piątek, 29 lipca 2016

Od Leo - C.D Lee

Teraz jeszcze brakowało mi tylko tego by mój własny brat wytykał mi brak porządku w apartamencie. Czy on się zamierza teraz bawić w Perfekcyjną Pania Domu i będzie doszukiwał się szczegółów, które normalnie były prawie niewidoczne? Złapałem się tylko za głowę widząc jak Czarnuch zmierza w tamtym kierunku, ale gdy tylko zamierzał otworzyć drzwi: natychmiast złapałem go za kołnierz koszuli i pociągnąłem z impetem do tyłu. Niech sobie czasem na za dużo nie pozwala, bo wyleci przez to duże, nowoczesne okno.
-No już braciszku, nie denerwuj się tak, przecież JA WCALE nie zamierzałem tam wejść i wytykać ci TWÓJ bałagan. - tak doszczętnie wytknął mi to co chciał, że wręcz spiorunowałem go złowrogim wzrokiem.
-Jak tak bardzo chcesz to zatrudnię cie na stałe na stanowisku osobistej pokojówki, sprawię ci fartuszek i będziesz zapierdzielał po całym apartamencie z mopem i odkurzaczem. - widząc mój wzrok, mój kochany braciszek wręcz zaniemówił, zachichotał cicho i skierował się w stronę drzwi. Tiaaa.. i teraz niech zabierze jeszcze całą resztę, bo wizyta o tak wczesnej godzinie wcale nie była dla mnie najprzyjemniejsza.
Hyou spojrzała na mnie jakaś taka… zmartwiona? W pewnym momencie jakby dostrzegła, że coś jest nie tak, a ja jestem jakiś taki bardziej nerwowy niż zwykle. No tak, bo ich Leo, którego znali był oazą spokoju, po prostu najspokojniejszy człowiek w całym Rimear, który jak się złościł to był znak, że dzieje się coś niedobrego. Wyszli z takim spokojem, w ciszy… normalnie ich nie poznaję. Pierwszy szedł mój brat, zaraz za nim Raphael, a na końcu Hyou, która jeszcze nim wyszła: stanęła w drzwiach by obejrzeć się za siebie i spojrzeć w moja stronę. Teraz nie mogłem nic wyczytać z jej twarzy, była taka …. pozbawiona uczuć, jeżeli tak to można nazwać. I teraz takie: o co jej chodzi? Mógłbym zadawać sobie w kółko to samo, jedno pytanie, ale jakoś na razie nie miałem ochoty myśleć o czymkolwiek innym niż…
***

Sen ponownie znużył mnie równie szybko jak co dzień. Czy to było coś dobrego… myślę, że z jednej strony tak, a z drugiej zastanawiałbym się nad tym głębiej. Sny jakie nawiedzały mnie w nocy, podczas snu były czasem tak straszne, że niemal budziłem się z płaczem, zupełnie tak samo jak małe, wystraszone dziecko. Jak widać serum, które usuwa wspomnienia, ma również swoje ciemne strony i skutki uboczne, które jakimś dziwnym trafem uaktywniły się właśnie u mnie. To trzeba mieć zajebiste szczęście, żeby być tym jednym Projektem na kilka tysięcy i mieć te efekty uboczne.  Tym razem sen nie był tylko wyobrażeniem sobie czegoś pięknego, nie był przekazem ani wizją. Tym razem śniło mi się coś co już miało miejsce, a ja usilnie starałem się o tym kiedyś zapomnieć, serum mi w tym pomogło, ale jak widać to wspomnienie jest taki silne, że nie chce mnie opuścić nie ważne jaką cenę trzeba za to zapłacić. Otaczały mnie białe, wąskie ściany, a po ich bokach poustawiane były rzędy niebieskich krzeseł. Zapach lekarstw oraz środków dezynfekujących tak bardzo drażnił moje nozdrza, że niemal natychmiast zrobiło mi się słabo. Szpital? No naprawdę przyjemne wspomnienie, ale tak naprawdę nie oszukujmy się… na co ja liczę? Że będą mi się śniły kwiatki, motylki i piękne krajobrazy? (piękne kobiety, hihi~). Nie masz na co liczyć Leo, pogódź się ze swoim losem. Ruszyłem powolnym krokiem wzdłuż korytarza, a co najdziwniejsze… wszystkie sale szpitalne były pozamykane na klucz. Nie wiem czy były puste czy po prostu ktoś chciał bym wszedł w te jedne, niezamknięte drzwi, które teraz znajdowały się na samym szarym końcu. Człapałem do nich bardzo powoli zważając na każdy chociażby najmniejszy szczegół, który był w stanie odwrócić moją uwagę. Było tam tak cicho, że wprawiało mnie w to w bardzo dziwny nastrój, niepokój. W momencie kiedy stanąłem w drzwiach pomieszczenia: osłupiałem. Moje nogi stanęły w miejscu lekko się trzęsąc, a ciało kompletnie przestało mnie słuchać. Na szpitalnym łóżku, przykryta tylko cienką, biała kołdrą, leżała dziewczyna. Przypięta była pod różnego rodzaju maszyny, które utrzymywały jej czynności życiowe. Moje nogi zaczęły mnie słuchać dopiero po 10 minutach tępego wpatrywania się w oddychające oblicze drobnej kobietki. Wystarczyło kilka większych kroków, bym znalazł się tuż obok jej łóżka, a spoglądając na nią z góry widziałem spokojną twarz, zamknięte oczy i lekko rozchylone usta ukryte za przeźroczysta maską tlenową.
-Yu...ki…. - szepnąłem cicho lecz mój głos był w tym momencie tak zduszony, że niemal przypominał skrzek jakiegoś ptaka. Osunąłem się na kolana opierając dwie blade dłonie o metalową ramę, po czym moja głowa również pochyliła się, a czoło zetknęło się z miękkim materacem. Nie wiem dlaczego, ale po kilku dłuższych chwilach poczułem jak łózko przestało drgać. Płytki oddech, który jeszcze przed chwilą był słyszalny, teraz zamilkł, a ja gwałtownie poderwałem swoja głowę patrząc zdziwionym wzrokiem na znieruchomiałe ciało. No tak, to pokazuje ułamek z mojego życia, którego w żaden sposób nie potrafiłem wymazać. Płacz lament jakie mi wtedy towarzyszyły nie były w stanie jednak odwzorować się tak dobrze w moim śnie, dlatego jedyne na co się zdobyłem to kilka gorzkich łez spływających powolnie po moich policzkach…
***
Aksamitny, kobiecy głos przeszył mój umysł do tego stopnia, ze natychmiast oprzytomniałem i bardzo szybko zerwałem się do pozycji siedzącej. Bylem przestraszny jak mały, niewinny szczeniak. Siedziałem tak nie mogąc nawet wyrównać swojego szalonego oddechu, po policzku nadal spływały mi leniwie dwie łzy.
-Leo! - siedząca na mnie biało włosa ślicznotka wręcz chyba zamierzała uderzyć mnie w twarz, bo tak się wystraszyła mojej nagłej reakcji i płaczu. Na całe szczęście w porę zatrzymałem jej małą dłoń, która już miała zetknąć się z moim policzkiem. - Kretynie, nie strasz mnie tak! - krzyknęła znowu łapiąc mnie obiema łapkami za kołnierzyk czarnej koszuli. Zgięła się w pół i oparła swoje czoło o mój tors jeszcze bardziej zaciskając ręce. Ja nawet nie byłem w stanie jej teraz odpowiedzieć, byłem w szoku, jakby wyprany ze wszystkich uczuć, chwilowo nie czułem nic. Podniosła się dopiero po dłużej chwili, by wytrzeć moje policzki spojrzeć mi głęboko w fiołkowe oczy.
- Mówiłeś jej imię, śniła ci się? - kiedy o to zapytała… miałem ochotę naprawdę wybuchnąć płaczem, jednak… ja również posiadam nieugiętą męską dumę, nie chciałem płakać przed kobieta, która mnie szanuje i pokłada we mnie jakieś nadzieje. - Leo, słuchasz mnie? - zapytała ponownie kiedy kompletnie nie udzieliłem jej żadnej odpowiedzi. Podniosłem jedynie głowę, a kiedy dziewczyna zorientowała się, że jesteśmy wystarczająco blisko (nasze nosy praktycznie się stykały), zarumieniła się i jakby lekko uspokoiła? Ujęła moją twarz w dłonie odgarniając na bok czarne, niesforne włosy, które usilnie próbowały zakryć moje jedno, fiołkowe oczko. Ah kobieto nie rób tak…
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/e7/7f/d6/e77fd625132decfd3a75f8e03e344769.jpgDryyń – zadzwonił dzwonek w momencie kiedy Hyou nachyliła się nade mną i jak mniemam.. zamierzała mnie pocałować. Kto znowu zakłóca mój spokój, czy ja powinienem wywiesić na swoich drzwiach tabliczkę: „Nie przeszkadzać”? Mimo tego, że prawie odpłynąłem i dałem się ponieść chwili to jednak szybko spojrzałem w kierunku drzwi. Westchnąłem ciężko wiedząc, ze taka okazja na pewno nie zdarzy się innym razem.. STOP! Leo o czym ty myślisz, przecież ty ją traktujesz ja swoją siostrę!

Złotooka sama zrozumiała, że czas zejść z moich kolan, bo przecież muszę zobaczyć kto przyszedł, a więc tak tez zrobiła. Już wstawałem z łóżka, byłem właściwie na nogach kiedy to Hyou złapała mnie za koszulkę, pociągnęła i szepnęła ciche: Leo… nie idź.
Wtedy jakby coś we mnie pękło, nie chciałem już nawet iść otwierać tych cholernych drzwi. Zmrużyłem lekko oczy wypuszczając powietrze z ust, a następnie tym razem to moje dłonie spoczęły na policzkach towarzyszki.
-Nie idę… - mruknąłem cicho zanim całkowicie złączyłem nasze wargi. Na początku tylko je musnąłem, ale kiedy poczułem jak język dziewczyny powolutku wsuwa się do moich ust, odwzajemniłem to lekko rozchylając wargi.

( Hyou? Jak zaregujesz? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz