czwartek, 7 lipca 2016

Od Sebastiana - C.D Lou

Gdy Lou wraz z naukowcami znikła mi z oczu wróciłem do domu starając się zapomnieć co się stało. Ale jak można tak łatwo wyrzucić z pamięci gwałt na własnych ustach? Może większość facetów na moim miejscu by się nie przejęło, a wręcz zachwyciło zaistniałą sytuacją ale nie ja. Ja taki nie byłem. Nie kierowały mną instynkty. Cała sytuacja była dla mnie po prostu niesmaczna. Może jakoś zniósłbym ten pocałunek gdyby nie fakt, że osoba która to napastowała moje usta była bez ani jednego skrawka materiału, który to okryłby jej skórę. Usiadłem w fotelu starając skupić się na lekturze, jednak  ciągle w głowie pojawiała mi się myśl ciepłych ust Lou. Delikatnych niczym płatki kwiatów. Potrząsnąłem z irytacją głową jakby ten na pozór prosty gest mógł przegnać niepokojące mnie myśli. Gdy nic nie działało postanowiłem zająć czymś ręce. Podobno dzięki robótką ręcznym i innego typu manualnym pracą zapominało się o różnego typu problemach. Zacząłem myć, odkurzać, prać i polerować każdą powierzchnię w zanadrzu mojego wzroku. Regał z książkami, kafelki w kuchni, dywan, drewniana podłoga, ubrania w szafie. Nim się spostrzegłem minęły trzy godziny. Otarłszy pot z czoła zajrzałem do lodówki by sprawdzić jej stan. Co by tu przyrządzić na kolacje? Hmmm....Mógłbym zrobić salade jednak zabrakło mi paru składników do niej. Wziąłem portfel i bez żadnych zbędnych czynności poprzedzających opuszczenie domu jak ułożenie fryzury lub sprawdzenie czy wszystko wyłączone wyruszyłem do sklepu. Po drodze mój wzrok zatrzymał się na dobrze mi znanej blond dziewczynie. Coś jednak mi nie grało. Gdzie jej energia, którą mnie tak przytłaczała? Jej postura nie miała sobie ani nic z pewności siebie, ani ze sprężystości, którą mi wcześniej pokazała. Przyjrzałem się jej dłonią. Bladą skórę pokrywały wszędzie fioletowawe plamy. Siniaki. Lou przeszła obok mnie obojętnie nawet nie podnosząc wzroku. Bez chwili zastanowienia, pchany jakąś niewidzialną siłą chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny, po czym obróciłem ją tak by móc spojrzeć w jej szkarłatne oczy.:
-Qu'est-il arrivé? Nie wyglądasz za dobrze-Oznajmiłem przyglądając się rozmówczyni z nieukrywaną troską. Chodź lekko mnie denerwował jej sposób bycia nie mógłbym znieść myśli, że ktoś zrobił jej krzywdę. Sam nie wiem dlaczego byłem taki opiekuńczy i troskliwy. Zapewne przez to mam dobre i spokojne serduszko. Dziewczyna odwróciwszy wzrok mruknęła:
-Nic się nie stało. Po prostu naukowcy mnie wymęczyli-Pogłaskałem ją po głowie oznajmiając z delikatnym uśmiechem:
-Jeśli chcesz możesz się u mnie przespać. Zajmę się tobą
-Nie trzeba, sama sobie poradzę
-Nalegam. Później będę się martwił czy gdzieś mi nie zemdlałaś i przez to się nie wyśpię-Dziewczyna po dłuższej chwili wahania przystała na moją propozycje. Zaprowadziłem ją do swojego domu po czym szybko pobiegłem do sklepu. Miałem jeden powód dlaczego  tak się śpieszyłem, mianowicie martwiłem się. A o co? O dwie rzeczy. Martwiłem się o swój dom pozostawiony w rękach tak naprawdę obcej mi dziewczyny ale jak również martwiłem się o Lou i jej stan. Gdy przybiegłem do domu zacząłem przyrządzać salade. Pokroiłem sałatę pomidorki, ogórki, rzodkiewki i inne warzywa. Do tego trochę serka fetta i oleju. Mmmm....Mniam. Postawiłem miskę na stole w salonie, obok niej pojawiły się jeszcze talerze, sztućce i kieliszki z winem. Nałożyłem Lou jedzenie oznajmiając z uśmiechem:
-Bon appétit

(Lou?)od

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz