niedziela, 11 września 2016

Od Naho - C.D Satoru

Dziewczyna, widząc próbę pozbycia się jej, automatycznie zacisnęła dłonie w pięści i przygryzła wargę. Ten człowiek chyba nie do końca rozumie, iż bezproblemowe zaakceptowanie tego miejsca nie jest nawet blisko jej obecnych planów. Zezłoszczona szarpnęła chłopaka za bluzkę, usilnie próbując go do siebie przyciągnąć. Niemal w tej samej sekundzie pożałowała wykonanego ruchu, jednak zakryła swoją niepewność w gniewnym spojrzeniu, jakim go teraz obdarzała.
- Słuchaj, nie pójdę sobie, póki nie wydostanę się z tego pieprzonego miasta, więc bądź milszy, dobrze? - Wycedziła cicho. Chłopak jedynie westchnął, po czym powtórzył jej ruch, jednak o wiele skuteczniej. Nastolatkę przeszły nieprzyjemne dreszcze, jednak wciąż starała się wyglądać na niewzruszoną. W końcu nie może jej skrzywdzić, przecież są na widoku... Przynajmniej taką żywiła nadzieję.
- Słuchaj, księżniczko. Gówno obchodzi mnie to, że się stąd nie wydostaniesz. - Stwierdził zirytowany całą sytuacją. - Szczerze, jeśli sprawia ci to ból, niezmiernie się cieszę. - Dodał, chichocząc przy tym z uśmiechem. - O, mam pomysł. Idź do tego najwyższego budynku, tam gdzie siedzą naukowcy, weź się na nich rzuć, zabiją cię i będzie po sprawie. Hmm? - Zasugerował, wciąż wykrzywiając twarz w uśmiechu, który tak bardzo irytował jasnowłosą. Idiota! Dlaczego ze wszystkich osób musiała wpaść na takiego buca? Najchętniej zdzieliłaby mu już z liścia, jednak zamiast tego westchnęła z nutą rezygnacji w głosie.
- Jesteś beznadziejny. Masz tu w ogóle jakichś przyjaciół?
- Nie. Ty będziesz pierwsza. - Stwierdził z cwaniackim uśmiechem. Dziewczyna przyjrzała mu się krzywo, jakby zobaczyła co najmniej istotę z obcej planety.
- Widzę pewność siebie cię nie opuszcza. Skąd pomysł, że się na to zgodzę? - Zapytała, krzyżując ręce na piersi. Obecnie był ostatnią osobą, z jaką miała ochotę rozmawiać dłużej, niż to potrzebne.
- Kto ci powiedział, że musisz się zgodzić? - Też pytanie! Jego samolubne podejście denerwowało dziewczynę coraz bardziej i tylko resztka zdrowego rozsądku powstrzymywała ją, by go nie uderzyć. Rozejrzała się bezradnie na boki, jakby szukając jakiejkolwiek pomocy. Oczywistym było jednak, iż nic takiego nie odnalazła.
- Nikt, bo nie mam zamiaru się z tobą trzymać! Buc. - Zawołała, ostatnie słowo dodając pod nosem. Kiedy w końcu ta beznadziejna rozmowa się urwie i nareszcie będzie mogła odejść w swoją stronę? Mężczyzna jakby wyczuł jej myśli, zadając kolejne pytania.
- To dlaczego mnie nie opuścisz? Boisz się, że będę smutny? - Mówiąc to, jego denerwujący uśmieszek przerodził się w przesadny smutek. Jasnowłosa przygryzła policzki od wewnątrz, mierząc go ponurym spojrzeniem.
- Smutek to ci się należy! I tak już szłam...! - Zawołała, unosząc dumnie głowę i zawróciła na pięcie, chcąc odejść, jednak szybko uświadomiła sobie, iż kompletnie nie zna okolicy i tylko bardziej się zgubi. Nieco zażenowana, odwróciła się do niego z zakłopotanym wyrazem twarzy, który już sam za siebie prosił o pomoc.

[Satoru?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz