowaliśmy, że zaczniemy swój spacerek po Arenie, opuściliśmy wcześniej zamieszkany budynek i ruszyliśmy… wprawdzie to w losową stronę. Żar lejący się z nieba odbierał mi niemal całą energię. I czułam się jeszcze gorzej, mając na sobie cholerne ubrania, których miałam nadzieję przy pierwszej okazji się pozbyć. Szybko także musiałam zmywać ze swojej skóry powstałe kropelki potu, które chyba teraz występowały w najmniej spodziewanym miejscu na moim ciele.
   – Ym… chyba się nie obrazicie, ale jest mi strasznie gorąco… – Wydukałam zmęczona, a następnie – bez jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony towarzyszy – zdjęłam z siebie bluzkę i oplotłam ją kurczowo wokół bioder, chwytając głęboki, przepełniony ulgą haust powietrza.
   Ani Anjika, ani Kaneki najwyraźniej nie mieli nic przeciwko, biorąc pod uwagę ich przelotne, beznamiętne spojrzenia ukierunkowane w moją stronę. No ja się chociaż opalę, ich strata… Moja górna partia ciała przyodziana była jedynie w czarny, koronkowy biustonosz, który na dodatek nadawał taki ładny kształt  moim piersiom, iż świeciły one w grzejącym słońcu. I nagle, w okamgnieniu coś odrzuciło mnie parę metrów dalej. Była to błękitna energia podobna do wiatru, lecz na pewno nie miała żadnych podobnych właściwości do tego żywiołu. Tak więc klęcząc na ziemi, obserwowałam z lekko rozwartymi wargami to, jak strumień owego światła pochłania Anjikę, która najwyraźniej nie celowo nie próbuje ruszyć żadną kończyną. To wyglądało trochę jak zabieg porwania przez kosmitów. Ach, Hyou! Ogarnij się… i wtedy – gdy tylko stuknęłam się palcem w głowę, ruszyłam w bieg przed siebie. Krąg wirujący wokół dziewczyny unosił ją w stronę jasnej, niebieskiej energii. W tym momencie skoczyłam z zamiarem przerwania tego dziwnego procesu, lecz było już za późno. Anjika zniknęła, a ja – zakłopotana, zmieszana – na dodatek wpadłam na sylwetkę, która prawdopodobnie w ostatniej chwili dostała się na Arenę. Co to, kurwa, było? Jakaś podmiana? Moją uwagę przyciągnęło to, że postać się nie rusza. No chyba jej nie zabiłam…
   I powstała dziwna cisza, która wprawiała mnie w stan odrętwienia. Anjiki nie było, tylko ja, Kaneki oraz przed nami: pozornie nieprzytomny, wysoki przybysz. Wstałam więc, otrzepałam się i zrobiłam krok do przodu w kierunku leżącego ciała. Na początku jedynie się przyglądałam, lecz gdy moje zmieszanie i determinacja wzrosła, wysunęłam nogę do przodu, szturchnęłam chłopaka kilka razy w bok oraz ponagliłam do wstania:
   – Tej, śpiąca królewno! – Podniosłam głos, obserwując, jak nieznajomy zaczyna się poruszać.

(Hiro?)

G17 - Hiromi Kagimore


KONTAKT: ataszan@gmail.com
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
IMIĘ&NAZWISKO: Hiromi Kagimore
PSEUDONIM: Hiro krótko prosto i na temat
Wiek: 18
Płeć: Mężczyzna
STOSUNKI: ---
ORIENTACJA: Heteroseksualista
SYMPATIA ---
W ZWIĄZKU: ---
CHARAKTER: Dla niego nie ma czegoś takiego jak pech czy złe moce, jako wieczny optymista stara się patrzeć na świat pozytywnie i zarażać tym innych. Lubi zdobywać nowe znajomości, choć zdarza mu się być nieco nachalnym. Zawsze dąży do wyznaczonego celu i uważa, że nie należy powierzchownie oceniać ludzi po wyglądzie czy rodzaju mocy. Jest do bólu szczery, cecha ta znika jednak jeśli ma wyższy cel który osiągnąć można tylko w ten sposób. Jeśli coś mu się nie podoba powie to prosto z mostu. Lubi wytyczać nowe ścieżki przez co niektórzy ludzi biorą go za ekscentryka. Mówiąc "nowe ścieżki" mam oczywiście na myśli idiotyczne, szalone czasem kretyńskie pomysły z których o dziwo zazwyczaj wychodzi cało, zależy to oczywiście to od jego nastroju, bo to, że jest optymistą nie znaczy, że nie miewa gorszych dni. Jednym słowem czasem możesz poznać go jako szaleńca innym razem jako cichego chłopaka, przywódcę czy po prostu idiotę. Dla obcych wydaje się w skrócie dziwny, lecz stanowczo zyskuje przy bliższym poznaniu, więc jeśli nie zniechęci cię ta mieszanka to możesz zyskać na prawdę wiernego przyjaciela. Jeśli zaczniesz marudzić lub narzekać to zależnie od sytuacji możesz spodziewać się sporej ilości sarkazmu połączonego z nutą ironii lub próby pomocy z jego strony. Ma niewyrafinowane poczucie humoru co sprawia, że potrafi się śmiać dosłownie ze wszystkiego, inną cechą jego śmiechu jest to, iż bardzo łatwo zaraża innych co w konsekwencji nie raz kończy się masą roześmianych osób. Potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji, natychmiast staje się poważny i podejmuje odpowiednie kroki. Zawsze chroni osoby na których mu zależy. Jeśli chodzi zaś o dziewczyny trzyma się dżentelmeńskiej zasady która nie pozwala uderzyć kobiety, nie mówiąc oczywiście o sytuacji w której trzyma ona w dłoniach olbrzymi miecz i biegnie w jego stronę próbując go zabić. Nienawidzi chamskich i pysznych osób. Szanuje innych oraz sam oczekuje dla siebie szacunku, wyjątkiem są osoby o wyższym stanowisku których teoretycznie powinno się słuchać chyba, że ma stuprocentową pewność, że się mylą. Pokrzepia każdego kto ma wątpliwości lub nie do końca jest pewny siebie. Zawsze ma własne zdanie na każdy temat, jeśli się wciągnie potrafi dyskutować z kimś godzinami które czasem kończą się kilkoma siniakami i stłuczeniami. Nigdy nie należy wystawiać go do wiatru, wierzcie mi to dla nikogo nie skończy się dobrze!
APARYCJA: Hiro jest przystojnym mężczyzną (choć to raczej zależy od preferencji kobiety) mający około 190cm wzrostu i ważący około 80 kilogramów o krwisto czerwonych oczach. Posiada kruczoczarne włosy opadające na twarz w nieładzie które rozczesuje palcami gdy zaczyna się denerwować lub zastanawiać. Jest leworęczny. Ćwiczenia pozwoliły mu osiągnąć całkiem niezłą figurę. Nie wstydzi się swojego ciała więc zazwyczaj chodzi tylko w przewiewnej kurtce z kapturem zakończonej futrem.Na nogach nosi jeansowe spodnie oraz wygodne sportowe obuwie lecz kiedy nie musi woli poruszać się boso czując ziemie pod sobą. Ma stosunkowo jasną karnacje kontrastującą z ciemnym kolorem kurtki. Na prawej części ramiona ma niezrozumiałe znamię które lśni podczas używania jakichkolwiek umiejętności związanych z magią. Zazwyczaj chodzi również z przypiętą pieczęcią po lewej stronie biodra. .
DODATKOWE INFORMACJE:
  • Hiro bardzo lubi słodycze
  • W wolnych chwilach uwielbia wspinać się na drzewa i czytać książki lub sypiać.
  • Gdy najdzie go wena siedzi na łonie natury i gra na gitarze.
  • Nie panuje nad tym ale bardzo często śpiewa pod prysznicem.
  • Gdy jest otoczony przez przyrodę lubi chodzić boso i czuć ją pod stopami.
  • Nie przepada za osobami które się wymądrzają w jego obecności
  • Nie znosi plotek i szemrania o kim za jego plecami.
  • Uspokaja go widok gwiazd lub patrzenie się w ogień
  • Posiada coś na kształt pieczęci wyszytej na skrawku tkaniny która jest połączona z kosą i dotknąwszy jej materializuje się tuż przed jego dłonią nie bardzo to rozumie lecz jest bardzo funkcjonalne.

GŁOS: Loop
INNE ZDJĘCIA: Kosa

http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
ARCANA
NUMERACJA:17
RODZAJ: Gamma
NAZWA: Saigo no bokushi no hoshi (Ostatni pasterz gwiazd)
KOLOR AURY: #fdf4ff
RANGA: 1
PD: 500pkt
OPIS: Saigo no bokushi no hoshi polega na wzmocnieniu użytkownika kosmiczną energią gwiazd dzięki czemu znacząco zwiększa jego siłę oraz szybkość. Od zawsze bywał pod względem umiejętności fizycznych ponad wszystkimi których znał. Arkana pozwala również wypełnić mocą dowolną rzecz która dotyka ciała posiadacza(włącznie z nim samym), podczas tego procesu cel delikatnie świeci na biało oraz wydaje z siebie ciche bzyczący dźwięk. Moc oddziałuje nie zależnie od pory dnia.
ATAKI:
  • Asutoraru setsuzoku - za pomocą tej umiejętności Hiro może się połączyć astralnym łańcuchem ze swoją bronią. Może istnieć tylko jeden łańcuch w tym samym czasie.
  • Sutāburēdo - atak polegający na naładowaniu broni energią gwiazd przez co jest wstanie podczas uderzenia zneutralizować umiejętności przeciwnika. Podczas pobierania energii kosa samoistnie się rekonstruuje.
  • Hoshi no dete inai yoru\Naito oku hoshi (przeistacza się podczas odpalenia Chōshinsei) - technika walki oparta na walce przy wykorzystywaniu jak najmniejszej ilości siły w celu poznania przeciwnika./ Po poznaniu przeciwnika dąży do natychmiastowej jego eliminacji.
  • Nagareboshi - Użytkownik wypełnia swoje ciało gwiezdną energią przez co naturalnie zwielokrotnia jego siłę oraz prędkość. Postać opływa wtedy delikatna poświata niczym biały płomień. Pozwala ona w pewnym stopniu na regenerację ciała. (nie mylić z leczeniem)
  • Orion no chōsen - przywołuje do dłoni użytkownika bolas który po trafieniu w przeciwnika unieruchamia go na pewien okres.
  • Shīrudokurosu shōgo - materializuje w dłoni tarczę z energii gwiazd w kształcie połączonego południowego krzyża. Przechwytuje ona część energii wykorzystanej do ataku i wykorzystuje w celu zrykoszetowaniu pocisków. Po nasyceniu tarcza znika.
  • Chōshinsei - umiejętność do wykorzystania tylko w ostateczności, sprawia, że użytkownik kumuluje w sobie energię wielokrotnie przekraczającą Nagareboshi po czym natychmiastowo ją wyzwala co wywołuje efekt jakoby płonął. Przekracza wówczas wszelkie granice ludzkiego organizmu i na zaledwie kilka minut zyskuje moc której mało co jest w stanie się przeciwstawić. Kosa w tym czasie zwiększa swoje ostrze, a klinga staje się ostra po każdej stronie. Po zakończeniu efektu pada na ziemię poparzony na cały ciele sparaliżowany i niezdolny do jakiegokolwiek ruchu przez najbliższe kilka dni (jedyne co jest w tym stanie robić to mowa a każdy ruch wywołuje ból przeszywający całe ciało, dotykanie go w tym stanie jest delikatnie mówiąc niewskazane).