piątek, 8 lipca 2016

Od Lou - C.D Sebastiana

Byłam wykończona. A ten człowiek był jeszcze dla mnie zadziwiająco miły, mimo, że byłam przekonana o tym, że nie przypadłam mu do gustu. Sałatka wyglądała niezwykle apetycznie, a mój żołądek głośno domagał się jedzenia. Powoli przegryzłam pierwszy kęs.
-Il est délicieux ! – Smakowało równie wybornie, jak wyglądało.
-Cieszę się, że ci smakuje. – Sebastian uśmiechnął się ciepło.- Może się napijemy ? – Wskazał na kieliszek wina. Skrzywiłam się. Blee...
-Wybacz, ale nie piję alkoholu. Żadnego. Bez wyjątku. – Odparłam stanowczo i zabrałam się za jedzenie.
-Hmm… Ale dlaczego? – Chłopak zmarszczył brwi w zdziwieniu. – Wino to prawie nie alkohol.
-Nienawidzę smaku alkoholu, nawet w najmniejszym stężeniu, a wino ma zwykle około 9%, to jak dla mnie dużo za dużo. – Zmarszczyłam nos, bo doleciał mnie zapach tego świństwa. Skupiłam się na sałatce i jej bogatym smaku.
-Cóż to dziwne. – Spojrzałam się na niego wrogo. – Znaczy nie mam na myśli, że to coś złego, ale Francuzi uwielbiają wino…
-Każda reguła ma swój wyjątek. – Ucięłam krótko tą dyskusję. Byłam zbyt zmęczona na takie pogadanki. Po skończeniu kolacji, Sebastian zabrał się za sprzątanie.
-Usiądź i odpocznij. – Wskazał na kanapę. Jednak ja nie usiadłam. Byłam cała obolała. Marzyłam o jednej rzeczy.
-Mogę wziąć prysznic? – Westchnęłam.
-Jasne. Pokażę ci łazienkę i dam czysty ręcznik. – Zaprowadził mnie do lśniącego czystością pomieszczenia. O koleś, ale ty masz zacięcie jeśli chodzi o sprzątanie. Wręczył mi biały ręcznik i zostawił sam na sam z prysznicem. Rozebrałam się. Uprałam koszulkę i bieliznę. Weszłam do kabiny i puściłam gorący strumień wody, która rozkosznie oblała moje obolałe ciało. Po wysuszeniu się ręcznikiem chciałam sięgnąć po swoje ciuchy, ale przypomniałam sobie, że je trochę nierozważnie uprałam i nadal były mokre. Jedyne co mi pozostało suche to moje ogrodniczki. No nie wyjdę nago do Sebastianka, bo się biedny przestraszy i mnie wyrzuci za próg. Założyłam ogrodniczki. Niestety moje pełne piersi były nadal praktycznie na wierzchu. Skróciłam szelki, tak, że je trochę zasłoniłam. Mimo to, były widoczne w pewnych miejscach, co wyglądało dość perwersyjnie. No nic z tym teraz nie zrobię. Wróciłam do salonu, gdzie na sofie siedział sobie czarnowłosy i czytał książkę. Kiedy usłyszał, jak wchodzę, podniósł głowę i na mnie spojrzał. Na widok mojego ubioru, spłonął rumieńcem i natychmiast wlepił wzrok w książkę.
-Co się stało z twoim ubraniem? – Spytał się, jak gdyby nigdy nic. Tylko z pozoru był spokojny. Hihi!
-Uprałam je. Dość odruchowo, no i zostało mi tylko to. – Zerknęłam niewinnie na swoje ogrodniczki.
-Poczekaj. – Chłopak szybko wstał i podszedł do szafy. Wyjął z niej czarną koszulkę i mi rzucił. – Załóż ją.
Poszłam z powrotem do łazienki i przebrałam się w jego koszulkę, która była miła w dotyku i ładnie pachniała. Była dużo za duża na mnie, więc sięgała mi do kolan i całkiem nieźle skryła obfite piersi.
-Już lepiej. – Takie słowa usłyszałam, kiedy tylko pojawiłam się w salonie.
-No dzięki. Nie chcę cię zawstydzać w twoim własnym domu, ale nie możesz być taki sztywny. – Uśmiechnęłam się wymownie.
-To jaki jestem to moja sprawa. – Mruknął. – Pójdę zrobić nam herbaty.
-Oki. Poczekam na kanapie. – Rozsiadłam się wygodnie na sofie. Oparłam głowę o oparcie i zamknęłam oczy. Obudził mnie lekkie potrząsanie ramieniem. To Sebastian przyniósł herbatę.
-Może pójdziesz już spać? – Spojrzał z troską w oczach. – Chcesz spać w moim łóżku?
-Z tobą? – Uśmiechnęłam się szeroko.
-Oczywiście, że nie. – Odparł lekko zakłopotany. – Ja będę spać na kanapie.
-Niee… Ja się prześpię na kanapie. Jest całkiem wygodna. – Westchnęłam zawiedziona.
-Dobrze. Jak chcesz. – Wstał i wrócił z poduszką i grubym kocem.- Proszę. – Wręczył mi moją pościel.
-Dzięki. – Mruknęłam już lekko śpiąca. Pościeliłam sobie i zwinęłam się w kłębek. Sebastian zgasił światło i poszedł do siebie. Próbowałam usnąć, co było jednak nie do osiągnięcia, nawet pomimo dużego zmęczenia. Bolało mnie całe ciało i nie mogłam znaleźć odpowiedniej pozycji. Jednak ta sofa nie jest taka wygodna. Kręciłam się zaciekle, aż w końcu spadłam z kanapy na podłogę. Syknęłam z bólu. Teraz bolało mnie jeszcze bardziej. Dość! Idę do niego do łóżka. Zakradłam się po cichu do sypialni, która leżała w podobnym miejscu, jak w moim domku garderoba (czyli wcześniejsza sypialnia). Otworzyłam bezszelestnie drzwi. Wślizgnęłam się pod cieplutką kołdrę i natychmiast otoczył mnie mięciutki materac, który koił moje obolałe ciało. Zarzuciłam rękę na klatę Sebastiana, który był ciepły i przyjemny i zasnęłam. Jednak nie na długo. Bo nagle poczułam na sobie niesamowity ciężar i jednocześnie nieznośny ból posiniaczonego ciała. To chłopak wylądował na mnie, głową celując między moje piersi. Czy to nie było przypadkiem świadome? Jęknęłam z bólu. Czarnowłosy podniósł gwałtownie łepek z mojej klatki piersiowej.
-Co się dzieje? – Zapytał zaspany.
-Właśnie się na mnie położyłeś. – Odparłam masując obolałe ciało. Brzmiało to trochę sprośnie, ale nie było mi teraz do śmiechu.
-Lou! Co ty tutaj robisz? – Sebastian był zaskoczony.
-Próbowałam spać! – Mruknęłam.

[Sebastian?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz