wtorek, 9 sierpnia 2016

[Event #1] Od Enzo - C.D Taigi

Nie ukrywam, że cała ta nagła akcja wprowadziła mnie w iście szampański nastrój. Już czułem ten dreszczyk emocji związany z niezłą przygodą. Pełna niebezpieczeństw, wyzwań i różnego rodzaju przeszkód. Hehe, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Po naradzie poprzedniego wieczoru, wszyscy dość szybko zakończyli dyskusje na temat przyszłych grup i udali się do swoich pokoi, aby wyspać się przed ciężkim dniem. Dzisiaj z samego rana, zaraz po szybkim śniadaniu, Hyou zarządziła kolejną zbiórkę w jej pokoju.
-Nastąpiła niewielka zmiana planów. – Nie musiała się wydzierać, tak jak wczoraj, gdyż większość z nas była jeszcze odrobinę zaspana.
-Nasz cel został już zneutralizowany?- Odezwał się z aroganckim uśmieszkiem wysoki, blondyn, chyba Toshiro.
-Chcielibyście. – Sigma się uśmiechnęła i poruszyła kocimi uszkami. – Chodzi o to, że dostaliśmy nowe informacje z ośrodka. Jak się okazuje do docelowego miasta Katsuyama jest jedynie około 10 km z naszego obecnego miejsca pobytu.
-W takim razie nie zatrzymujemy się już nigdzie po drodze, idziemy prosto do celu. Tam się zatrzymamy w jakimś hostelu i podzielimy ostatecznie na grupy. – Dodał jasnowłosy Natsume.
-Ile potrwa nasza podróż w takim razie? – Zapytała się cicho białowłosa Taiga.
-Planujemy tak z 2,5 godziny, jeśli wszystko pójdzie bez problemu. – Hyou  ponownie zabrała głos. – Jednak po drodze musimy nauczyć się obsługi urządzeń od naukowców i pokrótce sprawdzić nawzajem swoje umiejętności.
-Będzie się działo. – Klasnąłem w dłonie i z szerokim uśmiechem na twarzy spojrzałem na resztę towarzystwa, ale oni jakoś nie podzielali mojego zapału. Eee… Nie znają się na dobrej zabawie.
-Dodatkowo w Katsuyamie musimy się rozdzielić, żeby cokolwiek znaleźć do spania. – Natsume zwrócił uwagę grupy na istotny szczegół naszej wyprawy. – Jest to konieczne ze względu na fakt, że jest to niewielkie miasto, gdzie mała liczba mieszkańców działa na korzyść naszego celu.
-Z tego, czego się dowiedzieliśmy Vasquez stosuje metody zastraszania i przekupstwa wśród tamtejszej ludności przez co trudno dostać się do miasta niezauważonym przez jego ludzi. -  Wyjaśniła złotooka  sigma. – Nawet znalezienie odpowiedniego hostelu może nam zająć trochę czasu.
-To co my tu jeszcze robimy? – Westchnąłem. – Ruszmy się wreszcie, bo  gadaniem to my nic nie zdziałamy.
-Spokojnie. – Siedzący obok mnie Lee, spojrzał na mnie z uśmiechem. –Jeszcze będziesz prosić o chwilę spokoju.
-Ja? Spokój? – Prychnąłem. – Spokój to będę miał dopiero w grobie.
Na szczęście nikt nie miał żadnych głupich pytań i wreszcie ruszyliśmy w dalszą drogę. Już bez tych dziwnych mundurków, wyglądaliśmy ciut normalniej. Kiedy opuściliśmy granice miasta, Sigmy zaczęły nas kierować w stronę niewielkich gór.
-Czemu idziemy przez góry? – Zapytała, któraś z dziewczyn z przodu, a ponieważ wędrowałem na samym końcu naszej grupki nie mogłem dostrzec kto to taki.
-Po pierwsze nie będziemy się tak rzucać w oczy, a po drugie będziemy mogli w spokoju zrobić to o czym była mowa. – Wyliczyła na palcach Hyou, która miała na głowie czapkę z daszkiem, by nie było widać jej kocich uszu. Całkiem niezły pomysł. Tutaj na spokojnie każdy będzie mógł zaprezentować swoje umiejętności. Przez jakieś 20 minut wspinaliśmy się pod górę. Obok mnie szedł Lee i Aaron. Jakoś odkąd zostaliśmy mianowani nauczycielami do tej całej szopki z mundurkami,  trzymaliśmy się razem. Przed nami wchodziła dość szybko blondyna w warkoczu.
-Hmm… Enzo, zastanawia mnie jedna sprawa. – Czarnowłosy chłopak odezwał się do mnie.
-O co chodzi? – Zerknąłem na niego. Wpatrywał się to we mnie to w tą dziewczynę przed nami.
-Jesteście z Lou strasznie do siebie podobni. Nie jesteście czasami rodzeństwem? – Zerknąłem na tą niską kobietę, która miała identyczne, jak ja szkarłatne oczy. Możliwe, że to ta cała moja bliźniaczka Lousie, ale co mnie to…
-Ja i taki kurdupel rodzeństwem? Haha, dobry żart. – Zbyłem jego domysły śmiechem. Jeśli nikt nie będzie o tym wiedział, to w końcu o tym zapomnę.
-Ale… - Zaczął Lee.
-Daj spokój. – Odparłem nadal szeroko uśmiechnięty. – Patrz! Zatrzymujemy się, czyli zaraz coś nam pewnie pokażą. – Wskazałem na Hyou i Natsume, którzy stanęli na górze i zaczęli wypakowywać coś z wielkiej, sportowej torby.
-Oto sprzęt od naukowców. – Na trawie zaległo trochę ustrojstwa.
-Do czego on służy? – Zapytałem. Jak mamy się bawić to na całego.
-To jest narzędzie do wyciszania mocy Arcan. – Natsume wskazał na coś w rodzaju dużego, srebrzystego pistoletu. – Nawet jeśli nie odbierze całej mocy naszemu przeciwnikowi to z pewnością chwilowo go osłabi.
-Jak to działa? – Zapytała krótko obcięta, nieduża dziewczyna.
-Zakładam, że po prostu naciska się na spust i celuje w tego komu chcemy pokrzyżować plany. – Odparł Natsume. – Niestety naukowcy nie dali do tego instrukcji obsługi.
-No to fajnie, lecimy na spontanie. – Szepnąłem do Lee. Stwierdziłem, że nie każdy tutaj cieszy się na myśl tego co nas czeka. Sigma wyjął kolejne gadżety. W tym mikrosłuchawki dla szpiegów oraz pakiet telefonów komórkowych.
-Każdy z was dostanie po telefonie, aby móc się kontaktować z resztą grupy. Szczególnie przydadzą się nam one w czasie poszukiwania hostelu. – Hyou zaczęła rozdawać każdemu po nowym smartfonie. Każdy dostał identyczny model, różniący się jedynie symbolem Arcany na obudowie. U mnie był to G73. Norma. W sumie… Chyba wszyscy mieli swoje prywatne telefony. Tamte nie wystarczały?
-Po co nam rozdajecie te telefony skoro chyba każdy ma i tak swój prywatny? – Nie mogłem się powstrzymać od zadania tego pytania.
-Te telefony posiadają specjalne nadajniki i sporo dodatkowych funkcji, jak np. bazę danych dotyczących naszej misji, która jest na bieżąco aktualizowana. – Wyjaśniła Hyou, która skończyła rozdawanie sprzętu.
-Mikrosłuchawki dostaną jedynie szpiedzy, by móc porozumiewać się z pozostałymi w czasie zwiadów. Wybierzemy ich już na miejscu. – Dodał Natsume wskazując na zestaw malutkich słuchawek, otoczonych przez wijące się kabelki.
-A teraz czas na pokazanie naszych umiejętności. – Shino klasnęła w ręce. Wszyscy ożywili się na to hasło. Ruszyliśmy powoli do przodu, po drodze każdy prezentował swoją moc. Zaczęły Sigmy. Hyou zachwyciła wszystkich swoją zwinnością i celnością strzałów z łuku. Natsume oczarował nas różnorodnością swoich umiejętności. Potem przyszła kolej na resztę Arcan. Były to najróżniejsze moce. Od potężnych magicznych ataków po niezwykłą prędkość, czy siłę. Każdy miał do zaoferowania coś niesamowitego. Wśród tej plejady Arcan, moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Była to niebieskooka Chie. Jej moc opierała się na lodowych atakach. A co jeśliby połączyć nasze siły? Woda i lód – to mogłoby stworzyć mieszankę wybuchową. Wyjąłem swój bicz ze skórzanego worka przy pasku. Podszedłem do brązowowłosej.
-Jestem Enzo. – Uśmiechnąłem się lekko. – Widzę, że nasze Arcany mogą ze sobą współgrać. Lód i woda, czemu nie?
-Oh, nie pomyślałam o tym. – Chi spojrzała niepewnie na mój bicz. – Może wypróbujmy coś razem?
-Lepiej teraz, niż żeby nie udało się w czasie jakiejś walki. – Wstrząsnąłem swoim biczem i zebrałem energię. Dookoła niestety nie było zbyt dużo wody, na szczęście w górach powietrze jest dużo wilgotniejsze niż na równinach. Zebrałem, więc wilgoć z otaczającego mnie lasu. Mój bicz został otoczony przez strumień wody.
-Jestem gotowy.Dajesz co tam masz. –Zachęciłem nową koleżankę delikatnym gestem dłoni.
Chi skupiła się na swoim zadaniu i już po chwili skinęła w moim kierunku głową na znak gotowości. Trzasnąłem biczem i strumień wody wystrzelił w powietrze, gdzie spotkał się z lodem dziewczyny i zmienił w wielkie latające włócznie, które z głośnym świstem wleciały w 10 pobliskich drzew. W pniakach widniały sporych rozmiarów dziury.
-Wow, to było niezłe. – Podskoczyłem i przybiłem piątkę z Chi. – Musimy razem walczyć, a może nie będzie tak źle.
Ludzie dookoła patrzyli na naszą dwójkę. Niektórzy także zaczęli dogadywać się z innymi i już po chwili mieliśmy niecodzienny pokaz duetów. Z tą nowo odkrytą bronią, ruszyliśmy dalej. Po niedługim czasie wyłoniliśmy się z lasu. Teren powoli opadał i zaczynały się pojawiać pierwsze oznaki osady ludzkiej. Pola, drogi i pojedyncze domy. Zatrzymaliśmy się.
-Uwaga! Teraz musimy znaleźć odpowiednie miejsce, by dostać się do miasta, które z pewnością jest otoczone przez tajniaków Vaqueza. –Zarządził Natsume. – Kto się podejmie szybkiej infiltracji?
-Może Kaito? – Cicho zaproponowała Taiga. Wszyscy zwrócili swe spojrzenie w kierunku białowłosego, który pokryty był długim płaszczem, by zakryć jego niecodzienne białe skrzydła.
-Mógłbym użyć Voir, ale nie jestem pewien, czy to najlepszy pomysł. – Odparł niepewnie.
-Próbuj. Musimy jak najszybciej dostać się do miasta.- Hyou powiedziała to tak, jakby była to na wpół prośba, na wpół rozkaz. Chłopak przymknął oczy i stał tak dobrą chwilę. Zastanawiałem się co właśnie widzi. Na ile jego Arcana mu pozwala. Moje przemyślenia przerwał jego głos.
-Jakieś 2 km na wschód od tego miejsca znajduje się tylko dwóch ludzi, którzy wydają się pilnować wejścia do miasta. Reszta jest bardziej obstawiona… - Zameldował, lekko trzymając się za nasadę nosa.
-Dziękujemy Kaito. – Natsume zwrócił się do wszystkich. – Teraz musimy tam dotrzeć, ale najpierw ktoś musi zlikwidować tamtą dwójkę. Jacyś chętni?
-Ja bym mogła z moim kochanym Brise sauvage komuś podciąć gardełko. – Moja domniemana siostrzyczka uśmiechnęła się zawadiacko. Była strasznie pewna siebie, jak na takie drobne i głupie ciałko. Phi, ironia losu.
-Ja z nią pójdę. – Odezwał się Lee. – W końcu jestem skrytobójcą, jakby nie patrzeć. Zadanie idealne.
-Dobra, biegnijcie. – Hyou zmierzyła niepewnie czerwonooką wzrokiem. W końcu to tylko Beta. – Dajcie znać, jak skończycie, to do was dołączymy i się rozdzielimy.
Skinęli głowami i ruszyli.
-Tymczasem my, możemy pomyśleć, jak będziemy szukać tego hostelu. – Odezwała się Shino.
-Ma ktoś jakąś mapę Katsuyamy? – Spytał się Toshiro.
-Mamy ją z ośrodka. – Hyou wyjęła z torby złożony plan miasta. Otworzyła go i zbadała wzrokiem.- Mamy tutaj 5 hosteli, czyli podzielimy się na trójki, by nie rzucać się w oczy.
-Ehu,ehu… - Odchrząknąłem. – A nie lepiej, jeśli podzielimy się na mniej regularne grupy? Będzie to trochę normalniej wyglądać. Na przykład jedna większa 5 osobowa grupa, dwie 3 i dwie 2?
-Całkiem dobry pomysł, w szczególności, że właściciele hosteli mogą być już przekupieni i dawać cynk ludziom Lacroixa. – Natsume powoli pokiwał głową.-  To dobierzcie się jakoś.
Zerknąłem na Aarona, który stał niedaleko mnie. Nie wyglądał jakoś sympatycznie, znaczy nie wyglądał na takiego, co miał ochotę na rozmowę, ale stwierdziłem, że może i lepiej.
-Ej Aaron! Może pójdziemy razem? – Uśmiechnąłem się leciutko.
-Niech ci będzie. –Mruknął niechętnie. Chyba zgodził się tylko dlatego, że zaszła taka potrzeba a nie inna. Wokół podniósł się hałas spowodowany dobieraniem się w grupki. Nagle rozdzwonił się czyjś telefon. Wszyscy zamilkli. Hyou odebrała. Na jej ustach powoli pojawił się uśmiech.
-Udało im się. – Wszyscy ruszyli szybko w kierunku wskazanym wcześniej przez Kaito. Na miejscu spotkaliśmy Lou i Lee, którzy zadowoleni z siebie otrzepywali się z niewidocznych pyłków. Natsume przekazał tej dwójce nasz plan, wskazał, do którego hostelu mają się udać i ręką dał nam znak, byśmy powoli się rozchodzili. Odczekałem, aż oddali się kilka grupek i wraz z Aaronem ruszyliśmy w poszukiwaniu naszego hostelu. Budynek ten okazał się leżeć najdalej  w głąb miasteczka. Po drodze dostawaliśmy kolejne informacje o niepowodzeniach innych. Przebyliśmy chyba z połowę malutkich uliczek plączących się tu i tam, aby wreszcie ujrzeć szyld z nazwą „Kuro neko”. To ma być nasza ostatnia szansa?  Cóż za pechowa nazwa. Weszliśmy do środka, rozglądając się niczym rasowi turyści. Podszedłem do recepcji.
-Dzień dobry! My chcieliśmy się dowiedzieć, czy możliwy jest tutaj nocleg na kilka najbliższych nocy? – Zerknąłem na starszą panią w okularach, która dobrotliwie głaskała czarnego kocura leżącego koło telefonu. Aaron także wbił w nią spojrzenie. Musieliśmy wybadać, czy nie zastraszył jej czasami ktoś od tego całego Vasqueza.
-Oh kochanieńcy, mam dużo wolnych pokoi bo jakoś dawno nikt do naszego pięknego miasteczka nie zaglądał. – Pani wyszczerzyła się szczerbatym uśmiechu. – Ja nie wiem co tu się w ogóle dzieje… Sąsiedzi jacyś się tacy małomówni stali, nikt już do mnie nie wpada. Czuję się taka samotna w tym wielkim domu, więc miło mi będzie was ugościć.
Babcia wydawała się szczera w swojej samotności. Szturchnąłem Aarona, a ten wyjął telefon i szybko napisał sms’a do reszty.
-To świetnie się składa, bo jest z nami jeszcze kilka znajomych. – Uśmiechnąłem się szeroko. Wreszcie zacznie się zabawa!

<Hyou?>

[1969 słów]

1 komentarz:

  1. Post jest świetny! Na razie najbardziej mi się podoba i tutaj już totalnie nie ma się do czego przyczepić. Akcja poprowadzona jest dobrze, post nie jest nudny i chce się czytać dalej, a właśnie taki efekt chciałam uzyskać! ^^

    OCENA - 10 / 10
    +1 za ciekawe prowadzenie postaci

    OdpowiedzUsuń