Wróciłam do domu, odkładając reklamówkę na blat, dopiero rozkładając
zakupy, zauważyłam brak jednej siatki i to tej najważniejszej, gdzie
były moje świeżo co kupione mangi. Przez rozmowę z tym brunetem,
kompletnie wypadło mi z głowy, że tą najważniejszą siateczkę niesie
właśnie on, a przez to, że się uparłam iż ma mnie nie odprowadzać,
zostałam bez niczego. Przez całą noc, pozostaje mi bezczynnie gapić się w
ścianę, chociaż pozostaje jeszcze mój pędzel, może warto wykorzystać te
kilka minut, na ćwiczenia, albo chociaż na zwykłym malowaniu na
płótnie. Siedziałam przy stole z talerzem na którym leżała kanapka,
naprzeciwko mnie siedział kruk, dzióbiąc w kromkę chleba. Wymarzony
koniec dnia. Chciałam się jeszcze cofnąć i chociaż kupić coś innego,
zanim nie odzyskam swoich rzeczy, ale patrząc na zegar zdałam sobie
sprawę, że nie ma możliwości, żebym zdążyła przed zamknięciem. Stanęłam w
salonie starając się poszerzyć zasięg działania mojej tarczy, zaczynało
mi wychodzić, a ręka coraz bardziej się wprawiała w szybsze malowanie.
Wszystko byłoby idealnie, gdybym nie przesadziła i tarcza, która ma mnie
ochraniać rozwaliła mi półkę. Książki, które stały na niej w równym
rzędzie, ułożone alfabetycznie, teraz leżały pomieszane na podłodze.
Westchnęłam cicho odkładając narzędzie zbrodni. Przynajmniej podczas
sprzątania czas mi szybciej upłynie.
Rano zaczął się mój codzienny rytuał. Poranna gimnastyka, toaleta,
sprzątnięcie łóżka i kawa w towarzystwie czarnego kruka. Podczas, gdy ja
opróżniałam białą filiżankę, ten przyglądał się mi z zaciekawieniem, co
jakiś czas zapukał w okno dzióbem, lecz gdy tylko się wychyliłam
widziałam ten sam obraz. Chodnik, i czasami jakiś ludzi, którzy
przechodzą, każdy uciekał gdzieś w pośpiechu, miałam niekiedy wrażenie,
że tylko mi tak na prawdę nigdzie się nie śpieszy, bo tak na prawdę po
co się śpieszyć? Im szybciej chcemy gdzieś być, tym bliżej śmierci się
znajdujemy. W końcu, gdy mój nektar, dający mi jakiekolwiek chęci do
życia został całkowicie opróżniony, postanowiłam udać się do księgarni.
Dzisiaj ma być nowa dostawa mang, a nie wiem czy odnajdę tego, który
zniknął z moją siatką. Pędzel włożyłam do specjalnej przegródki, jeszcze
raz przeczesałam włosy i w podskokach udałam się do sklepu. W księgarni
powitał mnie zapach nowych książek, jedyny zapach, który może się
przyrównywać do świeżej kawy o poranku. Zaciągnęłam się powietrzem i
uśmiechnęłam od ucha do ucha
- Dzień dobry! - Od razu pomachałam do starszej kobiety, która jak
każdego dnia była starannie uczesana w koczek. Zazdrościłam jej tej
pewnej ręki do włosów, żaden włosek jej nie wypadał, a u mnie nawet
kitka nie wyglądała poprawnie.
- Och Taiga, dzień dobry - Uśmiechnęła się, gdy już do niej podeszłam -
Wczoraj ten chłopiec z którym przyszłaś przyniósł Twoją siatkę, musiałaś
o niej zapomnieć, wzięłam ją do domu, bo miałam tam produkty, które na
pewno by się zepsuły przez noc - Położyła moją siatkę na ladzie, można
by rzec, że kamień spadł mi z serca, kiedy ujrzałam, że moje mangi są na
swoim miejscu
- Bardzo pani dziękuje! A te nowe...
- Są już na półce - Zaśmiała się - I przy okazji, pytał się chyba o
Ciebie inny młodzieniec, miał blond włosy i... - Zmrużyła oczy, bacznie
na mnie patrząc, po chwili dodała już nieco poważniejszym głosem - I
takie same oczy jak Ty. Miał dużo tatuaży
- Nie znam nikogo takiego, a takie oczy ma mnóstwo ludzi - Wzruszyłam ramionami
- Cóż może chodziło mu o inną białowłosą, która kocha mangi - Machnęła
jedynie ręką, wracając do swojej papierkowej roboty, ja natomiast w
podskokach popędziłam wybierać następne tomy moich mang. Muszę uważać,
żeby nie przepłacić, bo do końca miesiące będę jeść suchy chleb.
Podziękowałam kobiecie i wyszłam z mojego raju. Nie bardzo się przejęłam
tym, że ktoś mógł mnie szukać, skoro nie znam nikogo takiego, to nie
może być to nikt ważny, prawda? Szybko wróciłam do mieszkania, aby
odłożyć resztę zakupów z wczorajszego dnia i ponownie wyjść. Przed
mieszkaniem przeciągnęłam się leniwie, rozmyślając nad tym co dziś
mogłabym porobić. Pomyślałam, nawet o Kaito, ale z tego co się
orientowałam był na badaniach, natomiast Hyou i Shion, na pewno mają
swoje sprawy do załatwiania. Na myśl przyszedł również mi Sieg, o którym
nie wiem za dużo. W sumie orientuje się jedynie jak się nazywa i to by
było na tyle. Chciałam mu chociaż podziękować o to, że nie
przywłaszczył sobie moich zakupów, co nie było zbytnio w moim strylu,
ale w końcu tak wypadało. Poszłam do parku, tam gdzie ostatnio widziałam
go jak biegał. Skoro codziennie ma treningi, to w sumie i dzisiaj
powinien mieć. Usiadłam na ławce, patrząc na bezchmurne niebo, sama nie
wiem co jest z tą pogodą, raz leje deszcz, za chwilę jest ciepło i
ładnie, ale za dwa dni pewnie zerwie się taki wiatr, że bez szala nie ma
się co ruszać z domu. Ku mojemu zdziwieniu, ale również i zadowoleniu,
zauważyłam jak biegnie praktycznie w moją stronę. Zrobiłam trzy skoki w
przód i znalazłam się przed nim. Z uśmiechem zaczęłam mu machać, kiedy
stanął skołowany
- Hej - Odezwałam się, aby przerwać tą ciszę między nami
- Hej, a my się znamy? - Podniósł jedną brew... Nic z tego nie
rozumiałam, albo robił sobie głupie żarty, albo na prawdę mnie nie
poznawał. Może on również ma zaniki pamięci? Ale w sumie... Pamiętał
mnie, gdy spotkaliśmy się w sklepie, więc... Ach, dziwny jest ten świat
- Jeśli się nabijasz to wcale nie jest to śmieszne - Przechyliłam głowę
-Mała, musisz mnie z kimś mylić, widzę Cię pierwszy raz na oczy -
Burknął, chcąc mnie wyminąć, jednak i tym razem stanęłam mu na drodze
- Wczoraj w sklepie podałeś mi płatki kukurydziane, pomagałeś z
zakupami, których mi nie oddałeś, ale zostawiłeś w księgarni w której
również razem byliśmy, na prawdę mnie nie pamiętasz Siegain'ie?
- Skąd znasz moje imię? - W jednej chwili zrobił się podejrzliwy
- Bo sam mi je zdradziłeś - Zaśmiałam się - Cóż, skoro to nic Ci nie
mówi... To może... Mogę Cię zgwałcić?- Zachichotałam, a jego oczy
zrobiły się wielkie - Taka sama reakcja jak wcześniej, wciąż jesteś
nudny- Westchnęłam odwracając się - Jak sobie mnie przypomnisz to daj
znać, jestem Taiga - Ruszyłam w zupełnym innym kierunku, miałam ochotę,
jeszcze chwilę pospacerować
Wieczorem, zaczęłam przeglądać mangi, kiedy z jednej z nich wypadła mi karteczka. Rozłożyłam ją i przeczytałam na głos
,,Mam nadzieję, że to co powiedziałaś o zapamiętywaniu okaże się prawdą.
Nie chciałbym zapomnieć dzisiejszego dnia. Liczę na to, że ty też nie
zapomnisz tego wielkoluda ze sklepu, który przepadł gdzieś z twoimi
nowymi mangami. ~ Siegrain R. "
Dziwne, pisał to tak, jakby doskonale wiedział, że o mnie zapomni,
miałam dwie opcje, albo miał coś z pamięcią, albo lekarze wzięli go na
ponowne wymazanie, jednak po co mieliby to robić? Z tego co wiedziałam,
robili to tylko raz, na samym początku, a później były rutynowe badania,
zwłaszcza wtedy, gdy się użyło swojej mocy, lub gdy za bardzo oddawało
się emocję, zwłaszcza gniew, czy agresję. Czyżby właśnie takich emocji
często używał? Wyszłam na balkon ze szklanką picia, aby powdychać trochę
świeżego powietrza
Strasznie mało z tego wszystkiego rozumiałam i zaczynałam się obawiać,
że i mi przyjdzie zapomnieć o tym wszystkim co do tej pory przeżyłam,
może i nie mam zbyt emocjonującego życia, ale właśnie w ostatnim czasie,
ponownie zaczęłam się otwierać na ludzi, znowu zawieram nowe
znajomości. Jeśli teraz tak nagle o tym zapomnę, to może życie znów
stanie się jedną wielką rutyną. Odchyliłam głowę, spoglądając na
gwieździste niebo. To wszystko wydaje się teraz takie chore. Na jednej z
poręczy zauważyłam czarnego kruka, no tak, jak mogłam zapomnieć. Nawet
jeśli o wszystkich zapomnę, albo oni zapomną o mnie, to pozostają mi
one, moje kruki, którym jako jedynym nie da się wyczyścić pamięci, one
jako jedyne pozostaną przy mnie, bez względu na sytuację w jakiej się
znajduje.
Sieg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz