środa, 17 sierpnia 2016

Od Lee - C.D Lou

  Kiedy Lou zapewniła mnie, że pójdzie się położyć, nie widziałem przeszkód, by również pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Ale tak naprawdę nie wyłapałem momentu, w którym zapadłem w sen. Obudziłem się dopiero następnego popołudnia, zagubiony i niczego nieświadomy, jakby ktoś wyprał mnie ze wszystkich wspomnień o poprzednim dniu. Szybko jednak zorientowałem się, że leżę obok dwóch szczeniaków po obu stronach głowy. Hehe... a żeby to w tym momencie zawracało mi głowę... – niestety albo stety – moja uwaga wolała skupić się na dziewczynie stojącej wprost przede mną. Nie to, żebym chciał czy coś! Jestem mężczyzną, więc chcąc nie chcąc, w tamtym momencie nie wyszedłem na gentelmena.
 – Ups, czegoś zapomniałam… – Odwróciła się do mnie tyłem, ostatkami sił zakrywając piersi, a drugą ręką sięgnęła po stanik leżący na podłodze obok łóżka.  Sprawnie go włożyła i zwróciła się z powrotem w moją stronę. Swoją drogą... miała wprawę, bo założyła go w ekspresowym tempie. Albo robiła to pod wpływem zaistniałej sytuacji, albo jest taka utalentowana!
 – Wiesz, taki mamy klimat. – Dodała szybko, starając się w jakiś sposób zamazać ślady po tym jakże niespodziewanym incydencie. W ogóle to wydawało mi się, że niespodziewanie wyzdrowiała przez tę króciutką noc. – Jak tam nasi podopieczni?
 Zorientowałem się, że przez ten calutki czas stałem jak wryty, wciąż nie ruszając się z miejsca. Na słowo „podopieczni” przekręciłem lekko głowę w stronę szczeniąt. Ciągle spały. Cóż, a miałem wrażenie, że moje myśli były tak hałaśliwe, że dawno ich pobudziły, a ja po prostu nie zwracałem na nie uwagi. Co jak co, ale w tamtym momencie byłem skupiony na czymś innym. Przez chwilę zignorowałem pytanie dziewczyny, wybuchając przy tym niespodziewaną eksplozją śmiechu. Widząc jednak minę Lou, chciałem jak najszybciej zakryć swoje usta, ale nie udało mi się zetrzeć śladu rozbawienia z twarzy; banan nie chciał zejść mi z ust.
 – Haha... przepraszam, już się ogarniam – powiedziałem. – Kobiety nie powinny wstydzić się swoich kształtów. – Gdy zaledwie kończyłem swoją wypowiedź, wstałem i przeciągnąłem się, słysząc wyraźne strzelanie zastygłych kości.
 – To się już nie powtórzy – zachichotała nerwowo, natychmiast nakładając na swoje nagie ramiona szlafrok. Sam również długo się tym nie przejmowałem, ale też nie wierzyłem, że taka sytuacja będzie miała miejsca tylko ten jedyny raz, hihi.
 – Spoko, nic nie widziałem. – To było piękne kłamstwo, oj. A raz na ile to się człowiek może walnąć z mówieniem prawdy! – Jest tu jakaś łazienka czy coś? – Odpowiedź była oczywista, jednak wolałbym nie prowadzić jakiejś samowolki w jej domu.
 Lou w odpowiedzi wyjęła z szafki ręcznik, wręczyła mi go i położyła rękę na plecach, by mnie zaprowadzić do określonego pomieszczenia. Przez co najmniej parę sekund zwiedzałem wąski korytarz okryty stylowymi tapetami, aż w pewnym momencie stanęliśmy przed białymi drzwiami. Otworzyłem je i omackiem wyszukałem włącznik od światła. I wtedy ujrzałem wannę, która fragmentami świeciła się w blasku świateł przytwierdzonych do sufitu, jako niewielkie prostokąty. W sumie to niczym nie różniła się od mojej łazienki, bo cóż – naukowcy raczej nie byli zbyt oryginalni czy pomysłowi, jeśli chodzi o udekorowanie wnętrz. Wprawdzie to gdybym chciał, sam bym sobie jakoś wyróżnił swoje mieszkanko, oprócz tych pierwszych mebli. Ale zamknijmy ten temat!
 W podziękowaniu za naprowadzenie, posłałem Lou miły uśmiech i za chwilę zniknąłem za uchylonymi drzwiami. Najpierw rozebrałem się, a potem pozwoliłem, by odbijające się od napuszczanej wody gorąco ogarnęło całe moje ciało. Zaparowane lustro w stu procentach uświadomiło mi, że atmosfera jest już wystarczająco zachęcająca. Gorąca woda wypełniała prawie całą wannę, więc zakręciłem kurek, nie chcąc być nic winny dziewczynie, która mnie tu ugościła.
 Przeleżałem w wannie może z pół godziny, dopóki nie robiło się trochę zimno. W tym czasie doprowadziłem swoje ciało i włosy do porządku oraz powoli zabierałem się do opuszczenia pomieszczenia. Oczywiście nie wyszedłem nagi... na moich biodrach nisko zawisł biały ręcznik, a swoje ubrania z poprzedniego dnia miałem pod ręką. Odczuwałem pewien dyskomfort, wychodząc bez gumki; teraz swoje mokre, czarne włosy zaczesane były do tyłu oraz sięgały poza ramiona – i to to właśnie sprawiało, że nie czułem się zbyt pewnie, choć na pewno wyglądałem całkiem całkiem (ach, ta skromność).
 Wszystko byłoby zajebiście, gdybym nagle nie pierdolnął o całą kolekcję butów, która nagle znalazła się na podłodze, tuż po zrobieniu kilku kroków w stronę salonu. Wraz z zetknięciem się z zimnymi kafelkami, wydobyłem z siebie cichy pomruk, który jakby zastępował całą wiązankę przekleństw, jaka teraz przychodziła na mój język.

(Lou?)

Od Toshiro - C.D Elainy

Mój wzrok stanął na jej rozbawionej twarzy, po wymówieniu tego nie zbyt oryginalnego tekstu. Chyba nie myślała, że taki tekst, jakkolwiek na mnie wpłynie? A może miała nadzieję, że zamknę się w sobie i zacznę być do niej jakże miły? Jej niedoczekanie
- Słuchaj mała, jeśli chcesz się ponapalać na moje zdjęcie i sobie dogadzać w nocy, bo brak Ci nowych świerszczyków to wystarczy mi to powiedzieć, a nie zakrywać się koleżaneczką, jakąś fajną fotkę powinienem znaleźć- Westchnąłem, odchylając nieco głowę w tył. Teoretycznie już teraz mógłbym odejść, do niczego nie była mi potrzebna, od kiedy spotkałem znajomą mojej siostry, mogłem urwać z nią wszelki kontakt. Mogłem mieć już na nią wylane i omijać ją na ulicy szerokim łukiem, w sumie nawet nie wiem, czy przejąłbym się, jakbym widział, że jest atakowana przez jakichś typów... Sam nie wiem co mnie w niej, aż tak irytowało. Myślałem, że tylko dziewczyna o kruczoczarnych włosach, która cały czas pilnowała swój język, aby przypadkiem nie wydostało się z nich przekleństwo była irytująca, jednak w porównaniu z tą tutaj... Nie to nawet nie ma porównania.
- Chyba masz za duże ego- Prychnęła, krzyżując dłonie na piersi. Była zbyt pewna siebie i nie wiem dlaczego, ale wyczuwałem w tym wszystkim jakiś podstęp.
- Może, mam to gdzieś- Wzruszyłem ramionami- Nie jesteś mi do niczego potrzebna, znalazłem lepszego informatora, więc baw się dobrze dziecinko- Zasalutowałem jej niczym w wojsku i chciałem najnormalniej w świecie odejść, kiedy zatrzymał mnie jej głos.
- Jaka dziecina?! Powtórz to jeszcze raz, a nie ręczę za siebie idioto- Zaczęła mi grozić z dosyć groźnym wyrazem twarzy. Nie był on straszny, ale widziałem, że jest jak najbardziej poważna. Powinienem po prostu to olać i iść dalej, ale oczywiście musiałem się odwrócić i uśmiechnąć złowieszczo.
- Ale się boje... Dziecinko-Ostatnie słowo wypowiadałem wolno i dużo głośniej. Nie spodziewałem się wtedy, że przed moją twarzą pojawi się nagle coś na wzór wilka, tylko że to coś nie było niczym materialnym. Był to zwykły cień, ale z mocnymi szczękami. Zamknął szczękę na moim nadgarstku, a ja zacisnąłem zęby. Kątem oka zauważyłem murek, przez który walnąłem tym czymś. Rozpadł się jak dym, po czym powędrował do jej nogi, a ja zacząłem masować swój obolały nadgarstek, na szczęście rana nie była aż tak poważna, ale na wszelki wypadek przywołałem swoje szpony. Gotowy do ewentualnej walki spojrzałem na nią ze złością.
- Powaliło Cię! Jakieś jebane cienie na mnie nasyłasz?! - Syknąłem, zaciskając pięści. Dopiero teraz zauważyłem, że bandaż na mojej ręce, zaczyna zmieniać kolor na czerwony, a więc to ugryzienie było głębsze, niż na początku mi się wydawało.
- Ostrzegałam-Uśmiechnęła się jedynie. Jeszcze mocniej zacisnąłem dłonie, a zęby zaczęły wręcz zgrzytać. Miałem ochotę wyrzucić w jej stronę wszystkie szpony i odejść udając, że nigdy mnie tutaj nie był, a jej twarz jest mi zupełnie obca. Niestety miałem jedną cholerną zasadę, której łamać nie chciałam, w końcu, po co wymyślać swoje własne zasady, jeśli chce się je później łamać. Pomimo iż nie widziałem jej "towarzysza" to wiedziałem bardzo dobrze, że jest gdzieś blisko niej, gotowy, aby ponownie mnie zaatakować. Pomimo iż moja broń znajdowała się już na moich dłoniach, to nie miałem ochoty jej atakować. Nie mam zamiaru dezynfekować w mieszkaniu ran po tym czymś, nawet nie wiem, z czego to jest zrobione i czy nie ma w sobie jakichś chorób, jeszcze tego mi brakowało. Włożyłem zdrową rękę w kieszeń i wyciągnąłem z niej różowego lizaka, który od razu znalazł się w moich ustach.
- W du.pie mam Twoje marne ostrzeżenia, ja mam zasady, inni ich nie mają, taka rada na przyszłość- Odwróciłem się do niej tyłem i ściągnąłem broń, którą wypuściłem z dłoni.
- Nie potrzebuje rad od gościa, który widzi własny czubek nosa! - Krzyknęła za mną, na co nawet nie zwróciłem uwagi. Dopiero kiedy niespodziewanie znalazła się przede mną, zatrzymałem się, aby na nią nie wpaść.
- Czego Ty jeszcze chcesz? - Wyciągnąłem słodką kulę z ust - Wiem, że powinienem, z Tobą walczyć i nie wiem, czy na to czekasz, czy też nie, ale mam zasady, a swoich nie łamię - Ponownie włożyłem małą przekąskę do ust, która nieco mnie uspokajała. Muszę jak najszybciej zmienić bandaż i chociaż trochę oczyścić ranę, w końcu zakażenie i wizyta u doktorków nie będzie niczym miłym i tego wolę uniknąć.





Elaina?

Od Riruki - Do Leo

Kolejny dzień zapowiadał się dokładnie tak samo, jak inne. Dzisiaj tylko dostrzegłam małą różnicę w atmosferze na zewnątrz: naukowcy postanowili się pobawić i utworzyli z nieba pochmurną płytę szarości, która wskazywała tylko na kolejne sztuczne opady rzęsistego deszczu, jak gdyby małe kropelki osiadające na nowoczesnej szybie nie były wystarczające. Ech... to naprawdę potrafi zdołować... mogli wystawić za horyzont jakieś słońce, by chociaż minimalnie zmotywowało mnie do dzisiejszego dnia, jednak na próżno. Motywacja zresztą była rzeczą, której desperacko potrzebowałam, ale coraz rzadziej miałam szansę ją gościć w swojej przepełnionej dziwnymi pomysłami głowie. Oczywiście nigdy nie przejmowałam się jej brakami, tylko dzisiaj pokładałam nadzieję w tym, że zrobię dobre wrażenie na nadchodzących treningach. Wprawdzie nie wiem jeszcze, kiedy mam pierwszy, ale nie lubię myśleć na ostatnią chwilę. Ja i dobre pierwsze wrażenie? No chyba mówimy o innej osobie... biorąc pod uwagę to, jak bardzo zaawansowane są moje techniki. Po chwili udało mi się zerwać z łózka w całkiem dobrym tempie. Nie gonił mnie czas, więc wyszorowanie się, ubranie i ogarnięcie burzy roztrzepanych włosów wydawało się trwać w nieskończoność, dopóki nie wyszłam poza budynek. Spojrzawszy na zegarek: zorientowałam się, że mam jest godzina jedenasta. Nie wiedziałam, czy mam czuć się dyskryminowana będąc omegą, czyli kimś, kto nie wykształcił jeszcze w sobie umiejętności. Ale prawda jest taka, że nie za bardzo kręciły mnie te całe popisy swoimi atakami. Będę w przyszłości rozpoczynać naukę nie tylko z przymusu, ale ze świadomością, że wtedy będę mogła komuś pomóc czy obronić. Mimo że nigdy nie otrzymałam czegoś takiego od drugiej osoby, to nie umiałam inaczej zmotywować się do dzisiejszego dnia. Chwilę później nawiedziły mnie kolejne pesymistyczne myśli, które próbowały uświadomić mi, iż treningi to będzie kompletna porażka: bo albo mój trener okaże się idiotą, albo to ja nie będę umiała zrobić nic pożytecznego. Niby jedno z drugim się spaja, ale... gdybym miała dobrego nauczyciela to możliwe, że ta nauka będzie dla mnie przyjemniejsza. A może nawet sprawi, że się do czegoś zmotywuję. Tak właściwie to wiedziałam tylko jedną rzecz, której byłam pewna na sto procent: nie zmienię się i nie będę próbować. Mimo że zaakceptowanie tego, kim naprawdę jestem przychodzi mi z trudem – bo bywają momenty, w których nienawidzę siebie za to, że nie potrafię się sprzeciwić – to nie chciałabym być kimś innym.
   Przerywając swoje przemyślenia, zauważyłam mały sklepik, wprawdzie doskonale mi znany. Zawsze przychodziłam tam, by się nieco rozluźnić, bowiem pracowała tam pewna pani. Mogłam ją wziąć za swoją mamę; zawsze starała się mi pomóc, mimo że zawsze zapewniałam ją, że wszystko jest okej. Tak więc przypomniawszy sobie o tym, iż nie mam określonego celu, skręciłam uliczką.
   – Dzień dobry. – W tym momencie weszłam do budynku, od razu wpasowując się w przyjemną atmosferę. Nim oswoiłam się ze spokojem, ktoś go zakłócił. Kilkoro mężczyzn przeszło obok mnie szykując się do rozmowy z ekspedientką. To musiała być mała sprzeczka. Przez chwilę stałam jak wryta i obserwowałam; chciałam coś zrobić, ale nagle jakby pnącza przywiązały mnie do ziemi. Usłyszałam parę niemiłych słów, wyzwisk i jak mniemam chodziło o pieniądze, zważywszy na gestykulację każdej z osób. Wtedy niespodziewanie wyrwałam z siebie słowo:
   – Przepraszam?
   I zwróciłam na siebie całą uwagę.
   – Podsłuchiwałaś, mała? – Poczułam ten parszywy, paskudny wzrok na sobie i w jednej chwili pożałowałam, że próbowałam interweniować.
   – Skąd! – Pokręciłam głową nerwowo.
   – Jak to nie... byłaś zbyt blisko, jak mogłaś nie podsłuchiwać?
   – Dziewczyna wkrótce dostanie nauczkę, a teraz spadamy. – Zaczęłam oddychać, gdy tylko trójka mężczyzn oddaliła się ode mnie i wyszła drzwiami, taranując wszystko na swojej drodze. Wtedy nastała niepokojąca cisza.
   – Och, moja miła Riruka! – W ułamku sekundy zmieniła swoją minę: z przerażonej i przejętej 40-sto letniej kobiety do uśmiechniętej i cieszącej się życiem. Nie musiałam długo zastanawiać się nad tym, że ma jakieś problemy.
   – Coś się stało? – spytałam niepewnie, odruchowo oglądając się za potencjalnym zagrożeniem. Dookoła jednak nie znalazłam nikogo podejrzanego, oprócz kilku osób pijących kawę przy stolikach.
   – Nie, skąd! – Ten sam, fałszywy uśmiech. Nie od dziś wiem, że stara się ukrywać swoje problemy przed innymi. Co z tego, że wychodzą już one poza jej prywatny krąg.  – Gdzie się wybierasz? Może słodką bułeczkę na drogę?
   – Nie, dziękuję. – Postanowiłam się chwilę wstrzymać z zapytaniem jej o co chodzi, ale ostatecznie przez jej kolejne pytanie straciłam rytm i w jednym momencie spojrzałam na zegarek. Jeszcze ponad czterdzieści minut. – Wybieram się... obecnie nigdzie, ale kiedyś trzeba zacząć jakąś naukę. Nawet tu jestem bezużyteczna, więc ciekawe jak to wyglądało w zewnętrznym świecie – przyznałam, jednocześnie zastanawiając się nad drugą myślą.
   – Przestań tak mówić! – Szturchnęła mnie, i jak się tego spodziewałam, nie wywarło to na mnie żadnej reakcji. Długo myślałam nad tym, co ludzie mówią żeby mnie pocieszać, mimo że wcale tego nie potrzebuję. Ale podczas, gdy to robię, nigdy nie daję wyraźnych znaków, że w ogóle się tym przejmuję. Hmm... a co, gdybym nagle powiedziała sobie „nigdy nie pozwól dać komuś powód, że może cię zranić”. Zapewne te myśl przekształcałabym w postępowanie w przeciągu wielu lat, i tak naprawdę nigdy bym jej nie opanowała.
   Tej nocy przekręcałam się z boku na bok. Non stop coś nie pozwoliło mi oddać się głębokiemu snu. Słyszałam kilka regularnych stukotów następujących trzykrotnie po sobie, a między nimi występowało parę sekund niepokojącej pauzy. Za każdym razem, gdy to powracało, chowałam głowę w poduszkę z nadzieją, że to tylko ma miejsce w mojej – z lekka ześwirowanej – głowie. Robiłam tak, dopóki odgłosy się nie nasiliły; później zwyczajnie usiadłam skulona na łóżku i badawczo zerkałam wzrokiem w każdy ciemny kąt pokoju.
   I nagle kolejne gwałtowne dźwięki sprawiły, że moje ciało zerwało się do skoku na drugi koniec łóżka, tam, gdzie wtulone w poduszki mogło czuć się najbezpieczniej, zważywszy na okoliczności. Nie myślałam za dużo, bo to było oczywiste: albo ktoś mnie straszy i ma z tego niezły ubaw, albo w ośrodku nawiedza. Najwyraźniej mój obecny stan w geście ratunku oraz wybawienia od razu sięgnął po pierwszą opcję, która jednocześnie wtedy mnie uspokajała. W głębi umysłu snułam teorię, że to mogą być ci trzej faceci, którzy zaczepili mnie wczorajszego dnia, ale byłam zbyt roztrzęsiona, by móc dłużej o tym myśleć. Omackiem wyszukałam włącznik od lampki i bez namysłu go wcisnęłam, odreagowując na widok pochłanianego światłem mroku. Zauważyłam, że przy najmniejszym geście moje ciało drży, ujawniając na rękach bardzo dobrze widoczną gęsią skórkę. Miałam dość... cokolwiek się tu działo, skończyło się. Jeśli teraz zdołam ruszyć się z miejsca i sprawdzić, kto mi robi te świństwa za ścianą, to będę w stu procentach zadowolona. Kto głupi może straszyć ludzi o trzeciej w nocy...
   I z myślenia wyrwał mnie kolejny dźwięk: tym razem był to bliżej nieokreślony krzyk. Rzekłabym nawet, że niezidentyfikowany i z całą pewnością nienależący do żadnego z mieszkańców tej Ziemi. W chwili obecnej siły mnie opuściły i wybuchłam cichym jękiem, całkowicie zrywając się do biegu w stronę wyjścia. Pilnowałam swojego szlafroka, podczas gdy zsuwał się on z mojego wpół nagiego ciała, a nim zdołałam odliczyć parę sekund, już byłam na korytarzu. Desperacko pobiegłam do losowych drzwi, pukając cicho oraz szepcząc parę razy „pomóż mi”. Szybko jednak zorientowałam się, że jeśli chcę być w jakikolwiek sposób zauważona, to muszę trochę podnieść ton... niestety byłam taka przestraszona, że to okazało się silniejsze od mojego wewnętrznego, wstydliwego ducha. Ignorując na chwilę swój ubiór i incydent sprzed dosłownie minuty, czekałam z nadzieją, że ktoś otworzy mi drzwi o tej porze. Cóż, to było prawie niemożliwe, ale te myśli szybko się rozpłynęły, gdy zobaczyłam jak ktoś uchyla niepewnie drzwi. A już za moment miałam szansę zobaczyć zaspanego, młodego chłopaka, który przez swój kolor włosów niemal wtapiał się w panujący z tyłu mrok. Dopóki jego twarzy nie rozjaśniły fioletowe, ładne oczy, nie mogłam dobrze oszacować jego nastroju. Mistrzyni pierwszych wrażeń znowu pokazała, w czym jest dobra: pominąwszy już okoliczności spotkania... gapiłam się na niego dobry moment, aż w końcu zmusiłam gardło, by wypuściło z siebie parę słów. Zapewne gdyby nie ciemność, to dawno zażenowałabym się z powodu czerwonej twarzy. Zapewne jej nie dostrzegł, chyba że on widzi w całkowitej ciemni, to uznam to za pech. Cóż, nie byłam pewna, więc jedynym pozytywnym aspektem było to, że tylko ja czułam odbijające od niej ciepło. Zanikający fakt, że chłopak mnie nie widzi, dodawał mi nieco pewności siebie.
   – P-pomożesz mi?
   Postanowiłam mu wszystko wytłumaczyć, jeśli tylko pozwoli mi wejść...

(Leo?)

O77 - Riruka Dokugamine


KONTAKT: 7devils || lasthope636@gmail.com
http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
IMIĘ & NAZWISKO: Riruka Dokugamine
PSEUDONIM: Chyba najrozsądniej byłoby nazywać ją albo po imieniu, albo po prostu „Ruka”.
WIEK: 16 lat
PŁEĆ: Kobieta
STOSUNKI: 
  • Leo Vreinh - traktuje go jak swojego mentora, czyli wykazuje pewien szacunek, ale jednocześnie wydaje jej się, że chłopak woli, żeby traktowano go jak kolegę, rówieśnika. Mimo że Riruka stara się z kimś zaprzyjaźnić, nie może zapomnieć o nieśmiałości i wstydliwości, które często hamują jej ruchy i nie ograniczają jedynie myśli. Ogólnie rzecz biorąc, uważa go za sympatycznego chłopaka, na dodatek doświadczonego (w sensie Arcany i te sprawy) oraz dość urodziwego. Budzi w niej szacunek. 
ORIENTACJA: Zdaje się, że heteroseksualizm
SYMPATIA: ---
W ZWIĄZKU Z: ---
CHARAKTER: Jej charakter trudno jest zawrzeć w jednym zdaniu, mimo że wygląd mówi sam za siebie i bez problemu można ją rozgryźć. Bowiem pozory, które sobie stworzysz mogą okazać się bardzo trafne. Jeśli nie chcesz się zaskoczyć to wiedz, że Riruka na pewno spali pierwsze wrażenie; choćby nie wiadomo jak bardzo się starała, zawsze ujawni swoją prawdziwą, nieśmiałą naturę, przez którą zawsze trudno wydusić jej jakiekolwiek słowo, a co dopiero zdanie. Tak naprawdę to ta dziewczyna chce się otworzyć, ale nigdy nie może powiedzieć tego, czego chce. Pewnie już wiesz, że to przesadnie nieśmiała i wstydliwa dziewczyna, ale dodam, że otwiera się tylko i wyłącznie w gronie swoich wiernych, cierpliwych przyjaciół albo z czyjąś pomocą. Rzadko kiedy zdecyduje się zrobić coś, w trakcie czego będzie pewna siebie, ponieważ zazwyczaj potrzebuje motywacji i w większości przypadkach musi się przełamywać, by wykonać najmniejszy ruch. Hmm... możliwe, że nieraz chciała z kimś zamienić słowo, ale za bardzo bała się odrzucenia czy najzwyczajniej w świecie odpowiedzi. Warto wspomnieć, że nie bez powodu jest taką zamkniętą w swoim świecie szarą myszką, która woli stać za plecami innych. Po prostu za długo przebywała w towarzystwie osób, którzy nie akceptowali jej charakteru, bytu... była wyśmiewana i krytykowana, nawet gdy starała się pokazać swoją silną stronę. Czy to w szkole, czy w jakimkolwiek innym miejscu publicznym. Dlatego nauczyła się, żeby zostawić swoją osobę w cieniu, bo i tak jej zdanie nie ma żadnego wpływu na społeczność ani nawet rówieśników. Po prostu czuje się zbędna i uważa, że lepiej jest, gdy otacza ją samotność... i tu właśnie kłamie, bo bardzo potrzebuje kogoś, z kim mogłaby swobodnie porozmawiać. Oczywiście kiedy zna kogoś dość dobrze, potrafi stać się pewniejsza, a nawet rozgadana na swój sposób. Jeśli chodzi o jej usposobienie, to raczej stara się być miła i w miarę kulturalna, mimo że w jej gardle ugrzęźnie zapewne wiele słów, które wyraźnie mówiłyby, że coś jej nie gra tak, jak powinno. To nie tak, że zawsze siedzi cicho i podporządkowuje się rozkazom innych, tak jest zazwyczaj w większych towarzystwach, a Riruka preferuje raczej mniejsze grona. Ona po prostu potrzebuje kogoś w formie „drogowskazu”. Kogoś prawdziwego, kto ją zaakceptuje, pomoże, a zarazem pozwoli być sobą. Mimo wszystko naprawdę bardzo łatwo ją zadowolić, wystarczy mała rozmowa, a będzie ci wdzięczna za ten akt dobroci. Skoro już o tym mowa, to Riruka jest wierna jak pies, jeżeli już zdobędziesz jej zaufanie. Odbiegając od tematu: istnieją momenty, w których czuje się pewniej, na przykład u siebie w apartamencie. No tam to już jest jej królestwo i jeżeli będziesz z nią sam na sam, to na pewno łatwiej się z nią dogadać. Ale gdybym powiedziała o sytuacjach... trochę intymnych, to prędzej zalałaby się takim uroczym, szerokim rumieńcem niż pozwoliła brnąć dalej. Poważnie, to taki wstydzioch. I ma to też swoje złe strony, bo ilekroć komplementowałbyś ją i chwalił za cokolwiek, ona potraktowałaby to jako żart i kpiny – nie uwierzyłaby, ponieważ jej samoocena już dawno spadła poniżej zera; chyba, że naprawdę będziesz przekonujący. Nadal jesteś cierpliwy co do niej, czytelniku? Brawo, jedziemy dalej. Warto nadmienić, iż zawsze jest uprzedzona co do osoby, z którą rozmawia. Cóż, tak właśnie ukształtowało ją jej dawne towarzystwo: ledwo potrafi odróżnić wroga od przyjaciela, i często myśli, że gdy do niej zagadujesz, już od dawna w rękawie masz kpiący komentarz oraz, że był to jedyny pretekst do rozmowy. Więc nie zdziw się, jeżeli będzie zachowywać się... no, dosyć dziwnie. Jak widzisz strasznie się zepsuła i gdybyś stracił jej zaufanie, prawdopodobnie nigdy – albo z wielkim trudem – byś je odzyskał. W sumie już odchodząc od tego w kółko powtarzającego się tematu jej nieśmiałości, to można powiedzieć, że czasami jest głupiutka i trochę zbyt naiwna, jeżeli dasz jej zbyt dużo powodów do tego, by ci zaufała, a ona za bardzo weźmie to do siebie i zapomni o swoich uprzedzeniach. A gdy pozwolisz jej się zbliżyć, a później zakpisz mówiąc, że to jeden wielki żart, to prawdopodobnie Riruka będzie jedną z najsmutniejszych ludzi pod kopułą, mimo że do takich sytuacji już się powoli przyzwyczajała. Nigdy nie żałuje, kiedy decyduje się komuś pomóc, bo gdy się zadeklaruje, to musi dokończyć to, co zaczęła. Chociaż tak na serio to bardzo trudno jej się do czegoś zabrać, bo wykazuje chęci i zaangażowanie w danej sprawie tylko wtedy, kiedy coś ją zainteresuje. Jeśli chodzi o jakieś zauroczenia to przychodzi jej to z dużym oporem, ponieważ bardzo szybko wątpliwości przejmują nad nią kontrolę i woli dać sobie spokój. Powiedziała sobie, że nie ma szans z... konkurencją? Dobre słowo? W każdym razie na pewno nie zacznie się o kogoś bić... zadowoliłaby się nawet zwykłą, czystą przyjaźnią, mimo że w niektórych momentach na pewno dopadałby ją żal, że nie chciała pokazać tego, co czuje. Posiada wrodzoną umiejętność szybkiego oceniania sytuacji, choć daje sobie rękę uciąć, że nigdy nie opowie o swoich poglądach, tak samo gdy chodzi o rozmowę dotyczącą uczuć. Obie te rzeczy przychodzą jej z taką trudnością, że cała dyskusja zazwyczaj kończy się albo spuszczoną głową, albo zagubionym wzrokiem, lub też ładniutkimi rumieńcami. Co więcej: nie lubi, gdy ktoś jest wobec niej bezpośredni albo pyta o to, co o czymś myśli, jak się czuję... po prostu to sprawia, że Riruka jeszcze bardziej chce oddać się w otchłań samotności i nie wychodzić stamtąd przez dobry dzień czy dwa. Najlepiej jest podchodzić do niej stopniowo, żeby nie wiedziała, że robisz kolejne kroki do tego, by się zbliżyć. Wbrew pozorom teraz rozwieje twoje wątpliwości oraz powiem, że dziewczyna lubi się uśmiechać i nie ma z tym większych problemów, nawet wtedy, gdy ten wyraz twarzy stanowi dla niej maskę, pod którą kryją się prawdziwe emocje. Ogólnie mówiąc nie jest osobą śmiałą, więc bez żadnych powodów nie spodziewaj się po niej nie wiadomo jakich zboczonych, wybuchowych czy dziwacznych akcji... no chyba, że ją zmotywujesz albo nakręcisz, hihi. Co zaskakujące, ona wbrew swojej nieśmiałości, w decydujących momentach potrafi nawet nieźle się nakręcić (albo gdy ją ktoś do czegoś zmotywuje), więc nieoczekiwanie może stać się bardziej śmiała w sytuacjach jeden na jeden. Tak naprawdę to jeśli jest się z nią w czterech ścianach to nigdy nie będziesz wiedział, czego możesz się spodziewać po tej drobnej dziewczynie. Upewnię cię jednak, że nie zacznie cię molestować czy proponować skonsumowania znajomości. Ma jakiś swój rozum, który – wbrew pozorom – stara się pokazywać! Poważnie, Riruka raczej należy do tych bystrych, ale swoją mądrość objawia w nieco inny sposób. Musisz być wytrawnym obserwatorem, by to spostrzec, bo tak naprawdę mało kto zauważa jej zalety.
APARYCJA: Zwykła, niczym niewyróżniająca się szesnastoletnia dziewczyna, która bardziej pasowałaby do licealnej społeczności niż tu. Nawet będąc pod kopułą, odznaczona specjalnymi – choć jeszcze nieodkrytymi – umiejętnościami, wciąż wydaje się być bezbronna i słaba. Powodem tego może być jej drobna postura, choć gdy zwrócisz uwagę na jej sylwetką, z pewnością uda ci się dostrzec pewne zachęcające krągłości. Całe 163 centymetry wzrostu robi swoje, ponieważ dziewczyna ledwo potrafi dosięgnąć książkę, która jak na złość zawsze jest o przynajmniej półkę za wysoko. Hmm, może zacznijmy od tego, że ma dość bladą skórę, za to całkowicie pozbawioną wszelkich skaz, a jej gładkość można przyrównać do delikatnego jedwabiu. O dziwo kontrastuje ona z czerwonymi, pełnymi ustami, które ładnie pasują do bliżej nieokreślonych oczu; można powiedzieć, że ich kolor jest ciemnoszary; choć w zależności od światła ujrzysz w nich także smugi szkarłatu. Jej lekko podłużną twarz okalają dookoła pasma długich, czarnych włosów, które w niektórych miejscach skąpane są czerwonymi pasemkami. Zazwyczaj grzywkę – nad wyraz długą – spina na czubku głowy, by jej nie przeszkadzała w codziennych czynnościach. Swoje kształty najczęściej zakrywa pod zbyt sporymi ubraniami, które swoją drogą ubóstwia, bo czuje się w nich swobodnie. Dlatego czasami trudno jest nabrać wrażenia, że ma się czego dotknąć. Mimo wszystko nie czuje potrzeby, by podobać się innym.
DODATKOWE INFORMACJE:
  • Nigdy nie miała większego kontaktu z mężczyzną. Wprawdzie prawie w ogóle się do nich nie zbliżała, bo dawno przekonała się, że faceci to gorsze świnie niż takie prostownice-nastolatki z tonem tapety na twarzy. Podsumowując: nie całowała się, nie dotykała, nie przytulała i nie... tego tego xD
  • To taki trochę no-life, który najchętniej cały dzień przesiedziałby w czterech ścianach swojego pokoju albo wewnątrz gier komputerowych. Nie pokazuje swoich zainteresowań i raczej używanie laptopa do nich nie należy, to tylko odskocznia.
  • Lubi grać w siatkówkę, choć nie lubi pracy zespołowej. W tym przypadku to wyjątek. 
  • Wolałaby być wyższa. 
  • Uwielbia marzyć, szczególnie o rzeczach niemożliwych.
  • Nigdy nie czuła się źle dlatego, że jest Omegą. Ponadto średnio interesują ją treningi, mimo że ich potrzebuje. 
  • Ma pełno słabych punktów, wystarczy tylko poszukać. ^^
  • Jest dojrzała i mimo swojej nieśmiałości nie zachowuje się jak dziecko. 
  • Nie potrafi tańczyć, więc unika imprez czy balów.
  • Unika luster czy innych przedmiotów, dzięki którym można ujrzeć swoje odbicie. 
  • Kocha każde zwierzę i mimo że nie posiada swojego, to uważa ich za prawdziwych przyjaciół.
  • Odczuwa dyskomfort, gdy ktoś patrzy na nią od tyłu. Ona po prostu wie, że to robisz, mimo że tego nie widzi. 
  • Wydaje się niewinna, ale potrafi dopuścić się rzeczy, których po niej byś się nie spodziewał. 
  • Lubi tatuaże i sama chciałaby mieć jeden. Mianowicie gałązkę z kwiatami wiśni ciągnącą się albo przez udo, albo przez jakąś stronę pleców. 
  • Pod wpływem emocji jest w stanie powiedzieć coś „mocnego”. 
  • Zawstydza się, gdy ktoś uważa jej nieśmiałość za słodką. 
  • Nie jest tchórzem, więc rzadko kiedy ucieka, gdy czuje się niekomfortowo. 
GŁOS: [x]


http://orig07.deviantart.net/7c30/f/2011/111/5/3/divider_ii_by_rbsrdesigns-d3ejqrj.png
ARCANA

NUMERACJA: O77
RODZAJ: Omega
NAZWA: Senbonzakura
KOLOR AURY: #952e30
RANGA: 1
PD: 500
OPIS: Jej Arcany nie da się opisać w jednym zdaniu, ponieważ jest ona na tyle dziwna i niewyraźna, jakby co najmniej patrzono na nią przez mgłę. Wiedz jednak, że jest ściśle związana z kwiatami wiśni, nawet gdy nie rosną już na drzewach. To po prostu bytuje w niej, jakby stanowiąc jej nieodłączną część, źródło energii. Tylko tyle wiadomo, a jeśli chodzi o jej pozostałe umiejętności, to całkiem dobrze radzi sobie z gimnastyką; niegdyś próbowała walczyć wręcz, jednak efekty tego były trochę... opłakane. Nie dość, że nie umie wykonywać dokładnych ruchów, to jeszcze ludzie dookoła muszą martwić się o własne zdrowie.
ATAKI: -

Event #1 - Zakończenie!

Event Zakończony: Niepowodzeniem.
Na początek powiem, ze miałam napisać posta kończącego ten event, ale z racji tego, ze do końca pozostało jakieś... 4 posty i mój musiałby mieć jakieś 4000 slow, żeby to wszystko nadgonić za was, a nie na tym rzecz polega, żebym ja kończyła wszystko tylko dlatego, że nie potrafiliście się zgrać dostatecznie mocno. 

Ogólnie rzecz ujmując to jestem zadowolona, ale uważam, że te 20 postów było możliwe do napisania przez... tydzień i 2 dni. Szkoda, że event nie został ukończony, a Vasquez ostatecznie zwiał z miasta. Hmm... być może go jeszcze kiedyś dorwiemy, bądź wyślemy na to zadanie oddział specjalny ^^.

Wiem, że wszyscy czekacie na ocenę i nagrody, dlatego już wam wszystko pisze ^^. Za każdy nie napisany post jest -50 pkt doświadczenia dla każdej postaci, a że nie napisaliście 4 (do 20) to każda postać otrzymuje -200 pkt doświadczenia. 
Hyou - 2 opowiadania = 95pkt + 90pkt - 1pkt
Lee - 1 opowiadanie = 80pkt - 1pkt
Kaito - 1 opowiadanie = 90pkt - 1pkt
Aaron - 1 opowiadanie = 100pkt - 1pkt
Mai - 1 opowiadanie = 60pkt - 1pkt
Anjika - 1 opowiadanie = 60pkt - 1pkt
Shino - 1 opowiadanie = 30pkt - 1pkt
Sebastian - 1 opowiadanie = 50pkt - 1pkt
Natsume - 1 opowiadanie = 95pkt - 1pkt
Arya - ZWOLNIONA Z OPOWIADAŃ
Enzo - 1 opowiadanie = 100pkt + 100pkt - 1pkt
Lou - 2 opowiadania = 60pkt + 95pkt - 1pkt
Chie - 1 opowiadanie = 40pkt - 1pkt
Toshiro - 1 opowiadanie = 65pkt + 100pkt - 1pkt
Taiga - 1 opowiadanie = 95pkt - 1pkt
Wszystkie postacie otrzymają również 100pkt dodatkowych za same wzięcie udziału w Even'cie bo było to swego rodzaju poświecenie. Chciałabym by każdy kto brał udział wypowiedział się na temat Eventu, atmosfery jaka panowała i mojej oceny. Dodatkowe 50 pkt dla każdego za wspaniałe przygotowanie i współpracę (nawet jeśli pod koniec zaczęła się trochę psuć). Jestem z was naprawdę dumna i cieszę się, że event wyszedł tak, a nie inaczej ^^. 

Mistrz Gry~