Uniosłem podbródek i spojrzałem w górę na setki jasnych punkcików.
Pomimo miejskich świateł, gwiazdy świeciły tak mocno, że nic ich nie
zdołało zagłuszyć. Nawet nie musiałem wyostrzać wzroku, by dostrzec
więcej barw. Dla mnie nocne niebo było niczym paleta niebieskich i
fioletowych kolorów; szkoda tylko, że Taiga nie mogła zobaczyć tego, co
ja, z pewnością byłaby. zachwycona. Zmarszczyłem brwi, kiedy
przypomniały mi się słowa jasnowłosej. "Jak brat i siostra". Taiga moją
siostrą? Spojrzałem kątem oka na uśmiechniętą dziewczynę, a później na
jej dłoń, dalej trzymającą moją. Była taka miła, nie znaliśmy się długo,
a na dodatek nie byliśmy w ogóle spokrewnieni, a zachowywała się jak
prawdziwa siostra; może to dla niektórych oczywiste, że się o mnie...
troszczy? Bo właśnie to robiła, prawda? Nie rozumiałem tego, dlaczego to
robiła. Nikt nigdy się tak przy mnie nie zachowywał, więc dlaczego robi
to ktoś, kogo tak dobrze nie znam?
- Dlaczego uważasz mnie za kogoś dobrego? - spytałem. Przeniosłem wzrok
na swoje buty, które przez jasny kolor wyróżniały się z ciemnego
otoczenia. Usłyszałem jak Taiga chichocze.
- Głupi jesteś - powiedziała i zmierzwiła moje włosy, co sprawiło, że
zdołałem się zaśmiać. Dłoń, którą trzymała moją przeniosła do podbródka,
jakby szukała dobrego argumentu. - Po prostu wiem, że taki jesteś.
Wystarczyło mi pierwsze spotkanie z tobą.
- Nie powinno się kogoś tak pochopnie oceniać - mruknąłem, jakbym coś
skrywał. Ach, dlaczego mówię takie rzeczy zamiast po prostu się z kimś
zgodzić? Taiga miała rację, a ja, chcąc nie chcąc, na swój sposób
pogarszałem sytuację. Ale z drugiej strony wydawało mi się, że też
miałem nieco racji. W końcu wczoraj nie powiedziałem całej prawdy.
Całej... całkowicie się z nią minąłem.
Dziewczyna podeszła, stając na przeciwko mnie. Podniosłem wzrok, kiedy
ujęła obie moje dłonie. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Kaito, jeśli stało się w twoim życiu coś złego, coś, na co nie miałeś
lub dalej nie masz wpływu, to się za to nie obwiniaj. Wierzę, że byłeś,
jesteś i na pewno będziesz kimś wspaniałym. Co jak co, ale nie wyobrażam
sobie ciebie rządnego krwi - zaśmiała się.
Coś ścisnęło moje serce tak mocno, że ponownie spuściłem wzrok, by
jasnowłosa nie zauważyła łez w rdzawych oczach, tych znienawidzonych
przeze mnie łez. Uwolniłem swoje ręce z uścisku Tai i rzuciłem się na
nią, obejmując w tali. To nie w porządku. Nie mogłem kłamać, nie w
takiej sytuacji. Zabolał mnie fakt, że nie byłem z nią do końca szczery,
czułem się z tym źle.
Podciągnąłem nosem i zacisnąłem usta w cienka linię. Spojrzałem
szklanymi oczami na swoją dłoń, która łapała wszystkie krople łez.
Poczułem przyjemne ciepło na plecach, ciepło dłoni dziewczyny. Od razu
po tym cofnąłem się, odskakując na kilka metrów. Zakryłem usta dłonią,
jakby miało to cokolwiek pomóc w zakryciu grymasu na mojej twarzy.
- K-Kaito, wszystko w porządku? - spytała nieco niepewnie. Jej głos zadrżał lekko.
Zacząłem chichotać pod nosem, choć z oczu dalej płynęły strumienie łez.
Jestem głupi, tak bardzo głupi. Moje zachowanie jest tak głupie, że aż
śmieszne! Bałem się przyznać do kłamstwa, które nikomu nie zaszkodziło!
Tai na pewno uznałaby to za niewinne, nikogo nie krzywdzące kłamstewko
lub w ogóle by to zignorowała i kazała się tym nie przejmować, prawda?
Zrobiłaby tak? Bo Izaak pewnością by mnie ukarał. I to jak najmocniej.
Najlepiej tak, bym nie mógł się ruszyć.
Na samą myśl o nim moje ciało zesztywniało, jak w momencie naszego
wczorajszego spotkania. Szybko jednak się otrząsnąłem. Przecież Izaak to
nie Taiga. Te dwie osoby to przeciwieństwo, wiec czego do cholerry się
bałem?
- Nic nie jest w porządku - mruknąłem tak cicho, że prawdopodobnie nie
zdołała mnie usłyszeć. Przecierając mokre oczy wierzchem dłoni,
uśmiechnąłem się szeroko. - Przepraszam Tai-Tai.Przepraszam, że przez
moje tchórzostwo zniszczyłem tak przyjemną chwilę.
<Tai? :^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz