poniedziałek, 11 lipca 2016

Od Taigi - C.D Siegrain'a

- Jestem Siegrain Rasmussen, nigdy cię tu nie widziałem, jesteś nowa?
Nowa? Cóż za nieprecyzyjne słowo, z wieku wcale już nie jestem taka "nowa", ludzi którym można nadać to określenie, to raczej noworodki, które są "nowe" na tym chorym świecie. Biedne, nawet pewnie nie wiedzą, że to dopiero początek ich cierpienie, dlaczego płaczą po narodzinach, przecież to ich matki cierpią na tym cholernym łóżku, nie oni. Nowa w mieście w sumie też nie jestem. Przecież nie mieszkam tutaj od kilku godzin i znam różne okolice, więc dlaczego nazywa mnie nową.
- Nie, nie jestem nowa. Mieszkam tutaj od kilkudziesięciu lat, ale wczoraj przefarbowałam włosy - Uśmiechnęłam się tak jak zawsze, nie przejmując się jego wyrazem twarzy mówiącym, że jest ze mną coś nie tak.
- To by wyjaśniało, dlaczego Cię nie rozpoznałem - Uśmiechnął się, krzyżując ręce na piersi i przyglądając mi się chwilę, jakby próbował mnie gdzieś dopasować do swojego obrazu
- Dlaczego się tak skupiasz, przecież nawet jeśli spotkaliśmy się wcześniej, to żadne z nas o tym nie pamięta. W sumie to zaleta, kto wie, może kiedyś byliśmy największymi wrogami i chcieliśmy się zabić - Podniosłam ręce, aby nadać dramaturgi całej sytuacji, po czym ponownie opuściłam je, tak, że przylegały do mojego ciała
- Mało prawdopodobne, nie uważasz? - Podniósł jedną brew, na co wzruszyłam ramionami. Wydawał mi się dziwny, nudny, ale zarazem i ciekawy. Od razu można było zauważyć jego tatuaż na ramieniu, spodobał mi się. Chociaż sama nigdy nie posiadałam to od kiedy tutaj jestem zawsze chciałam jeden mieć. Teraz często się zastanawiam dlaczego tam, gdzie byłam całkowicie wolna, nie odważyłam się na zrobienie go. Może chodziłam do jakieś rygorystycznej szkoły, gdzie było to zakazane, a może już wtedy pracowałam w jakieś korporacji? Tak, warto mieć marzenia. Zauważyłam jak stara się odgonić spadające kosmyki włosów, które sprawnie zasłaniały mu widok. Dopiero, gdy wykonał taki ruch dłonią, mogłam zauważyć, że ma nietypowy kolor oczu, a mianowicie złoty. Nigdy nie lubiłam tego koloru, od zawsze kojarzył mi się z władzą absolutną, z niewolnikami, ze złotem, które niesie ze sobą więcej nieszczęścia niż pożytku. Po co ludziom pieniądze? Przecież jakby każdy wykonywał swoją pracę i wymieniał się z innymi to każdy byłby zadowolony, wszyscy mieliby to co chcieli, nikt nie byłby od nikogo uzależniony
- Mało prawdopodobne może być to, że w ten klosz walnie meteoryt, rozwali go, a nas nie uszkodzi i będziemy mogli spokojnie wyjść - Przechyliłam głowę
- Tak... To jest mało prawdopodobne - Podniósł delikatnie kącik ust - Wciąż jednak nie wiem jak się nazywasz - Zrobił kilka kroków w moją stronę, zmniejszając tym samym odległość między nami. Nie lubiłam, gdy obcy mężczyzna był tak blisko mnie, a zwłaszcza wyższy i silniejszy, czyli taki, który może być dla mnie zagrożeniem. Wyciągnęłam swój pędzel, a rękę wyprostowałam, tak, że końcówki włosów smyrały go po nosie. Spojrzał na mnie zaskoczony, starając się pojąć o co właściwie tutaj chodzi
- Jesteś zdecydowanie za blisko mnie - Cofnęłam się starając również nie wpadać w żadne głębsze emocje, wolałabym uniknąć wizyty doktorków, którzy zarówno mi jak i jemu kazaliby iść razem z nimi, na serie badań.
- Dlatego chcesz mnie pomalować swoim pędzlem?
- Nie naśmiewaj się z mojego pędzla! On też ma uczucia! - Przyłożyłam do piersi moją broń z oburzoną miną
- Farb Ci brakuje - Zakpił, przez co mnie delikatnie zirytował. Z uśmiechem na ustach zaczęłam machać przed nim pędzlem po czym odskoczyłam w tył chowając ręce za plecy. Dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że ma zrobić krok w moją stronę, lecz tym razem poczuł jedynie ból, gdyż twarzą walnął w moją tarczę
- Dlatego właśnie masz się nie naśmiewać z mojego pędzla
Nawet nie zdążył nic powiedzieć, gdyż oboje zauważyliśmy idących w naszym kierunku doktorków. Nie przejęłam się nimi za bardzo, a w sumie to wcale się nimi nie przejęłam. Przyglądałam się tylko, jak z gracją słonia są coraz bliżej nas
- Co się stało? - Takie pytanie z ust doktora, może jest początkującym, albo to wcale nie było pytanie do nas?
- Nic się nie stało, próbuje go zgwałcić. Siegrainie, mogę Cię zgwałcić? - Zachichotałam. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę, ach czuje się jak w swoim żywiole. - Ale jesteście nudni, przecież tylko żartuje - Wzruszyłam ramionami - Taiga Minist, a teraz wybacz, ale chyba muszę już iść - Pomachałam mu wyprzedzając ludzi w białych fartuchach.

Sieg?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz