poniedziałek, 17 października 2016

Od Sasuke

Obudził mnie "delikatny" ból głowy. Miałem wrażenie, że ktoś w jej wnętrzu próbuje wykuć sobie młotem pneumatycznym wyjście na zewnątrz w okolicach moich skroni. Postanowiłem poczekać chwilę z otwarciem oczu, mając nadzieję, że denerwujące uczucie chociaż trochę osłabnie. Tak się niestety nie stało, więc po chwili usiadłem na miękkim materacu, przerzucając nogi w kierunku krawędzi łóżka. Otworzyłem zaspane i o dziwo zmęczone oczy, po czym zacząłem rozglądać się po zupełnie obcym mi pokoju. Był całkiem spory. Przeważały w nim odcienie szarości połączone gdzieniegdzie czerwienią. Nie pamiętam, jak się tu znalazłem, chociaż uczucie pustki w głowie połączone z bólem przypominało trochę kaca po imprezie. Jednak było to nie możliwe, bo z piciem skończyłem już spory kawał czasu temu. Z westchnieniem wstałem i ruszałem na poszukiwanie jakichś leków przeciwbólowych, nie robiąc sobie nic z tego, iż nie jestem w swoim domu. Przeglądając pomieszczenie po pomieszczeniu, doszedłem do wniosków, że dom, w którym się znalazłem, należał zdecydowanie do tych bogatszych. Na piętrze były dwa duże, dobrze umeblowane pokoje ( w tym ten, w którym się obudziłem), każdy z własną łazienką (niestety w żadnej z nich leków nie zastałem). Na parterze natomiast mała łazienka, ogromny salon oraz średnich rozmiarów kuchnia, a wszystko było ze sobą połączone dosyć sporym holem. W kuchnie znalazłem to, czego szukałem. Zerknąłem na zegarek wiszący w pomieszczeniu i wtedy coś zaświtało mi w głowie. Gdzie jest Koharu? Zawsze, gdy tylko się przebudziła, przychodziła do mojego pokoju, wskakiwała na moje łóżko, po czym zazwyczaj wyrywała mnie ze snu, robiąc słodką minę, pytając od razu, gdy tylko otworzyłem oczy "Sas... zrobisz mi śniadanie?". Zawsze mnie to rozśmieszało, bo jak tu się nie śmiać? Gdy rano pierwsze co zobaczysz to roztrzepana młodsza siostrzyczka, która patrzy na ciebie oczkami szczeniaczka i błaga najsłodszym ze swoich głosików o śniadanie. Musiałem jak najszybciej ją znaleźć. Zgarnąłem jabłko z koszyka na owoce, po czym ruszyłem w kierunku drzwi, na których była przyklejona koperta. W jej wnętrzu był krótki liścik "Sasuke, Koharu witamy w nowym domu". Bardziej skołowany już być chyba nie mogłem. Nie byłem w stanie sobie kompletnie nic przypomnieć, moja siostra gdzieś się zawieruszyła i jeszcze dostaliśmy "nowe mieszkanie"? To wszystko brzmiało jak jakiś kiepski żart. Prawdopodobnie musiałem coś namieszać, znowu...
Wyszedłem z "mojego domu" i rozejrzałem się trochę po ogrodzie wokół niego. Prawie na pewno przypadnie on do gustu dla Koharu. Płot ze zdobionymi przęsłami, kilka drzew (niektóre owocowe), huśtawka, sporo zasadzonych krzewów i spora przestrzeń otwarta. Prawdopodobnie dom ten znajdował się gdzieś na uboczu miasta. Chcąc szybko znaleźć siostrę, postanowiłem wspomóc się trochę. Zamknąłem oczy, po czym zacząłem zbierać energię. Szepnąłem cicho jigoku no yōna messenjā i przywołałem zaprzyjaźniona już bestię.
-Witaj przyjacielu, pomóż mi odszukać Koharu. - zwróciłem się do Cerbera. Ten w odpowiedzi przeraźliwie zawył i ruszył w drogę. Ja chcąc przyśpieszyć proces poszukiwań, również ruszyłem, jednak w przeciwnym kierunku niż ten, który obrał sobie piekielny pies.
Po jakiejś godzinie dotarłem do obrzeży miasta, jednak nie znalazłem nawet śladu obecności siostry. Zaczynałem się martwić, robiło się coraz chłodniej, a ona źle znosi zmiany temperatury powietrza. Usłyszałem jakiś szelest z prawej strony, spojrzałem w tamtym kierunku i prawie natychmiast zostałem przez coś lub kogoś ze strony przeciwnej staranowany...

<Ktoś? Coś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz