piątek, 29 lipca 2016

Od Hyou - C.D Leo

Dreszcze niczym gromy rozchodziły się po moim ciele. Jedyne, co mogłam w tamtym momencie stwierdzić, to to, że ogarnęło mnie nieustające poczucie bezpieczeństwa, radości i przyjemności jednocześnie. Usta, które jeszcze przed chwilą były wysuszone przez powietrze, teraz lśniące i nawilżone przyjmowały wszystko, co Leo oferował. Przez chwilę rzeczywistość dla mnie nie istniała, a ściany, na które przez sekundę tak desperacko patrzyłam, wydawały się być w tańczących kolorach. Potem przymknęłam oczy, oddając się chwili. Opętał mnie krótki szok, lecz krótko po tym zarejestrowałam także ślady przyjemności. Tak naprawdę pierwsze myśli, jakie przecięły mój umysł to niewątpliwie takie, że chciałam zrobić coś o wiele więcej, ale doskonale wiedziałam, że Leo się do tego nie posunie; nie to jednak trwało w mojej głowie. Walczyłam z tym uczuciem pragnienia, odkąd pierwszy raz musnął moje wargi, aż teraz zwyczajnie straciłam siły na jakąkolwiek bitwę ze zmysłami. Namiętnie pogłębiałam pocałunki, niespodziewanie coraz bardziej na niego napierając, aż w pewnym momencie znalazł się na poduszce. Czułam, jak przez jeden, mały gest chłopak jest w stanie spowić całe moje ciało mgłą przyjemności. Mimo pewności siebie, dokładnie czułam, jak moje wargi drżą w nienasyceniu i pożądaniu, oczekują coraz więcej doznań i, że wraz z napłynięciem tych dziwnych reakcji moje policzki zalewają się różową falą. Normalnie byłabym bardziej śmiała, ale w tamtej sytuacji coś sprawiło, że poczułam się bardziej wrażliwa, kobieca i delikatna. Nie wiedziałam czy to zasługa Leo, ale nie chciałam też, by to miało swój koniec. W końcu złapałam go za rękę, którą przesunęłam nieco w stronę swojego brzucha, potem pośladków, ostatecznie tam się zatrzymując. Powietrze zostało wypełnione moimi własnymi, zduszonymi westchnieniami, którym udało się wydostać między pocałunkami. Miałam wrażenie, że kompletnie straciłam kontrolę nad własnym ciałem. Że kierowało się ono głównie pragnieniami. Na chwilę przesunęłam się tak, by móc musnąć ustami jego uszko oraz wyszeptać jego imię przepełnione w tamtym momencie dziwną, nieznaną mi dotąd romansową barwą. Gdy zaledwie przeciągnęłam ostatnie litery, przygryzłam delikatnie płatek jego ucha. Nadal pulsowało we mnie uczucie niemalże wieloletniego pożądania. Dłonią sięgnęłam pod jego koszulkę, a czując wyraźne zarysy mięśni, moją twarz przeciął malutki, miły uśmiech. Miałam wrażenie, że zapamiętuje każdy detal jego uwypukleń. Gdy tylko zakończyłam zwiedzanie, moje dłonie znów delikatnie objęły otuloną kruczoczarnymi pasmami włosów twarz, i tym razem to ja wbiłam się w jego usta, jak gdyby były one po długiej rozłące. Nasze języki znów rozpoczęły swój zmysłowy taniec.
 Aż nagle wszystko prysło niczym bańka mydlana. Rozległ się donośny stukot w oknie, który wywołał i u mnie, i u Leo identyczne reakcje. Podskoczyliśmy ze zdziwienia, a jedyna różnica tkwiła w tym, iż ja spadłam z łóżka i się nieco poturbowałam. Moja głowa szybko przesunęła się w kierunku okna, skąd dobiegał dźwięk. Zasłonięte.
 – Co, nikt mnie nie wpuści? – Był to niewątpliwie głos Raphael'a. Gdy tylko dotarł on do moich uszu, zwyczajnie przez moje ciało przebiegł dreszcz. Nie mogłam stwierdzić czy był on wywołany przerażeniem czy paniką, albo czymś zupełnie innym, ale Leo zdecydowanie odczuwał to samo. Jeśli chodzi o tego chłopaka, to od razu wstał i naciągnął niżej koszulkę, która przed chwilą lekko zmięta odsłaniała większy pakiet mięśni.
Zauważyłam, że chłopak odchodzi w stronę drzwi. Wpatrywałam się na to z wyraźną niezgodą, aż w końcu udało mi się przełamać paraliż; pobiegłam od tyłu, oplatając delikatnie ręce wokół jego torsu. Niemal wcisnęłam głowę w jego plecy. Nie wydał z siebie ani słowa.
 – Leo? – szepnęłam ledwo słyszalnie. W moim głosie bez większego wysiłku można było dostrzec drżenie. Chciałam, by się odwrócił, powiedział coś o tym, co przed chwilą miało miejsce. Ale on stał jak wryty. Tymczasem wszystko działo się dalej: Raphael poinformował, że idzie z powrotem pod drzwi i będzie czekał jeszcze chwilę. Powoli narastało we mnie uczucie, którego nigdy nie zarejestrowałabym bez czyjejś pomocy. I łączyło się to z troską i szacunkiem, stanowiło jedność, a zarazem było silniejsze. Nie odpowiadał; prześlizgnęłam się, by móc być z nim twarzą w twarz. W jego wyrazie nie widziałam krępowania, a teoretycznie to trudno było cokolwiek z niego odczytać. Jedyny mały gest, jaki wykonałam, to muśnięcie palcami jego dłoni, a następnie jej uściśnięcie.
 – Weź moją rękę i nigdy nie puszczaj – szepnęłam krótko, jak gdybym chciała, by nie mógł tego usłyszeć. Nie mogłam zrozumieć, co w tamtym momencie działo się w mojej głowie, ale była to jedna wielka burza uczuć. To dziwne, że pierwszy raz nie czuję, że mogę robić co mi się tylko wymarzy. Nie podobało mi się to, bo Leo sprawił, że odczułam coś, czego w życiu nie zarejestrowałam. Plątałam się, nie mogłam powiedzieć nic, co przypominałoby ripostę czy zboczone teksty. I nie chciałam, oddałam się tej jednej, wyjątkowej chwili. Miałam swój pierwszy pocałunek...
 I znów to samo, zniecierpliwione pukanie do drzwi. Nie obraziłabym się, gdyby Leo po prostu wyszedł i sprawdził, co Raphael'a tu sprowadza. Nie wiedziałam, czy chcę usłyszeć jego odpowiedź. Wydawała mi się ważna w takim stopniu, że aż odczuwałam dziwne mrowienie w brzuchu, ale z drugiej strony... nie miałam pojęcia, jak może zareagować. Dotąd traktował mnie jak siostrę, lecz czy jego pole widzenia się zmieni?

(Leo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz