sobota, 30 lipca 2016

Od Natsume - C.D Mai

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBtmcVLRThiqTTDiW0MeZa2ROkc1ft9ZeM5_YSGt5OFhmsV_QrNJVPQ4nh9hPKyCk_ER_wsZIg9T7dawnCy_kGM9x2nO3qpzMZRYzlpDeyoUDkONn_Wyn5Rb7gAvKgETKB4Z1bAdJGcTHv/s640/tumblr_lr02sq6p9H1qbghoko1_500.gif
Odwzajemniłem uśmiech, który błyskawicznie zszedł mi z twarzy kiedy spojrzałem na tego obrzydliwego kota. Teraz będzie się kleił i podlizywał… wstrętny sierściuch. Wziąłem od niej talerzyk, dopytując czy aby przypadkiem nie chce jeszcze trochę. Dziewczyna jednak zaprzeczyła i jeszcze raz podziękowała. Wyniosłem talerz, potem to umyję i wróciłem do salonu. Właśnie w tym momencie ktoś nacisnął klamkę od drzwi z mojego pokoju. Obudziłem ją awanturowaniem się na Madarę? Blondynka wyszła powoli z pokoju chwiejąc się na boki, szybko wstałem i pomogłem jej usiąść na kanapie.
- To też któryś z Twoich duchów? – zapytała Mai.
- Nie - uśmiechnąłem się – Pytałaś o pokoje… Taka ciekawostka, w moim apartamencie są aż trzy. Jeden zajmuje Tara…
- A… rozumiem, jest Twoją dziewczyną? – zapytała zaciekawiona
- Nie – zaśmiałem się – W sumie może masz rację, że jest duchem… Tara również jest Sigmą, a raczej była. Bo znajdowała się w moim Plutonie, do momentu kiedy nie zginęła. Trochę jej pomogłem Arcaną, ale jak widzisz… nie kontaktuje w pełni, z otaczającym ją światem. Swoją drogą, chyba Cię polubiła. – uśmiech zagościł na mojej twarzy kiedy tak im się przyglądałem.
Zazwyczaj nie interesowały mnie inne osoby, ale czułem się winny temu wszystkiemu co stało się Tarze. Mogłem temu zaradzić… przynajmniej tak mogę jej pomóc, chociaż nawet nie wiem czy ona by tego chciała. Jeszcze przez chwilę siedziałem tak bujając w obłokach, aż Madara nie zaczął mi machać łapką przed oczyma.
- Ziemia do Natsumeee – zaczął skakać po moich kolanach
Strzepnąłem go na bok, jednak nieco za mocno bo ten spadł z kanapy, turlając się kawałek po podłodze. Jednak zamiast wstać, on dalej turlał się po tej podłodze jak opętany. Tara patrząc na niego cicho się zaśmiała, rzadko słyszałem jak się śmieje, zazwyczaj cały czas się uśmiechała. Spojrzałem na zegarek, dochodziła godzina dziewiętnasta, czyli za jakieś piętnaście minut powinna przyjść Pani Sophie która pomagała mi z Tarą. Znaczy to nie tak, że sobie nie radziłem… po prostu nie zamierzałem dziewczynie pomagać przy kąpieli oraz przebieraniu się… (kto wie, może kiedyś wróci do normalności… i wtedy by mnie zabiła). Posiedzieliśmy jeszcze te kilkanaście minut, dopóki starsza kobieta nie pojawiła się w salonie. Nie posiadała żadnych umiejętności, które by odbiegały od tej ‘’normy społecznej’’ była po prostu zwykłą pracownicą ośrodka. Z tą różnicą, że nie spoglądała na nas tak jak inni. Miło mi się z nią rozmawiało, szczególnie, że podobno zna mnie od prawie dwudziestu lat… ja niestety tego nie pamiętam.
- To co Mai… chodź, odprowadzę Cię.
- Nie, nie trzeba naprawdę – wstała uśmiechając się.
- Wolałbym jednak to zrobić… - westchnąłem tym samym kończąc tą dyskusję.
Pomimo ciepłej temperatury, nadal padało tak więc wziąłem sobie nowy parasol, bo tamten przecież gdzieś przepadł. Mai ubrała swoje buty, które będąc na grzejniku zdążyły już wyschnąć.
- Gdzie dokładnie mieszkasz? – zapytałem kiedy wychodziliśmy.
- Nie daleko… trzy bloki dalej – powiedziała.
Blisko… ale i tak nie wiem, po co byliśmy tak porozstawiani. Na przykład taki budynek w którym były Sigmy. Aktualnie było tylko 6 Sigm (Tary nie liczę), a cały budynek był dla nas… więc jakieś ponad sto apartamentów stało puste? No ale trudno, może kiedyś nie będę miał całego piętra tylko dla siebie… Wyszliśmy z budynku, od razu rozkładając swoje parasole. W ciągu tych dwóch godzin, pogoda nie zmieniła się nawet odrobinę. Co, chcieli nas potopić czy jak? Normalnie już dawno przerwaliby deszcz po godzinie, a leje od rana i to jeszcze tak mocno…
- Chyba coś im się zepsuło – powiedziałem do dziewczyny.
- Tak sądzisz? – zapytała.
Wzruszyłem ramionami idąc dalej, średnio mnie to obchodzi. Wreszcie to oni będę musieli samodzielnie rozwiązać jakiś problem.

(Mai?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz