wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Toshiro - C.D Elainy

Spojrzałem na dziewczynę, próbując zrozumieć jej zachowanie. Na samo słowo "doktorzy" miałem wrażenie, że ma do nich nie tyle niechęć ile nienawiść. Ciekawe, sam po ostatnich wydarzeniach inaczej ich postrzegałem, prawda nie darzyłem ich miłością, ani nawet sympatią, ale już nie miałem do nich aż tyle jadu co wcześniej... Chociaż jeśli będą chcieli mnie nawet tknąć małym palcem, to pozabijam. Dobrze wiedzieć, że to coś nie jest niczym zakażone, jeszcze tego by mi brakowało, żeby wdała się w moją ranę jakaś choroba, w sumie to jak tak dalej będę stać, to zaraz wda się zakażenie. Kątem oka dostrzegłem, że jej towarzysz stał się teraz bardziej "realny" nie wiem, czy w środku również przypominał wilka, ale na zewnątrz normalnie jak wyciągnięty z lasu. Westchnąłem cicho przypominając sobie, o zakrwawionych bandażach. Spojrzałem na dłonie i wysunąłem język, jednak, zamiast zdążyłem cokolwiek zrobić usłyszałem jej ciekawski głos.
- Co Ty robisz? - Podniosłem swój wzrok, a na jej twarzy malował się grymas, jakby obrzydzenia.
- Liże? - Wzruszyłem ramionami.

To jedyny sposób, aby w takich warunkach bezpiecznie się pozbyć krwi, bez zakażenia, poza tym, czy ślina nie miała jakichś substancji, dzięki któremu rany się szybciej goiły? Mam nadzieję, że to, co gadali o tym w filmie to była prawda.
- To jest obrzydliwe - Mruknęła - Zresztą tak jak cały Ty - Prychnęła krzyżując dłonie. W sumie zastanawiało mnie, na co ona jeszcze czeka, przecież powiedziałem jej, że niczego od niej nie chce, walczyć z nią też nie będę, więc dlaczego najzwyczajniej w świecie nie odejdzie?
- Jakby to było, aż tak obrzydliwe to już dawno byś odeszła - Przyjrzałem się jeszcze raz dłoni, z której cały czas powoli sączyła się krew. Nagle doznałem olśnienia. Jeśli teraz nie wejdę do apteki, to chyba zawiąże te rany papierem toaletowym, tylko szkoda, że i on się powoli kończy. Dziewczyna dalej stała w pobliżu przyglądając mi się z uwagą. Zaraz na serio dam jej to zdjęcie. - Jak już tutaj jesteś, to wiesz, chociaż gdzie jest apteka? - Mruknąłem pod nosem i nawet nie miałem pewności czy mnie usłyszała.
- Wiem - Również mruknęła pod nosem. Ach, jaka ciekawa rozmowa się szykuje.
- Czekam na nazwę ulicy - Odezwałem się po dłużej chwili, kiedy panowała między nami cisza, nie miałem tyle czasu, aby czekać i się zastanawiać, kiedy mi łaskawie odpowie
- I tak chce iść w tym kierunku, zaprowadzę Cię - Zaczęła stawiać kroki, aż stanęła obok mnie. Zatrzymała się na chwilę, spojrzała na mnie i ruszyła dalej bez słowa. Cicho przekląłem pod nosem, ale szedłem za nią, bo i cóż innego mogłem zrobić. Podniosłem głowę, aby spojrzeć na niebo. Wbrew pozorom, ciężko było dostrzec, że w ogóle jesteśmy pod kopułą. Niebieskie niebo, delikatne słońce, i przepływające białe, kłębiaste chmury. Dawno nie mogłem sobie pozwolić na to, aby po prostu się zatrzymać i spojrzeć na niego, oderwać się od rzeczywistości i najzwyczajniej w świecie pomyśleć o sobie, o przyszłości i przeszłości. Zresztą co ja mogę wiedzieć o tym, co było kiedyś, wiem jedynie tyle, ile zapisałem w dzienniku i ewentualnie jakieś obrazy, które pokazują się niekiedy w mojej głowie. Poczułem nagle, jak wpadam na małą blondynkę. Spojrzałem w dół, aby zobaczyć jej głowę, ale ona mała patrząc na nią z tej perspektywy.
- Co się zatrzymujesz na środku chodnika - Wyminąłem ją i spojrzałem na budynek, gdzie nad drzwiami widniał wielki zielony napis, oznajmiający, że jesteśmy na miejscu. Bez słowa otworzyłem drzwi i udałem się do kobiety siedzącej przy małej kasie.
- W czym mogę pomóc? - Uśmiechnęła się radośnie, przez co zrobiło mi się mdło. Jak można się tak sztucznie uśmiechać
- Bandaż uciskowy, gaza i woda utleniona - Wyjąłem z kieszeni portfel, aby wyrzucić na ladę kilka monet i zabrać siatkę ze swoimi zakupami. Przed sklepem wciąż stała dziewczyna z wilkiem. Byłem nieco zaskoczony jej widokiem, szczerze to byłem wręcz pewny, że jej tutaj niezastane. Pociągnąłem zębami za zakrwawiony bandaż i rzuciłem go w stronę kosza
- Chcesz to robić tutaj? - Przechyliła głowę, obserwując jak wyciągam wszystko z siatek
- A gdzie? Im szybciej, tym lepiej - Zdusiłem butelkę z wodą utlenioną, gdy strumień dotknął moją skórę, pojawiły się białe pęcherzyki, które zaczynały szczypać. Najpierw rozłożyłem gazę na rany, a później próbowałem zawiązać rękę bandażem.
- Ale z Ciebie sierota, daj to - Wręcz wyrwała mi bandaż - Daj tę rękę
- Nie
- Dawaj Ty idioto!
- Nie
- Ale Ty jesteś irytujący - Wycedziła przez zęby
Wypuściłem powietrze przez zęby i wyciągnąłem dłoń w jej kierunku. Zaczęła sprawnie obwiązywać moją dłoń, a na końcu zrobiła małą wstążkę, aby wszystko się trzymało
- Ale jesteś dziwna - Poruszyłem palcami, jakbym chciał sprawdzić, czy moja dłoń wciąż jest sprawna

Elaina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz