piątek, 24 czerwca 2016

Od Raphaela - C.D Hyou

  
Co to był w ogóle za pomysł z tym treningiem i dlaczego nikt nie powiadomił nas wcześniej? W tym ośrodku wszystko powinno być pozapinane na ostatni guzik, a tymczasem naukowcy robili sobie co chcieli z nami i z naszym wolnym czasem. Cały zespół Sigm musiał być w gotowości w razie jakiegoś nagłego wypadku, ale też bez przesady. Informacje o tym dostałem jakieś pół godziny temu przez co mój telefon za wibrował a na jego ekranie pojawiła się informacja. Otworzyłem leniwie jedno oko, a nawet gdybym chciał otworzyć drugie to i tak bym nic nie zobaczył przez burzę blond włosów opadających mi na twarz. Wyciągnąłem rękę w kierunku stolika, ale jak się potem okazało: moja ręka jest za krótka żeby sięgnąć po telefon na drugim końcu łóżka, a o wstawaniu nie było nawet mowy. Westchnąłem głośno, moja ręka opadła bezwładnie na łóżko tworząc charakterystyczny, cichy dźwięk uderzenia o materac.
-Pojebało ich? - zadałem pytanie jakby do samego siebie, bo przecież nikogo więcej nie było w moim apartamencie. Na razie… bo pewnie zaraz zleci się tutaj cały mój kochany Team. No dobrze może pora już wstawać naprawdę. Jest godzina 11:48 a ja nadal w łóżku… nie żeby to było coś dziwnego. Zdążyłem jedynie wstać, umyć żeby i narzucić na siebie opaskę (na głowę) zanim wpadło do mojego mieszkania całe zacne towarzystwo z kapitanem Leo Vreinh'em na czele.
-Kociak! - wykrzyczałem widząc go w drzwiach. Moje szczęście naturalnie było równie duże z powodu ujrzenia pozostałej dwójki. Hihi. Normalnie rzuciłbym się im w ramiona, ale tym razem nie mam na to siły, jesteście uratowani, cieszycie się?
Wpuściłem ich do domu, bo sam jeszcze nie byłem gotowy, żeby z niego wyjść. Rozebrany, bez śniadania jak jakiś menel. Wcale nie było problemu, oni czują się u mnie jak we własnym domu i nie wiem czy powinienem się z tego raczej cieszyć czy może odwrotnie. Ściągnąłem z siebie koszulkę pokazując wytatuowane, wyrzeźbione ciało… i tak na panach z tego otoczenia nie zrobiłoby to wrażenia, a Leo to kompletnie był nie obecny. Skierowałem się do kuchni z zamiarem zrobienia tostów, teraz to będę musiał robić tosty dla całej zacnej famili. Jedyny człowiek, który ich nie chciał to Leo. Oooo nie..
-Bo mi w anoreksje wpadniesz, Kicia. - rzuciłem bezpośrednio stając sobie w drzwiach. Oparłem się barkiem o framugę i za momencik rzuciłem w jego stronę jabłkiem. Siedział do mnie tyłem na fotelu, ale jego Arcana pozwoliła mu na szybką reakcję, tak więc odwrócił się i złapał owoc w jedną rękę po czym go ugryzł – Oho widzę, że ty jesteś po bardzo obfitej nocy… - mój chytry uśmieszek na twarzy chciał od razu poznać wszystkie sekrety ostatnich kilku godzin kiedy to Leo był sam na sam z…
-Ciekawe z kim? - uprzedził mnie, w dodatku sam nie wiem czy on bardziej pytał mnie czy siebie czy pozostałe osoby tam siedzące. Odwrócił głowę w moją stronę na tyle mocno by dojrzeć mnie kontem fiołkowego oka. Przerażający jest jakiś dzisiaj.
-Być może masz kogoś na boku, a my nawet nie jesteśmy tego świadomi.. - Yuki wtrącił się w wypowiedź wcinając swojego tosta. Haha Leo taki biedny, zaraz wyjdzie na jaw coś co nie powinno.
-Ale wiesz przyjacielu…. - ruszyłem przed siebie, podszedłem do niego od tyłu i nachyliłem się lekko w tai sposób, by szepnąć mu na ucho – Jeżeli to jest Hyou to zaczniemy rozmawiać po męsku~
W tym momencie dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem. Oho może faktycznie coś jest na rzeczy.
-Przypominam Ci Rafa, że to my dzisiaj obudziliśmy Leo w dodatku był sam, więc co ty masz za durne pomysły, zboczeńcu? - rozłożyła się jak płaszczka na kanapie i zerknęła na mnie tymi swoimi przenikliwymi, złotymi paczałkami.
-On wygląda jakby co najmniej był po dwugodzinnym seksie, ty tego nie dostrzegasz?
-Goń się – od razu uciszył mnie czarnowłosy, chociaż nie był zły, sam się z tego śmiał. Miałem wrażenie, że właśnie powodem tego śmiechu jest moja głupota i wyssane z palca opowieści. - I ruszaj dupę Raphael, bo naukowcy nie lubią czekać… i ja też. - w jego głosie teraz udało mi się usłyszeć pewnego rodzaju ostrzeżenie. Wstał z miejsca, ale chyba tylko po to, by zaraz rozłożyć się na kanapie obok białowłosej. Była na tyle duża, że mieściła tych dwóch chudzielców. W tym różnica tylko, że Hyou leżała na brzuchu uwydatniając swoje ładne, okrąglutkie…. Raphael zejdź z tego toku myślenia….w każdym razie Leo położył się na plecach, zamknął oczy i skutecznie zasłonił je sobie potem ręką.
- Tak swoją drogą… to co oni znowu wymyślili?

(Ekipko?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz