sobota, 16 lipca 2016

Od Hyou - C.D Taigi

Jeju, jaka to była specyficzna dziewczyna. Czuję, że ilekroć mówiłabym jej, że jest dziwna, ona potraktowałaby to jako komplement. W sumie sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Sądziłam, że jak wyjdzie z wody to z jej ust ulotni się niecenzurowana wiązanka przekleństw, a tu proszę... w sumie co ja się dziwie, to nie jest zwykły świat. Nic tu nie jest choć w osiemdziesięciu procentach normalne. Gdy w końcu moja głowa nadążyła za nagłym natłokiem nowych zdarzeń, przypomniałam sobie wypowiedź dziewczyny. Muszę przyznać, że pytanie z prośbą o poruszenie uszami trochę mnie sfrustrowało, ale poniekąd rozumiałam jej ciekawość.
 – H-Y-O-U – przeliterowała moje imię z uśmiechem. – Jesteś ciekawą osóbką. Ty już mniej – mówiąc to, wskazała na chłopaka wciąć utrzymując na twarzy ten sam wyraz.
No no... przewidywałam, że to nie skończy się najlepiej. Nowa towarzyszka w ogóle nie znała tego Płomyczka, a już mogła być wobec niego taka pewna siebie. Z chirurgiczną precyzją obserwowałam każdy, nawet najmniejszy ruch Shion'a. Nic nie mogło mi umknąć, a perspektywa z jakiej miałam szansę to robić była bardzo obiecująca.
W końcu drgnął: a raczej tylko jego kąciki ust się podniosły. I wtedy przypomniał mi się cytat, który idealnie pasował do tej sytuacji: „To, że się do ciebie uśmiecham, wcale nie musi oznaczać, że cię lubię. Mogę, na przykład, wyobrażać sobie, że stoisz w płomieniach”. Moje obawy nie były błędne: Shion korzystając z okazji, że nie dzieli ich zbyt duża odległość, popchnął dziewczynę z powrotem do wody.
 – „Mało ciekawy?” No ty zdecydowanie jesteś bardziej ciekawa, wyglądając jakby ktoś cię oślinił~ – prychnął cicho, strzepując z ramienia niewidzialny pyłek.
Po około pięciu sekundach dziewczyna wynurzyła się, jednak jak się okazało, bardziej martwiła się o swój dryfujący na powierzchni pędzelek, niż o siebie. Nie wyglądała na jakąś specjalnie złą. No dobra, Taiga ma za swoje, ale tlące się iskierki w oczach Shion'a coraz bardziej przekonywały mnie do tego, że to jeszcze nie koniec wrażeń. Ciągle patrzył w kierunku dziewczyny, a raczej na jej mokre włosy, ale ostatecznie nie zrobił nic więcej.
Miałam wrażenie, że byłam tu nieobecna albo wyszłam z siebie i obok przyglądałam się temu wszystkiemu, nie mając żadnych wpływów, chociaż niewątpliwie nowa koleżanka interesowała się bardziej mną niż Shion'em. To główny powód, dla którego czułam się niezręcznie. Po chwili Taiga opuściła jezioro, a z jej ubrania chcąc nie chcąc, sączył się strumień wody. Ona jednak tylko przytuliła delikatnie swój pędzel, kierując się w stronę odwróconego Shion'a, który słysząc odbijające się od podłoża kroki, znów przekręcił głowę. No cholera, teraz to muszę uważać. Myślę, że Płomyczek i tak ma już podniesione ciśnienie.
 – No chodź zmokła kurko... usmażę cię... – jego ostrzegawcze spojrzenie niemal przebiło ją na wylot.
 Wtedy wbiegłam między nich.
 – Coś nie tak? – zaśmiała się Taiga i delikatnie przymknęła swoje cieszące się oczy.
 – Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna siebie. Chociaż... ja w sumie nie jestem lepsza – zachichotałam zakłopotana.
 – Ale co, dlaczego go pilnujesz?
 – To nie była moja decyzja, uwierz... – urwałam.
 – ...Jesteś beznadziejną opiekunką – tracący na głośności ton Shion'a szybko dotarł do moich kocich uszu, a gdy tylko to zdanie przeszło przez moją głowę, uświadomiłam sobie, że chłopak gdzieś się wybiera.
Ja doskonale rozumiem, że jestem beznadziejną opiekunką, ale jeśli przychodzi co do czego, to ja bardzo dobrze potrafię się sobą zająć~ nie przywykłam do roli niańki, jaką powierzyli mi naukowcy i najchętniej dałabym mu wolną rękę.
 – Dokąd to? – mimo wszystko nie chciałam zostawiać Taigi samej w tej trochę frustrującej sytuacji, więc gdy tylko pobiegłam za Shion'em, niespodziewanie złapałam ją za nadgarstek i pociągnęłam za sobą.
Nawet nie czułam potrzeby, by przeprosić ją za to wszystko. Bowiem wydawało mi się, że to osoba, która nie jest jakoś tak bardzo... normalna? Hm, to dobre słowo? I nie wyciągała zbyt wielu wniosków z takich akcji.
 – Hyou... kup mi PS – bezpośredniość, jaka tkwiła w przekazie tego zdania uderzyła we mnie z piorunującą siłą, odrzucając mnie przynajmniej metr do tyłu. Znaczy to tylko tyle, że musiałam się odsunąć, by mu czegoś nie zrobić.
 – Żartujesz? Co ja jestem... – burknęłam.
 – ...Moją opiekunką – uśmiechnął się chytrze. Jak on mógł to wykorzystać? – A chyba opiekunki powinny uszczęśliwiać swoje pociechy, prawda? – jego przekonujący ton coraz bardziej oplatał się wokół mojego umysłu.
 – Trochę się pomyliłeś... – nie zamierzałam go słuchać.
 – Ale Hyou... – i to dziecięce przekonywanie trwało do momentu, w którym się nie zgodziłam. Moja decyzja była spowodowana wyłącznie zmęczeniem. Nie miałam siły, by się dłużej spierać. Muszę przyznać, że został zwycięzcą, bo w końcu cała nasza trójka (tak, w tym mokra Taiga ( ͡° ͜ʖ ͡°)) udała się w stronie tych typowych sklepów. To Shion wybrał sobie co chciał, ja po prostu musiałam wyciągnąć swoje oszczędności i o dziwo, tak dużo mi nie znikło.
(...) Gdy Shion zaczął uczyć się co do czego służy, byliśmy już w drodze do apartamentu.
 – Hej, Taiga – po chwili spojrzałam w jej stronę. – Chciałabyś może zostać na kolacje czy coś?
 – Nie ma sprawy – uśmiechnęła się równie szeroko, co wcześniej i bez zbędnego przedłużania po prostu otworzyłam drzwi od apartamentu, zapalając światło.
Płomyczek od razu poszedł do swojego pokoju, jak takie grzeczne i wzorowe dziecko. Wątpiłam w to, ale przynajmniej myślę pozytywnie. Może nie spali mi całego pokoju, bo zajmie się swoją nową zabawkę. Zresztą... on wcale nie jest aż taki zły... Na chwilę zostawiłam Taigę samą w salonie, by sprawdzić co robi mój podopieczny. Gdy otworzyłam drzwi, niemal zamarłam: Shion bez koszulki ze włosami spiętymi w luźną kitkę. Raaaawr, tak to on może chodzić po domu. Wcale się nie obrażę. Teraz – na moją korzyść – chłopak był odwrócony tyłem i opierał się o poduszkę i swoje łóżko, więc starałam się go zaskoczyć. Delikatnie wgramoliłam się na pościel, a z nagła skoczyłam w jego stronę, od tyłu oplatając luźno ręce wokół jego szyi. Nawet nie drgnął, kretyn.
 – W co grasz? – wtedy idealnie miałam podgląd na to, co robi. Jedyne, co mnie z lekka denerwowało to jego czerwone włosy muskające moje policzki. Z zainteresowaniem przyglądałam się ruchomym obrazom, jakie tkwiły w środku tego niewielkiego urządzenia.


(Shion, Taiga?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz