sobota, 6 sierpnia 2016

Od Natsume - C.D Mai

Godzina 18? W sumie czemu nie, do ośrodka mamy jakieś piętnaście minut drogi, nie powinniśmy się spóźnić. Powiedziałem dziewczynie, że z chęcią i na tym na razie zakończyliśmy temat. Oboje byliśmy zbyt głodni, żeby dalej prowadzić jakąkolwiek rozmowę. Czekaliśmy tak jeszcze parę minut na swoje zamówienie, co doprowadzało mnie do szału, jeśli chodzi o jedzenie, bywałem strasznie niecierpliwy. Kiedy wreszcie dostaliśmy nasze zamówienie, podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść. Jakimś dziwnym przypadkiem, ja i dziewczyna zamówiliśmy dokładnie to samo, czyli rybę z frytkami. Jedynie nasze napoje się różniły. Dziewczyna zamówiła colę, ja natomiast zostałem przy niegazowanej wodzie, za słodkimi napojami również nie przepadałem. No pomijając chyba tą gorzką czekoladę którą dostałem u dziewczyny, ona była całkiem znośna.
- Smacznego – powiedziałem do dziewczyny z delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję i nawzajem – odpowiedziała krojąc rybę.
Zaśmiałem się cicho dalej jedząc. Nie spędziliśmy tam zbyt dużo czasu, byliśmy zbyt głodni, żeby jeść pół godziny jak to robili niektórzy w tej restauracji. Kiedy tylko skończyliśmy, postanowiliśmy się przejść, plaża zaczeka, a skoro w mieście nie ma aż tylu osób co przed chwilą, to czemu by z tego nie skorzystać? Wpierw weszliśmy do jakiegoś sklepu z pamiątkami, w którym była cudowna klimatyzacja. Stałem przy niej praktycznie przez cały czas, w którym Mai chodziła po małym sklepiku dotykając wszystko i przyglądając się wszystkiemu. Dla mnie to nie było może tak bardzo niezwykłe jak dla niej, ponieważ mogłem to mieć na co dzień, ale i tak miło mi się na nią patrzyło. To jej zafascynowanie, radość… od razu robiło się weselej. Może jeszcze kiedyś pójdziemy gdzieś indziej? O ile tylko będzie chciała… ale na pewno nie będzie to w najbliższym czasie, gorzko bym tego pożałował jeśli chodzi o naukowców.
- Patrz jakie fajne – powiedziała Mai z figurką delfina – Jak myślisz, moglibyśmy jakiegoś spotkać?
- Nie sądzę… chociaż w okolicy jest jakieś oceanarium czy coś w tym stylu… moglibyśmy tam zajrzeć, do 18 jeszcze sporo czasu.
- Masz rację… ale wpierw chciałabym się jeszcze rozejrzeć po kilku sklepach – zrobiła wręcz taką błagalną minkę, co mnie zdziwiło, nie musiała mnie o nic błagać, nie było to dla mnie problemem.
- W porządku – ponownie rozczochrałem jej włosy, również podchodząc do pamiątek – Chcesz coś? – kiedy dziewczyna pokręciła szybko główką, zaśmiałem się. – Wiem, że chcesz.
Ostatecznie kupiłem jej ładną, cieniutką bransoletkę która od razu założyła na swój nadgarstek. Przez jakąś godzinę łaziliśmy po kolejnych sklepach, jednak nie było w nich nic ciekawego, co można by było kupić. Dlatego nie mając nic do roboty, poszukaliśmy oceanarium, nie było go ciężko znaleźć. Praktycznie każdy wiedział jak tam dojść, więc z pomocą starszego Pana, dotarliśmy tam w pięć minut.
~
- Natsu chodź, mamy jeszcze piętnaście minut!
- No spokojnie, spokojnie zdążymy – powiedziałem spoglądając na zegarek.
17:45 mam nadzieję, że przynajmniej będzie tam chociaż trochę miejsca. W pobliżu długiego molo, były szafki w których można było zostawić swoje torby oraz plecaki, to w sumie dobrze, ponieważ tylko by nam zawadzały. Odstawiliśmy swoje rzeczy i już za chwilę polecieliśmy do miejsca rozpoczęcia.  Potańcówka zaczęła się równo o godzinie 18:00 tak jak pisało na ogłoszeniu, szkoda, że sztuczne ognie są dopiero o 23:00… dwie godziny wcześniej mamy być już w ośrodku. Z początku, przyznam szczerze, zachowywałem się drętwo, zresztą jak zwykle. Nawet wtedy, kiedy ktoś poprosił Mai do tańca, nie zareagowałem zbytnio, po prostu stałem opierając się o balustradę, pijąc już drugi kubeczek piwa.
- Natsume – powiedziała wreszcie dziewczyna kiedy skończyła już tańczyć – Jest dopiero 19… nie przesadź, nie dociągnę Cię potem do ośrodka – zaśmiała się.
- Ha, ha, ha – burknąłem – Nie będzie takiej potrzeby…
- No chodź, nie stój i nie udawaj kolejnego słupka – powiedziała ciągnąc mnie za dłoń
Dopiłem szybko piwo które wyrzuciłem do kosza i poszedłem za dziewczyną, no cóż, ładnie ułożony Natsu… to będzie coś nowego. Przez chwilę stałem tak jak kołek, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Wszyscy tańczyli, śpiewali i śmiali się, nie odnajdywałem się nigdy na takich zabawach [no chyba, że będąc pod wpływem… no ale nie ręczę za siebie wtedy 8)))]. Dziewczyna jednak nie chciała mi odpuścić, rany… jaki uparciuch. W końcu jednak mnie ‘’przełamała’’ i nawet spodobał mi się klimat pasujący tutaj. Zanim się spostrzegliśmy, dochodziła już godzina 21.
- O cholera… Mai musimy wracać. – powiedziałem przerywając nasz taniec [dziki taniec tarzanów pewno].
- Nie możemy zostać dłużej… chciałabym zobaczyć sztuczne ognie…
Będziemy wtedy spóźnieni ponad dwie godziny, nie wiem jak zareagują naukowcy… ale z jakiegoś powodu, ja również nie chciałem wracać. Westchnąłem i ostatecznie zgodziłem się, jestem gotów przyjąć potem wszelkie konsekwencje na siebie. Zresztą i tak pewnie nie będą się do niej z tym odzywać, tylko polecą do mnie… no ale trudno. Parę razy, schodziliśmy z mola, żeby coś przegryźć lub po prostu odpocząć, jednak ostatecznie dotrwaliśmy do tej 23. Z początku wiele się nie działo, kilka pojedynczych wystrzałów. Jednak już po chwili, niebo rozjaśniły przeróżne kolory, oraz kształty. Mai z wrażenia, stojąc do mnie tyłem oparła się o moją klatkę piersiową, z uśmiechem oglądając sztuczne ognie. Położyłem dłonie na jej ramionach, również się temu przyglądając.

(Mai? Chyba mamy przekichane xddd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz