poniedziałek, 11 lipca 2016

Od Sebastiana - C.D Lou

Spojrzałem uważnie na siedzącą na przeciw mnie blondynkę. W jej włosy
wplecione były drobne pączki czerwonych róż ich kolor idealnie
współgrał z kolorem oczu Lou, które to badawczo mi się przyglądały.
Mogłem się domyślić, że to nagłe zaproszenie na obiad nie jest takie
bezinteresownym podziękowaniem za nocleg jak mogło się na pozór
wydawać, że ma ono jakiś ukryty cel, którym jak się teraz okazało było
spytanie mnie o stworzenie drużyny. Powiem, że niezły ruch. Przez to,
że siedziałem przy stole nie mogłem zastosować jednej ze swoich taktyk
wymijających, które tak często stosowałem gdy sytuacja robiła się dla
mnie nazbyt niepewna. Musiałem zadecydować tu i teraz, czego nie
lubiłem. Przez tak nagły obrót sytuacji straciłem apetyt, grzebiąc
widelcem od niechcenia w jedzeniu mruknąłem:
-Ty nawet nie wiesz co dzięki mojej arcanie potrafię. Jedyne co wiesz
to, to, że jestem alfą. Tak samo ja nie wiem nic o twoich
umiejętnościach. Jak więc mogę zadecydować nie znając tak ważnej
informacji-Dziewczyna nie okazując zmieszania czy innego uczucia
wskazującego na wahanie i zawstydzenie odparła:
-Pozyskuje energie z powietrza. Dzięki swojej arcanie jestem szybsza i
zwinniejsza. Potrafię wzmocnić swoje ostrze, znacznie zwiększyć
szybkość. Potrafię leczyć drobne rany .-Uśmiechnąłem się pobłażliwie
oznajmiając:
-Moja arcana kontroluje cień. Mogę kontrolować go jak zechcę gdy
zacieniona powierzchnia jest większa niż cień rzucany przez mnie
przez.Jestem bezużyteczny w dzień i na terenach płaskich gdzie nie ma
cienia. Wybacz, ale chyba nie mogę zostać twoim ochroniarzem-Już
miałem wstać i odejść od stołu gdy zatrzymał mnie głos Lou:
-Po to właśnie są drużyny. By się wspierać-Zatrzymałem się analizując
dokładnie słowa blondynki. Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie mieć
jakiegoś towarzysza który mógłby mnie obronić gdybym był bezradny.
Odwróciwszy się w stronę Lou odparłem:
-Niech będzie. Będę z tobą w drużynie
-Bardz...-Przerwałem jej dodając:
-Mam jednak trzy warunki. Pierwszy to taki, że nie będziesz mnie
męczyć ani mnie napastować jak to miało miejsce wczoraj-Tu zrobiłem
przerwę by dotarło do dziewczyny o jaki incydent mi chodzi. Po chwili
dodałem:
-Drugi to taki, że będziesz liczyć się z moim zdaniem i decyzjami i
nie działaś samopas. A trzeci i chyba najważniejszy. Będę działaś
tylko gdy będzie ci coś grozić a nie pomaganie w zakupach, doradzenie
w sprawie ubioru. Zgoda?-Spytałem przyglądając się Lou. Miałem
nadzieje, że zgodzi się na te warunki inaczej nie będę mógł z nią
pracować.

(Lou?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz