Taiga, płatki kukurydziane, sklep, księgarnia. Nic nie przychodziło mi
do głowy. Nie mogłem sobie przypomnieć. Krążyłem po całym mieszkaniu
zastanawiając się kto to jest. Miałem zanik pamięci? Przecież to
niemożliwe. Chcąc choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości zacząłem
szkicować. Po skończonym rysunku odłożyłem ołówki i zerknąłem na prace.
Przedstawiał kobietę z parasolem w ręku. Wokół niej narysowane były
krople deszczu. Po dokładnym przyjrzeniu się stwierdziłem, że obraz jest
znajomy, gdzieś go kiedyś widziałem. Ta sama kobiet, deszcz, parasol.
To była bez wątpienia Taiga. Nic więcej sobie nie przypomniałem.
Odłożyłem blok do szafki. Moją uwagę przykuł zeszyt, a konkretnie
okładka gdzie była napisana nazwa miasta - Aberdeen. Otworzyłem go i jak
się okazało był to notatnik. Pierwszy wpis opisywał pierwszy dzień
tutaj. Przekartkowałem zeszyt aż dotarłem do ostatniej strony. Napisane
zostało to dwa dni temu. Poznałem jakiegoś John'a,który próbował mnie
okraść, przy jego imieniu było napisane: szaleniec, niewarty uwagi.
Ostatnie zdanie w notatniku brzmiało: Jutro rocznica śmierci Lucy -
siostra, zmarła kilka lat temu w wypadku samochodowym. Reszta kartek
było niezapisanych. Z tych wpisów wynikało, że notuję całe swoje życie
pod tą szklaną kopułą, tylko dlaczego? Imię mojej siostry przywołały
nieco rozmazane i częściowe wspomnienia. Zastanowiłem się nad słowami
Taigi. Może naprawdę o niej zapomniałem? Pamiętam tylko biały pokój,
ludzi w fartuchach a potem zupełna pustka. Czy to oni za tym stali?
Dlaczego by to robili? Czy ma to coś wspólnego z moją zmarłą siostrą?
Moje przemyślenia zostały przerwane przez dzwonek do drzwi. Dostałem
zawiadomienie o stawieniu się na kontrolne badania. Zdziwiłem się tym
listem. W kuchni na szafce leżał podobny list, według którego miałem
robione badania wczoraj. Rzuciłem kartkę na kupkę i poszedłem wziąć
prysznic. Przebrałem się w czyste ubrania i ruszyłem do Ośrodka Badań.
Przede mną było pięcioro ludzi. Gdy przyszłą na mnie kolej wszedłem do
pomieszczenia. Przy biurku siedział starszy mężczyzna z okularami na
nosie i coś zapisywał. Pozostała dwójka lekarzy stała przy kozetce, na
która kazali mi usiąść. Wypełniłem ich polecenie i patrzyłem na nich
wyczekująco.
- Imię i nazwisko.
- Siegrain Rasmussen - odpowiedziałem.
- Wiek?
- 22 lata.
- Dobrze, przejdźmy dalej... Imię ojca i matki?
Spojrzałem się na niego czy oby nie żartuje, ale pytał na poważnie. Nie
znałem odpowiedzi na to pytanie. Wiele razy sam zastanawiałem się jak
mieli na imię, jak wyglądali.
- Nie wiem.
- Rodzeństwo.
- Nie pamiętam...
- Znasz kogoś o imieniu Lucy?
Teraz mężczyzna siedzący za biurkiem zostawił pisanie i spojrzał się na
mnie wyczekująco. Dwójka mężczyzn też nie spuszczali mnie z oczu
Wyglądali jak lwy gotowe do ataku. Lucy to moja siostra. Ją najbardziej
zapamiętałem. Pamiętam jej kolor oczu, uśmiech, jej minę jak się
złościła. Chciałem im to powiedzieć, lecz podświadomie czułem, że to
będzie zła decyzja. Nie chciałbym mieć jakiś kłopotów przez to.
- Lucy? - spytałem udając głęboko zamyślonego - Nie wiem - pokręciłem głową.
- Na pewno? - dopytał się
Czułem jak oblewa mnie zimny pot. Dowiedzą się. Domyślą, że ją pamiętam i
znów usuną mi pamięć. Jeszcze nie pozbierałem się po ostatnim razie.
Pamiętam tylko Taigę, której nie chcę zapomnieć.
- Nie pamiętam... Poznałem ją już kiedyś? - spytałem - Kto to jest?
- Ty nam powiedz - nie dawał za wygraną.
Przez kilka następnych minut pytali się tylko o nią. Zadawali
podchwytliwe pytania. Nie jestem dobrym aktorem, ale udawało mi się
odpowiadać wymijać.
- To już będzie na tyle - odezwał się czarnowłosy.
Zacząłem się podnosić, lecz zatrzymał mnie jeden z lekarzy stojących przy kozetce. Spojrzałem się na niego pytająco.
- Jeszcze tylko pobiorę trochę krwi.
Po badaniach wróciłem do domu. Zrobiłem sobie spóźniony obiad. Wieczorem
poszedłem się przejść. Mijając park dostrzegłem znajomą sylwetkę.
Zatrzymałem się i chwilę się zawahałem. Wydarzenie z jej zakupami sobie
przypomniałem. Płatki kukurydziane też wydawały mi się znajome. Niestety
nie mogłem sobie przypomnieć księgarni, sklepu. Nie chciałbym jej
urazić tym, że tak niewiele pamiętam. Miałem już odejść w przeciwną
stronę, gdy odwróciła się w moją stronę. Zrezygnowałem z ominięcia parku
i podszedłem do dziewczyny.
- Cześć - powiedziałem
- Jednak mnie pamiętasz? - spytała
- Nazywasz się Taiga, niosłem ci zakupy i podałem płatki kukurydziane -
dodałem - Przez cały dzień próbuje sobie wszystko przypomnieć. Niestety
nie potrafię. Dałaś mi dużo do myślenia podczas ostatniego spotkania.
Niestety zapomniałem twój adres zamieszkania.
- Bo go ci nie podałam - uśmiechnęła się - Cierpisz na amnezję? - zapytała.
- Co? Nie, nie - pokręciłem głową - Zabrali mnie na obowiązkowe badania, nawet domyślam się co było tego powodem.
- Opowiesz mi?
- Czemu nie? Tylko może nie tutaj. Robi się zimno i chyba znowu zapowiada się na deszcz.
- Niech będzie, to gdzie idziemy?
- Mieszkam niedaleko - odparłem - Nikt nie będzie się kręcił w pobliżu.
- Do czegoś zmierzasz? - zapytała zakładając ręce
- Nie, nie skąd Przecież mnie znasz...
- Tylko jeden dzień - dodała - Prowadź
Weszliśmy do mojego domu i poszliśmy do salonu. Taiga rozsiadła się
wygodnie na sofie i ziewnęła. Poszedłem do kuchni zrobić gorącej
czekolady. Kawa się skończyła a herbaty nie posiadam. Z dwoma kubkami w
dłoni poszedłem do salonu. Podałem kubek Tai a sam z kubkiem w ręku
usiadłem na fotelu.
- A teraz opowiadaj co było powodem, że o mnie zapomniałeś - powiedziała wyczekująco.
- Badania. - odparłem.
- I co z nimi? Nie po to tu przyszłam by dowiedzieć się tylko tyle.
- Daj mi skończyć - uśmiechnąłem się widząc jej zniecierpliwienie.
- Kończ - odparła upijając łyk czekolady
Pokręciłem rozbawiony głową. Chwyciłem kubek dwiema dłońmi ogrzewają je.
- Wczoraj była rocznica śmierci mojej siostry.
- Masz siostrę?
- Miałem. Zginęła w wypadku kilka lat temu. Tylko ją zapamiętałem z
wcześniejszego życia. Ona nie mieszkała w Aberdeen. Wszystkie
wspomnienia ze starego życia przepadły a pamięć o niej jako jedyna
przetrwała. Pytałem się o to lekarzy z Ośrodka Badań, lecz oni
stwierdzili, że sobie ją wymyśliłem. Powiedzieli, że cierpię na amnezję i
dlatego nic nie pamiętam. Uwierzyłem im z początku. Tego samego dnia
zaraz po rozstaniu z tobą znaleźli mnie gdy odnosiłem ci zakupy. Nie
miałem wyboru, musiałem z nimi jechać. Potem miałem kompletną pustkę w
głowie. Pamiętam tylko dzisiejszy dzień, Lucy i niektóre wydarzenia z
Tobą z wczoraj. Dlatego nie mogę nikomu rozpowiadać o Lucy. -
zakończyłem wpatrując się w parujący kubek.
Byłem już skołowany całym tym życiem. Nie rozumiem tego świata i jego zasad, praw jakimi się rządzi.
- Nie martw się - odezwała się po chwili - Jeśli o mnie chodzi, to nie
wspomnę nikomu o tym, że pamiętasz swoją siostrę. Słyszałam o osobach,
które pamiętają urywki ze swojego starego życia, zanim zamieszkali pod
tą szklaną kopułą. Często odwiedzają Ośrodek Badań.
Podniosła się z kanapy i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu
- Całkiem ładne mieszkanie - powiedziała zatrzymując się przy rysunkach powieszonych na ścianie - Rysujesz?
- Tak, czasem jak mam czas to rysuję.
- Ładne - wskazała na rysunek przedstawiający dziecko z kotkiem na ręku przy fontannie w parku. - Kto to?
- Nie pamiętam.
- Faktycznie, zapomniałam - zaśmiała się
Odłożyłem swój kubek na stolik i poszedłem po blok i dzisiejszy rysunek.
- To jest jedyna praca, gdzie wiem kto na niej jest przedstawiony.
Podałem jej kartkę z jej rysunkiem. Drobna postać stojąca z parasolem wśród deszczu.
- Kiedy mnie widziałeś z parasolem?
- Jechałem wtedy na badania. Chciałem ci oddać zakupy, ale nie mogłem
wysiąść. Widziałem jak szłaś chodnikiem. To ostatni raz jak cię wtedy
widziałem, dlatego pewnie go zapamiętałem. - dodałem.
(Taiga?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz