wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Enzo - C.D Sory

Obserwowałem uważnie, jak moja rozmówczyni bawi się swoim napojem. Nie wiedzieć, czemu działo to na mnie w sposób niemalże hipnotyzujący. Sam, jak na razie nie ruszyłem swojej szklanki. Chłodziłem sobie jedynie dłonie, oplatając je wokół zimnego szkła. Jej pytanie o mój powód, dla którego przybyłem do biura jej „dziadka” wyrwało mnie z kłębowiska własnych myśli. Wbiła we mnie spojrzenie, które miałem wrażenie, że przeszywa na wylot moją duszę. Pociągnęła łyk pepsi.
-Owszem pierwsza zadałaś pytanie, ale czy to istotne co tam robiłem? – Musnąłem palcami zimną szklankę i zgarnąłem kilka kropel wody, która zaczęła gromadzić się na naczyniu.
-Nawet jeśli nie jest to coś istotnego, to jako Sigma mam prawo wiedzieć. – Odparła, nadal bezczelnie gapiąc się mi prosto w oczy. Podtrzymywałem jej spojrzenie, gdyż był to swojego rodzaju pojedynek, którego wyniku byłem niezwykle ciekaw. Oprócz tego, musiałem z niej wyciągnąć pełną definicję słowa „dziadek” w wypadku tego dyrektorka. Czyżby faktycznie łączyły ich więzy krwi? Czy też zwyczajnie nadała mu swojego rodzaju ksywkę? Zaraz do tego dojdę.
- W sumie to całkiem śmieszna historia. – Zacząłem snuć  swoją opowieść. – Rano zapukał do mnie taki śmieszny facecik, rudy w okularkach i mi zaczął coś chrzanić o jakichś wynikach, rozmowie, itp. Kazał mi się wybrać do biura, w którym właśnie przesiaduje twój szacowny „dziadek”, nie wyjaśniając mi, gdzie tak naprawdę mam się udać. Stwierdziłem, że w sumie co mi szkodzi się przejść i zbadać sprawę, a potem to mniej więcej wiesz co się działo.
-Bardzo ogólnie mi to zarysowałeś. – Dziewczyna odchyliła się do tyłu i oparła o fotel. – Jakieś szczegóły?
-Szczegóły nie mają znaczenia. – Wykorzystałem to, że Sora odczepiła się od swojej szklanki i sięgnąłem po jej słomkę. Wsadziłem plastikową rurkę do swojego napoju i jednym pociągnięciem wypiłem całą zawartość naczynia. Pozostały jedynie kostki lodu. W ustach prócz charakterystycznego smaku pepsi, rozpoznałem nutę czegoś innego. Słodycz napoju, która wyróżniała się karmelowym posmakiem mieszała się z czymś lepkim i równie słodkim, lecz zdecydowanie bardziej owocowym. Hmm… Truskawka? Malina? Niee… Może wiśnia? Zobaczymy.
-Mógłbyś mi oddać moją słomkę? – Niebieskooka wydawała się panować nad sobą, jak zwykle, lecz coś mi mówiło, że delikatnie ją tym wkurzyłem. Aby dolać oliwy do ognia, czubkiem języka zlizałem niewielką ilość czerwonej, lepkiej substancji z końca słomki.
-Hmm… - Zamyśliłem się. – Czyżby wiśnia?
-Wiesz co? – Sora wstała i podeszła do jednej z szuflad. Wyjęła sobie kolejną słomkę. – Ten błyszczyk lepiej wygląda niż smakuje, więc ci współczuję.
-Wcale nie. – Wyjąłem sobie jedną z lekko nadtopionych kostek lodu i włożyłem do ust. Przyjemny chłód rozpłynął się po mojej jamie ustnej.
-Wmawiaj to sobie naiwny człowieku. – Ponownie zaczęła sączyć napój przez słomkę.
-Może i bywam naiwny, ale nie w tej kwestii. – Ciągnąłem z nią tą do niczego nie prowadzącą potyczkę na słowa.
-Przyznałeś się do własnej słabości. – Odstawiła szklankę i ponownie uważnie śledziła wzrokiem każdy ruch moich gałek ocznych.
-Czy to źle? Ważne, że wiem o ich istnieniu, a nie jak niektórzy próbuję to ukryć.- Moja ręką powędrowała do klucza wiszącego na rzemyku u  szyi.
- Nic takiego nie powiedziałam. – Pociągnęła kolejny łyk ze szklanki. Uniosła prowokacyjnie brew ku górze. – Nie jesteś już niczego ciekaw?
- Nadal nie mogę rozgryźć twojego „dziadka”. – Mruknąłem niezadowolony. Ta niewiedza mi przeszkadzała.
-Masz jakieś przypuszczenia, bądź teorie?
-A i owszem. – Zaplotłem palce i oparłem łokcie na udach. – Twierdzę, że nie może być to twój biologiczny dziadek. Po dostaniu się do Rimear wszyscy mieli czyszczoną pamięć. Niemożliwe byś zapamiętała jakiegoś swojego krewnego. W dodatku to dość niezwykły zbieg okoliczności, że szycha w tym ośrodku jest spokrewniona z jedną z posiadaczek Arcany.
-W takim razie, dlaczego nazywam go dziadkiem? – Dziewczyna nie zdradzała żadnej reakcji na temat mojej wypowiedzi.
-To taka ksywka, dla kogoś starszego i wyższego statusem, kto musiał być dla ciebie wyjątkowo miły i uprzejmy, niczym prawdziwy dziadek. – Wygłosiłem swoją opinię. – A jaka jest prawda?

[Sora?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz