Gdy tylko usłyszałem słowa "Śpiąca królewna" byłem
pewien, że to szaleństwo jednak nie było snem. Przedstawiłem się po czym
zacząłem obmyślać misterny plan zemsty. Moje rozmyślania przerwała
jednak niedawna pani kapitan która nie wiadomo dlaczego zaczęła wymawiać
moje imię, po czym straszliwie rozradowana rzuciła się na mnie. Nie
powiem, byłem pozytywnie zaskoczony. Po czym odeszła krok w tył,
przedstawiła się a następnie zaproponowała by pójść do jej domu w celu
przeczekania bezwzględnie nadchodzącej burzy, jako dżentelmen nie mogłem
oczywiście odrzucić tak kuszącej oferty. Wziąwszy buty podążyłem za
nią, i zacząłem rozmyślać:
- Jest na prawdę tajemniczą osobą, otwarta i wesoła a jednocześnie nie bardzo wiem co, ale każe mi myśleć, że to tylko czubek góry lodowej. Jedyną pewną rzeczą którą teraz o niej wiem, jest to, że nie jest to zwykła panienka która będzie płakała jak złamie jej się paznokieć. Niezaprzeczalnie chcę ją lepiej poznać, a jaka może być do tego lepsza okazja niż teraz? - pomyślałem
Zatrzymaliśmy
się przy wielkim budynku w samym centrum miasta, następnie wsiedliśmy
do windy która zawiozła nas na jedno z najwyższych pięter budynku. Tam
stanęliśmy na wprost korytarz która miał tylko kilka drzwi, a przy
każdym czytnik zamiast zwykłego klucza. Nie trudno było zgadnąć, że to
nie były takie zwykłe pokoje, a mnie zaczynała zżerać coraz większa
ciekawość. W końcu zatrzymaliśmy się przed białymi całkowicie zwykłymi
drzwiami, Hyou zręcznie wyciągnęła kartę którą przyłożyła do czytnika. Drzwi otworzyły się, a my wstąpiliśmy do jej "królestwa". Jej pokój był
na prawdę niesamowity, utrzymany w stylu którego nie potrafię książkowo
określić, na wstępie powiedziała tylko:- Jest na prawdę tajemniczą osobą, otwarta i wesoła a jednocześnie nie bardzo wiem co, ale każe mi myśleć, że to tylko czubek góry lodowej. Jedyną pewną rzeczą którą teraz o niej wiem, jest to, że nie jest to zwykła panienka która będzie płakała jak złamie jej się paznokieć. Niezaprzeczalnie chcę ją lepiej poznać, a jaka może być do tego lepsza okazja niż teraz? - pomyślałem
Ogarniałem
pomieszczenie w którym się znaleźliśmy swoim wzrokiem, Hyou w tym samym
momencie kierowała się w kierunku lodówki po czym spytała:
- Skusisz się na coś gotowego?
- A nie wolałabyś raczej czegoś świeżego?
- Mówiąc szczerze, gotowanie nie jest moją najmocniejszą stroną - odpowiedziała.
- Jeśli nie miała byś nic przeciwko, ja mogę coś przygotować jestem niezły w te klocki - uśmiechnąłem się.
- A co byś nam przygotował panie kucharzu? - odpowiedziała uśmiechem figlarnie.
Przynajmniej nie nazywa mnie już śpiącą królewną.
- Nie wiem, może naleśniki z syropem klonowym i orzechami?
Jej
oczy zalśniły jakby zobaczyła spełnienie swojego najskrytszego
marzenia, po czym zaczęła patrzeć się na mnie błagalnym wzrokiem nie
mówiąc przy tym ani słowa. Kiwnąłem głową na tak po czym dziewczyna
zniknęła z kuchni z wielkim bananem na ustach. O dziwo poza kilkunastoma
kubkami i saszetkami "w kilka minut" znalazłem składniki potrzebne do
przygotowania dania. Wymieszałem ciasto w robocie kuchennym, rozgrzałem
olej na patelni po czym zacząłem rozlewać je na nagrzaną powierzchnię,
podrzucałem naleśnik aby zmienić jego stronę. Kilka minut później miałem
już talerz pełen świeżych, gorących i pachnących naleśników, polałem je
syropem, położyłem na szczycie truskawkę i posypałem orzechami. Wziąłem
talerze i naleśniki po czym ruszyłem do sąsiedniego pokoju w którym
chwilę wcześniej widziałem stół, w środku nie zobaczyłem jednak pani
kapitan. Położyłem więc jedzenie na środku mebla rozłożyłem talerz i
czekałem, nie trwało to długo, gdyż zapach naleśników zadziałał
przyciągająco na kocicę. Weszła do pokoju, nie zmieniła się chyba ani
trochę odkąd widziałem ją w kuchni, pewnie jakieś kobiece sprawy nie
będę się wcinał. W czasie smażenia naleśników wpadł mi za to do głowy
pewien pomysł, a mianowicie:
- Skoro jest w tych luksusowych apartamentach to wie dużo o tym miejscu.
Postanowiłem ją popytać o tutejszej hierarchii i tym podobnym, a przy okazji poprosić by oprowadziła mnie po mieście, bo poza cudowną gałęzią drzewa nie znalazłem tego dnia chyba nic innego. Jednak zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ta już siedziała przy stole i wcinała naleśniki. Burza na zewnątrz szalała i jakby nigdy nie miała się skończyć
- Skoro jest w tych luksusowych apartamentach to wie dużo o tym miejscu.
Postanowiłem ją popytać o tutejszej hierarchii i tym podobnym, a przy okazji poprosić by oprowadziła mnie po mieście, bo poza cudowną gałęzią drzewa nie znalazłem tego dnia chyba nic innego. Jednak zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ta już siedziała przy stole i wcinała naleśniki. Burza na zewnątrz szalała i jakby nigdy nie miała się skończyć
- Rozmowa chyba będzie musiała poczekać - pomyślałem, po czym również przyłączyłem się do konsumpcji naleśników.
[Hyou?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz