środa, 20 lipca 2016

Od Lou - Do Lee

Nie mogłam sobie znaleźć miejsca we własnym domu. Ogarnęłam trochę swój sypialnio-salon. Pozmywałam naczynia po obiedzie, siadłam na kanapie i zaraz wstałam. Nudziłam się. Jakoś nie wiedziałam co w ten niedzielny wieczór mogłabym ze sobą począć. Włączyłam telewizor i dostałam oświecenia. No jasne ! W ośrodku jest podobno całkiem niezłe kino ! Pójdę sobie na jakąś komedię. Pewnie całkiem żałośnie będę wyglądać sama w kinie, ale to już nie mój problem, tylko tego, komu ten fakt będzie zawadzał. Udałam się do garderoby, gdzie przez godzinę dobierałam sobie strój. Założyłam czarną, rozkloszowaną sukienkę przed kolano z dekoltem na plecach i do tego krwistoczerwone szpilki. Do tego delikatną, złotą biżuterię z rubinowymi elementami i zabrałam niewielką kopertówkę. Trochę jak do teatru, ale taki mam już styl : szyk i elegancja. Przez następne pół godziny wędrowałam po tym pochrzanionym ośrodku w poszukiwaniu kina. Na mojej drodze spotkałam jakiegoś przystojnego, wysokiego pana. Zachwycał złotym spojrzeniem dwojga istnie zwierzęcych oczu. Wyglądał na bardziej ogarniętego w topografii niż ja.
-Przepraszam najmocniej ! – Odezwałam się, lekko machając ręką. Czarnowłosy rozejrzał się za źródłem dźwięku i musiał mocno spojrzeć w dół. Facet był olbrzymi przy mnie.
-Czym mogę pani pomóc ? – Kiedy mnie wreszcie odnalazł, przyjrzał mi się badawczo tymi niezwykłymi oczami.
-Szukam kina i nie mogę go niestety odnaleźć od dłużeszgo czasu. – Westchnęłam leciutko. – Może pan wie, gdzie je znajdę ?
-Akurat też tam zmierzam, więc mogę panią zaprowadzić. – Uśmiechnął się szeroko.
-To świetnie się składa ! – Odwzajemniłam uśmiech. Powoli ruszyliśmy chodnikiem. – Na co się pan wybiera ?
-Grają właśnie niesamowity horror o egzorcyzmach. – Spojrzał na mnie. – A pani ?
-Jeszcze nie wiem, ale mam ochotę na jakąś komedię. – Zaśmiałam się. – To taki dość spontaniczny wypad.
-Rozumiem. – Znajdowaliśmy się w części ośrodka, w której jeszcze nie miałam okazji przebywać. Czarnowłosy wskazał ręką na sporych rozmiarów budynek. – To tutaj.
-Całkiem duże to kino... – Chłonęłam wzrokiem okazałą budowlę.
-Nie powiem, jest świetnie wyposażone i ma sporo sal. – Mężczyzna pokiwał głową.
-Dobrze... Nie będę panu już przeszkadzać. Dziękuję bardzo za wskazanie drogi ! – Zrobiłam uroczą minkę i ruszyłam w kierunku kas biletowtych.
-Nie ma za co, miłego seansu życzę ! – Zawołał na odchodnym.
-Wzajemnie ! –Odparłam.
W kasie dowiedziałam się, że niestety o tej porze nie mają już wolnych miejsc na żadną z granych komedii. Do wyboru pozostał mi horror i jakiś smętny melodramat. Wybrałam pierwszą opcję,gdyż miałam nadzieję ponownie spotkać przystojnego nieznajomego. Do seansu zostało mi jeszcze jakieś 10 minut, więc udałam się do łazienki, gdzie była spora kolejka i do sklepiku po jakieś piciu, lecz tam też odstałam sporo w tłumie chętnych na popcorn. Wyposażona w butelkę coli weszłam do ciemnej sali. Film już się zaczął. Szybko odnalazłam swoje miejsce, tak by, jak najmniej przeszkadzać innym i wlepiłam wzrok w wielki ekran. Po chwili fabuła horroru pochłonęła mnie całkowicie. Gdy główna bohaterka spoglądała w lustro i pojawiła się tam tajemnicza postać, która niby stała za nią, muzyka stała się pełna napięcia. Dziewczyna odwróciła głowę i nic za sobą nie zauważyła, ale gdy spojrzała z powrotem na lustro, gwałtowne ujęcie ukazało postać o świecących oczach wychodzącą z tafli szkła. Odruchowo wtuliłam głowę w jak mi się wydawało boczne oparcie fotela. Jednak to nie był fotel. Pod palcami poczułam materiał opięty na czymś twardym i sprężystym, od czego biło przyjemne ciepło i zapach. To było czyjeś ramionko. Uniosłam delikatnie głowę i napotkałam złociste spojrzenie. Te same zwierzęce oczy, co wcześniej... Haha, co za przypadek !
-Przepraszam, ale to był taki odruch ! – Oderwałam się od ramienia mojego sąsiada. – Tak na marginesie niezłe ma pan mięśnie. – Uśmiechnęłam się zawadiacko.
[Lee ?]

Od Taigi - C.D Siegrain'a

Wróciłam do domu, odkładając reklamówkę na blat, dopiero rozkładając zakupy, zauważyłam brak jednej siatki i to tej najważniejszej, gdzie były moje świeżo co kupione mangi. Przez rozmowę z tym brunetem, kompletnie wypadło mi z głowy, że tą najważniejszą siateczkę niesie właśnie on, a przez to, że się uparłam iż ma mnie nie odprowadzać, zostałam bez niczego. Przez całą noc, pozostaje mi bezczynnie gapić się w ścianę, chociaż pozostaje jeszcze mój pędzel, może warto wykorzystać te kilka minut, na ćwiczenia, albo chociaż na zwykłym malowaniu na płótnie. Siedziałam przy stole z talerzem na którym leżała kanapka, naprzeciwko mnie siedział kruk, dzióbiąc w kromkę chleba. Wymarzony koniec dnia. Chciałam się jeszcze cofnąć i chociaż kupić coś innego, zanim nie odzyskam swoich rzeczy, ale patrząc na zegar zdałam sobie sprawę, że nie ma możliwości, żebym zdążyła przed zamknięciem. Stanęłam w salonie starając się poszerzyć zasięg działania mojej tarczy, zaczynało mi wychodzić, a ręka coraz bardziej się wprawiała w szybsze malowanie. Wszystko byłoby idealnie, gdybym nie przesadziła i tarcza, która ma mnie ochraniać rozwaliła mi półkę. Książki, które stały na niej w równym rzędzie, ułożone alfabetycznie, teraz leżały pomieszane na podłodze. Westchnęłam cicho odkładając narzędzie zbrodni. Przynajmniej podczas sprzątania czas mi szybciej upłynie.
Rano zaczął się mój codzienny rytuał. Poranna gimnastyka, toaleta, sprzątnięcie łóżka i kawa w towarzystwie czarnego kruka. Podczas, gdy ja opróżniałam białą filiżankę, ten przyglądał się mi z zaciekawieniem, co jakiś czas zapukał w okno dzióbem, lecz gdy tylko się wychyliłam widziałam ten sam obraz. Chodnik, i czasami jakiś ludzi, którzy przechodzą, każdy uciekał gdzieś w pośpiechu, miałam niekiedy wrażenie, że tylko mi tak na prawdę nigdzie się nie śpieszy, bo tak na prawdę po co się śpieszyć? Im szybciej chcemy gdzieś być, tym bliżej śmierci się znajdujemy. W końcu, gdy mój nektar, dający mi jakiekolwiek chęci do życia został całkowicie opróżniony, postanowiłam udać się do księgarni. Dzisiaj ma być nowa dostawa mang, a nie wiem czy odnajdę tego, który zniknął z moją siatką. Pędzel włożyłam do specjalnej przegródki, jeszcze raz przeczesałam włosy i w podskokach udałam się do sklepu. W księgarni powitał mnie zapach nowych książek, jedyny zapach, który może się przyrównywać do świeżej kawy o poranku. Zaciągnęłam się powietrzem i uśmiechnęłam od ucha do ucha
- Dzień dobry! - Od razu pomachałam do starszej kobiety, która jak każdego dnia była starannie uczesana w koczek. Zazdrościłam jej tej pewnej ręki do włosów, żaden włosek jej nie wypadał, a u mnie nawet kitka nie wyglądała poprawnie.
- Och Taiga, dzień dobry - Uśmiechnęła się, gdy już do niej podeszłam - Wczoraj ten chłopiec z którym przyszłaś przyniósł Twoją siatkę, musiałaś o niej zapomnieć, wzięłam ją do domu, bo miałam tam produkty, które na pewno by się zepsuły przez noc - Położyła moją siatkę na ladzie, można by rzec, że kamień spadł mi z serca, kiedy ujrzałam, że moje mangi są na swoim miejscu
- Bardzo pani dziękuje! A te nowe...
- Są już na półce - Zaśmiała się - I przy okazji, pytał się chyba o Ciebie inny młodzieniec, miał blond włosy i... - Zmrużyła oczy, bacznie na mnie patrząc, po chwili dodała już nieco poważniejszym głosem - I takie same oczy jak Ty. Miał dużo tatuaży
- Nie znam nikogo takiego, a takie oczy ma mnóstwo ludzi - Wzruszyłam ramionami
- Cóż może chodziło mu o inną białowłosą, która kocha mangi - Machnęła jedynie ręką, wracając do swojej papierkowej roboty, ja natomiast w podskokach popędziłam wybierać następne tomy moich mang. Muszę uważać, żeby nie przepłacić, bo do końca miesiące będę jeść suchy chleb. Podziękowałam kobiecie i wyszłam z mojego raju. Nie bardzo się przejęłam tym, że ktoś mógł mnie szukać, skoro nie znam nikogo takiego, to nie może być to nikt ważny, prawda? Szybko wróciłam do mieszkania, aby odłożyć resztę zakupów z wczorajszego dnia i ponownie wyjść. Przed mieszkaniem przeciągnęłam się leniwie, rozmyślając nad tym co dziś mogłabym porobić. Pomyślałam, nawet o Kaito, ale z tego co się orientowałam był na badaniach, natomiast Hyou i Shion, na pewno mają swoje sprawy do załatwiania. Na myśl przyszedł również mi Sieg, o którym nie wiem za dużo. W sumie orientuje się jedynie jak się nazywa i to by było na tyle. Chciałam mu chociaż podziękować o to, że nie przywłaszczył sobie moich zakupów, co nie było zbytnio w moim strylu, ale w końcu tak wypadało. Poszłam do parku, tam gdzie ostatnio widziałam go jak biegał. Skoro codziennie ma treningi, to w sumie i dzisiaj powinien mieć. Usiadłam na ławce, patrząc na bezchmurne niebo, sama nie wiem co jest z tą pogodą, raz leje deszcz, za chwilę jest ciepło i ładnie, ale za dwa dni pewnie zerwie się taki wiatr, że bez szala nie ma się co ruszać z domu. Ku mojemu zdziwieniu, ale również i zadowoleniu, zauważyłam jak biegnie praktycznie w moją stronę. Zrobiłam trzy skoki w przód i znalazłam się przed nim. Z uśmiechem zaczęłam mu machać, kiedy stanął skołowany
- Hej - Odezwałam się, aby przerwać tą ciszę między nami
- Hej, a my się znamy? - Podniósł jedną brew... Nic z tego nie rozumiałam, albo robił sobie głupie żarty, albo na prawdę mnie nie poznawał. Może on również ma zaniki pamięci? Ale w sumie... Pamiętał mnie, gdy spotkaliśmy się w sklepie, więc... Ach, dziwny jest ten świat
- Jeśli się nabijasz to wcale nie jest to śmieszne - Przechyliłam głowę
-Mała, musisz mnie z kimś mylić, widzę Cię pierwszy raz na oczy - Burknął, chcąc mnie wyminąć, jednak i tym razem stanęłam mu na drodze
- Wczoraj w sklepie podałeś mi płatki kukurydziane, pomagałeś z zakupami, których mi nie oddałeś, ale zostawiłeś w księgarni w której również razem byliśmy, na prawdę mnie nie pamiętasz Siegain'ie?
- Skąd znasz moje imię? - W jednej chwili zrobił się podejrzliwy
- Bo sam mi je zdradziłeś - Zaśmiałam się - Cóż, skoro to nic Ci nie mówi... To może... Mogę Cię zgwałcić?- Zachichotałam, a jego oczy zrobiły się wielkie - Taka sama reakcja jak wcześniej, wciąż jesteś nudny- Westchnęłam odwracając się - Jak sobie mnie przypomnisz to daj znać, jestem Taiga - Ruszyłam w zupełnym innym kierunku, miałam ochotę, jeszcze chwilę pospacerować
Wieczorem, zaczęłam przeglądać mangi, kiedy z jednej z nich wypadła mi karteczka. Rozłożyłam ją i przeczytałam na głos
,,Mam nadzieję, że to co powiedziałaś o zapamiętywaniu okaże się prawdą. Nie chciałbym zapomnieć dzisiejszego dnia. Liczę na to, że ty też nie zapomnisz tego wielkoluda ze sklepu, który przepadł gdzieś z twoimi nowymi mangami. ~ Siegrain R. "

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPw7nQkTO8LZqradn_dZsfJlTjAsAG7m4aUc5Z8O61JXGhsxIaoMktAAw8maNGIpt9LcFjwD-kEhTtk1nm6_LDwjJA0NRVB7CLRIWcUeLOxBYQscU7dRNlcBnwoccMZrxoHzWKUmR94MM/s1600/e968e5037142b21b4e0f69f1053614e0.jpgDziwne, pisał to tak, jakby doskonale wiedział, że o mnie zapomni, miałam dwie opcje, albo miał coś z pamięcią, albo lekarze wzięli go na ponowne wymazanie, jednak po co mieliby to robić? Z tego co wiedziałam, robili to tylko raz, na samym początku, a później były rutynowe badania, zwłaszcza wtedy, gdy się użyło swojej mocy, lub gdy za bardzo oddawało się emocję, zwłaszcza gniew, czy agresję. Czyżby właśnie takich emocji często używał? Wyszłam na balkon ze szklanką picia, aby powdychać trochę świeżego powietrza
Strasznie mało z tego wszystkiego rozumiałam i zaczynałam się obawiać, że i mi przyjdzie zapomnieć o tym wszystkim co do tej pory przeżyłam, może i nie mam zbyt emocjonującego życia, ale właśnie w ostatnim czasie, ponownie zaczęłam się otwierać na ludzi, znowu zawieram nowe znajomości. Jeśli teraz tak nagle o tym zapomnę, to może życie znów stanie się jedną wielką rutyną. Odchyliłam głowę, spoglądając na gwieździste niebo. To wszystko wydaje się teraz takie chore. Na jednej z poręczy zauważyłam czarnego kruka, no tak, jak mogłam zapomnieć. Nawet jeśli o wszystkich zapomnę, albo oni zapomną o mnie, to pozostają mi one, moje kruki, którym jako jedynym nie da się wyczyścić pamięci, one jako jedyne pozostaną przy mnie, bez względu na sytuację w jakiej się znajduje.

Sieg?