Czy to jest normalne ja się pytam? W jednej chwili leżysz
sobie spokojnie w wygodnym łóżeczku, a w następnej otępiały na twardej
podłodze, kręci ci się w głowie, oślepia cię słoneczne światło a do tego
bliżej nie zidentyfikowany osobnik szturcha cię w bok. To na 100% nie
jest normalne. Po chwili z rozmazanych konturów wyłania się postać,
teraz jestem pewien, że to białowłosa kobieta tylko z kocimi uszami i to
w samym staniku. Nie specjalnie dziwne zważając na temperaturę panującą
w tym miejscu, chociaż uszy był zastanawiające, następną osoba która
wynurzyła się z ciemności był z pewnością chłopak, również białowłosy
chociaż zdziwiły mnie paznokcie umalowane na czarno, cóż kwestia gustu.
Gdy tylko odzyskałem władze w kończynach usiadłem, przeciągnąłem jak po
porządnej drzemce po czym popatrzyłem na tę dwójkę, oni również
wpatrywali się we mnie z zaciekawieniem w oczach i wyczekiwali jakby coś
zaraz miało się stać. Pierwszy odezwała się kobieta:
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Anjiką?
- Ja nazywam się Hiromi, a co do Anjiki nie wiem nic kimkolwiek jest ta osoba - odpowiedziałem.
-
Kłamiesz! Ja tam sądzę, że nas zaatakował i należy się go pozbyć -
rzekł białowłosy - po czym z jego placów wysunęła się dziwna
macko-podobna narośl. Bleeee okropieństwo, na szczęście stan odrętwienia
minął i mogłem normalnie się poruszać. Odskoczyłem w ostatniej chwili,
zwlekałbym sekundę dłużej a przeszyłoby mnie to oślizgłe coś. Zgaduję,
że poruszało się kontrolowane przez myśli właściciela a to niewróż
- Daj se na wstrzymanie, bo komuś może stać się krzywda i zapewniam cię, że tym kimś nie będę ja.
- Powodzenia - odparł, po czym zaatakował po raz kolejny.
Jednak macka nie dotarła do celu, gdyż na drodze stanęła jego towarzyszka.
-
Odpuść - krzyknęła, po czym podeszła do niego by pokazać mu coś na
urządzeniu przypiętym do jej nadgarstka. - chłopak odszedł oburzony, a
dziewczyna ruszyła w moją stronę.
- Przepraszam cię za
niego. Ja jestem Hyou a ty przed chwilą dołączyłeś do naszej drużyny,
której oczywiście jestem kapitanem - uśmiechnęła się promieniście.
- Miło mi cię poznać, lecz jeszcze lepiej byłoby gdyby ktoś mi wytłumaczył co ja tutaj robię.
Teraz
dopiero miałem czas się rozejrzeć, znajdowaliśmy się w środku czegoś co
z pozoru wyglądało na miasto, chociaż całkiem opustoszałe gdzie nie
gdzie znajdowały się pola zieleni a w oddali nie było widać nic więcej. A
mnie cały czas dręczyło jedno pytanie. Po jaką cholerę ktoś mnie tu
sprowadził? A jedynymi osobami którymi mogłem o to zapytać była pół
kocica i dość agresywny jegomość, logicznym było raczej wybrać tę
pierwszą opcję.
Po chwili zastanowienia Hyou
zrelacjonowała mi o co chodzi. No tak czyja mogła być to sprawka jak nie
tych cudownych naukowców. Lepiej być nie mogło. Moje rozmyślania
przerwała Hyou mówiąc o swojej Arkanie i agresywnego pana którego
nazwała Kaneki oraz pytając o moją.
- Moja Arkana opiera się na energii gwiazd, a bronią która się posługuję jest kosa.- odpowiedziałem pokrótce.
- Wszystko ładnie pięknie tylko gdzie ona jest - odparł rozglądając się na wszystkie strony.
Uśmiechnąłem
się po czym dotknąłem kawałka tkaniny który zaczął intensywnie świecić
po czym tuż obok zmaterializowała się kosa którą błyskawicznie chwyciłem
i oparłem na ramieniu.
Wydawała się delikatnie zaskoczona. Chwyciła mnie za nadgarstek i ruszyła mówiąc:
- Wybacz, ale zmarnowaliśmy wystarczającą ilość czasu, najwyższa pora by ruszyć i znaleźć przeciwnika.
Schowałem
broń z powrotem po czym dogoniliśmy Kanekiego, który następnie starał
się iść ode mnie jak najdalej i ruszyliśmy w stronę wyznaczoną przez
Hyou sądząc po wielkości budowli mogłem wywnioskować, że im większe są
budynki tym bliżej centrum tego czegoś się znajdowaliśmy.
Przemierzaliśmy wciąż przez prawie nie zmieniającą się okolice która
wydawała się nie mieć końca. Dało mi to czas, żeby przemyśleć sytuację.
Mam w drużynie łuczniczkę na poziomie sigmy, gościa z dziwnymi mackami i
siebie, nie mamy zielonego pojęcia gdzie i jakimi umiejętnościami
dysponują nasi przeciwnicy i zmierzamy w nieznane. To początek na prawdę
cudownej przygody. Hyou nagle się zatrzymała i przytrzymała rękę by nas
zatrzymać, na początku nie rozumiałem o co chodzi, lecz dopiero po
chwili dostrzegłem na horyzoncie ledwie widoczne sylwetki trzech osób
zmierzających w linii prostopadłej do nas. Po sposobie poruszania się
zrozumiałem, że jeszcze nas nie zauważyli. Na reszcie zacznie się coś
ciekawego!