Nie wiedziałam, że z tego Sebastiana będzie taki trudny zawodnik. Muszę
się trochę postarać, żeby go przekonać, aby mi pomógł. Jest dobrze bo
pożyczyłam od niego pieniądze, więc będę miała pretekst, żeby się z nim
jeszcze raz spotkać. W sklepie wzięłam butelkę wody i bardzo ostrożnie
zbadałam co kupuje mój nowy znajomy. Zakupy zawsze powiedzą, co dana
osoba lubi jadać. Miał w koszyku wszystko… Od ziemniaków na ciasteczkach
kończąc. I co to ma znaczyć? Z tych składników można zrobić przeróżne
dania. No nic, muszę jeszcze przez chwilę zabawić się w szpiega.
Podążyłam w pewnej odległości za czarnowłosym. Doprowadził mnie do
swojego domku. Już wiem, gdzie mam przyjść, żeby oddać kasę. Teraz tylko
warto zauważyć, co będzie przygotowywał. Problem w tym, że nie wszedł
nawet do kuchni. Trudno. Kupił ciastka, czyli słodkościami nie pogardzi.
A ja robię genialne babeczki. Zrobiłam szybki odwrót do domu. Nie
mieszkał daleko ode mnie. To dobrze. Biegiem wzięłam prysznic. W samej
bieliźnie przejrzałam zawartość moich szafek kuchennych. Wszystko mam.
Wzięłam się do pracy. Po 1,5 godzinie miałam już wszystko gotowe. Teraz
jeszcze tylko ubrać się i do roboty. Udałam się do garderoby. Sięgnęłam
po swoją ulubioną czarną, koronkową sukienkę, która ukazywała sporo
biustu, a i jej długość nie zasłaniała zbyt wielu widoków. Do tego
chciałam założyć czerwone szpilki. Jednak zanim się zaczęłam ubierać
zmieniłam zdanie. Sebastian nie wyglądał na takiego co, by się dał
przekonać do czegoś za pomocą wyglądu. Niee… Jedynie może by mnie wziął
za jakąś dziwkę, albo coś. Nie o to chodzi. Nie dzisiaj. Idę w
interesach. Co by tu włożyć? Sięgnęłam po czarny t-shirt, jeansowe
ogrodniczki i czerwone trampki. Tak, jeśli będę wyglądać jak niewinna
dziewczyna z sąsiedztwa to efekt może być trochę lepszy. Wzięłam torbę z
babeczkami i pieniądze, które mu byłam winna. Po chwili byłam już u
niego pod drzwiami. Zapukałam. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie
zdziwiony.
-Przyniosłam pieniążki i coś w podzięce za wskazanie drogi. – Uśmiechnęłam się milutko.
-Dzięki. – Odpowiedział, odebrał kasę i torbę z babeczkami. – A co to?
-Babaczeki własnej roboty. Zawsze wychodzą pyszne. – Uśmiechnęłam się
jeszcze szerzej. Wzięłam torbę z wypiekami i na chama weszłam do środka.
-Chwileczkę. – Zaprotestował i chwycił mnie za ramię. – Czy ja cię zapraszałem?
-Nie, ale czemu nie mogłabym do ciebie wejść? – Zapytałam zadziornie. – Masz coś do ukrycia?
-Nie o to, przecież chodzi, ale to niegrzecznie tak wchodzić bez pytania. – Odpowiedział , przeczesując włosy palcami.
-A kto powiedział, że jestem grzeczna? – Uśmiechnęłam się prowokacyjnie.
Wcale nie byłam grzeczna. Sebastian dyplomatycznie to przemilczał.
Położyłam babeczki na stole. Nagle zrobiło mi się trochę słabo. Nie
zdążyłam do tej pory nic zjeść, a cały dzień biegałam i coś robiłam.
Jedyne co dzisiaj miałam w ustach to trochę wody. Usiadłam na kanapie i
włożyłam głowę między nogi. Nagle cała moja werwa, gdzieś się ulotniła.
Chłopak chyba myślał, że się zgrywam, bo mnie zignorował i poszedł
sobie do drugiego pokoju.
-Jak przestaniesz udawać, to wyjdź proszę. – Odparł tylko. Gdybym była w
stanie to bym chyba się na niego rzuciła, ale nie miałam siły. Czułam
się coraz gorzej. Do tego było jeszcze tak gorąco. Nie ruszę tych
babeczek, bo nie są dla mnie. To by wyglądało beznadziejnie, kiedy bym
je zjadła. Musiałam wrócić jakoś do domu. On mi nie pomoże. W dupie z
nim. Wstałam. Zbyt gwałtownie, bo zakręciło mi się w głowie. Widziałam
powoli mroczki przed oczyma, ale dzielnie brnęłam w stronie drzwi.
Trzymałam już rękę na klamce, kiedy poczułam, że lecę w dół. Usłyszałam
jeszcze słowa Sebastiana.
-Jeszcze tu jesteś, co? – I zemdlałam.
[Sebastian? Wiem trochę dramatycznie, ale może lepsze efekty będą ^^]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz