poniedziałek, 8 sierpnia 2016

[Event #1] Od Shino - C.D Anjiki

 Nie no, wszystko byłoby okey, póki nie kazali mi założyć spódnicy. Tę górną część jeszcze jakoś zniosę, ale spódnica?! No może to do końca nie jest spódnica... W każdym razie nienawidzę ani sukienek, ani spódnic. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy może być coś pomiędzy... Na moje nieszczęście jednak jest coś pomiędzy tym diabelstwem. Mój największy koszmar właśnie się zaczyna.
Podstawili nam jakiś średniej wielkości autokar, no bo jakżeby nie. "Niech skorzystają z tego, skoro i tak umrą." Ach, jakie to miłe z ich strony. Obstawiam, że jeśli szczęście mi dopisze, wrócę do ośrodka bez ręki. Mój optymizm mnie dobija. A nie, przepraszam, ja staram się być realistką... No właśnie... Staram się. Ehh, życie!
Białowłosa pomachała mi ręką przed oczami,
- Ziemia do Shino, wyrywam cię z twego otępienia. - Uśmiechnęła się do mnie Hyou.
- Zaraz ci odgryzę tę rękę, a ty poczujesz, co to znaczy gniew Draculi. - Kłapnęłam na nią zębami.
Przed wejściem do pojazdu, zażartowałam (tak, ja potrafię żartować), że wyglądam jak wampir i ich wszystkich podczas tej podróży "zarżnę". Jestem blada, mam staroświecko wyglądający strój... Jedyne czego mi brakuje, to czerwonych tęczówek i kłów.
- Już się boje złotko. - Poklepała mnie po głowie, wyszczerzając bielutkie zęby.
Spojrzałam na nią spod byka.
- Skoro już jestem tym jebanym złotkiem, to zaraz ci zawisnę na szyi i cię uduszę.
- Kto kogo udusi? - Do moich uszu dobiegł głos Sebastiana.
Tak znam go. Na razie nie zdążył mnie bardzo wkurwić. Znaczy, ludzie mówią, że jestem ciągle wkurwiona. W pewnym sensie mają racje.
Hyou już otwierała usta, gdy ja ją wyprzedziłam.
- Ja ciebie. Za to, że rozbiłeś moją butelkę whisky.
- Nadal jesteś o to zła? - spytał, opierając głowę na dłoni, którą umieścił na oparciu mojego siedzenia.
Nasze spotkanie wyglądało mniej więcej tak. Tego wieczoru kupiłam sobie whisky. Miałam ochotę się nachlać, nie wińcie mnie za to. Podczas drogi do domu wpadłam na Sebę, no i było dosyć ostre dup, a butelka, którą trzymałam w dłoni, się rozbiła. Wszyscy już wiedzą, co później było. Wyzwiska i próba uspokojenia mojej osoby... Co się mu dziwnym trafem udało.
- Tak. Nie. Nie wiem. Nie zadajcie mi takich trudnych pytań! - jęknęłam, chowając twarz w dłonie.
Reszta drogi minęła dosyć... Swobodnie. Nikt nikomu nie rzucał się do gardła (pomijając mnie, ja każdego bym zarżnęła).
Wychodząc z autokaru, przerzuciłam torbę przez ramię. Cały czas trzymałam się Hyou, jako że znałam tylko ją i Sebę to... No to trochu dupa.
- Zawsze jesteś taka napuszona? - Koło mnie pojawił się wyższy ode mnie o niecałe dwadzieścia centymetrów chłopak. Złociste włosy do ramion i uśmiech pseudo gwałciciela. Szczerze? Już go nie lubię.
- Bardzo ci ta wiadomość do szczęścia potrzebna? - Zmarszczyłam brwi.
- Niezmiernie.
- Chuj ci w dupę - powiedziałam tylko i odwróciłam się do niego plecami.
- Szmata - usłyszałam, po czym zamachnęłam się, gotowa przywalić mu w ryj. Zanim to się jednak stało, poczułam zaciskającą się rękę na moim nadgarstku i szarpnięcie do tyłu.
- Shino, nie warto - wyszeptała Hyou.

< Nie jest źle (chyba). Tai Tai? >

[505 słów]

1 komentarz:

  1. Za bardzo przedłużacie, myślę, że warto byłoby się skupić bardziej na przygotowaniu, Arcanach, mocach, broni oraz poszukiwaniach samego Vasquez'a. Strasznie chcecie zapchać posty, a to już 4 post, w którym nic się nie dzieje. Myślę, że ładne rozpoczęcie można było napisać w 2 postach po 1000 słów i byłoby dobrze ^^. Odbiegłaś od tematu i ten post nic nie wnosi do akcji oprócz osobistych odczuć Shino i paru przekleństw :').

    OCENA - 3 / 10

    OdpowiedzUsuń