poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Od Natsume - C.D Mai

Kiedy wróciliśmy do mieszkania dziewczyny, po tej całej akcji z szafą, na nowo usiedliśmy na kanapie. Dopiłem gorącą czekoladę, która na całe szczęście, była gorzką czekoladą, ponieważ NIENAWIDZIŁEM słodkich rzeczy. Odstawiłem już pusty kubek na stolik, dalej rozmawiając z dziewczyną. Zazwyczaj nie byłem skory do rozmowy, ale dzisiaj byłem aż za bardzo wylewny. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, o naszych umiejętnościach, zainteresowaniach… ulubionych rzeczach, już nawet nie do końca pamiętam o czym rozmawialiśmy. Myślę, że łatwo było mi się z nią dogadać z tego względu, że sama była spokojna. Nie przepadałem za głośnymi, gwałtownymi osobami. Ją otaczała taka aura opanowania, ciszy i spokoju, wszystko co mówiła było przemyślane. Kiedy tak śmiałem się po raz kolejny, zerknąłem na zegarek. Dochodziła już dwudziesta trzecia.
- Chyba się zasiedziałem i to strasznie… - powiedziałem palcami przeczesując swoje blond włosy – Przepraszam, że siedzę tutaj tak długo… będę się już zbierał.
- Nie, nic nie szkodzi… sama nie zauważyłam która to już jest godzina – powiedziała z uśmiechem, po chwili zakrywając usta ziewając.
- Przepraszam za kłopot i dziękuję… było fajnie – uśmiechnąłem się.
~
Wyszedłem spod prysznica, ręcznikiem wycierając swoje włoski. Przebrałem się w piżamę, wychodząc z łazienki napotkałem się na Madarę, który zmierzył mnie tym swoim kocim spojrzeniem.
- Coś późno wróciłeś Natsume, co w wy tam robliście? – zapytał Madara dreptają obok mnie, czułem się jak taka osaczona zwierzyna – Masz na to jakieś wytłumaczenie.
- Jeszcze tego brakuje, żebym musiał się tłumaczyć własnej Arcanie – warknąłem podnosząc go za skórę na karku, a w sumie… i tak by go nie zabolało gdybym złapał za taki ogon czy coś. – N-I-E T-W-Ó-J interes.
Kiedy postawiłem go na ziemi uśmiechnąłem się tylko przelotnie, wszedłem do pokoju i szybko zamknąłem za sobą drzwi. W sumie zawaliłem, bo nie poświęciłem dzisiaj dużo czasu Tarze… ale jeśli chodzi o nią, to w jej kwestii naprawdę mogę zaufać Madarze.
~
Po porannym spacerze z dziewczyną, wróciłem do domu cały zmachany. Jak wczoraj było nieprzyjemnie, bo padało, to dzisiaj postanowili nam zrobić klimat jak na pustyni. Duszno, wysokie ciśnienie a w dodatku ta temperatura. Ile było, ponad 40 stopni?
- Natsume… ratuj – Madara uwiesił się mojej nogi. – Lody… zrób to dla mnie, dużo lodów.
- Dobrze, złaź…
Jakoś nie potrafiłem mu odmówić, tym bardziej, że sam bym się ochłodził. Czasami dobrze zrobić nawet dla takiej cholery, dzień dobroci dla zwierząt. Wyszedłem z apartamentu po dosłownie minucie, kierując się do pobliskiego sklepu. Na zewnątrz było tak samo mało osób co wczoraj, oni chcą nas tutaj zabić? Jak na razie dobrze im idzie. Wszedłem do sklepu, gdzie chyba aktualnie zamieszkam, w porównaniu do temperatury na zewnątrz, tutaj było chłodno i przyjemnie. Pewnie stałbym tak w wejściu z godzinę, kiedy przypomniałem sobie o Madarze. Podszedłem do lodówki, wyjmując parę lodów na patyku, nawet nie wiedziałem co biorę.
- Cześć – ktoś dotknął mojego ramienia.
Zdziwiony odwróciłem się powoli do tyłu, na widok Mai stojącej za mną delikatnie się uśmiechnąłem.
- Cześć – odpowiedziałem – Co robisz w taką pogodę tutaj?
- Chciałam kupić lody – uśmiechnęła się widząc, że ja również przybyłem tutaj w tym samym celu.
Zaśmiałem się cicho, robiąc jej miejsce. Poczekałem, aż dziewczyna wybierze coś dla siebie i podeszliśmy do kasy.
- Może wpadniesz do nas, co? – zapytałem.
- Jasne, ale jak tylko odstawię swoje rzeczy… a co, planujesz coś porobić?
- Mało co można zrobić na taką pogodę… no chyba, że… chociaż wątpię, żeby naukowcy mi na to pozwolili.
- Ale na co? – zapytała zaciekawiona.
- To będzie niespodzianka – uśmiechnąłem się kładąc dłoń na jej głowie. – Przyjdę po Ciebie, bo nie chcę nic obiecywać.
Dziewczyna przytaknęła i tutaj też się rozeszliśmy. Kiedy tylko wszedłem do domu, Madara porwał siatkę, nawet się nie podzieli… No nic, zamiast tego, udałem się do naukowców. Były nie małe problemy, żeby przekonać ich co do tego wypadu, jednak ostatecznie się zgodzili. Mieliśmy tylko wrócić przed 21, zupełnie jak takie dzieci. W sumie to w porządku, teraz była godzina 9:15… czyli cały dzień przed nami. Spakowałem sobie najpotrzebniejsze rzeczy, przebrałem się i wyszedłem do dziewczyny. Dojście do jej apartamentu nie zajęło mi zbyt wiele, już po chwili stałem pod jej drzwiami. Zapukałem a następnie cierpliwie wyczekiwałem na to, aż mi otworzy.
- No Mai, pakuj się i idziemy.
- Gdzie? – zapytała zdziwiona.
- No jak to gdzie, na plażę… - zaśmiałem się.

(Mai? ‘’nielegalne’’ wyprawy poza ośrodek? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz