piątek, 7 października 2016

Od Riruki - C.D Hazel

   Od samego początku mojej egzystencji tutaj, zdawałam sobie sprawę z tego, jak będzie. Jedna ze zwyczajów panujących w tym miejscu bardzo kojarzyła mi się ze światem zewnętrznym, mimo że nie do końca go pamiętam, a mianowicie fakt, że takie osoby jak ja postawione są na najniższej hierarchii społecznej, ukształtowanej przez samą ludność. Zaistniał podział na charaktery, zamożność, rangę... ktoś, kto nie potrafi się odezwać, jest ograniczony i coraz trudniej jest mu przetrwać pośród miastowego zgiełku, gdzie ważne jest to, by nie dać się wbić w ziemię. Tymczasem to jest mój kolejny tydzień, a ja - tak samo jak większych zdolności - nie mam także głosu w wymagających tego sytuacjach. Nie liczyłam razów, gdy zostałam zaczepiona na ulicy, w dziwny i niestosowny sposób wyśmiana... nauczyłam się odwracać na pięcie i odchodzić w zupełnie inną stronę, podczas gdy moje serce wypełniała nadzieja, iż tego człowieka nigdy więcej nie spotkam. Ta taktyka działała długo, dopóki pewnego słonecznego, naprawdę pięknego dnia, nie spotkałam pewnego mężczyzny. Na jego twarzy najpierw zobaczyłam gęsto rosnącą brodę, później podarte i niechlujne ubrania, a na końcu poczułam uścisk. Zbliżył się do mnie i otworzył usta, by przemówić. W okamgnieniu do moich nozdrzy dotarł nieświeży oddech spleciony z niemiłą wonią alkoholu. A ja? Stałam jak wryta, podczas gdy na mojej twarzy gościło czyste przerażenie. Szarpałam się, chcąc wydostać rękę z jego uścisku, jednak na próżno. Uchwyt wspierany większą siłą znacznie dał o sobie znać i wygrał tą walkę o wolność. Sprawił, że moja twarz znalazła się jeszcze bliżej jego szaleńczego i gwałtownego spojrzenia. Wymówił parę nieprzyzwoitych gróźb, propozycji, lecz ja nie mogłam odróżnić żadnego słowa. Może to dlatego, że w mojej głowie panował totalny chaos, nie potrafiłam się uspokoić i myśleć o jednej rzeczy.
   – To co, oddasz wszystko pokojowo? – Zapytawszy, uniósł wolną rękę i wykonał gest oczekujący pieniędzy.
   I wtedy rozległ się kobiecy wrzask, a może nawet krzyk, lecz nie był on przepełniony przerażeniem, a złością i groźbą. Odwróciłam głowę, ale nie udało mi się skorzystać z nieuwagi napastnika. Zamiast zacząć się wyrywać, razem z nim odwróciłam głowę w kierunku wysokiej dziewczyny, która zmierzała twardo w naszą stronę.
   – Ej ty! – Wydarła się kobieta. Na pewno była bardzo ładna, a przede wszystkim o niebo wyższa ode mnie. – Puszczaj ją jeśli życie ci miłe! – Wtedy, zanim ponownie mężczyzna pociągnął mnie za sobą, moje myśli rozbłysnęły radością. Byłam szczęśliwa, a z drugiej strony zdziwiona, że ktokolwiek zainterweniował specjalnie, by wybawiać mnie z opresji, która i tak pewnie nie jest ostatnia.
   – O kurwa! Znowu ten babsztyl! – Odsuwał się lekko zdenerwowany, przez co zaciskał dłoń na moich rękach. Wydawało się, że nawet zapomniał, iż w ogóle trzyma mnie obok siebie. Nieznana kobieta ruszyła biegiem w naszym kierunku. Miałam wątpliwości co do tego, że sobie poradzi, bo w końcu to był masywny oprawca, a tu nagle taka niespodzianka... moje dotychczasowe teorię rozpadły się niczym lustro na miliony małych kawałków. Dorwała ubrania szaleńca i odepchnęła go do tyłu, w efekcie czego gruchnął twardo o podłoże. W okamgnieniu czarnowłosa dopadła do niego i zaczęła okładać pięściami po twarzy. Próbował się bronić, zakrywając rękoma swoją twarz, lecz ostatecznie nie udało mu się ochronić nosa, policzków i łuku brwiowego, z którego za chwilę zaczęła się sączyć całkiem obfita strużka krwi. Kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, a może o czym pomyśleć. Po prostu moje myśli zatrzymały się w miejscu, podczas gdy oczy próbowały nadążyć za natłokiem nowych, niespodziewanych zdarzeń. Jako zakończenie tego przyjemnego widowiska, dziewczyna dźwignęła się ponownie na nogi i jednym, sprawnym ruchem sprzedała facetowi kopa z półobrotu. Mogłam tylko powiedzieć "wow".
    – Uciekaj i spróbuj tylko dotknąć jakąś dziewczynę, a pożałujesz tego! – Spojrzała na niego wściekła. Gdy mężczyzna bardzo powoli próbował zebrać się w całość, ocean cierpliwości dziewczyny wysechł i zdecydowała się ona ponaglić go kolejnym kopniakiem. Potem znikł z zasięgu mojego wzroku, a wybawicielka odwróciła się w moją stronę. Lecz jak się okazało, z powodu dużych emocji zdecydowałam się po prostu ulotnić się z miejsca, co było niezbyt skuteczne. Tak naprawdę to nie chciałam tak zachować się wobec niej, ale moje nogi same rzuciły się do ucieczki. Nie minęła minuta, a ta sama dziewczyna zajechała mi drogę.
   – Nic ci nie jest? Ten obleśny typ to jakiś wariat… – Prychnęłam i spojrzałam na nią z troską.
   I wtedy nadszedł moment, kiedy zbierałam się w sobie i zamierzałam otworzyć usta, by coś powiedzieć. Choćby jej podziękować.
   – Hmmhm... dzięki za pomoc. Raczej bez pani bym sobie nie poradziła. – Przymknęłam oczy, a po chwili na mojej twarzy rozbłysł niepewny uśmiech.
   – Pani? Mam tylko 19 lat, nie postarzaj mnie – zaśmiała się krótko, a ja wybałuszając oczy, nie mogłam uwierzyć, że naprawdę jest taka młoda. Gdy mój wzrok po raz pierwszy ją spotkał, założył, że ma powyżej dwudziestki. Oczywiście to żadna obelga, bo po prostu kobieta prezentowała się dla mnie dość formalnie i dojrzale.
   – Wybacz – roześmiałam się, a moja ręka zmierzwiła włosy w geście lekkiego zakłopotania. – Więc... jak masz na imię? – Mimo jej zapewnień, bardzo dziwnie się czułam, kiedy miałam być z nią na "ty".
   – Hazel. – Wyciągnęła rękę, którą natychmiast uścisnęłam, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Pierwszy raz tak długo patrzyłam się na kogoś i nie czułam się przy tym niekomfortowo.
   – Riruka, ale raczej wszyscy mówią mi Ruka – odparłam, lecz w mojej głowie na hasło "wszyscy", pojawiła się czarna pustka. Doskonale wiedziałam, że nie mam znajomych, a samo przywitanie zajmuje mi wiele zachodu. – Znaczy... ja ogólnie nie mam zbyt wielu znajomych, ale mniejsza z tym. Naprawdę nieźle walczysz, jak to się nazywa? – Nim w ogóle się zorientowałam, zaczęłam podążać z dziewczyną wzdłuż ścieżki.
   – Co? Ta sztuka? Aikido – przyznała ze śladami dumy na twarzy.
   – Znasz kogoś, kto mógłby mnie jej nauczyć? – Nie wyrażałam w sumie największych chęci, ale gdy zastanawiałam się nad tym, co mogę zyskać: obrona przed napastnikami, pewność siebie i swoich ruchów... to by mi zdecydowanie pomogło. A poza tym pomyślałam, że to dobry pretekst żeby złapać z nią kontakt.

(Hazel?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz