-Przecież nie ucieknę, nawet jeśli puszczę twoją dłoń. - mruknąłem cicho tylko dlatego, żeby ten natarczywy przybysz nie usłyszał nic przez te cienkie ściany. Konfident jeden, chciałby dosłownie wszystko wiedzieć tak jak mój starszy braciszek.
-Ale…- chciała coś powiedzieć, ale jak widać moje spojrzenie skutecznie ją uciszyło, aczkolwiek skwaszona, niezadowolona minka pozostała. Puściła bardzo niechętnie moją dłoń, wyszedłem z pokoju kierując się do drzwi frontowych, ale kiedy już miałem chwycić za ich klamkę: Hyou bardzo szybko znalazła się przede mną.

-Nie otwieraj… - szepnęła wręcz błagając mnie o to. Dlaczego tak bardzo chciała żebym został, doskonale wiedziała, że chwila mojej słabości może potoczyć się różnie, a w momencie kiedy brakowało mi ciała i obecności kobiety, byłem w stanie przykleić się nawet do przysłowiowej „siostry”.

-Ty naprawdę tego chcesz? - tym razem to mój przyciszony, nawet mógłbym powiedzieć „odprężony” głos naparł na nią z zamiarem uzyskania odpowiedzi. Czułem jej oddech na swojej twarzy, w dodatku nie był to taki zwykły, równomierny oddech.
-A będziesz delikatny? - zmrużyła oczy zalewając się pięknym, czerwonym rumieńcem, którego ciepło czułem aż na sobie. Nie mogłem się powstrzymać od cichego parsknięcia śmiechem, ona była naprawdę urocza, co sprawiało, że coraz bardziej chce ją dotknąć, pocałować, zatrzymać przy sobie.
-Nie zmuszaj się do czegoś na co nie jesteś jeszcze gotowa, przecież nie wymagam tego od ciebie, głupku. - podniosłem się do siadu cicho chichocząc, a dziewczyna w tym czasie zsunęła się z mojego brzucha na biodra. Jedną ręką oparłem się za sobą o kanapę, a drugą ułożyłem na jej szyi, na tyle wysoko, by mój kciuk spoczął na jej żuchwie. - Ej Hyou, wiesz, że nie zrobię ci krzywdy, prawda?
( Hyou? Sory, brak weny~)