sobota, 2 lipca 2016

Od Lou - C.D Sebastiana

Nie wiedziałam, że z tego Sebastiana będzie taki trudny zawodnik. Muszę się trochę postarać, żeby go przekonać, aby mi pomógł. Jest dobrze bo pożyczyłam od niego pieniądze, więc będę miała pretekst, żeby się z nim jeszcze raz spotkać. W sklepie wzięłam butelkę wody i bardzo ostrożnie zbadałam co kupuje mój nowy znajomy. Zakupy zawsze powiedzą, co dana osoba lubi jadać. Miał w koszyku wszystko… Od ziemniaków na ciasteczkach kończąc. I co to ma znaczyć? Z tych składników można zrobić przeróżne dania. No nic, muszę jeszcze przez chwilę zabawić się w szpiega. Podążyłam w pewnej odległości za czarnowłosym. Doprowadził mnie do swojego domku. Już wiem, gdzie mam przyjść, żeby oddać kasę. Teraz tylko warto zauważyć, co będzie przygotowywał. Problem w tym, że nie wszedł nawet do kuchni. Trudno. Kupił ciastka, czyli słodkościami nie pogardzi. A ja robię genialne babeczki. Zrobiłam szybki odwrót do domu. Nie mieszkał daleko ode mnie. To dobrze. Biegiem wzięłam prysznic. W samej bieliźnie przejrzałam zawartość moich szafek kuchennych. Wszystko mam. Wzięłam się do pracy. Po 1,5 godzinie miałam już wszystko gotowe. Teraz jeszcze tylko ubrać się i do roboty. Udałam się do garderoby. Sięgnęłam po swoją ulubioną czarną, koronkową sukienkę, która ukazywała sporo biustu, a i jej długość nie zasłaniała zbyt wielu widoków. Do tego chciałam założyć czerwone szpilki. Jednak zanim się zaczęłam ubierać zmieniłam zdanie. Sebastian nie wyglądał na takiego co, by się dał przekonać do czegoś za pomocą wyglądu. Niee… Jedynie może by mnie wziął za jakąś dziwkę, albo coś. Nie o to chodzi. Nie dzisiaj. Idę w interesach. Co by tu włożyć? Sięgnęłam po czarny t-shirt, jeansowe ogrodniczki i czerwone trampki. Tak, jeśli będę wyglądać jak niewinna dziewczyna z sąsiedztwa to efekt może być trochę lepszy. Wzięłam torbę z babeczkami i pieniądze, które mu byłam winna. Po chwili byłam już u niego pod drzwiami. Zapukałam. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Przyniosłam pieniążki i coś w podzięce za wskazanie drogi. – Uśmiechnęłam się milutko.
-Dzięki. – Odpowiedział, odebrał kasę i torbę z babeczkami. – A co to?
-Babaczeki własnej roboty. Zawsze wychodzą pyszne. – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Wzięłam torbę z wypiekami i na chama weszłam do środka.
-Chwileczkę. – Zaprotestował i chwycił mnie za ramię. – Czy ja cię zapraszałem?
-Nie, ale czemu nie mogłabym do ciebie wejść? – Zapytałam zadziornie. – Masz coś do ukrycia?
-Nie o to, przecież chodzi, ale to niegrzecznie tak wchodzić bez pytania. – Odpowiedział , przeczesując włosy palcami.
-A kto powiedział, że jestem grzeczna? – Uśmiechnęłam się prowokacyjnie. Wcale nie byłam grzeczna. Sebastian dyplomatycznie to przemilczał. Położyłam babeczki na stole. Nagle zrobiło mi się trochę słabo. Nie zdążyłam do tej pory nic zjeść, a cały dzień biegałam i coś robiłam. Jedyne co dzisiaj miałam w ustach to trochę wody. Usiadłam na kanapie i włożyłam głowę między nogi. Nagle cała moja werwa, gdzieś się ulotniła. Chłopak chyba myślał, że się zgrywam, bo mnie zignorował i poszedł sobie do drugiego pokoju.
-Jak przestaniesz udawać, to wyjdź proszę. – Odparł tylko. Gdybym była w stanie to bym chyba się na niego rzuciła, ale nie miałam siły. Czułam się coraz gorzej. Do tego było jeszcze tak gorąco. Nie ruszę tych babeczek, bo nie są dla mnie. To by wyglądało beznadziejnie, kiedy bym je zjadła. Musiałam wrócić jakoś do domu. On mi nie pomoże. W dupie z nim. Wstałam. Zbyt gwałtownie, bo zakręciło mi się w głowie. Widziałam powoli mroczki przed oczyma, ale dzielnie brnęłam w stronie drzwi. Trzymałam już rękę na klamce, kiedy poczułam, że lecę w dół. Usłyszałam jeszcze słowa Sebastiana.
-Jeszcze tu jesteś, co? – I zemdlałam.
[Sebastian? Wiem trochę dramatycznie, ale może lepsze efekty będą ^^]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz