Rzuciłam Toshiro pobłażliwe, szydercze spojrzenie w stylu ''i kto to
mówi''. Jasnowłosy akurat na mnie patrzył, a gdy przechywcił moje
spojrzenie, parsknął. Przewróciłam oczami i zatrzymałam wzrok przez
kilka sekund na swoich paznokciach, by potem przenieść go znów na
chłopaku naprzeciwko mnie. Twierdził, że jestem dziwna? Cóż, może i
jestem... Ale jeśli ja jestem, on z pewnością też jest. Ech, trafił swój
na swojego. Ale to spotkanie długo nie potrwa. Przynajmniej ja nie
zamierzam się starać, żeby tak było. Ale jeśli Toshiro ma takie plany...
To już nie moja sprawa, a jego. Niech se robi co chce, byleby mnie w to
nie wplątywał. Gdybym ja w ogóle dała się w coś wplątać, ale mniejsza o
to. Nie obchodzi mnie to, co inni o mnie mogą pomyśleć czy to, co o
mnie myślą. Ja jestem sobą, a dla mnie zdanie innych się nie liczy, po
nie ma po co się liczyć. Niech każdy se uważa co chce i wyciąga z tego
wnioski, nie wszystkie myśli się mówi na głos, a nawet jeśliby tak było,
co z tego. Nikt mi reputacji nie zniszczy, bo już mam zniszczoną aż do
szczątków, a nawet gdyby tak nie było, szybko by się tak stało. Mówiłam
już - mam gdzieś zdanie innych, dla mnie samej liczy się tylko moje
zdanie i tylko ono mnie obchodzi, bo one jest ważne. Może i jestem
egoistyczna, może i jestem ''dziwna'' - jak mnie określił Toshiro - może
i jestem. Ale nikomu nic do tego, a już na pewno nie powinien się mnie
czepiać sam Toshiro we własnej osobie czy ktokolwiek inny. Wie o tym
każdy, kto mnie zna, i dobrze zresztą - i dla niego, i dla mnie.
- To miło, że w końcu to zauważyłeś. - prychnęłam po kilku minutach niczym nieprzerwanej ciszy.
Jasnowłosy chłopak uniósł brwi, nie komentując jednak moich słów ani jednym krótkim słowem.
- To aż dziwne, że jeszcze czegoś nie rzuciłeś, co by mnie skrytykowało, w stylu ''ale jesteś dziwna''. - zadrwiłam.
Toshiro popatrzył na mnie tak, jak na wcześniej na niego. Pobłażliwym,
szyderczym wzrokiem. Taki, jaki do mnie pasował. Do niego zresztą jak
najbardziej też.
- Skoro zabandażowałaś mi rękę, nie muszę marnować na ciebie czasu. Na
ciebie i na mówienie do ciebie. - mruknął obojętnym tonem.
- Doprawdy? - również uniosłam brwi, udając zdziwienie.
- Taaak. - rzucił cicho.
Po kilku chwilach ciszy przewróciłam oczami.
- Mówi się dziękuję. - zaćwierkałam udawanym słodkim głosikiem.
- A kto to w ogóle mówi?
- Na pewno nie ja.
- Ja też nie.
Mój głos wręcz ociekał pogardą. Była ona skierowana dla ludzi mówiących
magiczne słowo ''dziękuję'' w dzisiejszych czasach bądź w jakichkolwiek
innych. To było dla mnie typowe, gdyż ja nigdy za nic nie dziękowałam. I
póki co nie zamierzam. Bo niby po co...? Taka już byłam, jestem i będę.
Nie mam zamiaru się zmieniać - nie mam dla kogo, a nawet gdybym miała,
ja dla innych nic nie robię.
<Toshiro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz