wtorek, 9 sierpnia 2016

[Event #1] Od Hyou - C.D Enzo

 Dąsaliśmy się po całkiem obcym mieście w poszukiwaniu noclegu sporo czasu, dopóki telefon nie zawibrował. Wyciągnęłam go z przykrótkiej kieszeni, przesunęłam palcem po ekranie, by usunąć blokadę i moim oczom ukazał się SMS od Aarona. Znaleźli hostel. Automatycznie moją twarz przeciął malutki uśmiech, który zwabił do siebie pozostałych członków rozbitej grupy.
 – Znaleźli hostel, lecimy – poinformowałam, i bez zbytecznych przemówień po prostu udaliśmy się w głąb miasta, gdzie rzekomo znajdował się nocleg zwany „Kuro neko”.
 (...) Ostatecznie dotarcie do wyznaczonego miejsca zeszło nad więcej czasu, niż to przewidywaliśmy i zanim ujrzeliśmy szyld, na telefonach migała godzina dwudziesta pierwsza. Okazało się, iż to budynek przypominający z grubsza zwyczajny dom mieszkalny, tyle, że wyposażony w kolosalną ilość okien. Jednak wnętrze było o wiele bardziej przytulniejsze od tego, co znajdowało się na zewnątrz. Przez moment pochłonęła mnie ciepła i domowa atmosfera panująca w recepcji, którą nasiliła jeszcze starsza, uśmiechnięta kobieta. Rozejrzałam się dookoła, by zmonitorować pomieszczenie: parę drewnianych, ładnie wyszlifowanych mebli i nic więcej ciekawego. Moje przemyślenia przerwał głos nadchodzącego Enzo. Szczerze powiedziawszy, to na początku nie zauważyłam, iż chłopak stał w progu schodów prowadzących na wyższe piętro.
 – W końcu – zwrócił się do naszej grupy. – Tędy, wszyscy już tu są.
 I tymże akcentem wdrapaliśmy się wyżej, potem ominęliśmy kilkanaście drzwi, aż w końcu przez jedne weszliśmy. Wszyscy siedzieli to na podłodze, to na łóżku, a ja kątem oka liczyłam czy na pewno każdy dotarł. W sumie oni się cudem tu mieścili... w dodatku tylko znalazłam się w pomieszczeniu, a miałam szansę się udusić. Dopiero gdy się rozgościliśmy, ktoś otworzył okno. Zaczęłam gadać dopiero w momencie, gdy cały harmider ustał.
 – Dzięki Enzo postanowiliśmy, że posiadanie dwóch drużyn i jednej grupy złożonej ze szpiegów ułatwi nam przeczesywanie miasta oraz zbieranie nowych, być może pomocnych informacji. Może najpierw zastanówmy się nad tymi drugim: muszą to być osoby, które swoimi umiejętnościami kwalifikują się na te stanowiska, i podczas tej podróży mieliśmy parę sytuacji, które dobitnie nam o tym powiedziały. Na początek chcemy, byście na tych karteczkach spisali swoje umiejętności. Już nam je pokazaliście, więc teraz zróbcie to w wielkim skrócie! To ma nam tylko pomóc w przydzielaniu was. – Podsumowując rozważania, wstałam i przeszłam obok każdego, by wręczyć różnokolorowe kartki.
 – Jeśli ktoś ma swoje sugestie i nie chce, by nasza grupa została podzielona, niech się odezwie – dodał Natsume, siedzący dokładnie pod prostopadłą ścianą. – Nic nie osiągniemy, jeśli będziemy milczeć i chować poglądy dla siebie. Ale myślę, że nie macie nic przeciwko biorąc pod uwagę to, jak ładnie podzieliliśmy się wcześniej na szukanie noclegu.
 – Nie zmusicie mnie, bym powiedziała, że tęsknie za swoim plutonem – zażartowałam, z powrotem zajmując swoje miejsce.
 Za ten czas obserwowałam, jak każdy wymienia się długopisami, a powietrze wypełnia charakterystyczny dźwięk przesuwania wkładem po kartce. Przez chwilę przypominało to posępną ciszę, która powoli w postaci szumu przejmowała cały mój układ nerwowy. Skupione Arcany bazgrały, skreślały i pisały, po czym podawali pełne, lekko pozaginane kartki do przodu. Dopóki razem z Natsume nie dostaliśmy ich w łapki, sami opisywaliśmy swoje umiejętności, by nie wyróżniać się zbytnio. Co jak co, ale od momentu wyjścia za kopułę każdy odpowiada za każdego. Musimy pokazać, że tworzymy drużynę.
 Minęło niespełna pięć minut, gdy rozłożyliśmy wszystkie kartki i pogrupowaliśmy je na rodzaje naszych Arcan. Warto wspomnieć, że nie były rozdawane na oślep; każdy kolor w jakimś stopniu odwzorowywał moc, którą władał każdy z nas. Na przykład Enzo dostał niebieską z tej racji, że jego umiejętności związane są z wodą. Jako że stanowiliśmy jedną drużynę, wszyscy mieli prawo głosu i po kilku chwilach przeplatanego z ładem chaosu, nawiązaliśmy między sobą nić porozumienia. Postanowiłam podsumować całą dyskusję wraz z zaczerpnięciem sporego haustu powietrza, jakby co najmniej moje płuca od dawna się tego domagały. Szybko pozbyłam się osiadającego na moim czole potu i otworzyłam usta:
 – Zacznę od grupy pierwszej... Należą do niej ja, Taiga, Mai oraz Shino. Oczywiście mamy tylko dwie Sigmy, dlatego Natsume automatycznie trafia do grupy drugiej. – W tym momencie spojrzałam na kapitana plutonu B, który tylko krótko skinął głową. – Wracając do nas, mamy określoną funkcję. Zabezpieczamy tyły, i choć to brzmi dziwnie, postaram się uzasadnić, dlaczego akurat wybraliśmy was. Wspólnie omawialiśmy tylko alternatywy i wasze umiejętności, a to, co teraz powiem jest swego rodzaju podsumowaniem całej dyskusji. Jeśli będziecie mieli zastrzeżenia, nie bójcie się sprzeciwiać. Wracając... Tutaj przydaje się moc Tai, która wytwarza tarczę, oraz Mai władająca ogniem. – Spojrzałam na dwie dziewczyny. – Obie potraficie pokombinować ze swoimi umiejętnościami, dodatkowo wasza kreatywna i przemyślana synchronizacja mogłaby okazać się świetną obroną w czasie jakiegoś niepowodzenia. Shino natomiast kontroluje wilki, które również nadawały by się do śledzenia, bo w końcu Arcany na mniejszej randze nie wyczują, że są one kontrolowane akurat przez nią, więc nikt nie będzie podejrzewać wilków.
 – Okej, Hyou. – Natsume pokiwał głową, a ja szybko poprawiłam się na miejscu posiedzenia. – To teraz może ja podsumuje grupę drugą. Będę w niej ja, Sebastian, Arya, Chie, Aaron, Enzo, Anjika i Toshiro. Pewnie już wiecie, że liczba nie ma tu znaczenia, zresztą pamiętacie, co mówił Enzo: nie będziemy rzucać się w oczy. Ważne jest, byśmy się dopełniali w jakiś sposób. Więc ta grupa...
 – Ta grupa jest od napierdalanki? – wtrąciła się Shino, a Natsume tylko eksplodował cichym chichotem.
 – Taka sama sytuacja jak w grupie pierwszej: każdy z nas ma w sobie coś, co może zadziałać bardzo dobrze z drugą Arcaną. Enzo kontroluje wodę, a Chie może ją zamrażać. Anjika i Sebastian to księżyc i cień... mrok, a jak dobrze wiemy, to ze sobą współgra. Toshiro umie pochłaniać takie rzeczy jak woda, ogień, w sensie jego pazury. Nie chce mi się na nowo omawiać waszych umiejętności, bo... bo to zajmie nam kolejne kilka godzin, a jesteśmy zmęczeni. Ogólnie rzecz biorąc każda grupa ma inne zadanie, ale w jakiś sposób podobne i sprawiające, że nie jesteśmy od siebie uzależnieni.
 – Dobrze, a co z pozostałymi? Lee, Lou i Kaito? – Tym razem odezwał się Aaron.
 – Lee, Lou i Kaito to grupa szpiegów – odparłam krótko, i nagle zauważyłam, jak wszyscy pogrupowani stają pod obiema ścianami pomieszczenia. Na chwilę pozwoliłam sobie zignorować ten cieszący mnie akt współpracy i zgrania. – To była szybka decyzja. Lee jest skrytobójcą: wpada, krzywdzi i znika niezauważony. Ogólnie ma niewidkę, więc sądzę, że jest trafnym materiałem na szpiega. Posiada też umiejętności związane z cieniem. Druga osoba to Kaito, jego największy atut to skrzydła, których może użyć przy szpiegowaniu. Z nieba będzie w stanie dostrzec znacznie więcej, a dodatkowo mało kto w mieście może spodziewać się kogokolwiek szybującego ponad chmurami. Jego oczy również się spełnią, gdyż potrafi oglądać obraz z różnych perspektyw, i mimo że zasięg tego jest ograniczony, to umiejętność może okazać się przydatna. Potrafi też wyostrzyć wzrok, pozwalając na ujrzenie czegoś z dalekiej odległości. – I tu przerwałam.
 – A Lou? – zapytał Lee, kiedy cisza stała się tak posępna, że aż niepokojąca. Dziewczyna też nie wyglądała najlepiej, bo co jakiś czas nerwowo przestępowała z nogi na nogę, wyczekując jakiegokolwiek uzasadnienia.
 – Szczerze to mieliśmy dylemat co do ciebie – zwróciłam się do powyższej dziewczyny, która tylko uniosła brew do góry. – Spoko to nic złego! Ale ostatecznie zdecydowaliśmy, że skoro dzięki swojej Arcanie skupionej wokół wiatru poruszasz się bezszelestnie, to będziesz pomocna w szpiegowaniu. Ponadto słyszałam, że synchronizując się z Lee, świetnie sobie poradziłaś. W dodatku potrafisz regenerować, gdyby coś poszło nie tak – wytłumaczyłam.
 – Pamiętajcie, że jako grupa szpiegów jesteście jednocześnie grupą tak jakby „niezależną”. Ale jak inni musicie się z nami komunikować przez te śmieszne gadżety od naukowców. My mamy telefony, a wy coś lepszego. Mówiliśmy o tym w czasie podróży – Natsume wyciągnął zza siebie małe urządzenia, które prawdopodobnie zwą się mikrosłuchawkami. – To coś sprawi, że będziemy mogli z wami rozmawiać, nawet będąc na drugim końcu tego miasta. Czy ktokolwiek chce coś dodać albo zmienić?
 I znowu rozpoczęła się minuta ciszy. Nikt nawet nie przekręcił wzroku, niektórzy pokręcili głowami, co zdawało się być ostateczną decyzją. Tak właśnie postanowiliśmy, że będą wyglądały grupy.
 – Teraz już nie ma odwrotu, więc... kiedy mamy zacząć coś robić? – Lee nałożył specjalny nacisk na przedostatnie słowo.
 – Gdy przechodziliśmy przez miasto w poszukiwaniu noclegu widziałam dwójkę ludzi stojących w jakimś zaułku, niedaleko stąd. Wydawali mi się podejrzani, co więcej było pusto... i nikogo w pobliżu – odezwała się Chie, która od początku nie powiedziała za wiele. – Zapomniałam o tym powiedzieć.
 – Oh, no pewnie. Bo przecież w nocy są tłumy, szczególnie w takich ciemnych zaułkach! – Toshiro napakował w to całe pokłady sarkazmu, i przyznam, że uszy mi opadły, gdy go usłyszałam.
 – Jesteśmy rzekomo w mieście docelowym, więc dlaczego to miałoby być bzdurą? Naukowcy nie bez powodu nas tu sprowadzili, więc nie traktujmy każdej wskazówki jako czegoś niemożliwego. To faktycznie może być podejrzane miejsce – wtrąciłam się.
 – Ta kobieta z recepcji wspominała, że ludzie się zmienili... może zostali wykupieni przez Vasqueza? – Wspomniał Enzo.
 – Mamy te miejsce przeczesać? – Do dyskusji dołączył Kaito, a ja, wymieniając się spojrzeniami z Natsume i pozostałymi, jednoznacznie skinęłam głową.
 – Dobrze będzie od tego zacząć. Tylko pamiętajcie, nie możecie wzbudzić podejrzeń, dlatego bądźcie dyskretni i najlepiej zajrzyjcie tam późną porą. A teraz może chodźmy spać, jutro zacznie się prawdziwa misja, która może coś wnieść. – Ziewnęłam, zdając sobie sprawę z tego, że od dobrych paru godzin sen nie znikał mi z powiek.
 Kilkanaście minut później każdy wyszedł z pomieszczenia i zostały tylko cztery osoby, które tu spały. Gdy upewniłam się, że na pewno wszyscy są u siebie, sama postanowiłam, że czas spać. Cała ta podróż była wyczerpująca i byłam pewna, że na drugi dzień wstawanie będzie bardzo ciężkie. Ciągle dręczyła mnie jedna myśl... dlaczego akurat ja zostałam wezwana? Dlaczego nie ma przy mnie Leo?
 I nagle czas się dla mnie zatrzymał... miałam zamknąć oczy, gdy z nadajnika wydobył się znajomy głos. Bardzo znajomy. Miałam wręcz wrażenie, ze dochodzi on z mojej głowy.
 Jak na zawołanie, to był Leo.
 – Hej Hyou, tu twój książę.
 Minęło sporo czasu, zanim zebrałam w sobie siłę i opanowałam drżący ze zdziwienia głos. To było zdumienie pomieszane z tęsknotą. Może mi odbijało, a to naprawdę nie jest on? Ostatecznie świecący nadajnik uświadomił mnie, że to nie sen i rano będę musiała powiedzieć, że ktoś się ze mną skontaktował.
 – L-Leo?! – zapytałam cicho, by nikogo nie pobudzić. – Leo!
 – Już cicho, głupia. Mam tylko wiadomość do przekazania. – Tymi słowami szybko zatkał mi usta i zmusił do skupienia. Bolało mnie to, że rzeczywistość nie pozwalała mi o nic go zapytać... Tak bardzo tęskniłam... – Odkryliśmy kryjówkę Vasqueza. Znajduje się w kanalizacji pod starym szpitalem psychiatrycznym, a dostać się można do niego tylko od środka tego szpitala. W całym budynku jest ciemno, bo okna są zakryte przez ciemne zasłony, więc uważajcie tam. Przyjęłaś? – dodał.
 – T-tak! Leo, czekaj! – Pokiwałam głową, choć wiedziałam, że tego nie widzi. Ta rozmowa trwała dosłownie parę sekund, a gdy Leo skończył swój monolog i mruknął niemrawo na moją odpowiedź, po prostu ucichł, a ja uświadomiłam sobie, że tracę jego obecność. Nie miałam okazji nawet zapytać, dlaczego nie ma go ze mną...
 I Zniknął.
 Wiedziałam, że to przełomowa wiadomość, a rano będę musiała wszystko powiedzieć. Przecież to zmieni wszystkie nasze plany... Ostatecznie nocna rozmowa bardzo mną potrząsnęła i sprawiła, że nie mogłam zasnąć. Trwale zmyła z moich powiek nasilający się sen.

(Reszta?)

[1880 słów]

1 komentarz:

  1. Jak zwykle lubię czytać twoje posty, ale to chyba już nic niezwykłego xD. Szkoda, ze nie opisaliście bardziej tych gadżetów, no i nie podoba mi się to, ze ciągle dodajcie jakieś rzeczy, które miałyby pomóc w akcji, a o których ja i reszta postaci nie ma zielonego pojęcia xD. Okrójcie to trochę do jakichś określonych typów broni i gadżetów, nie wymyślajcie za bardzo z tym, bo w sumie na początku nie było mowy o broni większego kalibru, a przynajmniej nikt tego nie opisał ^^

    OCENA - 9 / 10
    -1 dla każdej postaci: lenicie się skarby i opóźniacie akcje ^^

    OdpowiedzUsuń