sobota, 20 sierpnia 2016

Od Evan'a - C.D Elainy

Stojąca przede mną dziewczyna nie prezentowała się ciekawie. Brunatna ciecz spływała po jej twarzy, plamiąc ubranie. Była z siebie niezmiernie zadowolna, świadczył o tym szeroki uśmiech, przyozdabiający jej anielską twarz.
— Czego chcesz? — syknęła, krzyżując ręcę pod biustem.
Wyprostowałem się, ignorując się roztaczający się po moim ciele ból. Jedno przyznać musiałem - kopnąc to ona umiała nieźle. Leżące za nią poszarpane ciało naukowca wyglądała jeszcze gorzej niż wcześniejsze. Miałem nadzieję, że nie skończę tak jak oni. Wiele nie było trzeba, abym doprowadził się do tego stanu. Wolałem tego uniknąć.
— Co? Boisz się? — Wolno przeniosłem wzrok na nią.
Wilki warczały niepokojąco, gardłowo, jakby oddając obecny nastrój ich właścicielki. Przeczesałem palcami swoje włosy. Myślałem w jaki sposób mogłem do niej dotrzeć. Z pewnością nie mogło być to łatwe zadanie. Elaina nie była idiotką. Nawet jeżeli bardzo bym chciał, aby w obecnej sytuacji nią była, to nie mogło się to stać.
— Po tobie można spodziewać się wszystkiego — odparłem.
Na twarz dziewczyny wpłynął drapieżny uśmieszek.
— To miłe, że to wreszcie zrozumiałeś — powiedziała, lekko przechylając głowę na bok. W następnej chwili uśmiech znikł, będąc zastąpionym przez wyrachonowaną chłodność. — A teraz przejdźmy do konkretów.
Elaina pstryknęła, a cieniste stworzenia ruszyły wolno w moim kierunku. Nie ruszyłem się jednak. Wiedziałem, że nie mogłem okazać strachu. Dziewczyna tylko do tego dążyła. Pragnęła, abym ją usatysfakcjonował, znalazł się na przegranej pozycji. Nie zamierzałem dać się wciągnąć w jej chore gierki po raz kolejny.
— Czego chcesz? — Ponowiła wcześniejsze pytanie.
Death stała tuż przede mną niebezpiecznie szczerząc kły.
— Powiedźmy, że chcę cię powstrzymać — mruknąłem.
W odpowiedzi dziewczyna prychnęła śmiechem, który przeistoczył się w szaleńczy. Stała pośrodku korytarza, tuż przede mną, skąpana we krwi, śmiejąc się na cały głos. Ta scena była rodem wyjęta z jakiegoś kiepskiego horroru. Właściwie sam czułem się jak nędzny aktorzyna, próbujący dobrze zagrać swoją rolę, w której to jest biednim studenciakiem zdanym na łaskę psychopaty. Aż sam miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.
— Wiesz co, Evan — zaczęła, gdy zdołała się uspokoić. — Jesteś rozczulający. — Otarła niby łezkę. Stawiała wolno kroki w moim kierunku. — Jesteś ślepy. Naprawdę jesteś ślepy, nie widząc co oni próbuja zrobić nam wszystkim. A ty? Ty jeszcze próbujesz ich ochronić. — Jej twarz znalazła się tuż przed moją.
— Nie próbuję ich bronić — zaprzeczyłem spokojnie.
— Czyżby? — Elaina podważyła moją odpowiedź. — Twoje czyny dowodzą czegoś innego.
— Po prostu próbuje uratować skórę sobie i przy okazji sobie — westchnąłem głośno. — Ale nie wiem czy będziesz chciała mnie wysłuchać, a tym bardziej uwierzyć. — Uśmiechnąłem się z przekąsem.
— Masz rację. Nie wiem czy będę chciała ci uwierzyć.
— A więc nie musisz — mruknąłem. — Powiem ci tylko tyle, że w Rimear planują pewne zasady, których przestrzegać jednak trzeba.
Dziewczyna pokręciła wolno głową.
— Zasady, zasady, zasady - mruknęła cicho. — Nie wiem jakie to zasady, ale żadne mnie nie obchodzą.
Tego mogłem się po niej spodziewać.
— Na cholerę chcesz wybić naukowców? — zapytałem.
Mogłem się domyślić czemu. Miałem pewne przypuszczenia. Jednakże chciałem to usłyszeć od Elainy.

< Elaina? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz