sobota, 2 lipca 2016

Od Lou - Do Sebastiana

Obudziłam się z wielką chęcią na bieganie. Zerwałam się z łóżka, gdyż im powolniejsze jest wstawanie tym bardziej nie chce się opuszczać ciepłych pieleszy. Dlatego zawsze robię to szybko i skutecznie. Ruszyłam do łazienki, gdzie zażyłam porannej toalety. Mieszkałam w ośrodku od niedawna, co jest bardzo dziwne. Swoją Arcanę nabyłam w wieku 10 lat i tak sobie spokojnie żyłam gdzieś tam w zwykłym świecie przez kolejne 10 lat, aż tu nagle pewnego dnia obudziłam się pod tą dziwną kopułą. W sumie nie narzekam. Nie pamiętam, jakie miałam wcześniej życie, więc za nim nie tęsknię. Niczego mi tu nie brakuje, jednak delikatnie wkurwia mnie ta kopuła, która nas odcina od reszty świata. Nienawidzę ograniczeń. Dlatego też teraz idę sobie pobiegać. Wpierw jednak czeka mnie wizyta w mojej kochanej garderobie. Niewielki domek, który zamieszkuje ma sypialnię, salon, kuchnię i łazienkę. Ale… Na potrzeby mojej olbrzymiej kolekcji butów i sukienek, a także innych ciuchów, musiałam przekształcić swoją sporych rozmiarów sypialnię na garderobę. Za to śpię w salonie, a w sumie w salono-sypialni na pięknym białym łożu z rzeźbionym zagłówkiem. Oczywiście w salonie zmieściłam również typowe dla takiego pomieszczenia meble, jak stylową szkarłatną sofę i szklany stolik do kawy. Otworzyłam wrota mego skarbca. Poczułam zapach znajomych ubrań i w samej bieliźnie stanęłam po środku garderoby, zastanawiając się co założyć do biegania. Niestety sukienka odpadała. Ale jako oddana zwolenniczka joggingu, posiadałam bogate zasoby odpowiednich strojów. Zerknęłam na zegarek. Była 8. Powinno być już w miarę ciepło. Złapałam czarny sportowy stanik i bawełniane szorty w odcieniu ciemnej szarości. Odwróciłam się w kierunku moich obuwniczych zasobów. Buty zawsze układałam kolorystycznie i według rodzajów. Dzięki temu szybko odnalazłam czerwone buty do biegania. Moje ulubione, bardzo wygodne i lekkie. Szybko się ubrałam, związałam nieogarniętą burzę włosów w luźnego warkocza i wyszłam z domu. Nie jadłam śniadania. Po co? Zjem później, będzie mi się lepiej biegać z pustym żołądkiem. Na początek lekki trucht, który w moim wykonaniu szybkością dorównywał porządnemu biegowi zawodowego maratończyka. Ah… Jak przyjemnie. Mimo, że w ośrodku byłam już dobre 2 miesiące jeszcze z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Co jest trochę dziwne, jak na mnie. Zazwyczaj szybko zdobywam nowych znajomych, ale tutaj wszystko jest jakieś inne. Każdy ma jakby swoje sprawy, w które nie lubi wpuszczać innych. To przez tych naukowców. Byłam u nich już parę razy. Niestety jako Beta podlegam dość częstym kontrolom ze względu na obawy związane z panowaniem nad własną mocą. A do tego dochodzi mój lekko zmienny charakter i wszyscy się mnie obawiają, chociaż sama nie mogę zbyt dużo zdziałać. No właśnie… Muszę rozejrzeć się za jakąś obstawą. W końcu nie wiadomo tak naprawdę po co nas tu trzymają. Tak rozmyślając dostrzegłam przed sobą jakiegoś wysokiego, czarnowłosego pana. Miałam wprost idealny widok na jego seksowny tyłeczek. Taką obstawę mogłabym mieć. Każdy przystojniak ma moc, jak nie magiczną to inną ^^ Zresztą wygląda na samotnego typa, więc chyba nie pogardzi towarzystwem tak zacnej pani, jaką jest moja osóbka… Ale! Zanim do niego podejdę, chwilę go pośledzę. Wybadam, jaki jest mniej więcej. Kto, jak kto, ale ja jestem wybitnym szpiegiem. Zwolniłam kroku i bezszelestnie podążyłam za tajemniczym jegomościem. Zerknęłam na jego lewe ramię, na którym widniał tatuaż w kształcie dwóch czerwonych iksów. Hmm… Ciekawe. Wydaje mi się to jakby znajome? Ale skąd? Pierwszy raz go widzę na oczy. Wygląda trochę na takiego bad boy’a, ale nie warto czegoś zakładać, póki się dłużej nie poobserwuje. Pierwszy dowód na to, że nie jest typowym bad boy’em pojawił się po 15 minutach obserwac ji. Mój obiekt usiadł w cieniu drzewa i wyjął książkę. Źli chłopcy nie są raczej fanami literatury. Podeszłam od tyłu i skryłam się za drzewem, pod którym czarnowłosy siedział. Mój ruch wzbił lekki podmuch wiatru, który przekręcił kartki książki.
-Merde! – Chłopak cicho zaklął. Czyżby Francuz? Uhu, gorąca francuska krew. Mój rodak. Pod wpływem impulsu wyłoniłam się zza drzewa i stanęłam nad wcześniejszym obiektem moich obserwacji.
-Bonjour Monsieur! – Przywitałam go z nienagannym francuskim akcentem. Jedyne co mi pozostało po przednim życiu, czyli znajomość języka francuskiego, o czym dopiero niedawno się przekonałam. Mężczyzna spojrzał na mnie srebrnymi oczami. Wow, jakie ładne ślepia! No taka obstawa to mi się podoba! Otarłam niewidzialną kropelkę potu z czoła, że niby biegłam wytrwale do tego miejsca. Zrobiłam smutną minkę i zerknęłam przymilnie na faceta.
-Przepraszam, ale chyba się zgubiłam. – Udałam głupiutką blondynkę. – Wskaże mi pan drogę?

[Sebastian?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz