sobota, 2 lipca 2016

Od Sebastiana - C.D Lou

Kurcze. Nie powiem panienka miała charakterek. Jak gdyby nic wróciłem do czynności, która została mi w brutalny sposób przerwana a mianowicie do jedzenia. Byłem markotny z pustym brzuchem, jak pewnie każdy. Bo któż lubi gdy go własny organ od środka pożera? Chyba nikt. Liczyłem na to, że jeśli ją zignoruje wyjdzie  mego domu i zostawi mnie w spokoju. Nie chciałem używać przeciwko niej żadnych argumentów siłowych. Nie byłem jakiś tępym prostakiem. Gdy skończyłem jeść wstałem od stołu. Umywszy naczynia wróciłem do salonu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Lou leżąca pod moimi drzwiami. Co do..?! Przeczesałem dłonią włosy w geście zrezygnowania. Świetnie. Co mam teraz z nią zrobić? Spojrzałem na stół leżała tam torba z tymi babeczkami. Wziąłem jedną z nich i zacząłem ją jeść. Słodki smak wypieku momentalnie mnie uspokoił. Czasami myślałem, że słodkości miały magiczną moc poprawiania nastroju. Zawsze kiedy byłem smutny wcinałem słodycze, które o dziwo pomagały. Skończywszy babeczkę, która była naprawdę dobra podszedłem do Lou i podniosłem ją z ziemi. Starałem zrobić się to jak najdelikatniej. Trzymając w dłoniach drobne ciało dziewczyny skierowałem się w stronę salonu. Ułożyłem mojego gościa na kremowej sofie. Poprawiłem poduszki po czym położyłem parę z nich pod nogi Lou by krew spłynęła jej do głowy. Dzięki temu powinna się wybudzić. Przynajmniej to pamiętam z kursu pierwszej pomocy na którym kiedyś byłem. Po paru minutach dziewczyna otworzyła powoli oczy, mrugając nimi szybko chcąc zapewne wyostrzyć rozmyty obraz. Gdy tylko wybudziła się ona z amoku podałem jej kubek z wodą i jedną z babeczek, które przygotowała. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie oznajmiając:
-Możesz zostać dopóki nie poczujesz się na siłach. Na razie zjedz to by nabrać sił-Ciężko było mi to mówić. Liczyłem, że popołudnie spędzę w samotności z dobrą książką jednak los chciał inaczej, nie wygonię jej teraz przecież. Nie chodziło już tu o to, że nie wypadało. Bardziej chodziło o to,że teraz czułem się za nią odpowiedzialny. Usiadłszy w fotelu otworzyłem książkę, którą wcześniej czytałem. Jednak moja lektura musiała zaczekać ponieważ dziewczyna zaczęła coś mówić. Ściskając nos na wysokości oczu spytałem:
-O co chodzi?-Nie chciałem nikomu okazywać niechęci, zniecierpliwienia czy wrogości ale czasami było to trudne, zwłaszcza, gdy przerywana jest nasza ulubiona czynność, której to oddajemy się co dzień.
-Masz tu już jakiś znajomych, czy jestem pierwsza?
-Poznałem tu paru ludzi. Jednak wolałbym mieć małą ilość znajomych
-Dlaczego?-Chyba Lou nie była introwertyczką, ba z niej rasowy ekstrawertyk jest. Zbiera energie wśród ludzi co dla mnie było nie do pojęcia. Wszystkie te rozmowy wysysały ze mnie energie Spuszczając wzrok na litery wydrukowane na papierze odparłem:
-Ludzie mnie męczą-Po tych słowach zapadła cisza. Dość krepująca cisza. No cóż byłem kiepskim gospodarzem, zwłaszcza gdy nie zapraszałem gościa do siebie a ten i tak siedział w moim salonie.

(Lou?)

Od Sebastiana - C.D Mei

Spojrzałem zdziwiony na drobną postać dziewczyny. Nie spodziewałem się tego. Nawet nie chodzi tu o jej obojętny charakter a bardziej o fakt, że mnie kiepsko zna. Zaledwie jeden dzień. Nadal stojąc na dworze odwrócony do niej plecami oznajmiłem lekko zakłopotany:
-Nie będę ci przeszkadzał. Mogę zmoknąć, nie jestem z cukru. Po za tym kiepsko mnie znasz
-Nie wydajesz się typem mordercy czy też psychopatą.. Po za tym jestem ci coś winna. Odprowadziłeś mnie pod same drzwi domu. Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć-Uśmiechnąłem się. To chyba najdłuższe zdanie jakie od niej usłyszałem. Odwróciwszy się do rozmówczyni oznajmiłem:
-Dobrze. Zostanę-Po co mam się sprzeciwia, skoro widać było, że chce bym został. Wszedłem do domu Mei. Po ciemku wydawał się straszniejszy. Dziewczyna po chwili krzątania się między pokojami podeszła do mnie i chwyciła delikatnie za dłoń ciągnąc mnie w ten sposób na górę do pokoju dla gości. Ściany miały kolor trupiego błękitu. Po środku znajdowało się łóżko, idealnie wręcz pościelone co nadawało jeszcze bardziej mroczny charakter całemu pomieszczeniu. Nie chodziło  oto, że jest pościelone a raczej o to, że taka perfekcja była fizycznie nie możliwa a widząc je na własne odczuwało się nie pokój. Uśmiechnąłem się do Mei która poszła do swojego pokoju. Zdjąłem płaszcz i powiesiłem go na krześle stojącym przy drewnianym biurku. To samo zrobiłem z bluzką, która znajdowała się pod spodem. Spodni raczej zdejmować nie będę, przecież nie byłem u siebie. Po za tym w każdej chwili mogła tu wejść właścicielka tego domostwa. Na samą myśl poczułem ciarki. Nawet pod ziemie wtedy bym nie mógł się zapaść. Gdy zdjąłem buty ułożyłem się na łóżku. Podparłszy głowę dłońmi spoglądałem w sufit. Nie wiem dlaczego ale zawsze było trudno usnąć w innym niż własnym łóżku. Pewnie działały tu nasze prymitywne instynkty, które staramy się wyplenić. Nie przyznajemy się do nic, jednak jeśli będziemy zaprzeczać istnieniu czegoś czy to nie będzie naprawdę istnieć? Po pierwszej w nocy gdy moje rozmyślania zrobiły się nie co dziwne usnąłem.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne padające przez okno. Nie dobre słońce. Nie przepadałem za nim, no ale cóż nic raczej na to nie poradzę. Chcąc nie chcąc jestem od niego zależny. Przetarłem oczy pozbywając się w ten sposób resztek snu, które próbowały spowodować moje ponowne zaśniecie. Tak zwane "Jeszcze 5 minut". Usiadłem na materacu nasłuchując czy Mei się obudziła. Z tego co słyszałem a raczej z tego czego nie słyszałem wywnioskowałem, że jeszcze śpi. To dobrze. Zdążę jej zrobić niespodziankę jaką będzie śniadanie do łóżka. Bez zbędnego zastanawiania się przystąpiłem do wcielania swego planu w życie. Gdy znalazłem się w kuchni umyłem dłonie po czym wyciągnąwszy dwie miski zacząłem do nich wbijać jajka oddzielając białka od żółtek. Cóż się nada lepiej na śniadanie niż naleśniki? No właśnie nic. Ha ha ha. Gdy smażyłem pierwszego naleśnika na dół zeszła Mei, była już ubrana. Co było mi nawet na rękę. Czuł bym się niezręcznie widząc ją w piżamie czy innym ubraniu w którym nie pokazałaby się ludziom. Pilnując by śniadanie się nie przypaliło spytałem:
-Wyspałaś się?
-Nie mogłam zasnąć-Posmutniałem to słysząc. Pewnie wszystko przez to, że było to nowe miejsce, w którym nie chciała się znajdować. Gdy skończyłem przede mną jak również przed Mei pojawiła się wielka sterta naleśników. Wszystkie możliwe dodatki do nich wyłożyłem na stole. Był zwykły cukier, pokrojone owoce jak również bita śmietana. Mniam. Bez chwili zwłoki zabrałem się za jedzenie. Po chwili dołączyła do mnie Mei. Miałem nadzieje, że będą jej smakować. Na szczęście nie usłyszałem z jej ust żadnego słowa krytyki. Gdy skończyłem jeść zabrałem się za sprzątanie. Skoro się zrobiłem bałagan wypadałoby po sobie sprzątać słysząc, że Mei odsuwa krzesło by wstać odparłem z uśmiechem:
-Jedz. Ja posprzątam

(Mei?)

Od Lou - C.D Sebastiana

Nie wiedziałam, że z tego Sebastiana będzie taki trudny zawodnik. Muszę się trochę postarać, żeby go przekonać, aby mi pomógł. Jest dobrze bo pożyczyłam od niego pieniądze, więc będę miała pretekst, żeby się z nim jeszcze raz spotkać. W sklepie wzięłam butelkę wody i bardzo ostrożnie zbadałam co kupuje mój nowy znajomy. Zakupy zawsze powiedzą, co dana osoba lubi jadać. Miał w koszyku wszystko… Od ziemniaków na ciasteczkach kończąc. I co to ma znaczyć? Z tych składników można zrobić przeróżne dania. No nic, muszę jeszcze przez chwilę zabawić się w szpiega. Podążyłam w pewnej odległości za czarnowłosym. Doprowadził mnie do swojego domku. Już wiem, gdzie mam przyjść, żeby oddać kasę. Teraz tylko warto zauważyć, co będzie przygotowywał. Problem w tym, że nie wszedł nawet do kuchni. Trudno. Kupił ciastka, czyli słodkościami nie pogardzi. A ja robię genialne babeczki. Zrobiłam szybki odwrót do domu. Nie mieszkał daleko ode mnie. To dobrze. Biegiem wzięłam prysznic. W samej bieliźnie przejrzałam zawartość moich szafek kuchennych. Wszystko mam. Wzięłam się do pracy. Po 1,5 godzinie miałam już wszystko gotowe. Teraz jeszcze tylko ubrać się i do roboty. Udałam się do garderoby. Sięgnęłam po swoją ulubioną czarną, koronkową sukienkę, która ukazywała sporo biustu, a i jej długość nie zasłaniała zbyt wielu widoków. Do tego chciałam założyć czerwone szpilki. Jednak zanim się zaczęłam ubierać zmieniłam zdanie. Sebastian nie wyglądał na takiego co, by się dał przekonać do czegoś za pomocą wyglądu. Niee… Jedynie może by mnie wziął za jakąś dziwkę, albo coś. Nie o to chodzi. Nie dzisiaj. Idę w interesach. Co by tu włożyć? Sięgnęłam po czarny t-shirt, jeansowe ogrodniczki i czerwone trampki. Tak, jeśli będę wyglądać jak niewinna dziewczyna z sąsiedztwa to efekt może być trochę lepszy. Wzięłam torbę z babeczkami i pieniądze, które mu byłam winna. Po chwili byłam już u niego pod drzwiami. Zapukałam. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Przyniosłam pieniążki i coś w podzięce za wskazanie drogi. – Uśmiechnęłam się milutko.
-Dzięki. – Odpowiedział, odebrał kasę i torbę z babeczkami. – A co to?
-Babaczeki własnej roboty. Zawsze wychodzą pyszne. – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Wzięłam torbę z wypiekami i na chama weszłam do środka.
-Chwileczkę. – Zaprotestował i chwycił mnie za ramię. – Czy ja cię zapraszałem?
-Nie, ale czemu nie mogłabym do ciebie wejść? – Zapytałam zadziornie. – Masz coś do ukrycia?
-Nie o to, przecież chodzi, ale to niegrzecznie tak wchodzić bez pytania. – Odpowiedział , przeczesując włosy palcami.
-A kto powiedział, że jestem grzeczna? – Uśmiechnęłam się prowokacyjnie. Wcale nie byłam grzeczna. Sebastian dyplomatycznie to przemilczał. Położyłam babeczki na stole. Nagle zrobiło mi się trochę słabo. Nie zdążyłam do tej pory nic zjeść, a cały dzień biegałam i coś robiłam. Jedyne co dzisiaj miałam w ustach to trochę wody. Usiadłam na kanapie i włożyłam głowę między nogi. Nagle cała moja werwa, gdzieś się ulotniła. Chłopak chyba myślał, że się zgrywam, bo mnie zignorował i poszedł sobie do drugiego pokoju.
-Jak przestaniesz udawać, to wyjdź proszę. – Odparł tylko. Gdybym była w stanie to bym chyba się na niego rzuciła, ale nie miałam siły. Czułam się coraz gorzej. Do tego było jeszcze tak gorąco. Nie ruszę tych babeczek, bo nie są dla mnie. To by wyglądało beznadziejnie, kiedy bym je zjadła. Musiałam wrócić jakoś do domu. On mi nie pomoże. W dupie z nim. Wstałam. Zbyt gwałtownie, bo zakręciło mi się w głowie. Widziałam powoli mroczki przed oczyma, ale dzielnie brnęłam w stronie drzwi. Trzymałam już rękę na klamce, kiedy poczułam, że lecę w dół. Usłyszałam jeszcze słowa Sebastiana.
-Jeszcze tu jesteś, co? – I zemdlałam.
[Sebastian? Wiem trochę dramatycznie, ale może lepsze efekty będą ^^]

Od Sory - C.D Hyou

Leciałam za naszym napastnikiem, poruszałam się między budynkami niczym cień ( z białymi, wręcz rażącymi włosami, ale co tam). Starałam się być niezauważona mimo że chłopak z pewnością był świadomy mojej obecności. Doskonale musiał znać te tereny, gdyż poruszał się z nie mała szybkością i zwinnością, doskonale wiedział, w którą uliczkę skręcić, by umknąć mojemu sprytnemu i niezawodnemu oku. Powoli zaczęło mnie denerwować, ta bezsilność i to, że nie możemy go schwytać choć w porównaniu do nas to jego Arcana jest na tym najniższym poziomie.
-Sora! Uważaj! - usłyszałam głos znad swojej głowy. No tak przecież moja towarzyska znalazła sobie całkiem inne miejsce do obserwacji jeśli tak to można określić. Z powodu pędu i skupienia swojej uwagi na czerwonowłosym, nie zauważyłam, że przede mną znajduje się ogromna ściana ognia. Przystanęłam niemal natychmiast nie chcąc wpaść w karmazynowe języki ognia. Wtedy też właśnie coś zrozumiałam. Alfa, która gonimy nie jest takim zwykłym przeciwnikiem, zna te teren o wiele lepiej od nas, a przy okazji dzięki temu udało mi się odkryć jego umiejętności. Ogień. No tak przecież mogłam się domyślić, że on cały wygląda jak ognista, biegająca kulka.
-Nie oszczędzaj strzałek. - mruknęłam dosyć wyraźnie kiedy dziewczyna ze zrezygnowaniem stanęła obok mnie, jednak jej broń cały czas była w gotowości. Nasz uciekinier z pewnością był ranny o czym świadczyły ślady krwi pozostawione w miejscach o które się opierał, a także pojedyncze, drobne plamki na ziemi. Rany musiały być naprawdę potężne, bo w powietrzu zamiast zapachu dymu, teraz roznosił się okropny, intensywny zapach krwi.
[…]
Potrzebowałyśmy trochę więcej czasu niż przypuszczali naukowcy, chyba po raz pierwszy w życiu ktoś taki sprawił nam zbyt wiele problemów. Nie mogłyśmy go też przecież skrzywdzić, nie w tym rzecz. W pewnym momencie odpuściłyśmy sobie pogoń za nim i stwierdziłyśmy, ze lepiej będzie zastawić pułapkę. Obie schowałyśmy się za ścianą jednego z większych budynków i kiedy nasz rogaty przyjaciel przechodził obok: wyskoczyłyśmy w odpowiednim momencie. Był tak zmęczony, że nawet nie próbował uciekać, a przewrócił się właściwie sam z powodu dużej utraty krwi. Strzelenie do niego ze strzałki i uśpienie go na jakiś czas, teraz nie sprawiało nam najmniejszych kłopotów.
[…]
Do ośrodka zabrali go naukowcy, gdyż my jako kobiety raczej nie miałybyśmy takiej krzepy by podnieść dorosłego mężczyznę, zwłaszcza takich rozmiarów. (był wysoki)
Zajęli się nim dokładnie tak samo jak każdym nowym w ośrodku, wszczepili mu czip i zadbali o to by z na pewno nie zapamiętał nic z tego co zobaczył za kopułą.
-Ma razy jakby co najmniej uczestniczył w wojnie… - westchnęła Hyou wychodząc z pomieszczenia, gdzie znajdowała się jeszcze nieprzytomna Alfa.
-Co zamierzają z nim zrobić? - zapytałam swoją towarzyszę zarzucając teraz nogę na nogę i wpatrując się w otchłań pustego, szarego pokoju.
-Podobno jest bardzo agresywny, więc najpewniej zamkną go gdzieś z dala od ludzi.. - oznajmiła stając dokładnie obok mnie i opierając swoje blade rączki po bokach swojej tali.
-Przydzielą go wtedy Sigmą do pilnowania… nie specjalnie chce mi się bawić w takie rzeczy, więc pewnie ty dostaniesz ta fuchę..

( Hyou? )

Od Mei - C.D Sebastiana

Mimo późnego wieczoru w powietrzu unosiła się ta sama duchota co rano. “Może w nocy będzie burza?”pomyślałam. W sklepie wybrałam moje ulubione lody. Winogronowe. “Fuj jak ty możesz to jeść?” spytała mnie w myślach Misaki.
-Mogę-odpowiedziałam jej znów na głos.
Po czym szybko spojrzałam na Sebastiana. Wydawał się pogrążony w swoich myślach.
-A co dla pana?-spytał sprzedawca.
Chłopak milczał więc pstryknęłam palcami, żeby przywołać go do rzeczywistości co wywołało głośny sprzeciw Misaki “Mei przecież wiesz jak tego nie cierpię!”pisnęłam mi w głowie. Zignorowałam ją jednak. “Jak chcesz”mruknęła i się obraziła. Przestałam czuć jej obecność. Pewnie poszła pozwiedzać sama. Wróci jak zacznie czuć się samotna. Co oznaczało, że dość szybko, bo nikt poza mną jej nie widzi, ani nie słyszy. Kiedy Sebastian już zamówił swoje lody i je dostał ruszyliśmy do parku. Słońce już chowało się za horyzontem. Usiedliśmy nad jeziorem w środku parku. Delikatna, chłodna bryza łaskotała mnie w policzki. Cienie się wydłużały. Nawet nie wprawny obserwator mógł dojrzeć, że moja skóra w cieniu zaczęła pobłyskiwać lekkim srebrzystym blaskiem. A cienie wręcz do mnie lgnęły. Tańczyły na ramionach, owijały się wokół rąk. Spojrzałam w niebo, na którym zaczynały pojawiać się pojedyncze gwiazdy, a okrągła srebrzysta tarcza księżyca powoli zaczynała się wspinać po nieboskłonie. Dziś nikt nie powinien wchodzić mi w drogę, bo mogło zrobić się niebezpiecznie dla tej osoby. “To dlatego mnie tutaj wysłali. Księżyc zaczął się okazywać bardziej moim wrogiem niż sprzymierzeńcem.
Poszliśmy dalej. Noc zaczynała się już na dobre. Wreszcie dotarliśmy do skraju parku. Widząc ostatnie refleksy słońca. Normalnie by mnie ten widok zachwycił. Ale nie dzisiaj. Byłam w obcym dla siebie miejscu. Daleko od osób które kochałam i daleko od domu. Pozbawiona pamięci o tym co było w przeszłości z jedną tylko świadomością, że moja siostra bliźniaczka Misaki umarła i jej cząstka została zatrzymana we mnie, dzięki czemu mogłam z nią rozmawiać.
-Chciałabyś się stąd wydostać?-spytał mnie nagle chłopak, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Tak-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- -Ja też. Chętnie ci w tym pomogę. Musimy tylko opracować plan. Wcześniej działałem pod wpływem impulsu przez co szybko mnie złapali-Zwrócił się twarzą w moją stronę i wyciągnął dłoń w moją stronę.
-Razem stąd uciekniemy. Co ty na to partnerko?-spytał mnie wyciągając do mnie dłoń.
-W porządku-odpowiedziałam dość obojętnie.
Uścisnęłam mu mocno dłoń. Kilka tańczących cieni z mojej dłoni przeskoczyło na jego dłoń.
-Jest to bardzo strzeżony obiekt. Mają na swoich usługach dużo silniejsze od nas osoby-powiedziałam spokojnie i podniosłam wzrok na kopułę. Coraz bardziej zaczynałam nienawidzić tego miejsca. Powoli nadchodziły chmury. Wzmógł się teraz wiatr.
-Och musimy wracać-powiedział Sebastian.
Odwróciłam się. Zrozumiałam nagle, że nie wiem gdzie jestem.
-Odprowadzę cię-powiedział chłopak.
Skinęłam niewidocznie głową. Ruszyłam za nim w stronę domku. Dotarliśmy tam akurat w momencie kiedy zabrzmiał pierwszy grzmot.
-Oho zapowiada się na prawdę mocna burza-powiedział chłopak.
Otworzyłam drzwi od domu. Był dla mnie zdecydowanie zbyt duży. Tak jakbym miała tutaj zostać na zawsze. Sebastian odwrócił się by odejść.
-Zostań-powiedziałam szybko.
-Co?-powiedział oglądając się przez ramie.
-Nie boję się burzy. Ale zostań-powiedziałam jeszcze szybciej.
Chłopak uśmiechnął się lekko.

<Seba-chan?>

Od Sebastiana - C.D Lou

Podniosłem głowę słysząc damski głos. Moim oczom ukazała się panna o rubinowych oczach, które swą nienaturalną barwą przyciągały uwagę, jednak moje spojrzenie zaczęło dalej przyglądać się nieznajomej. Długie, blond włosy spięte w warkocz, ubrania do biegania okrywające jej kobiecą sylwetkę. Na pewno nie była młodsza niż 18 lat. Zamykając książkę, uprzednio wkładając zakładkę pomiędzy strony gdzie skończyłem, wstałem z ziemi otrzepując spodnie. Gdy znów na nią spojrzałem usłyszałem lekko przesłodzony głos:
Przepraszam, ale chyba się zgubiłam. Wskaże mi pan drogę?-Podnosząc dłoń pokazałem najpierw palec wskazujący oznajmiając:
-Po pierwsze, żaden pan moja droga manquer tylko Sebastian-Wystawiając drugi palec dodałem:
-Po drugie gdzie chcesz iść. A po trzecie jak masz na imię-W ten sposób pokazałem dziewczynie trzy palce. Na ten gest nieznajoma chwyciła jeden z moich palców chowając go i oznajmiając przy okazji:
-Dobrze panie Sebastianie-Blondynka zmusiła mnie delikatnym gestem bym schował kolejny palec mówiąc:
-Chce iść do jakiegoś sklepu, jeśli to nie problem.-Schowawszy ostatni palec usłyszałem:
-Mam na imię Lousie Daquin, ale wolę byś mówił do mnie Lou-Uśmiechnąłem się i bez słowa ruszyłem piaszczystą dróżką. Za sobą usłyszałem kroki dziewczyny i po chwili obok mnie pojawiła się jej blond czupryna. Była dosyć niska w porównaniu do mnie przez co nie widziałem jej twarzy, którą skutecznie ukrywały piaszczyste kosmyki. Tak jak zwykle w takich sytuacjach nie wiedziałem o czym moglibyśmy rozmawiać, na szczęście Lou nie miała z tym takiego problemu jak ja, ponieważ z jej ust wydobyło się pytanie o następującej treści:
-Jeśli mogę wiedzieć jesteś alfą, betą, sigmą czy też innym typem?
-Alfą-Mruknąłem podnosząc głowę i przyglądając się niebu, a raczej temu co niebo imitowało. Moja towarzyszka chyba nie była zadowolona z tego, że nie zwracam na nią swojej uwagi dlatego oznajmiła:
-Ja jestem betą. Ty to masz szczęście. Wy alfy nie potrzebujecie grupy do walki. Niestety jestem tu od niedawna i jeszcze nikogo nie poznałam, dlatego jeszcze nie należę do żadnej drużyny-Przerwałem wywód Lou oznajmiając:
-Sklep będzie zaraz za tym rogiem- Wiedziałem do czego zmierza. Nie byłem głupi. Ale dla mnie praca w grupach nawet w takim duecie to istna katorga, dlatego też bardzo cieszyłem się, że nie byłem na nią skazany tak jak bety. Gdy skręciliśmy naszym oczom ukazała się droga i betonowy chodnik. Ruszyliśmy pierwszą oznaką cywilizacji po której nastąpił czas na drugi znak, a mianowicie rowery, samochody...śmieci. Po chwili stanęliśmy przed witryną sklepu spożywczego. Kolorowe plakaty o jaskrawych barwach zachęcały do kupienia różnorakich niepotrzebnych produktów. Wyciągnąłem portfel sprawdzając stan moich finansów. Skoro już tu jestem zrobię zakupy. Z moich cichych obliczeń i sprawdzania przepisów w głowie na smaczny obiad wyrwał mnie głos dziewczyny:
-Cholera zapomniałam pieniędzy-Wyciągnąłem z portfela połowę moich pieniędzy oznajmiając z delikatnym uśmiechem:
-Masz jutro albo jak chcesz jeszcze dziś mi oddasz. Okej?-Lou kiwnęła potwierdzająco głową wkraczając ze mną ramie w ramie do środka budynku. W moim koszyku znalazły się składniki na naleśniki takie jak jajka, mąka, mleko i cukier a po za nimi coś na obiad. Mięso, przyprawy, trochę ziemniaków. Nie ma to jak stary poczciwy kotlet z ziemniakami. Stojąc przy kasie włożyłem do koszyka jeszcze jakieś ciastka. By uzupełnić poziom energii w drodze powrotnej. Zawsze znajdzie się powód do zjedzenia małej, słodkiej przyjemności. Gdy zapłaciłem poszedłem do swojego domu. Była 10. No nieźle. Czas dość szybko mi zleciał. Przeciągnąwszy się rozpakowałem składniki po czym wróciłem do czytania książki, tym razem jednak robiłem to w domu. Tu raczej nikt mnie nie najdzie. Gdy była 14 zacząłem przygotowywać sobie obiad. Gdy miałem już zabrać się za jedzenie usłyszałem dzwonek od drzwi. Westchnąłem i wstawszy od stołu otworzyłem drzwi. Pierwsze co ujrzałem to szkarłatne oczy Lou.

(Lou? )

A89 - Taiga Minist!


 
KONTAKT: Taiga || taiganagiko@gmail.com || 59701464 || --- ||
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
IMIĘ & NAZWISKO: Taiga Minist
PSEUDONIM: Tai
WIEK: 20 lat
PŁEĆ: Kobieta
STOSUNKI:
  • Toshiro Minist - Podobno jej brat. Póki co podchodzi do niego z dystansem, gdyż nie wszystko jeszcze pamięta, ale czuje do niego więź i wie, że może liczyć na jego pomoc w każdej sytuacji, nie odstrasza jej nawet jego wygląd 
  • Kaito Hamilton - Traktuje go jak młodszego brata, którym chce się opiekować. Lubi go, lecz nie rozumie dlaczego tak bardzo boi się bliskości. Mimo wszystko lubi z nim spędzać czas i ma malutkie zaufanie 
  • Siegrain Rasmussen - Dobry znajomy z którym może porozmawiać na każdy temat, jednak podchodzi do niego z dystansem, musi jeszcze minąć trochę czasu zanim będzie mogła się przed nim otworzyć 
  • Hyou Yukimura - Białowłosa z kocimi uszami i cechami, którą uważa za ciekawą osóbkę i dobrą fryzjerkę 
  • Shion Takahashi - Cóż może o nim myśleć. Nie zna go dobrze, jednak wie, że nie pała on do niej sympatią, jest to troszkę odwzajemnione, ale stara się być miła. 

ORIENTACJA: Heteroseksualizm
SYMPATIA: No cóż, nikt ją jeszcze aż tak nie zainteresował
W ZWIĄZKU Z: Nie interesują ją stałe związki
CHARAKTER:Kruk to zwierzę tajemnicze, raz płochliwe, raz agresywne. Nigdy przewidzieć jego zachowanie nie możesz, nie przewidzisz następnego ruchu, bo to kruk. Raz w samotność się oddala, w otchłań czarną jak on sam, raz towarzyszy szuka, by z nimi żyć już przez resztę lat. Tymi słowami można opisać tą dziewczynę najkrócej, przyrównując ją właśnie do tego ptaka, jednak przejdźmy do prawidłowego opisu. Tai, wie że nie można każdemu ufać, jest zamknięta w sobie i nie opowiada o swojej przeszłości, a nawet o teraźniejszości. Czasem bywa chamska, arogancka, a nawet agresywna, jednak używa przemocy w ostateczności, chociaż niekiedy jej słowa świadczą o czym innym. Mimo wszystko potrafi się otworzyć, i być "normalną" dziewczyną, ma poczucie humoru, i lubi towarzystwo, często używa również sarkazmu czy ironii. Co jednak nie zmienia faktu, że nawet od najbliższych znajomych, potrafi się nie odzywać cały dzień, schować się w swojej kryjówce i z niej nie wychodzić przez kilka godzin, po czym wrócić do ludzi, tak jakby się nic, nigdy nie stało. Nie lubi gdy mężczyźni zbytnio się do niej zbliżają, pomimo tego iż się uśmiecha woli zachować dystans, woli iść przytulić się do kobiety niż do swojego przyjaciela, świadczy to o jej nieśmiałości, która jest w niej bardzo silna. Jest trochę psychiczna, ale to chyba jej plus, nigdy nie można przewidzieć co zrobi, nie raz sama jest zaskoczona swoim zachowaniem, a i lubi wyzwania, za to nienawidzi przegrywać, jest nieco szalona, ale ciii. Nawet jeśli widzi, że może to się dla niej skończyć źle to i tak nie zamyka swojej buzi.Zawsze musi mieć ostatnie zdanie, często taka kłótnia, w której nie dochodzi do walki, jest dla niej jedynie formą zabawy, sposobem na odstresowanie się. Może nawet w środku takiej kłótni zacząć się śmiać, rozbawiona zdenerwowaniem drugiej osoby. Po całym zdarzeniu, odchodzi w podskokach, oczywiście o ile takie coś nie zmieni się w nic więcej. Tak na prawdę nie wiadomo jaka jest, codziennie zakłada maskę, których ma setki. Jednego dnia jest miła i przyjazna, a następnego potrafiłaby Cię zabić. Jesteś ciekawy jaka jest na prawdę? Po prostu ją poznaj
APARYCJA: Niskiego wzrostu dziewczyna, mierząca jedynie 160 cm. dodatkowo jej drobne ciało, sprawia wrażenie, że dopiero co wyszła ze szkoły podstawowej. Może i nie ma wielkich kobiecych kształtów, ale jest jej z tym jak najlepiej, jak sama twierdzi, może bez przeszkód leżeć na brzuchu. Jedyne po czym można rozpoznać jej wiek, jest jej twarz. Delikatne rysy malują się na jasnej, wręcz perłowej cerze. Dopasowane usta, rzadko kiedy są wykrzywiane w grymas uśmiechu, a drobny nos, dodaje jej nieco wdzięku. Nad nim kryją się dwa szafirowe kamienie, jej oczy, hipnotyzujące o barwie głębokiego błękitu. Jej włosy, prawie, że zawsze rozpuszczone, prawie ciągną się za nią po ziemi, i zawsze są w kolorze nieskazitelnego bielu, spina je jedynie, gdy na dworze jest ulewa, bądź też gdy wychodzi spod prysznica. Na jej szyi zawsze spoczywa złoty wisiorek, nie jest żadnym symbolem, czy też pamiątką, jest najzwyczajniej w świecie jej jedyną ozdobą do której się przyzwyczaiła. Zazwyczaj można ją spotkać w ciemnych ubraniach, granat, czerń, czy też szary to zdecydowanie jej kolory i od nich odbijają się jej włosy, które ceni sobie nade wszystko
DODATKOWE INFORMACJE:
  • Uczulona na truskawki
  • Codziennie rano pija kawę, nie może bez niej żyć. Czarną, bez cukru i mleka
  • Kocha kruki 
  • Na szyi widnieje łańcuszek, sama nie wie skąd go ma, po prostu jest tam od zawsze 
  • Boi się krabów 
  • Ma ładną barwę głosu, lecz to ukrywa
GŁOS: Nightcore - Human
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
ARCANA
RODZAJ: Alfa
NAZWA: Tosō kuro karasu (malowany czarny kruk)
KOLOR AURY: Granatowy
RANGA: 1
PD: 500pkt
OPIS: Jak można się domyślić Arcana ta skupia się na malowaniu. Poprzez pędzel, rysowane symbole w powietrzu jak i na papierze przybierają postać rzeczywistą. Taiga jak widać, nie jest silna, jednak wyszkoliła w sobie szybkość i zwinność. Dlaczego czarny kruk? Jest to związane z tym, że potrafi zmieniać kolory u zwierząt, dlatego każdy biały ptak, jaki stanie na jej drodze, zmienia kolor na czarny. Dzięki czemu, można by rzec, że kruki nie tylko ją uwielbiają, ale również i słuchają. Na pierwszy rzut oka, jej moc może się wydawać nieszkodliwa, lecz to tylko pozory, a jak wiadomo, pozory często mylą
ATAKI:
  • Burakkudaiyaru (Czarna tarcza) - Przez kilka machnięć ręką, w obrębie jej osoby powstaje czarna ściana, jednak łatwo rozpoznać, kto się za nią kryję. Moc ta nie jest dopracowana
  • Tori (Ptak) - Dzięki wygwizdaniu pewnej melodyjki nad jej głową, znajduję się stado kruków, które mogą zaatakować jej przeciwnika. Moc rzadko wykorzystywana, przez słabość do tych zwierząt i niechęć skrzywdzenia ich
  • Burēdo (Ostrza) - W stronę przeciwnika lecą pojedyncze ostrza z dużą szybkością, jedyną wadą tej mocy jest fakt, że po dłuższym machaniu pędzlem, odczuwa ból w ręce
  • Dōbutsu (Zwierzęta) - Może zmieniać kolor sierści zwierząt, na ludziach tej mocy nie próbowała. wykorzystuje ją jedynie na swoich małych przyjaciołach.
  • Rikōru (Przywołanie) - Oprócz tarczy i ostrzy, dzięki swoim malunkom, potrafi przywołać również inne przedmioty, wiele z nich wciąż pozostaje pod znakiem zapytania.

Od Lou - Do Sebastiana

Obudziłam się z wielką chęcią na bieganie. Zerwałam się z łóżka, gdyż im powolniejsze jest wstawanie tym bardziej nie chce się opuszczać ciepłych pieleszy. Dlatego zawsze robię to szybko i skutecznie. Ruszyłam do łazienki, gdzie zażyłam porannej toalety. Mieszkałam w ośrodku od niedawna, co jest bardzo dziwne. Swoją Arcanę nabyłam w wieku 10 lat i tak sobie spokojnie żyłam gdzieś tam w zwykłym świecie przez kolejne 10 lat, aż tu nagle pewnego dnia obudziłam się pod tą dziwną kopułą. W sumie nie narzekam. Nie pamiętam, jakie miałam wcześniej życie, więc za nim nie tęsknię. Niczego mi tu nie brakuje, jednak delikatnie wkurwia mnie ta kopuła, która nas odcina od reszty świata. Nienawidzę ograniczeń. Dlatego też teraz idę sobie pobiegać. Wpierw jednak czeka mnie wizyta w mojej kochanej garderobie. Niewielki domek, który zamieszkuje ma sypialnię, salon, kuchnię i łazienkę. Ale… Na potrzeby mojej olbrzymiej kolekcji butów i sukienek, a także innych ciuchów, musiałam przekształcić swoją sporych rozmiarów sypialnię na garderobę. Za to śpię w salonie, a w sumie w salono-sypialni na pięknym białym łożu z rzeźbionym zagłówkiem. Oczywiście w salonie zmieściłam również typowe dla takiego pomieszczenia meble, jak stylową szkarłatną sofę i szklany stolik do kawy. Otworzyłam wrota mego skarbca. Poczułam zapach znajomych ubrań i w samej bieliźnie stanęłam po środku garderoby, zastanawiając się co założyć do biegania. Niestety sukienka odpadała. Ale jako oddana zwolenniczka joggingu, posiadałam bogate zasoby odpowiednich strojów. Zerknęłam na zegarek. Była 8. Powinno być już w miarę ciepło. Złapałam czarny sportowy stanik i bawełniane szorty w odcieniu ciemnej szarości. Odwróciłam się w kierunku moich obuwniczych zasobów. Buty zawsze układałam kolorystycznie i według rodzajów. Dzięki temu szybko odnalazłam czerwone buty do biegania. Moje ulubione, bardzo wygodne i lekkie. Szybko się ubrałam, związałam nieogarniętą burzę włosów w luźnego warkocza i wyszłam z domu. Nie jadłam śniadania. Po co? Zjem później, będzie mi się lepiej biegać z pustym żołądkiem. Na początek lekki trucht, który w moim wykonaniu szybkością dorównywał porządnemu biegowi zawodowego maratończyka. Ah… Jak przyjemnie. Mimo, że w ośrodku byłam już dobre 2 miesiące jeszcze z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Co jest trochę dziwne, jak na mnie. Zazwyczaj szybko zdobywam nowych znajomych, ale tutaj wszystko jest jakieś inne. Każdy ma jakby swoje sprawy, w które nie lubi wpuszczać innych. To przez tych naukowców. Byłam u nich już parę razy. Niestety jako Beta podlegam dość częstym kontrolom ze względu na obawy związane z panowaniem nad własną mocą. A do tego dochodzi mój lekko zmienny charakter i wszyscy się mnie obawiają, chociaż sama nie mogę zbyt dużo zdziałać. No właśnie… Muszę rozejrzeć się za jakąś obstawą. W końcu nie wiadomo tak naprawdę po co nas tu trzymają. Tak rozmyślając dostrzegłam przed sobą jakiegoś wysokiego, czarnowłosego pana. Miałam wprost idealny widok na jego seksowny tyłeczek. Taką obstawę mogłabym mieć. Każdy przystojniak ma moc, jak nie magiczną to inną ^^ Zresztą wygląda na samotnego typa, więc chyba nie pogardzi towarzystwem tak zacnej pani, jaką jest moja osóbka… Ale! Zanim do niego podejdę, chwilę go pośledzę. Wybadam, jaki jest mniej więcej. Kto, jak kto, ale ja jestem wybitnym szpiegiem. Zwolniłam kroku i bezszelestnie podążyłam za tajemniczym jegomościem. Zerknęłam na jego lewe ramię, na którym widniał tatuaż w kształcie dwóch czerwonych iksów. Hmm… Ciekawe. Wydaje mi się to jakby znajome? Ale skąd? Pierwszy raz go widzę na oczy. Wygląda trochę na takiego bad boy’a, ale nie warto czegoś zakładać, póki się dłużej nie poobserwuje. Pierwszy dowód na to, że nie jest typowym bad boy’em pojawił się po 15 minutach obserwac ji. Mój obiekt usiadł w cieniu drzewa i wyjął książkę. Źli chłopcy nie są raczej fanami literatury. Podeszłam od tyłu i skryłam się za drzewem, pod którym czarnowłosy siedział. Mój ruch wzbił lekki podmuch wiatru, który przekręcił kartki książki.
-Merde! – Chłopak cicho zaklął. Czyżby Francuz? Uhu, gorąca francuska krew. Mój rodak. Pod wpływem impulsu wyłoniłam się zza drzewa i stanęłam nad wcześniejszym obiektem moich obserwacji.
-Bonjour Monsieur! – Przywitałam go z nienagannym francuskim akcentem. Jedyne co mi pozostało po przednim życiu, czyli znajomość języka francuskiego, o czym dopiero niedawno się przekonałam. Mężczyzna spojrzał na mnie srebrnymi oczami. Wow, jakie ładne ślepia! No taka obstawa to mi się podoba! Otarłam niewidzialną kropelkę potu z czoła, że niby biegłam wytrwale do tego miejsca. Zrobiłam smutną minkę i zerknęłam przymilnie na faceta.
-Przepraszam, ale chyba się zgubiłam. – Udałam głupiutką blondynkę. – Wskaże mi pan drogę?

[Sebastian?]

Armentum!

Uwaga, tytułowa toplista została zresetowana!
To szansa dla nas, byśmy wspięli się jeszcze wyżej, ale nie dokonamy tego bez Was,
wobec tego zachęcamy do klikania i nabijania wyświetleń! Dzięki temu zwiększymy nasze utalentowane grono. <3