środa, 12 października 2016

Od Anjiki - C.D Sebastiana

Lody? Why not. Zdjęłam piękny jesienny liść z ramienia(jest jesień nie?xp)Schowałam go do notatnika. Dopiero po tym spojrzałam na mojego rozmówcę. Młody. Chociaż to dało się zauważyć od razu, ale na pewno musi mieć więcej niż dwadzieścia lat.
-Lody?-rzekłam spokojnie.- Chodźmy.
Powiedziałam z delikatnym uśmiechem. Nie przeszkadzało mi milczenie, które zapadło między nami. Ojciec chyba uczył mnie, że to milczenie wcale nie świadczy o tym, że jest to osoba nie wychowana lub, że możesz być dla niej nudny. Ruszyliśmy w kierunku pobliskiej lodziarni. Chłopak zamówił swoją porcję i zapłacił. Ja wzięłam lody miętowe z czekoladą. Po zapłacie wzięłam trochę do ust. Poczułam jak rozpływają mi się na języku. Chłodne i orzeźwiające. Jednym słowem pychotka. Poszliśmy następnie na spacer. Na drzewie zobaczyłam afisz mówiący o imprezie nad jeziorem. “Pożegnanie Lata” głosił nagłówek. “Pokaz sztucznych ogni” było napisane na dole. Uśmiechnęłam się do siebie. Jeszcze nigdy odkąd mieszkam tutaj nie widziałam fajerwerków. A z “poprzedniego” życia nie potrafiłam sobie przypomnieć czym były.
-Idziesz?-spytał mnie Sebastian bez ogródek. Dość dziwne jak na gościa, który do tej pory milczał.
-Nie wiem. Może pójdę-powiedziałam spokojnie.
Mimo, że lato już miało się ku końcowi upał był dość spory. Szybko skończyłam lody i wyciągając błyszczącą wstążkę związałam włosy wysoko na głowie.
-A ty pójdziesz?-zapytałam wiążąc wstążkę w kokardę.
Chłopak milczał. Poszliśmy dalej spacerem. Na szczęście wiał trochę wiatr, który chociaż trochę ochładzał wszechobecny upał. Wreszcie doszliśmy do mojej okolicy. Chwilę spacerowaliśmy po pobliskim lesie. Aż doszliśmy do księgarni, w której zawsze kupuję książki.
-Możemy tutaj wejść?-spytałam Sebastiana, jak dziecko pytające mamę czy może wejść do sklepu z zabawkami.
Oczy musiały mi błyszczeć, bo Sebastian zasłonił usta dusząc śmiech. Poczułam jak czerwienieją mi policzki. To wywołało już otwarty śmiech chłopaka.
-Dobrze. Chodźmy-zgodził się wreszcie.
Otworzył mi drzwi jak na gentelman’a przystało. Od razu podeszłam do półki z nowościami.
“Król Kruków” głosił tytuł. Uniosłam gruby tom w rękach. Przekartkowałam. Powąchałam papier. Przeczytałam tył okładki.
-O witaj Anjiko-powiedział właściciel.-Widzę, że masz dobre oko. Moje córki wprost uwielbiają tę serię. Więc zamówiłem.
-Na prawdę? Pana córki mają świetny gust-powiedziałam z uśmiechem do staruszka.
On i jego rodzina nie mieli żadnej arcany. A mimo to zgodził się pracować w takim miejscu. Miałam więc do niego wielki szacunek.
-Dziękuję ci kochana-powiedział z jeszcze szerszym niż ja uśmiechem.
Wzięłam jeszcze drugi tom. I od razu poszłam do kasy. Staruszek podstemplował moją kartę stałego klienta.
-Jak ci się spodoba to przyjdź do nas, a dostaniesz w gratisie trzeci tom-powiedział.-Dziewczynki ciągle się pytają kiedy przyjdziesz nas odwiedzić.
-Bardzo dziękuję-powiedziałam z uśmiechem zabierając swój zakup. -Nie wiem kiedy. Ale postaram się jak najszybciej. Do widzenia.
Wyszłam z księgarni. Sebastian czekał na mnie oparty o ścianę. Sam też trzymał siatkę z książkami. Widać staruszek go dopadł. Ten człowiek potrafił każdego zainteresować.
-Przyjemne miejsce-powiedział wskazując głową budynek.
Przytaknęłam lekko. Poszliśmy dalej. Dotarliśmy pod drzwi mojego domku. Zatrzymałam się przy drzwiach. Sebastian chciał odejść. Przypominając sobie o dobrych manierach powiedziałam do niego:
-Może wejdziesz. Mam mrożoną herbatę. Powinna być już dobra-powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Chłopak się zgodził. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Wprowadziłam go do środka. To co mogło uderzyć chłopaka w oczy to były książki. Wszędzie książki. Na półkach, regale, stole, a nawet na podłodze poukładane w schludne stosiki. A gdzie dużo książek to też dużo kurzu, ale nie w tym domu. Nigdzie nie było nawet najmniejszego pyłku. Nie było też porozrzucanych rzeczy, czy nie zmytych naczyń. Było po prostu nieskazitelnie czysto.
-Wytrzyj buty-pouczyłam go i zaraz zaczerwieniłam się lekko. Nie powinnam tego mówić.
Wyjęłam klucz z zamka i odłożyłam do przeznaczonej na to wnęki przy drzwiach, które zamknęłam. Zdjęłam buty i w samych skarpetach poszłam do kuchni, gdzie dopiero włożyłam kapcie, bo była wykładana kafelkami. Coś mi mówiło, że to może zdziwić chłopaka. Ale dawnych przyzwyczajeń trudno sie pozbyć mimo tego, że nawet się ich nie pamięta. Posadziłam Sebastiana tyłem do wejścia. Wyciągnęłam z szafki wysokie szklanki. Z zamrażarki wyjęłam kostki lodu. Do każdej szklanki wrzuciłam dwie. Resztę odłożyłam na miejsce. Schematyczne ruchy. Wyuczone kroki. Z lodówki wreszcie wyciągnęłam dzbanek i nalałam napój do szklanek. Odstawiłam na miejsce. Z szuflady wyciągnęłam podkładki, aby nie zniszczyć stołu. Najpierw podkładka, a na niej dopiero szklanka postawiona przed chłopakiem. Znów otworzyłam lodówkę. Wyjęłam naleśniki. Słodkie. Postawiłam na stole, a następnie wyciągnęłam talerzyki, widelczyki i noże, a także syrop klonowy. Ułożyłam to wszystko na stole. I dopiero wtedy wzięłam swój napój i usiadłam.
-Częstuj się-powiedziałam upijając łyka cudownie pysznej i orzeźwiającej herbaty.-Dobre?
Spytałam kiedy Sebastian spróbował naleśników. To chyba był przepis mojej matki, bo miałam mgliste wspomnienia, że ona mi je przygotowywała. Ale nie mogłam sobie nic przypomnieć.

<Seba-chan? Wybacz, że takie chaotyczne :) >

S12 - Rei Ise

KONTAKT: Aoussi.
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
IMIĘ & NAZWISKO: Rei Ise
PSEUDONIM: przeważnie przedstawia się jako Dwunastka, jednak wśród rówieśników jakoś nigdy nie była nazywana inaczej niż po nazwisku. Ludzie mają nietypową tendencje do zapominania jej imienia.
WIEK: młode to i głupie - dwadzieścia lat
PŁEĆ: kobieta
STOSUNKI:
  • Dazai Osamu - podobnie jak dziewczyna dorastał w Ośrodku, więc oboje znają się i przyjaźnią od dziecka; jedyna osoba, która poświęca Reii swój czas i vice versa. Dziwna z niego osóbka, zwłaszcza, że wie o innych więcej niż oni sami. Jeśli jakimś trafem spotkasz dwudziestodwulatka, nie przedstawiaj się, na pewno wie kim jesteś; Dazai ma też manie pojawiania się w różnych, nietypowych miejscach. Takie zachowanie lekko przeraża Ise, jednak przyzwyczaiła się w zaskakująco szybkim tempie, więc po latach znajomości spodziewa się go nawet w swojej szafie.
ORIENTACJA: heteroseksualizm
SYMPATIA: lepiej, by w nikim się nie zakochała. Wyjdzie to na dobre jej jak i drugiej osobie.
W ZWIĄZKU Z: -
CHARAKTER: Rei jest typem osoby, która tworzy wokół siebie pewną otoczkę, potrafiącą nieźle namieszać w głowach ludziom, którzy jej nie znają. Przy pierwszym spotkaniu widać czarno na białym jaka jest. No ale czarny to nie kolor, więc co można o niej powiedzieć, widząc ją po raz pierwszy? Z reguły spokojna, panująca nad sobą, nieco zdystansowana, ale pamiętajmy - z reguły. Rei na początku może wydawać się z lekka niedostępna, a nawet apatyczna, gdyż przy nieznajomych czuje skrępowanie i pewną blokadę; więcej się jąka i popełnia masę przejęzyczeń. Na szczęście szybko przekonuje się do otoczenia i okazuje się być naprawdę towarzyską, ciekawską, a nawet nadpobudliwą istotą.
Dusza towarzystwa - stworzenie znane ze swojego poczucia humoru i uśmiechu, który co jakiś czas wpełźnie na jej twarz, właściwie uśmiech w jej przypadku, to pojęcie względne. Każdy widzi ją jako oschłą, bezuczuciową, którą nic nie obchodzi ze względu na ten wieczny wyraz twarzy; oczywiście jest w tym trochę prawdy, jednak mimika nie odzwierciedla tego, co czuje wewnątrz. Zazwyczaj nie ma nawet siły się uśmiechać, więc jeśli sytuacja tego nie wymaga - po prostu tego nie robi. Zaskakująco łatwo ją rozśmieszyć i zaskakująco łatwo odzyskuje panowanie nad sobą - nic trudnego zrobić poważną minę zaraz po ataku głupawki, oj, ile razy uratowało ja przed pogrążeniem się czy dodaniem sobie problemów. Nadzwyczaj ciekawska. Uwielbia wtrącać nos w nie swoje spawy, nawet jeśli grozi to kłopotami. Bycie w centrum uwagi niezbyt ją podnieca; nigdzie nie musi być pierwsza, pośpiech również jest u niej rzadko widziany, to jest jedna z zalet Reii - nie jest w żaden sposób nachalna. Większość rozkazów wypełnia bez żadnych dyskusji, przy osobach wyższych od niej przybiera uległą i lojalną postawę, a z jej ust nie padnie żadne "ale". Tego samego oczekuje od osób niższych o dniej. Arcany, którymi dowodziła Ise z pewnością opiszą ją jako trudną i ciężką przywódczynię. Wzięło się to z jej niezmiernej nieprzewidywalności - zmiana zdania nie raz skutkowała zlekceważeniem zasad, całkowicie ignorując wszelkie zasady. Spostrzegawcza i inteligentna; zapamiętuje rzeczy i szczegóły, o których inni nie pomyśleliby, co dobrze wykorzystuje na wiele rozmaitych sposobów, jej  oczy wyłapią większość usterek, a bardzo dobrze wykorzystuje zdobyte informacje; logiczne myślenie może zadziwić. Ise lubi bawić się innymi - tak ciągnąć dialog, że rozmówca parokrotnie potrafi zmienić zdanie; jej siła perswazji i zdolność manipulowania innymi jest niewiarygodna, z łatwością owinie sobie ciebie wokół palca, pieprzona manipulatorka, uwielbia prowokować w ten sposób, zwłaszcza, kiedy wie, iż ma przewagę, chociaż nawet bez niej nieźle cwaniakuje; dodatkowo uwielbia komplikować, gmatwać, gdyż bawi ją czyjeś rozdrażnienie. Mistrzyni pertraktacji.
Czy można ją zranić? Powiedziałabym, że nie, ale każdy ma uczucia, prawda? Dwunastka jest stworzeniem, które nie przejmuje się zdaniem innych, a przynajmniej na taką wygląda. Ma głęboko gdzieś obelgi na jej temat, a często "przykre" słowa ją po prostu bawią, bo wie, iż może dopłacić się tym samym, nawet z większa mocą. Obojętna, a jednocześnie wrażliwa dziewczyna przyjmuje każde zdanie o niej głęboko do serca i zatrzymuje na długie lata, niezależne, czy było to pozytywne, czy negatywne. Nie lubi i nie potrafi zrozumieć, kiedy ktoś się o nią martwi. Uważa, że przejmowanie się jej nieobecnością czy krzywdą jest niepotrzebnie, zwłaszcza, że nie chce zadręczać innych swoimi problemami.
Ceni sobie zaufanie, a każdy sekret zatrzymuje dla siebie; prędzej ucięłaby sobie język, niż się wygadała. Co do szczerości - białe kłamstwa to przecież nic złego. Pomocna, ale na swój osobisty sposób. Nie pomaga otwarcie, więc jej pomocy po prostu nie da się zauważyć, jednak może znajdzie się ktoś, kto to w końcu dostrzeże. Wierna do tego stopnia, iż jest w stanie ponieść konsekwencje za ukochaną osobę. Mocno przywiązuje się do innych, a ich utrata mocno wpływa na jej psychikę i charakter. Nie ukazuje tego, że potrzebuje drugiej osoby, sama nie wie, dlaczego. Właściwie od dziecka miała tylko jednego przyjaciela, osobę, z którą spędzała cały wolny czas, co naprawdę ją ograniczyło. Bywa przez to szorstka i ostra, jakby zapomniała, jak zachować się przy drugiej, a przede wszystkim innej osobie. Podczas humorków i gorszych dni można do niej mówić w nieskończoność, a i tak nie odpowie; słyszy tylko to, co chce usłyszeć - irytujące, prawda? Szczęście chciało, by dziewczyna z natury rzadko się gniewała, chyba że coś jej nie wychodzi, bądź coś nie idzie po jej myśli - istna perfekcjonistka. Kiedy coś jej nie wyjdzie jest w stanie zacząć od początku. Cierpliwa, jednak do czasu. Irytują ją osoby, które przerywają w pół zdania, przedrzeźniają, nie znają słowa "nie". Stara dusić w sobie gniew, jednak mimo opanowania, może niespodziewanie wybuchnąć i zniszczyć wszystkich dookoła, a w tedy jej altruizm znika, potrafi pokazać swoją złą stronę; łatwo rani innych nieprzemyślanymi. Nie kryje przekleństw czy wyzwisk. słowami. Cechą, której nikt się po niej nie spodziewa jest bezczelność, która nie zna granic. Jest w stanie napluć w twarz dosłownie każdemu. Pod wpływem emocji nie raz powiedziała o kilka słów za dużo, przez co traciła każdego, z kim wpadła w lekka sprzeczkę.
APARYCJA: widzisz tą szarą postać wśród tłumu? Jeśli na jej szyi wisi aparat, a głowę pokrywają fioletowe włosy, to na pewno Ise. Najbardziej znana z oczu, więc to od nich zacznę. Te błyszczące kulki okrążone grubymi, gęstymi rzęsami, to paleta wszelkich odcieni fioletu, a tym samym jedna wielka zagadka. Raz przybierają odcień chłodnej szarości, sekundę później lśnią delikatną, lawendową barwą, by zaraz razić soczystą magentą. Podczas walki radzę unikać jej przenikliwego spojrzenia. Nie tylko oczy to jej charakterystyczna cecha. Takową są również długie, sięgające prawie do pasa włosy o ametystowej barwie, których kolor właściwie również nie jest stricte określony. Na pewno mają miano kolorowych. Nieco okrągła twarz z zadartym, lekko szpiczastym noskiem i łagodnymi rysami wydaje się wyrażać wieczne niezadowolenie bądź niechęć, ale zapewniam, że jasne usta często wykrzywiają się w uśmiechu. Nie jest ani za niska, ani za wysoka, a mierzy sobie dokładnie sto sześćdziesiąt sześć centymetrów, które przy wyższych osobach nadrabia wyższymi butami. Waga również nie jest w żaden sposób skrajna. Swoją szczupłą figurę z wąską talią i 'delikatne' ciałko podkreśla eleganckim, ale jednocześnie luźnym ubiorem, który można uznać za nudny. Choć szafa wypełniona jest ubraniami w odcieniach szarości, czerni i bieli, w życiu nie brakuje żywszych kolorów. Bez problemu znajdzie się bordowy, zimowo-jesienny płaszcz, buty czy inne, drobniejsze dodatki. Ruchy i gesty są przepełnione gracją i wdziękiem wydają się płynne. Dobrze rozciągnięta dziewczyna jest gotowa zrobić szpagat w każdej chwili. Zdaniem wszystkich, których spotkała ma ładny, nietypowy zapach. Począwszy od włosów i ciała, kończąc na ubraniach.
DODATKOWE INFORMACJE:
  • Rei już w wieku siedmiu lat trafiła do Rimear, czyli niedługo po tym, jak okazała się być nosicielem Arcany. Drugą moc wszczepiono jej zaraz po osiemnastych urodzinach.
  • właściwie przez sztuczną Arcanę cierpi na bezsenność. Pomimo nakazu przyjmowania leków nasennych, dziewczyna odstawiła prochy, powodujące koszmary, które swoją drogą nawiedzają ją i bez przyjmowania tabletek. Za każdym razem na badaniach kontrolnych dostaje sporą dawkę dożylnie. To jedyny sposób by zmusić ją do długiego i mocnego snu.
  • uwielbia przyjemne, delikatne ciepełko, dlatego jej ulubioną pora roku jest końcówka lata, kiedy nie doskwierają upalne dni.
  • nie przepada za walką wręcz i męczeniem się, więc podczas pojedynku sprawia wrażenie mało doświadczonej, ale jakim trzeba być głupcem, by ją pochopnie ocenić i - nie daj boże - wyśmiać! Ze względu na drugą Arcanę dziewczyna nauczyła się szybkich ataków oraz oczywiście wiele sposobów samoobrony.
  • leworęczna.
  • jednym z jej wielkich zainteresowań jest fotografia. Mając wenę czy kaprys robi zdjęcia wszystkim co tylko uzna za warte uwagi.
GŁOS: Halsey
INNE ZDJĘCIA: [jako dziecko] [x] [x] [x] [x] [x] [x]
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
ARCANA {1}
NUMERACJA: 12
RODZAJ: sigma
NAZWA: Dokuchi (trująca krew)
KOLOR AURY: marengo #5B5D74
RANGA: 5
PD: 8000pkt
OPIS: w przypadku Rei, naturalna Arcana dobrała się do krwi, co można wywnioskować z samej nazwy. Ciesz krążąca po ciele jest mieszanką krwi i rtęci, dlatego nazwano ją 'trującą'. Widoczną różnicą jest kolor, który z rdzawego przeszedł w głęboką czerń, a zależnie od ataku, fragmentami przybiera srebrny bądź złotawy odcień. Jej właściwości również uległy zmianie i to one zajmują główną rolę. Przede wszystkim ma właściwość szybkiego krzepnięcia, co nie tylko chroni ciało dwudziestolatki, sprawiając, że rany goją się natychmiastowo, ale i daje możliwość manipulowania nią siłą woli, jednak nie w stu procentach. Jeśli chce, by atak był szybszy, czy dokładniejszy, nie powstydzi się zamachnąć dłonią. Rtęć zawarta w niej rozpuszcza różnorakie metale, więc chcąc unieszkodliwić Ise, przez zablokowanie jej mocy lub osłabić, należy załatwić ją żelazem bądź platyną, gdyż tylko z tymi metalami rtęć nie reaguje.
By dziewczyna mogła użyć swojej krwi jako broni, musi wykonać na skórze odpowiednie nacięcie. Ciecz wypuszcza głównie nacinając przedramiona odpowiednim do tego ostrzem wykonanym ze stopu żelaza i srebra - srebro rani, a żelazo upośledza Arcanę, dając czas upustowi krwi.
ATAKI:
  • Ribon - najczęściej używany i jedyny atak, który nie ogranicza się do jednej, konkretnej postaci. Stróżki krwi, przypominające wstążki służą przede wszystkim za ostrza; choć w płynnej formie, zmanipulowane odpowiednio szybko i zręcznie, potrafią przeciąć niejedną materie. Krew może też z łatwością zablokować atak, pod warunkiem, że nie zetknie się z cząstką żelaza bądź platyny, gdyż po kontakcie z nimi, rozpada się, nawet po nadanej jej twardości.
  • Ondo - zdolność podporządkowana tej pierwszej, jest tak jakby jej dodatkiem; strużki o złotawym odcieniu mają właściwość zmieniania temperatury, począwszy od niesamowicie niskich, po istny wrzątek.
  • Hari - ataku używa z reguły z zaskoczenia i aktywuje się wraz z zaciśnięciem pięści; krople krwi zamieniają się w ostre igły mierzące nawet do kilku metrów. Najwięcej zabawy jest, gdy rozprasza cząstki cieczy wokoło celu i nagle takie igiełki tworzy.
  • Suigin - krew ma fragmentami srebrny odcień, ze względu na rtęć o owym kolorze. Ataku używa w celu podtrucia rtęcią przeciwnika. Jej krew nie przypomina już wstążki, a cienkie, prawie niezauważalne igły, które posyła w stronę nieprzyjaciela. Wbite w ciało, natychmiast się wchłaniają. Objawami podtrucia są m.in. zawroty głowy, drgawki i halucynacje, a przy większym stężeniu rtęci nawet śmierć. Objawy mijają wraz z wymiotowaniem czarnej cieczy.

ARCANA {2}
NUMERACJA: 12
RODZAJ: sigma
NAZWA: Seitai denki (bioelektryczność)
KOLOR AURY: marengo #5B5D74
RANGA: 5
PD: 8000pkt
OPIS: Rei jakoś nigdy nie lubiła się męczyć podczas walki, dlatego ta Arcana również, jest dla niej idealna; niestety nieużywana aż tak często jakby tego chciała ze względu na jej łagodniejszy charakter i przede wszystkim bliskość, jaką musi zachować. Nie będziemy się rozwodzić nad tym czym są czynniki bioelektryczne, ani czym bioelektryczność jest sama w sobie, bo to nie lekcja biologii. Należy jedynie wiedzieć i zapamiętać, że Dwunastka przez dotyk i ustalone ułożenie rąk wysyła impulsy elektryczne, które odpowiednio paraliżują czy upośledzają. Nie chcąc zostać zaatakowany ową Arcaną, należy zachować dystans na minimum metr. Jeśli do ciebie podejdzie, to już po tobie.
ATAKI:
  • Nemuri - po dotknięciu czoła palcem wskazującym i środkowym, Rei unieszkodliwia przeciwnika, natychmiastowo usypiając go. Stan śpiączki można odblokować, ale również poczekać kilka godzin, aż poszkodowany się obudzi.
  • Kansei - za pomocą zwykłego dotknięcia, Rei może sparaliżować, upośledzić miejsca, które zetkną się z jej delikatnymi palcami. Innymi słowy - sprawia, że mięśnie wiotczeją czy drętwieją. W ten sposób atakuje głównie kończyny.
  • Setsuzoku - szybki i nagły dotyk Rei paraliżuje całe ciało, ale nie w powyższy sposób. Zostając zaatakowany związaniem, pozostaje się w takiej samej pozycji, jaką przybrało się podczas momentu zetknięcia z dłonią Dwunastki.

A56 - Hokoto Minori

KONTAKT: ♠lilian 123♠
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
IMIĘ & NAZWISKO: Hokoto Minori
PSEUDONIM:  Mari
WIEK: 18
PŁEĆ: Kobieta
STOSUNKI: -
ORIENTACJA: Heteroseksualizm
SYMPATIA: -
W ZWIĄZKU: -
CHARAKTER:  Pierwszą rzeczą jaką powinniście wiedzieć o Hokoto jest to, że nie podaje nigdy swojego imienia. Zawsze przedstawia się jako Mari. Dziewczyna jest  miłą, otwartą osobą. Można pomyśleć, że taka osoba szybko nawiązuje przyjaźnie. Jednak ona stara się nie nawiązuje głębszych relacji niż znajomość. Z jednej strony nie chce, a z drugiej po prostu nie potrafi. Gdy ma jakąś sprawę do przemyślenia, zazwyczaj wsiada na motocykl i rozmyśla na nim jeżdżąc po ulicach. Nie boi się wyzwań. Gdy się o coś zakłada zawsze wygrywa. Nie poddaje się bez walki. Przez jej zainteresowania motoryzacją, nowoczesną technologią oraz bronią niewiele dziewczyn może znaleźć z nią wspólny temat. Mari, jest również szczera co nie zawsze wychodzi jej na dobre. Jej odwaga jest na granicy z nieodpowiedzialnością i brawurą. Mari zawsze stara się robić rzeczy tak jak powinna być dokładne, jednak czasami to olewa. Potrafi wyżec się różnych rzeczy na cel ważniejszych. Nie dba o swoje zdrowie co już kilkukrotnie skończyło się nieciekawie lecz dziewczyna nie wyciągnęła z tego żadnych wniosków. Nie zna limitów i zawsze daje z siebie więcej niż powinna. Nie znosi swoich słabości więc stara  Często gdy popełni błąd nie chce się do niego przyznać acz kolwiek w końcu przeprosi. Nigdy się nie poddaje, zawsze idzie w oporne.
APARYCJA: Mari nie jest wysoka. Mierzy ona bowiem ledwo 160cm czego nie znosi. Do ziemi na motorze sięga jednak palcami obu nóg. dziewczyna waży 52 kilo, dzięki czemu nie jest anorektyczką ale nie jest też gruba. Posiada trochę mięśni, więc nie jest słaba. Potrafi podnieść większe ciężary niż przeciętna dziewczyna. Przydaje jej się to szczególnie przy jej pracy oraz gdy musi podnieść motocykl.Jej długie blond włosy są lekko falowane i sięgają jej do bioder. Pomimo utrudnień rzadko je związuje i chowa pod kask. Cera dziewczyny jest jasna, a oczy intensywnie fioletowe.
DODATKOWE INFORMACJE: 
  • Jeździ na motocyklu (bardzo dobrze)
  • Uwielbia słodycze ( w szczególności czekoladę)
  • Jej ulubiony kolor to Czarny i żółty (a szczególnie ich połączenie, lubi też biały
GŁOS: Anna Blue - Silent Scream
INNE ZDJĘCIA: [x] [x]
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
 ARCANA
NUMERACJA: A56
RODZAJ: Alfa
NAZWA: Videns Structuram (widzenie struktury)
RANGA: 1
PD: 500pkt
OPIS: Dzięki arcanie dziewczyna może widzieć struktury wszystkich maszyn i tworów takich jak bronie, budynki, skomplikowane mechanizmy etc. Dzięki swojej mocy może nadawać przedmiotom kształt, formować własne projekty bez problemu.  Może też modyfikować struktury urządzeń, tak aby zmienić jej budowę. Umiejętność jest czysto mechaniczna. Niestety dziewczyna nie może wyczarować elementów do swoich struktur. Posiada również ulepszony wzrok, który pozwala zobaczyć jej przed oczami plan urządzeń oraz bez problemu je odtworzyć.
ATAKI: 
  • Oculos acribus - dzięki tej zdolności potrafi zobaczyć strukturę przedmiotów/urządzeń.  Może dostosować widzenie na poziomie warstw dzęki czemu poznanie struktury będzie łatwiejsze.
  • Reconstruction - Zmienia strukturę urządzenia, przebudowuje je
  • Changes - zmienia elementy na takie jakie chce
  • Constructione - z elementów buduje konstrukcję jaką chce dziewczyna

Od Evan'a - C.D Camissy

Wpatrujące się we mnie jasnoszare nie pozwalały mi odwrócić swoich.
— Uważaj jak chodzisz — mruknąłem pod nosem.
Nie miałem nic do tej dziewczyny, po prostu padła ofiarą mojego złego nastroju. Wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie okropny. I tu nawet wcale nie chodziło o deszczową pogodę. Ludziom czasami zdarzało się wstawać lewą nogą, a mnie akurat trafiło się to dzisiaj.
Wpakowałem ręce do kieszeni spodni, wzdychając głęboko. Z rozżalaniem uniosłem do góry głowę. Kilka kropel obiło się o moją twarz, na co automatycznie zamknąłem oczy. Organizm zareagował na ciało obce, które mogło dostać się do oczu. Deszcz nie był przyjemny — chłodny i mokry, powodujący ciarki na ciele.
Czułem zimno od mokrych ubrań na całym ciele. Nie trudno było zgadnąć, że najprawdopodobniej mój popołudniowy spacer skończy się leżeniem pod kołdrą w łożku z paczaką chusteczek przy boku, czułem, że choroba była blisko.
Stawiałem wolne kroki. Chlupot pod stopami byłby przyjemny, gdyby nie fakt, że było mi coraz zimniej. Wreszcie poddałem się i skierowałem w stronę wejścia. Dawno nie miałem okazji wyjść na dwór, głównie przez to sytuację zaistniałą z Elainą. Od tamtej pory nie widziałem dziewczyny i niezmiernie cieszyłem się z tego powodu. Wystarczało mi póki co kłopotów.
W środku było ciepło, przytulnie. Białe ściany wreszcie do czegoś się przydały... Rozjaśniały ośrodek w taki dzień jak ten. Nie sądziłem, żebym je polubił, ale powoli stawały się one częścią mojego życia. Życia za kopułą, której prawdopodobnie nie mogłem opuścić do końca życia. Nie obchodziło mnie to zbytnio.
Skręciłem w prawo.
Znalazłem się twarzą w twarz z drobną istotą. Opuściłem wzrok — znowu szare oczy. Tym razem były bliżej niż bym tego chciał. Dziewczyna obiła się o mój tors, potykając się, co zaowocowało tym, że złapałem ją za ramiona. Nie uznałem tego za romantyczne, jak mogliby pomyślić ci, którzy ogladając komedie romantyczne, a za utrapienie.
— Przepraszam. — Dla odmiany powiedziałem coś miłego.
Fioletowowłosa, skinęła lekko głową, oddalając się ponownie. Na niej chwilowe zbliżenie również nie zrobiło wrażenia. Obejrzałem się za jej oddalającą sylwetkę. Musiała być nowa, w dodatku miała całkiem zgrabne tyły. Gdy tylko zniknęła za rogiem, wolno odwróciłem się i ruszyłem dalej. Już dawno nie zapoznałem się bliżej z żadną dziewczyną lub chłopakiem, a potrzeba powoli się odzywała.
Tak, byłem skurwielem. Choć nie tak wielkim, że wziąć się za pierwszą lepszą dziewczynę. Nie byłem, aż takim desperatem. Miałem pewien "kodeks". Jednakże nie byłem pewien czy te zasady zasługiwały na to miano.

< Cam? >

Od Hyou - C.D Hiro

   Standardowy dzień; moje nogi i stawy powoli odpoczywały po bitwie grupowej, choć… tym razem takie podobne wydarzenie nie wymagało ode mnie żadnego większego wysiłku fizycznego. No właśnie… a mentalnego? To był koszmar. Ja, moja drużyna i oczywiście moje umiejętne prowadzenie nią. Jakie szczęście, że już koniec… mogłam wtulić się w poduszkę i spać do wieczora, co rzecz jasne nie dało mi dane, bowiem już w południowych porach moja skóra domagała się witaminki pochodzącej od słońca. Pff, a jakie to słońce. Zaawansowana technologia, ale mniejsza o to. Wygramoliłam się spod kołdry i ukradkiem wyglądając za wielkie okno, z którego miałam widok na całą panoramę miasta, mogłam oszacować mniej więcej, jaka temperatura panuje w ośrodku. Ostatecznie zostałam w staniku i krótkich spodenkach, bo po co się pocić, jak można być jak ja i nie wstydzić się tego, co ludzkie. Znaczy ja w ogóle nie mam w sobie przyzwoitości, to już o sobie wiem, ale też jakoś specjalnie nie zwracam uwagę na takie aspekty. Życie jest za krótkie, by zastanawiać się nad równie błahymi rzeczami…
   Spacerowałam przez większość ośrodka. Jedna rzecz wciąż wprowadzała mnie w zachwyt: tyle tu pięknej zieleni! Kompletnie kontrastuje ona na tle różnych, dziwnych, technologicznych sprzętów oraz budynków, ale jednocześnie tworzy niepowtarzalny, nowoczesny klimat, którego – jestem pewna – brakuje poza kopułą. Moje przemyślenia zakończyły się w momencie, kiedy wkroczyłam do okolicznego lasu. Był bardzo skromny, ale każdy miłośnik natury znajdzie tu dla siebie miejsce. Bogate, intensywne zielone korony i rozgałęziające się niczym ścieżki konary. No i tu właśnie zauważyłam pewnego chłopaka, który, ku mojemu zdziwieniu, bardzo szybko zdał sobie sprawę o mojej obecności. Zsunął się jednak tak niefortunnie, że dystans, jaki nas dzielił, nie mógł wynosić więcej niż jakieś kilkadziesiąt centymetrów. Od razu dostrzegłam znaczną różnicę w naszym wzroście, bo mniej niż jakiś metr dziewięćdziesiąt nie mógł mieć. Do tego był pozbawiony butów i wydawało mi się, że skądś go znam… Jednak z imieniem gorzej, bo nawet nie domyślałam się, na jaką literę może się ono rozpoczynać. Pamiętałam, że cisza była posępna i długa, dopóki swoim zgrabnym tekstem jej nie zepsułam. Mianowicie wyciągnęłam rękę, wołając:
   – Ej, to przecież ty! – Pokazałam, jak dużo brakuje mi do kulturalnej i uroczej księżniczki. – Śpiąca królewna z bitwy grupowej. Nie zawojowałeś, co?
   – Wystarczy Hiro – odparł, a kiedy przestał lustrować mnie wzrokiem, ja zrobiłam to samo z nim, a wtedy udało mi się ponownie dostrzec jego nagie stopy. Ale po co? Nowy Jezus nam się objawił?
   – Hiro? Hiro! – Między tymi dwoma słowami zrobiłam taki odstęp, że w pytaniu ułożyłam swoje usta w zdziwione “o”, a następnie wybuchłam eksplozją nienaturalnej wręcz radości, i rzuciłam się na chłopaka. W ogóle go nie znałam, ale mniejsza. Lubię się przytulać.
   Trwaliśmy tak chwilę, dopóki ja nie uniosłam głowy do góry i nie dostrzegłam jarzącego się w jego oczach zdziwienia. To był taki sygnał, że to jest jednak nieznany mi człowiek i robiąc coś takiego, wprowadzam go w dość duże zakłopotanie. Jestem ciekawa, czy wierzy w to, że jestem Sigmą… przecież one są takie odpowiedzialne i świecą przykładem… no chyba tylko w opowieściach. Prawda jest taka, że każdy z nas jest inaczej ukształtowany i rzadko zdarza się ktoś, kto dokładnie podporządkuje się opisowi.
   – Za to ja chyba cię nie znam – oznajmił chłopak, a ja dałam mu nieco powietrza i oddaliłam się o jakiś metr, nadal utrzymując na twarzy swój niemrawy uśmieszek. – W każdym razie nie pamiętam. – Przeciągnął, kiedy nie otrzymał ode mnie większej odpowiedzi.
   – Hyou. Hyou Yukimura. – Wyciągnęłam rękę, oczekując, że Hiro ją uściśnie, i tak też zrobił. – Hm… może znajdziemy ci buty? – W odpowiedzi chłopak lekko uśmiechnął się, pokręcił głową oraz wysunął zza drzewa swoje obuwie. Moja mina w tamtej chwili wyrażała pełne uznanie. No jak kto woli, ale ja bym wolała uniknąć tych wszystkich robaczków i w ogóle.
   – Mam pomysł. Tutaj zaraz będzie pewnie padało, więc może dokończymy tę rozmowę u mnie? – Kiedy przewiał mnie gwałtowny wiatr, zrozumiałam, że niedługo pogoda zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Że z tego specyficznego, szarego nieboskłonu za chwilę lunie rzęsista ulewa.
   – Z chęcią. – Ubrał buty, a ja skocznymi oraz beztroskimi krokami pospacerowałam w kierunku chodnika, który wkrótce poprowadził nas pod sam próg dużego wieżowca. Znajdująca się w nim winda podróżowała ku górze dość długo, dopóki nie znaleźliśmy się na jednym z najwyższych pięter. Tam przesunęłam swój nadajnik pionowo wzdłuż czytnika, i drzwi rozsunęły się, ciągnąc za sobą dźwięk eksplodującej pary. Zapewne Hiro dostrzegł pewną różnicę między naszymi mieszkaniami, bo jest oczy poszerzone w ciekawości mówiły same za siebie. W ośrodku jest tak, że przedstawiciele tego drugiego rodzaju mają bardziej ciekawsze życie, oczywiście zależy o czym się mówi, ale jeśli o wystrój i jakość zamieszkania, to jest wręcz bajecznie.
   – Rozgość się! – Rozłożyłam ręce, pokazując nimi każdy zakątek mieszkania. – Wiem, że kobiety powinny być zajebiste w kuchni, bo to ich środowisko naturalne, ale… niestety ja przypalę nawet wodę. Skusisz się na coś gotowego? – Przeszłam przez salon, a następnie przebiegłam resztę odległości, która dzieliła mnie od kuchni i wyczekiwanej lodówki.

(Hiro?)