wtorek, 26 lipca 2016

Od Leo - C.D Lee

Jako Sigma przebywająca w ośrodku byłem świadom faktu, że moje wspomnienia nie są kompletne i to co działo się poza kopuła jest gdzieś bardzo dobrze ukryte, gdzieś… wewnątrz mojego umysłu. Technologia jaką tutaj dysponowali naukowcy i wszystko co mnie otaczało, wiele razy powodowało u mnie wielkie zamyślenie, zdziwienie połączone z niedowierzaniem w ich możliwość. Już samo wymazanie wspomnieć z umysłu jest wielkim osiągnięciem, a co dopiero jeszcze kiedy robią to w taki sposób, by w żaden sposób dana osoba nie mogła sobie ich przypomnieć. A jednak! Jest ten jedyny sposób, który działa i jest w tym przypadku niezawodny. Zawsze wiedziałem, że osoby takie jak ja, Hyou, Raphael… będziemy o wiele mniej przeżywać rozłąkę z światem rzeczywistym niż na przykład Naturalne Arcany, które doskonale wiedzą, ze gdzieś tam za tą szklaną klatką jest ich rodzina, znajomi, bliskie im osoby. Jak muszę się czuć kiedy ich wolna wola zostaje zachwiana, świat staje się o wiele mniejszy, pod ich skórę wszczepiany jest czip, a oni sami pozbawiani są swoich wspomnieć? Są dokładnie tak samo zdezorientowani jak ja w momencie kiedy mój brat wyglądający teoretycznie tak samo ja, stanął przed moimi drzwiami. Szeroki uśmiech, włosy upięte w lekką kitkę (już możecie się domyślić, że były o wiele dłuższe niż moje, aczkolwiek nadal tego samego koloru) sprawiały, że w jakiś sposób byłem w stanie przypomnieć sobie o jego istnieniu.
-Mój brat? - powiedziałem lekko skrępowany i zdziwiony zaistniałą sytuacją, co z kolei doprowadziło do niechcianego zakłopotania. Kurwa mać zachowuje się jak mała, gwałcona dziewczynka, która właściwie nie wie czy to co robi jej oprawca się jej podoba, czy też nie. Boże jakie piękne porównania. - Może zanim cie uściskam, powiedz mi, jak to jest możliwe, że tu stoisz i w ogóle, że o mnie pamiętasz?
-Będziemy stać tak w drzwiach, czy może jednak wpuścisz mnie do środka? Nie martw się, raczej nie lubuje w mężczyznach, poza tym jakoś nie widzi mi się kazirodztwo – zachichotał głupkowato widząc moją zniechęconą minę. Boże to przecież wcale nie tak, że się go obawiałem, bo miałem świadomość, że nie jest Sigmą i raczej …. jest mało groźny. Nie miałem niestety w zwyczaju ufać komuś kto wpada do mnie do domu (dokładnie wiedząc gdzie mieszkam) i oznajmia mi na wstępie, że jest moim bratem. Moja reakcja była mniej więcej taka – WTF?!
[…]
Dobra… No dobra! W końcu po wielu namowach wpuściłem go do środka, bo przecież nie dałby mi spokoju, a mój spokojny żywot zostałby zachwiany już przez kogoś więcej niż tylko przez Hyou i Raphaela. Po wyglądzie i po zachowaniu stwierdziłem, że raczej nie kłamie jeśli chodzi o nasze więzy. W końcu co drugi, pierwszy lepszy człowiek z brzegu nie wygląda zupełnie tak samo jak ja, a nawet jego sposób mówienia… był podobny.
-A więc? - kiedy już oboje znaleźliśmy się w kuchni przy kawie, oparłem się tyłem o blat kuchenny i trzymając w ręku kubek spojrzałem w jego stronę. Wyczekiwałem chociażby kilku wyjaśnień, które mogłyby potwierdzić jego absurdalną teorie. Niech będzie, ze udaje niedowiarka, chociaż już teraz nie potrzebne były mi wytłumaczenia.
-Co „a więc”? - chyba jakoś mało ogarniał co do niego mówię, bo zajęty był czymś co trzymał do tej pory za kawałkiem bluzy przez co ciężko było mi dostrzec co to takiego. Nie mogłem dłużej wytrzymać faktu, ze tak naprawdę kompletnie nie słucha tego co do niego mówię i po prostu podszedłem by sprawdzić co takiego on tam chowa. Kiedy zobaczyłem tam małego, białego kotka… momentalnie moje serce zmiękło. Wziąłem malucha na ręce, praktycznie mieścił mi się na dłoni (nie wcale nie miałem takich dużych łap, on po prostu był taki malutki). - No teraz jak już jesteś mniej cięty to mogę z tobą rozmawiać! Nie wiedziałem, że aż tak lubisz ko…. - niestety nie dane było mu dokończyć tej zacnej wypowiedzi bo w pewnej chwili do mojego apartamentu wpadła moja kochana Rimear'owa rodzinka! Czy oni kiedykolwiek nauczą się pukać w te cholerne drzwi? Pomijając już fakt, że był jeden wielki krzyk to w momencie kiedy Hyou w samej bieliźnie i zwiewnym, satynowym szlafroczku wpadła na mnie krzycząc „Leo pomóż mi” w dodatku przewracając mnie .. mina mojego brata musiała być bezcenna. Scena prezentowała się właśnie tak:  siedziałem sobie na podłodze, Hyou praktycznie na mnie, kot między nami, a w drzwiach zasapany Rafa. Co tu się dzieje dzisiaj…
-Leo! On mnie chce zgwałcić!
-To nie moja wina, ONA SAMA SIĘ O TO PROSI! - darli się na siebie nawzajem. Kurde ten czarnuch siedzący przy stole to tylko popcornu teraz potrzebował. No dobra, ale jakby nie patrzeć Złotooka doskonale wiedziała, że swoim wyglądem i ubiorem dekoncentruje swojego towarzysza. Podsumowałem to tylko z jednym wielki : „O kurwa” plus jeszcze do tego złapałem się za głowę.
-Może zacznijcie wszyscy po kolei bo nie wiem czy mój złożony umysł za wami wszystkimi nadąży… - spojrzałem najpierw w złote oczy dziewczyny leżącej na mnie, potem na brata chichrającego się pod nosem, a na samym końcu na zdyszanego Raphael'a.

(Dzieci?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz