niedziela, 24 lipca 2016

Od Kaito - C.D Taigi

Szczerze, nie wiedziałem, co zrobić, jak się zachować, zaakceptować czy odrzucić zaproszenie. Gryzłem się z myślami, jednak ostatecznie zgodziłem się, ale dalej nie byłem pewny. Taiga wydaje się być naprawdę miłą osobą w przeciwieństwie do ludzi, których już znam, albo zdarzyło mi się poznać. W końcu nadzwyczajnie mnie do niej ciągnęło, aż sam się dziwiłem, że chcę z nią spędzać czas. Wstałem, wysilając się na uśmiech i rozprostowałem skrzydła i ręce, wyciągając je w górę, po czym wbiłem dłonie z powrotem w kieszenie bluzy. Ruszyłem spokojnym krokiem za energiczną dziewczyną, przy okazji wpatrując się w jej długie, mleczne włosy. Przeskakiwała z nogi na nogę z niesamowita lekkością, jakby nic nie ważyła.
Poczułem jak moje źrenice się powiększają. Może również ma puste kości? Ale jak to by się miało do jej mocy? Z tego, co udało mi się zaobserwować, potrafiła ożywiać swoje rysunki. A więc jest Alfą. Lub Gammą. Białowłosa nagle zatrzymała się i obróciła, spoglądając na mnie. Gdybym się nie zatrzymał, wpadłbym na nią. Po chwili zmarszczyła nieco brwi, jednak dalej się uśmiechała. Dopiero po tym zrozumiałem, że przyglądam się jej od dłuższej chwili. Speszony odwróciłem wzrok i zacisnąłem usta w wąska linię.
- Prawie jesteśmy - powiedziała i podniosła rękę, by wskazać cel naszej drogi. Był po drugiej stronie ulicy... jakieś trzysta, może mniej metrów. Wyostrzyłem więc wzrok i przyjrzałem się lodziarni bliżej. Nie była duża, przypominała bardziej kawiarnię połączona z barem.
Przytaknąłem Taidze porozumiewawczo i przeszliśmy przez ulicę. Po tej części chodnika zrobiło się tłoczniej. Zdecydowanie wolałem pustkę w parku. Niezgrabnie obijałem się o innych, kiedy coś kazało i się zatrzymać. Stanąłem na środku chodnika jak zamurowany i odcinając się od każdego otaczającego mnie bodźca. Jedyne, co do mnie docierało, to ten zapach i uczucie czyjejś furii, otulającej mnie jak zimowy koc. Zło i nienawiść przepłynęły przez każdy mój mięsień, nerw i komórkę. Nieprzyjemne uczucie coraz bardziej ogarniało moje ciało, aż osiągnęło swój szczyt. Mrowienie i fala gorąca uderzyły tak gwałtownie, że zbrakło mi powietrza w płucach, a przez głośny pisk w uszach poczułem jak do oczu napływają łzy.
Kiedy mnie minął, a nieprzyjemne uczucie opuściło ciało, poczułem, jak blokada ustępuje i, dalej z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami, odwróciłem się w kierunku osoby, która nawet nie powstydziła się zahaczyć o moje ramie. Wśród tłumu nie dało sie nie zauważyć czarnej, skórzanej kurtki, na której plecach ręcznie naszyto naszywkę w martwym ptakiem o jasnym upierzeniu. Izaak uśmiechał się chytrze, nie musiałem nawet tego widzieć. Czułem jego niekończące się, szalone szczęście, które charakteryzuje tylko tych chorych psychicznie sadystów. On zdecydowanie się do nich zalizał, nawet bez niszczącego duszę uśmiechu i szalonego spojrzenia, chowanego pod czarną czupryną. Dopiero, kiedy znalazł się za rogiem następnego budynku, wypuściłem nabrałem powietrza w płuca. Co on tutaj robił? Czego chciał? Na pewno nie znalazł się tutaj przypadkowo. O nie, nasze spotkania nigdy nie są przypadkowe.
- Kaito, wszystko w porządku? - Usłyszałem ciekawski głos Taigi. Odwróciłem się, by jej odpowiedzieć, ale od razu od niej odskoczyłem, gdyż była nachylona tka, że mógłbym się z nią zderzyć.
- N-nie strasz mnie - zmarszczyłem brwi.
- Ja? - spytała sama siebie ze ściągniętymi brwiami, jednak w sekundę na jej twarzy pojawił się ten znany mi już uśmiech, jakby chciała przez to powiedzieć "Nieważne".

<Tai?>

Od Taigi - C.D Siegrain'a

Dokładnie przyjrzałam się szkicowi, który został przez niego wykonany. Każdy szczegół był zachowany, nawet długość mojej bluzy. Byłam zaskoczona, że pomimo tego wszystkiego tak, dobrze zapamiętał właśnie ten obraz. Wskoczyłam na parapet, wciąż trzymając przed sobą jego dzieło, w gruncie rzeczy miał chłopak talent. Oddałam mu jego szkicownik, wpatrując się w okno
- Dalej znasz to uczucie? - Zapytałam po chwili
- Jakie?
- Posiadania rodziny, świadomości, że ją miałeś. Podświadomości, która nie daje Ci zapomnieć o tak ważnym szczególe ze swojego życia - Przechyliłam głowę, kierując swój wzrok na niego
- To nie jest tak, że wyszedłem od nich i pamiętałem o przeszłości, o tym wszystkim co Ci powiedziałem, niektórych rzeczy dowiedziałem się z dziennika, a reszta po prostu sama się zjawiła. Nie jest to dokładny obraz, raczej urywki jakiegoś filmu - Wytłumaczył po czym usiadł obok mnie - A Ty pamiętasz coś? Może też masz rodzeństwo?
- Nic nie pamiętam - Wyznałam z uśmiechem - Nie wiem, czy mam, pewnie nawet mogłabym teraz przejść obok swojej rodziny i nawet bym ich nie rozpoznała, ale może to i lepiej - Zeskoczyłam z parapetu, jednak czułam na sobie jego wzrok
- Co masz na myśli? - Sama nie wiem jak odczytać jego głos, owszem wydawał się obojętny, ale im dłużej z nim rozmawiałam tym słyszałam w jego barwie coraz więcej emocji, lub też mam bardzo wybujałą wyobraźnie
- Kto wie, jaką mam, albo miałam rodzinę, może mnie nienawidzą i specjalnie mnie tutaj oddali - Wzruszyłam ramionami - Chociaż Ty mi przypominasz takiego starszego brata - Zaśmiałam się cicho pod nosem, jednocześnie zauważając zegar na ścianie - Pasujesz do tej roli, ale na mnie już czas
- Spotkamy się jeszcze? - Uśmiechnął się do mnie nieco zadziornie
- Jeśli mnie nie zapomnisz - Odwzajemniłam uśmiechem, wychodząc z jego mieszkania. Od razu od niego, skierowałam się do księgarni, rozmyślając nad jego słowami. Rodzina, w sumie, zastanawiało mnie jak to jest mieć rodzeństwo, sama odczuwałam pewną chęć opiekowania się Kaito, tak jakbym znała już to uczucie i chciała je przekazać dalej. Podobnie było z Siegrain'em, to właśnie przy nim czułam się jak przy takim starszym bracie, który nade mną czuwa. Otrząsnęłam się z myśli, gdy zauważyłam za ladą sprzedawczynię z którą miło się powitałam. Dzisiaj wybór był tak duży, że nawet nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Byłam wręcz zafascynowana ilością mang, jakie przyszły w tym tygodniu. Po wybraniu tych najciekawszych poszłam do kasy, a zaraz później zadowolona chciałam wrócić do domu, kiedy zatrzymał mnie obcy głos
- Musimy pogadać - Odwróciłam się w stronę mężczyzny. Wysoki, blondyn z widocznymi tatuażami, oczy miał schowane pod gęstymi włosami, ale wiedziałam, że to ten sam, który kilka dni temu, pytał o mnie w księgarni. Pytanie tylko, czego może chcieć
- Jeśli chce mi pan coś sprzedać, to ja nie chce, radzę próbować wciskać takie rzeczy osobą starszym - Uśmiechnęłam się i odwróciłam dalej idąc swoim tempem w stronę domu
- Nie jestem żadnym cho.lernym sprzedawcą - Stanął tuż przede mną, a ja zmarszczyłam nieco brwi - Jesteśmy rodzeństwem i mamy sobie wiele do wyjaśnienia
- Musisz iść do lekarza, urojenia się zdarzają - Też mi co, jak w ogóle można zaczepiać kogoś obcego i gadać takie rzeczy. Szanse, że jesteśmy rodzeństwem wynosiły 1 do miliona, jak nie więcej. Nie zmieniając wyrazu twarzy, chciałam go po prostu wyminąć i udać, że nigdy go nie spotkałam, a cała to sytuacja nie miała miejsca. Nie spodziewałam się tego, że złapie mnie za bluzę, a co gorsza podniesie do góry tak bardzo, że nogami będę machać w powietrzu
- Uważaj na słowa, bo nie należę do osób cierpliwych i jak mówię Ci, że jesteś do ku.rwy moją młodszą siostrą to tak właśnie jest! - Teraz mogę szczerze powiedzieć, że to szaleniec. Natychmiast sięgnęłam do kieszonki w której znajdowała się moja jedyna broń. Zielenice od razu mi się powiększyły, kiedy złapał mnie za rękę, uniemożliwiając wykonanie jakiegokolwiek ruchu- Wiem o Tobie to co powinienem - Zaczął sięgać do kieszeni, a ja już widziałam najgorsze scenariusze, jak to leże w kałuży krwi i nagłówki na pierwszych stronach gazet, lecz on zamiast broni wyciągnął zdjęcie, które przyłożył blisko mojej twarzy
- Opuść mnie na ziemie! - Warknęłam, starając się chociaż udawać groźną, lecz wzrok mimowolnie znalazł się na zdjęciu. Widniał na nim chłopiec, na oko miał z 10 lat, rozpoznałam, że jest to on. Przed nim siedziała dziewczynka, młodsza w niebieskim kapeluszu, białe włosy, niebieskie oczy i tak bardzo znajoma twarz, czy to w ogóle możliwe, że to ja? A jeśli tak, to jakim cudem on mnie pamięta? Powinien mieć tak samo jak ja, wyzerowaną pamięć
- Nie do póki nie dotrze do Ciebie, że jesteśmy rodzeństwem
- Ej! Co Ty jej robisz!? - Usłyszałam krzyk dziewczyny, w tym też momencie moje stopy odnalazły ziemię, a fakt, że się odwrócił, aby na nią spojrzeć, wykorzystałam jako moment do ucieczki. Tak szybko to już dawno nie biegałam W mieszkaniu cały czas wyglądałam za okno, czy przypadkiem gdzieś się nie kręci w pobliżu. Krążyłam od stolika, na którym leżało zdjęcie do okna. Nie mogłam sobie nic przypomnieć, pomimo tego zdjęcia, wciąż był dla mnie obcą osobą. Może jakbym poznała o nim więcej szczegółów, imię, wiek, wszystko co pamięta i co najważniejsze skąd to pamięta. Nagle jakbym dostała olśnienia. Przypomniała mi się sytuacja z domu Siega, to jak mówił mi o swoim dzienniku i jak wspomnienia wracały do niego jak urywki filmu z czasem. Opadłam na kanapę, wciąż tak mało z tego wszystkie rozumiejąc
- A było tak spokojnie - Wyszeptałam sama do siebie, zamykając oczy. Otworzyłam je dopiero, gdy usłyszałam uderzanie w szybę, podniosłam jedną powiekę i ujrzałam kruka. Przetarłam oczy i na ścianie odnalazłam zegar, jak się okazało było już późne popołudnie, a więc musiałam nieźle usnąć. Po przeciągnięciu się na kanapie, doszłam do wniosku, że nie ma sensu gotować, a obiad na mieście z pewnością mi na dzisiaj wystarczy.
Dwa następne dni minęły mi spokojnie, nie spotkałam blondyna, gdyż w sumie omijałam księgarnię szerokim łukiem. Jednego dnia wpadłam na ten genialny pomysł, żeby wybrać się w stronę miasta i wejść do kilku sklepów, w których jeszcze mnie nie było, a w sumie warto byłoby sobie kupić coś nowego. Wychodząc z jednego z torbą, zauważyłam znajomą mi twarz. Wysoki brunet stał niedaleko mnie, oglądając coś na wystawach sklepowych. Podeszłam do niego od tyłu.
- Hej, pamiętasz mnie? - Gwałtownie odwrócił głowę w moją stronę, po czym delikatnie się uśmiechnął
- Hej, owszem pamiętam, zakupy? - Wskazał głową na moją torbę
- Owszem, a Ty?
- Nie, tylko tędy przechodzę. Może Cię odprowadzę kawałek? - Zaproponował nie zmieniając wyrazu twarzy, w sumie teraz rozmowa z nim była mi na rękę
- Możesz - Szliśmy oboje w milczeniu, aż w końcu zaczęłam rozmowę - Ile zajęło Ci przypomnienie sobie o Twojej siostrze?
- Nie długo, a dlaczego pytasz? - Włożył ręce do kieszeni, a ja zanim zdążyłam odpowiedzieć na to pytanie poczułam krople deszczu na nosie, z każdą sekundą zaczęło ich spadać coraz więcej, lecz nie miałam ochoty uciekać. Ten deszcz był bardzo przyjemny
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIPdD9J4o3eZzsT7Drqgb9X_Vs4yD1oanOkOaLBDS2qx84Q7L4efJsPSzv1FdwiPnlscFDq0POS7osiToEqoZWAvLRfr-FljlxXpzT0x_ENvQbAkf5m4ozo_Co7fb-2QBCbR68Y-22KhI/s1600/780e084a6a57e1f3ecf2eb8e2f6d2762.jpg
- Ciekawość i nowe fakty - Podniosłam nieco wyżej głowę, aby poczuć na swoich policzkach zimną wodę- Zastanawia mnie czy pewien osobnik może być moim bratem, zarzekał się, że tak jest, ale równie dobrze, może to być wariat czyż nie? - Uśmiechnęłam się lekko
- Z kapelusza się takich informacji nie bierze, powinnaś to sprawdzić - Zatrzymał mnie nagle, patrząc poważnie, aż zaczęłam się śmiać
- Wiem co powinnam, a czego nie - Spojrzałam na jego rękę tkwiącą na moim nadgarstku - A Ty jeszcze raz mnie dotkniesz, a nie zawaham się użyć mocy - Zaczęłam iść dalej - Nie wiem czy chce się bawić w młodszą siostrę, to nie dla mnie. Wole swoje dotychczasowe życie- Odwróciłam się do niego, żeby się uśmiechnąć.

Siegrain?