sobota, 27 sierpnia 2016

Od Satoru

Obudził mnie stłumiony szum telewizora. Zanim w pełni otworzyłem oczy i włączyłem myślenie, zarejestrowałem, że dopóki ledwo kontaktuję to dźwięki są przeze mnie tylko częściowo odbierane. Innymi słowy, byłem zwyczajnie zaspany i gdyby nie fakt, że tamtego wieczoru zapomniałem wyłączyć tego ustrojstwa, to najprawdopodobniej dalej bym spał. Bo co mam do roboty? Wstanę, wyjdę na miasto i zacznę narzekać na robotę innych. Tak, to mój plan na dzień. Prosty do zrealizowania, prawda?
   Omackiem zacząłem wędrować dłonią po miękkiej kołdrze w poszukiwaniu pilota, a gdy tylko poczułem plastik, z którego jest zbudowany, złapałem go, podniosłem na wysokość dekodera i na tym skończyły się szumy i uciszone dialogi postaci w telewizorze. Potem moja głowa przekręciła się w kierunku zegarka elektronicznego; wyryte kilka pikseli wskazywało godzinę jedenastą, więc najwyższa pora, by zerwać się z łóżka. Kolejne parę minut postanowiłem wykorzystać na ogarnięcie się, ale okazało się to niezbyt czasochłonne: wszedłem pod prysznic, potem ubrałem się w czyste rzeczy, ale z mojej głowy wciąż nie schodził hełm drapieżnika szablozębnego. Nie to, że się nie dało – ja po prostu nie chciałem. Czułem, że mnie zasilał, albo to były tylko moje domysły, które za sprawą intensywnych wierzeń mogły stać się prawdą. Po jakimś czasie dźwięk otwieranych drzwi wyprowadził mnie z apartamentu, a winda pomogła dotrzeć na sam dół, bym potem mógł zostać pochłonięty przez nowoczesną, “formalną” atmosferę. Chwilę później moją twarz oświetlały promienie sztucznie górującego słońca. Na pierwszy rzut oka nie widziałem niczego, co mogłoby przyciągnąć moją uwagę, dlatego przez większość czasu bezsensownie kręciłem się wte i wewte. Aż do momentu, kiedy nie natknąłem się na grupkę dzieci kopiących do siebie piłkę. Nie mogły mieć więcej niż dwanaście lat, a ponadto uśmiechały się jakby nie robili tego od lat i sprawiało im to ogromną przyjemność. Nawet nie zauważyłem, kiedy moja twarz wykrzywiła się w niezrozumieniu. Ale nie ukrywałem, że takie młode pokolenia pojmowałem o wiele bardziej, niż dorosłych czy choćby ludzi w moim wieku. Po prostu nie mieli tyle problemów, zwracali uwagę na zabawę i wiedzieli jak to jest być dzieckiem. No co jak co, ale nawet ja często zachowywałem się jak taki rasowy bachor, ale dzieciństwo naprawdę dobrze mieć i fakt, iż ja nie pamiętam już swojego, sprawia, że staje się zazdrosny.
   Jako zwykły spacerowicz nie rzucałem się w oczy i pozostawałem w cieniu, dopóki pod moje nogi nie poturlała się twarda, lekko pobrudzona piłka. Spojrzałem na nią chwilę z zamyśleniem, a później przewróciłem wzrok na zniecierpliwione, spocone twarze młodych sportowców. Szybko nie zamierzałem wykonać tego ruchu, więc zamiast niego po prostu włożyłem ręce do kieszonek spodni, a moją twarz przeciął cwany uśmieszek. Wtedy spośród małego stowarzyszenia miłośników piłki nożnej wyszedł dzieciak, który szczerze mówiąc wyglądał mi na ich przywódcę. Jeśli to tak można w ogóle nazwać.
 – Oddaj nam to! – wykrzyknął, a jego pulchniutką twarz zniekształcił gniew.
 – Dam ci cukierka, chcesz? – Zacząłem grzebać w kieszeni, na pozór szukając kilku łakoci, których naturalnie nie było. A jakbym jednak się mylił, to i tak paląca temperatura zdążyła je rozpuścić. – Chociaż jak na ciebie patrzę, to wydaje mi się, że wystarczy ci cukierków. – W tym momencie uklęknąłem, by być na równi z małym obywatelem Rimear. W odpowiedzi poczułem jedynie miażdżący ból; zdenerwowany dzieciak wręcz skakał mi po stopie, przy okazji swoim piskliwym głosikiem grając irytującą symfonię na moim układzie nerwowym. Oczywiście nawet na mój wandalski umysł, oddanie im piłki było tylko kwestią czasu. Cóż, potrzebowałem małej rozrywki na początek dnia. I wtedy młodziak prawdopodobnie zauważył mój grymas bólu na twarzy, bo powiedział jedynie:
 – Myślałem, że jesteś odważniejszy.
 No chyba nie myśli, że zacznę się z nim tu bić? Poważnie? Dwunastolatek nieznający życia na dwudziestolatka? Chętnie bym go pokopał, ale aż taki zły nie byłem. Chociaż prawdą jest to, że lubię kopać, ale leżącego. W tym przypadku postanowiłem, że nieco uświadomię moich małych towarzyszy.
 – Od­wa­ga to pa­nowa­nie nad strachem, a nie brak strachu, mój kochaniutki – wytłumaczyłem. – Poza tym nie wyglądasz strasznie. – Poczochrałem odrobinę jego włosy.
 – Jak będę większy to zmierzę się ze śmiercią. I wygram! I będę odważniejszy niż ty, Satoru – Wypiął dumnie pierś, a ja tylko uśmiechnąłem się niepewnie w odpowiedzi. Tak, znałem tego dzieciaka. Według mnie uchodził za dużego marzyciela, ale nic nie poradzę. To jeszcze dziecko, ale swoich decyzji może zacząć żałować od dziś. Niech zrobi to bez mojej pomocy… nienawidzę odbierać dzieciństwa. W związku z powyższym, zdecydowałem się tylko posłać mu krótkie zdanie, które może zanalizować nawet jego zapchany komiksami o bohaterach umysł.
 – Można nie lękać się śmierci, ale nie wolno do niej dążyć – powiedziałem i w tej samej chwili postanowiłem oddać im piłkę, rzucając ją daleko za grupkę.
 – Bzdury i bzdury. – Rzucił się w bieg za piłką, a moją odpowiedzią było jedynie zrezygnowane westchnięcie. Nie byłem z tego powodu przejęty, nie obchodziło mnie to.
 – Mały wypierdek… – skomentowałem szczerze. No cóż, ja z natury nie potrafiłem kisić w sobie emocji czy najnormalniej w świecie prawdy. Ona zawsze wyjdzie prędzej czy później, a ja należałem do tych osób, które wystawiają kawę na ławę.
 Ze względu na doskwierającą nudę, zostałem jeszcze trochę z tym gangiem dzieci. Przez dłuższą chwilę nie robiliśmy nic, oprócz ustawienia się w kółeczko i kopania do siebie piłki. Mogłem dziwnie wyglądać pośród tych skrzatów, ale jeśli mam wystawiać swoje wątpliwości na światło dzienne, to od dawna mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Nie ważne skąd; po prostu to wiem.
 Minęło zaledwie kilka minut, a pioruny runęły ze sztucznego nieba poszarpanymi smugami białego światła. Potem nastąpił kolejny błysk, i w akompaniamencie grzmotów zaczął lać rzęsisty deszcz. W okamgnieniu wszystko pochłonął mrok, a światła szyldów budynków zaczynały być naprawdę widoczne. Zostałem sam z piłką, podczas gdy dzieci rozproszyły się po całym ośrodku i śladu po nich nie było. Moje ciało przemokło do suchej nitki, tak jak ubrania. Wtedy odwróciwszy się, dostrzegłem tą samą sylwetkę tajemniczej osoby, której obecność czułem już o wiele wcześniej. To ona mnie obserwowała, czułem to. A teraz podchodziła do mnie od tyłu jak jakiś gwałciciel. No oczywiście teraz od przodu, bo zdążyłem się odwrócić.
 – Czemu, do cholery, mnie obserwujesz? – Ryk wichury zadudnił w moich uszach, ale zrobiłem wszystko, by w jakimś stopniu usłyszeć odpowiedź osoby. Niestety z tej perspektywy odróżnienie płci graniczyło z cudem, dlatego zwróciłem się do tego kogoś jak do zwykłego, internetowego anonima: – Jak chciałeś mieć mnie na wyłączność, to przecież bym odmówił. – Między tymi członami zdania zrobiłem małą przerwę, a gdy skończyłem swoją przemowę, zaniosłem się głośnym śmiechem, który w połączeniu z grzmotami i piorunami czynił ze mnie takiego mistrza zła.

(Ktoś?)

G71 - Satoru Tadashi

KONTAKT: 7devils | lasthope636@gmail.com
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
IMIĘ & NAZWISKO: Satoru Tadashi
PSEUDONIM: Ze względu na zachowanie i wygląd, chłopak jest nazywany różnie. Od „Tygryska” po najróżniejsze synonimy szaleńca i psychopaty.
WIEK: 20 lat, nie wygląda?
PŁEĆ: Mężczyzna
STOSUNKI: 
  • Naho Kurogane - ta znajomość jest bardzo skomplikowana. Zdecydowanie można powiedzieć, że Satoru denerwuje się w chwili, gdy tylko słyszy głos i słowa Naho czy ją widzi (tak, nie przesadzam), ale z drugiej strony docenia ją za to, że jeszcze od niego nie uciekła, choć niewątpliwie stwarzała takie pozory. Nienawidzi pomagać, więc nie wspomina dobrze ich spotkań, póki co. 
  • Sora Carter - poznał ją na Bitwie Grupowej i obudziła w nim trwały respekt, który jednak przejawia bardzo dziwnie, albo zapomina o nim w sytuacjach, kiedy chce coś osiągnąć. Na przykład teksty o Sorze, które miały zdenerwować i sprowokować Enzo - to zrobił, by zdobyć swój cel, co nie znaczy, że nie miał do swojej kapitan szacunku. Ogólnie to on nie jest sztywny, gdy z nią rozmawia (marzenia). Jest równie dziki i nieobliczalny co zawsze, więc nie można mu zarzucić układania się pod nogami niczym pies. 
  • Enzo Daquin - nie przepada za nim, ale jednocześnie nic do niego nie ma. Nawet szacunku, hiihhi... nie no, on w ogóle nie ma szacunku do swoich przeciwników, lecz ich całkiem nie ignoruje. O honorze nie warto mówić, bo tego też temu tygryskowi brakuje, więc no... jedyna rzecz, która go rozbawiła, to reakcja białowłosego na te jakże dobitnie wyrażane teksty odwołujące się do postaci Sory. Za szybko odpadł i w efekcie się wściekł, choć tak naprawdę Satoru nie czuje "tego czegoś" do swojej byłej pani kapitan. 
  • Lou Daquin - o dziwo ma o niej pozytywne zdanie, szczególnie od czasu, kiedy pomogła mu zmierzyć się z Enzo. Nic więcej nie wiadomo o ich relacjach; nie rozmawiali wiele, a jeśli już, to była to bardzo krótka i zasadnicza wymiana zdań. 
ORIENTACJA: Heteroseksualizm
SYMPATIA: ---
W ZWIĄZKU Z: ---
CHARAKTER: Najlepiej jest zacząć od tego, że pierwsze wrażenie opisywanego Gammy szybko postawi cię przed pytaniem, czy na pewno chcesz brnąć w to dalej. W jego zachowaniu – nawet podczas walki – nie ma krzty honoru, a więc moralność to dla niego również rzecz nieznana. Ale zauważmy, że pojmowanie honoru może być rozmaite, dlatego nie warto się do niego zrażać po jednym niefortunnym zdarzeniu. Owszem, lubi się znęcać, kopać leżącego, ale mogę powiedzieć, że dotrzymuje słowa i broni swoich racji. Niestety bardzo często, gdy czyjeś zdanie mu nie pasuje, zwyczajnie wyłącza słuch. Tak, to, czego się dopiero uczy, to szanowanie innych poglądów i choć przychodzi mu to z niemałym trudem, stara się! Mimo wszystko to nie jest zły chłopak; bystry, nawet przyjazny (najczęściej z różnymi docinkami, które nie zawsze będą chciały cię urazić), a przede wszystkim odważny. Dysponuje sarkastycznym poczuciem humoru i zawsze mówi to, co myśli, przez co niektórzy mogą być nieco zdezorientowani jego ripostami. Tak naprawdę to Satoru potrafi śmiać się absolutnie ze wszystkiego, nawet jeśli go to obraża czy stawia w złym świetle. On ma po prostu jakiś dystans do siebie oraz do tego co mówisz. Ale to nie tak, że wszystko co powiesz, by mu zrobić na złość, nie wymusi na nim reakcji. Rzadko kiedy ukrywa uczucia czy emocje, bo uważa, że to tylko zbędne obciążenia na jego duszy, których można się bezproblemowo pozbyć. Dlatego też raz się z ciebie śmieje, raz powie, jak bardzo cię kocha (niedoczekanie) albo nienawidzi, a czasami nawet potrafi płakać z powodu odniesionej na polu bitwy porażki oraz z tego samego powodu bić pięściami o ziemie. Jak mówiłam, nie oceniaj tego chłopaka z góry, bo w gruncie rzeczy potrafi być nawet uroczy. Z natury bywa wybuchowy czy też paranoiczny, lecz w decydujących momentach potrafi się wziąć w garść i wyjść z niekorzystnej sytuacji. Z reguły trudno się z nim dogadać, ponieważ kocha negocjacje, które niemal zapycha swoimi docinkami, sarkazmami i innymi narzędziami, jakie tylko mogą dać mu szansę na obalenie twoich argumentów. Warto wspomnieć, że Satoru pomaga tylko i wyłącznie, kiedy widzi w tym jakieś korzyści dla siebie. Nigdy – a przynajmniej rzadko – robi to bezinteresownie. No chyba, że sytuacja jest tak tragiczna albo życie ważnej dla niego osoby wisi na włosku. Jeśli już mówimy o kimś ważnym, to jeśli uważasz, że trudno się z nim zaprzyjaźnić, to nic bardziej mylnego. Może z twojej strony tak to wygląda, ale Satoru zarówno nikogo nie odrzuca, jak i nie próbuje tworzyć więzi na siłę... tak właściwie to on w ogóle się nie stara. Na pewno nie odpycha od siebie kogoś, kto znosi jego odpały i charakter, który dla wielu osób na pewno nie jest materiałem na idealnego przyjaciela. Bywają momenty, w których pokazuje, jak bardzo osuwa się w przepaść szaleństwa. Oznacza to, że w przeciągu jednej sekundy może diametralnie zmienić swoją osobowość; ze spokojnego i w miarę przyzwoitego chłopaka na nieopanowanego, impulsywnego i popadającego w obłęd wariata. Sam ocenisz czy określenie „wariat” jest negatywne, czy pozytywne, ale z pewnością Satoru da ci powody, że jednak myśląc o tym pierwszym, wykażesz się większą błyskotliwością. Te dzikie, opisane powyżej momenty na długo przecinają jego twarz cwaniackim, psychicznym uśmieszkiem. Wprawdzie i na co dzień lubi się w ten sposób szczerzyć, ale wiadomo, że wtedy trzyma się jakichś minimalnych granic. Odchodząc od tego tematu, ma tendencje do wyśmiewania swoich przeciwników, mówiąc im co powinni zrobić, zanim on sam zainterweniował, dodając, że on by tak postąpił, po czym zaciekle zaczyna atakować, co wybija ich z równowagi. Nie lubi być niedoceniany, ponieważ wtedy denerwuje się i używa wszelkich środków, by dowieść swojej siły. Niektórym może się to kojarzyć z zarozumiałością i zbyt wielką dumą, i po części ci, którzy tak myślą mają rację. Rzadko kiedy Satoru jest agresywny – pomijając walkę – a jeśli zdarzą się takie sytuacje, ten jegomość może posunąć się do rzeczy, których możliwe, że za chwilę będzie żałował. Niestety nie wyklucza z tej reguły kobiet i nie uznaje zasady, że ich nie można dotknąć nieco mocniej. Przykro mi. Wszystkich traktuje równo, więc dlaczego ma akurat oszczędzić kobietę, która – załóżmy – robi ci wszelkie świństwa, kłamie w żywe oczy i celowo próbuje zaleźć za skórę, a mężczyzna z takimi grzechami na karku już by miał posiniaczony policzek? To dla niego niepojęte. Cycki, dupa i ładna, urocza twarzyczka to dla niego żadne wytłumaczenie, toteż świadczy o tym, iż Satoru nie kieruje się wyglądem, a zachowaniem, postępowaniem i siłą.
APARYCJA: Cóż, ten chłopak pod względem wyglądu na pewno nieco się wyróżnia. Do tego stwierdzenia przekonają cię nie tylko znajdujące się na policzkach i czole czerwone ozdobienia upodobnione do znakowań tygrysa, ale i wielki, przypominający czaszkę mitycznego szablozębnego drapieżnika hełm. Poza tym coś, co najbardziej zbliża go do zwierzęcia, nie jest koniecznie jego zachowanie, a złote, zdziczałe oczy, które momentami mogą być wypełnione przebłyskami szaleństwa. Począwszy od ogółu, nie jest to jakiś wielki, muskularny mutant o masie konia, raczej waży przeciętnie do swojego wzrostu (188 cm). Jednak nie brakuje mu ładnie wyeksponowanych mięśni brzucha, a ciężkie treningi zapewniły mu nie tylko doskonałą formę, ale także atuty, którymi właściciel z pewnością może się pochwalić. Mimo wysportowanego, wyrzeźbionego ciała, Satoru raczej należy do tych szczuplejszych, ale niech to nie uczestniczy w ocenie jego siły. Pomijając już sylwetkę, chłopak ma łagodne, wręcz delikatne rysy twarzy, a jego lekko opalona skóra pozbawiona jest jakichkolwiek niedoskonałości. Czarne włosy, które zakrywa w większej skali hełm, sprawiają wrażenie, jakby ich właściciel był w ciągłym ruchu, ponieważ są potargane, zmierzwione, ponadto nieregularnie i ostro przycięte. Uroku dodaje mu jedno ciemne pasmo włosów, które przecina na samym środku w pionie jego czoło. Posiada także długi warkocz, który opada na jego plecy. Zmieniając temat, wykazuje zamiłowanie do ubrań przystosowanych do jego sylwetki, dlatego Satoru zwykle nosi coś pokroju obcisłego, pozbawionego fałdowań munduru, który koniecznie musi być jasny. Składa się zazwyczaj z białej kurtki z czarnymi dodatkami, a podstawą całego ubioru jest tego samego koloru hakama. Ponadto, jego rękawy są zawsze podwinięte.
DODATKOWE INFORMACJE:
  • Łatwo się rumieni i jest przy tym uroczy. Ale denerwuje się, gdy ktoś próbuje go za to wyśmiać. Ogólnie tylko to sprawia, że czuje się w jakiś sposób poruszony, bo przecież Satoru potrafi śmiać się absolutnie ze wszystkiego, nawet jeśli go to obraża, a tu akurat nie. 
  • Nie lubi, gdy ktoś go ignoruje, więc jeśli chcesz mu zrobić na złość, to zacznij od tego.
  • Potrafi pisać do góry nogami.
  • Posługuje się biegle kilkoma językami. 
  • Wierzy w to, co zobaczy na własne oczy. Wymaganie od niego zaufania to naprawdę duży błąd, szczególnie kiedy nie jesteś jego bliskim przyjacielem. 
  • Nienawidzi, gdy ktoś sapie czy mlaska. 
  • O dziwo lubi spokojne i nieśmiałe dziewczyny, uwodzicielki już mniej. 
  • Ze swoich wrogów kpi na każdym kroku. Nie chodzi o takich w walce, tylko na co dzień.
  • Jego odwaga nie pozwala mu odczuwać obaw nawet w obliczu śmierci.
  • Nie lubi książek, bardziej widzą mu się filmy.
  • W odróżnieniu od innych, on się cieszy, że jest w ośrodku i nie czuje się jak niewolnik. Ma wrażenie, że jego wcześniejsze życie nie było w różowych kolorach. 
  • Nienawidzi, gdy ktoś krzyczy do niego z drugiego pomieszczenia.
  • Nigdy nie miał prawdziwej miłości, ale prawiczkiem nie jest. ^^
  • Czasami zwany jest „Vegą”, ale tylko przez tych, których zna bardzo długo. Tylko nieliczne osoby wiedzą, że kiedyś zmienił imię. 
  • Uwielbia truskawki. 
  • Uważa, że w bitwach grupowych nie liczy się wyższość, ale duch i odwaga całej drużyny.
  • Dobrze dogaduje się z młodszymi, ale to nie pedofil. 
GŁOS: Universe
INNE ZDJĘCIA: [x] [x] [x] [x] [x] [x]


http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
ARCANA

NUMERACJA: 71
RODZAJ: Gamma
NAZWA: Tigre Estoque
KOLOR AURY: #d0ac56
RANGA: 1
PD: 700
OPIS: Cały sens tej Arcany krąży wokół zmodyfikowanego nieco zwierzęcia, jakim jest tygrys... szablozębny. Ponadto chłopak jest dobrze obeznany w walce wręcz, jednak najlepiej posługuje się tylko kataną z jasnożółtą rękojeścią. Co więcej, nie jest to zwykły kawał stali, bowiem ma w sobie moc, która również łączy się z urokiem całej Arcany. Jego technika polega na szybkich i niespodziewanych atakach, jednak szarżuje też z zamiarem złapania swojego przeciwnika, wspomagając się gwałtownymi i energicznymi skokami. Jak można spodziewać się po nazwie, użytkownik aktywując Arcanę jest zdolny do przejęcia umiejętności od tygrysa: szybkość, siła, zwinność, wytrawny wzrok i instynkt zabójcy. Mimo to nie zapominajmy, że Satoru jest na niskiej randze, więc jego zdolności będą mocno ograniczone. Wracając do tego, co chcę powiedzieć, Arcana skupia się – jak wyżej zresztą – całkowicie na tygrysie w ludzkiej formie.
ATAKI:
  • Release form – wygląd Satoru zmienia się nieznacznie, staje się bardziej tygrysi. Zyskuje czerwone paski na policzkach i czole, co więcej różnią się od tych, które ma na co dzień. Jego maska staje się lekko wydłużona z tyłu, a ostre zęby z przodu głowy są bardziej wyraźne i dłuższe. Jego ubranie również ulega zmianie i chodzi tu bardziej o kurtkę. Na klatce piersiowej oraz na spodniach do kolan pojawiają mu się czarne, grube paski. Biały materiał zasłania uda, a buty sięgają aż do kolan, które jak stopy i łokcie pokryte są kocim futrem. Największą przemianę zyskuje miecz Satoru, gdzie zamiast niego są to teraz dwa ostrza przymocowane do nadgarstków, taki trochę Wolverine, ale bez pozostałych kawałków stali. Jego warkocz jest dłuższy i grubszy oraz sięga aż do kolan. Ponadto, jego zmysły wyostrzają się i nie tylko zachowanie nabiera dzikiej barwy. Zdarzy się, że ta moc wprowadza go w obłęd i niemal wyłącza człowieczeństwo, które powstrzymuje go od zrobienia czegoś głupiego. 
  • Misil Diente – ta umiejętność ściśle synchronizuje się z powyższą, bowiem gdy użyje jej po uaktywnieniu Release form, wystrzeliwanie pocisków z kłów maski staje się o wiele bardziej skuteczne, a przede wszystkim groźniejsze dla przeciwnika. Ponadto, gdy w kogoś trafi, zyskuje większą siłę i energię, którą odbiera celowi. Jest to coś, jak żywienie się kosztem innych. Pociski są na tyle dobre, by móc zniszczyć przynajmniej blok kamienny. Niby gówno, ale zajebiste gówno. 
  • Locura – jego ciało spowija aura, która napędza go do walki i przy okazji zwiększa wytrzymałość. Niestety albo stety – od razu po użyciu tej umiejętności, Satoru jest zmuszony do natychmiastowego szarżowania na wroga, niczym tygrys. Nic go nie zatrzyma, dopóki nie straci sił lub nie trafi na wroga. Jest to swego rodzaju niepowstrzymana furia. Co więcej, w tym czasie jego nerwy są wręcz zmrożone i użytkownik nie jest w stanie poczuć bólu, więc nie zorientuje się nawet, kiedy może wykrwawić się na śmierć. Lecz to ma też swoje dobre strony, bowiem im więcej krwi straci, tym silniejszy i zwinniejszy się staje. Oczywiście to nie trwa w nieskończoność. Reasumując, wróg, który nie zna tej umiejętności może się bardzo zdziwić, jeśli zamiast zabić – wzmocni Satoru. 
  • Asesinato – bardzo prosta, ale jakże przydatna umiejętność. Mianowicie paznokcie u rąk przekształcają mu się w prawdziwe, błyszczące w blasku stalowe pazury. Zębami też może walczyć, dlatego one również ulegają zmianie, a raczej tylko kły, które nieznacznie się wydłużają. 
  • Impulso – Satoru przenosi się w bieg na „cztery łapy”, dzięki czemu staje się o wiele bardziej zwinny i szybki, wręcz upodobniony do tygrysa. Warto wspomnieć, iż nie jest to zwykłe bieganie na czworakach, bo równie dobrze mógłby to zrobić i w bardziej człowieczej formie. Otóż, dzięki użyciu tej umiejętności Satoru jest szybki niczym drapieżnik, a jego ruchy są całkowicie płynne.
  • Rugido – użytkownik zbiera w sobie siłę i może ryknąć tak głośno, by utworzyć wstrząs wystarczająco silny, aby odrzucić swoich przeciwników.
  • Shakes – skoro miecz także jest związany z jego Arcaną, to wypadałoby w końcu o nim wspomnieć. Mianowicie gdy Satoru wbije w ziemie miecz, ten na daną skalę wytworzy wstrząsy, których zasięg zależy od tego, gdzie i jak daleko stoi przeciwnik. Fala uderzeniowa ma za zadanie wyrzucić w powietrze.