piątek, 14 października 2016

Od Koharu - Do Hiro

Obserwowałam ruch wskazówek zegara wiszącego naprzeciwko fotela, na którym siedziałam. Było przypiętych o niego mnóstwo kabli, a cały pokój był pokryty lustrami. Jakiś czas temu podano mi dziwny płyn do wypicia i poproszono o wejście do tego pokoju. Dlaczego się na to zgodziłam, nie wiedząc, co piję i co zamierzają ? Dlatego, że paru ludzi w białych kitlach powiedziało, że pomogą nam z naszymi umiejętnościami. Oczywiście ani ja, ani mój brat nie uwierzyliśmy im na słowo, a wtedy udowodnili nam swoje słowa. Nie wiem na ile to ma nam pomóc, ale ufam mojemu bratu, który się na to zgodził. Było zaledwie kilka minut po 16, a ja zaczynałam odpływać. Mówili, że tak ma to przebiegać, więc nie stresowałam się tym zbytnio. Pozwoliłam zmęczeni przejąć nade mną kontrolę. Powoli zaczęłam pogrążać się w ciemności, tak jakbym odpływała w głęboki sen. Po jakimś czasie nieprzeniknionej ciszy, w mroku usłyszałam wrzask mojego brata. Biegiem ruszyłam w jego kierunku, aż w końcu go zobaczyłam. Jego oczy lśniły krwistą czerwienią, a wokół niego formowała się szara poświata sugerująca próbę opętania. Mało tego... wokół nas pojawiły się dusze wyklęte. Wszystkie upiorne i rozwścieczone. Wszystkie zmierzały w jego kierunku, a ja nie mogłam się nawet ruszyć. Coś sparaliżowało moje ciało. Wiedziałam, jak to się skończy, jeśli nikt nie zareaguje. Musiałam coś zrobić i nim się zorientowałam, zaczęłam zbierać energię, po czym dzięki kōri no kurōn stworzyłam kilka klonów, które zaczęły osłaniać Sasuke. I raptownie obraz się zmienił... znów zapadła ciemność, a po chwili ponownie byłam w innym miejscu...
Obudziłam się, raptownie wciągając powietrze. Gdy już uspokoiłam oddech, spróbowałam (jak zawsze po koszmarach) wymienić fakty wiązane ze snem, który właśnie przeminą. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem w stanie przypomnieć sobie jedynie jego początek. Zrezygnowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam. Lustra, fotel, zegarek... nic się nie zmieniło. Przyjrzałam się zegarowi, wskazywał godzinę 12. Jeśli to był naprawdę sen, to przespałam, prawię dobę, a to nie było wcale w moim stylu. Usłyszałam ciche kliknięcie klamki, a następnie do pokoju weszła pewna kobieta.
-Już po wszystkim, proszę teraz za mną.-powiedziała, po czym nie czekając na mnie wyszła.
Ruszyłam w ślad za nią. Prowadziła mnie jakimś korytarzem do dużych podwójnych drzwi, a następnie otworzyła je.
-Witamy w Rimear.-powiedziała.
-Gdzie jest Sasuke? -zapytałam, ona jednak to zignorowała i wypchnęła mnie przez drzwi, po czym od razu je zamknęła. Wiedziałam, że coś z nimi jest nie tak... Nie wiedząc, co mogę zrobić, po prostu szłam przed siebie, podziwiając dosyć malowniczy krajobraz. Drzewa powoli zaczynały już gubić kolorowe liście, które dzięki delikatnemu wietrzykowi tańczyły w powietrzu. Wydęłam z kieszeni płaszczyka swoją trochę już wysłużoną mp3, nałożyłam słuchawki i pogrążyłam się we własnych myślach. Buło, trochę chłodno, więc postanowiłam wyjść z cienia, który tworzyły drzewa rosnące wzdłuż dróżki. Zeszłam z niej i po krótkiej chwili usiadłam na jakimś dużym kamieniu leżącym na otwartej przestrzeni. Zamknęłam oczy i wchłaniałam witaminę D dostarczaną przez promienie słoneczne. Gdy po jakimś czasie ponownie otworzyłam oczy zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Był wysoki, wydawał się dobrze zbudowany, a jego oczy były czerwone. Poruszył ustami, jednak do moich uszu dotarł jedynie tekst obecnie słuchanej piosenki. Wyjęłam, więc słuchawki.

-Przepraszam, co mówiłeś? -zapytałam.

<Hiro ? ^-^ >

Od Hiromi C.D Hyou

Gdy tylko usłyszałem słowa "Śpiąca królewna" byłem pewien, że to szaleństwo jednak nie było snem. Przedstawiłem się po czym zacząłem obmyślać misterny plan zemsty. Moje rozmyślania przerwała jednak niedawna pani kapitan która nie wiadomo dlaczego zaczęła wymawiać moje imię, po czym straszliwie rozradowana rzuciła się na mnie. Nie powiem, byłem pozytywnie zaskoczony. Po czym odeszła krok w tył, przedstawiła się a następnie zaproponowała by pójść do jej domu w celu przeczekania bezwzględnie nadchodzącej burzy, jako dżentelmen nie mogłem oczywiście odrzucić tak kuszącej oferty. Wziąwszy buty podążyłem za nią, i zacząłem rozmyślać:
- Jest na prawdę tajemniczą osobą, otwarta i wesoła a jednocześnie nie bardzo wiem co, ale każe mi myśleć, że to tylko czubek góry lodowej. Jedyną pewną rzeczą którą teraz o niej wiem, jest to, że nie jest to zwykła panienka która będzie płakała jak złamie jej się paznokieć. Niezaprzeczalnie chcę ją lepiej poznać, a jaka może być do tego lepsza okazja niż teraz? - pomyślałem
Zatrzymaliśmy się przy wielkim budynku w samym centrum miasta, następnie wsiedliśmy do windy która zawiozła nas na jedno z najwyższych pięter budynku. Tam stanęliśmy na wprost korytarz która miał tylko kilka drzwi, a przy każdym czytnik zamiast zwykłego klucza. Nie trudno było zgadnąć, że to nie były takie zwykłe pokoje, a mnie zaczynała zżerać coraz większa ciekawość. W końcu zatrzymaliśmy się przed białymi całkowicie zwykłymi drzwiami, Hyou zręcznie wyciągnęła kartę którą przyłożyła do czytnika. Drzwi otworzyły się, a my wstąpiliśmy do jej "królestwa". Jej pokój był na prawdę niesamowity, utrzymany w stylu którego nie potrafię książkowo określić, na wstępie powiedziała tylko:
- Rozgość się
Ogarniałem pomieszczenie w którym się znaleźliśmy swoim wzrokiem, Hyou w tym samym momencie kierowała się w kierunku lodówki po czym spytała:
- Skusisz się na coś gotowego?
- A nie wolałabyś raczej czegoś świeżego?
- Mówiąc szczerze, gotowanie nie jest moją najmocniejszą stroną - odpowiedziała.
- Jeśli nie miała byś nic przeciwko, ja mogę coś przygotować jestem niezły w te klocki - uśmiechnąłem się.
- A co byś nam przygotował panie kucharzu? - odpowiedziała uśmiechem figlarnie.
Przynajmniej nie nazywa mnie już śpiącą królewną.
- Nie wiem, może naleśniki z syropem klonowym i orzechami?
Jej oczy zalśniły jakby zobaczyła spełnienie swojego najskrytszego marzenia, po czym zaczęła patrzeć się na mnie błagalnym wzrokiem nie mówiąc przy tym ani słowa. Kiwnąłem głową na tak po czym dziewczyna zniknęła z kuchni z wielkim bananem na ustach. O dziwo poza kilkunastoma kubkami i saszetkami "w kilka minut" znalazłem składniki potrzebne do przygotowania dania. Wymieszałem ciasto w robocie kuchennym, rozgrzałem olej na patelni po czym zacząłem rozlewać je na nagrzaną powierzchnię, podrzucałem naleśnik aby zmienić jego stronę. Kilka minut później miałem już talerz pełen świeżych, gorących i pachnących naleśników, polałem je syropem, położyłem na szczycie truskawkę i posypałem orzechami. Wziąłem talerze i naleśniki po czym ruszyłem do sąsiedniego pokoju w którym chwilę wcześniej widziałem stół, w środku nie zobaczyłem jednak pani kapitan. Położyłem więc jedzenie na środku mebla rozłożyłem talerz i czekałem, nie trwało to długo, gdyż zapach naleśników zadziałał przyciągająco na kocicę. Weszła do pokoju, nie zmieniła się chyba ani trochę odkąd widziałem ją w kuchni, pewnie jakieś kobiece sprawy nie będę się wcinał. W czasie smażenia naleśników wpadł mi za to do głowy pewien pomysł, a mianowicie:
- Skoro jest w tych luksusowych apartamentach to wie dużo o tym miejscu.
 Postanowiłem ją popytać o tutejszej hierarchii i tym podobnym, a przy okazji poprosić by oprowadziła mnie po mieście, bo poza cudowną gałęzią drzewa nie znalazłem tego dnia chyba nic innego. Jednak zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ta już siedziała przy stole i wcinała naleśniki. Burza na zewnątrz szalała i jakby nigdy nie miała się skończyć
- Rozmowa chyba będzie musiała poczekać - pomyślałem, po czym również przyłączyłem się do konsumpcji naleśników.
[Hyou?]