środa, 27 lipca 2016

Od Chie

Stałam twarzą w twarz w kierunku miejsca, który stać się miał moim nowym domem. Niefortunnie, poczułam się nowa w tym zwariowanym świecie. Nie posiadałam żadnych wspomnień związanych z przeszłością. Jednak... Możliwe, że byłam w stanie sobie o czymś przypomnieć. Wszakże za każdym razem wędrując myślami w wątki, które zdążyły się już wydarzyć słyszę niewyraźne, splątane dźwięki. Zlane barwy lub ból. Siedziałam delikatnie oparta o jedno z drzew. Muskając dłonią trawę u boku, wbiłam w budynki wzrok pełen nadziei. Pewna, iż miejsce to nigdy nie będzie ciepłem mojego domu.
Żadnej żywej duszy. Zaczynałam powątpiewać, że spotkam tu kogokolwiek. Przekraczając progi nowo poznanych miejsc, kierowałam wzrok w różne strony, bacznie szukając... Czegokolwiek? Miałam na myśli... Czegoś, co oświeciłoby moje pytanie: Co ja tu robię? Tablicy informacy- Ta. Na pewno coś takiego tu znajdę. A najlepiej osobę. Zbawcę, który wyszepcze mi - To tylko sen, bujna wyobraźnia. Wypełniona determinacją podniosłam wysoko głowę, przyśpieszając na kroku.
***
Na pewno nie mogłam się nazwać szczęściarą. Niefortunnie podziwiając ( nie kłamiąc, zadziwiające ) budowle, potknęłam się o próg chodnika, lądując przy tym z hukiem. Wstałam czyszcząc kolana.
-Mmhh... - westchnęłam nieco speszona.
Nie dziwne, że czułam się nieswojo. Całe otoczenie dawało mi same złe znaki. Nie miałam zamiaru się jednak poddawać.
W końcu stanęłam w miejscu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W którą stronę się kierować. Złapałam za kępek włosów, kręcąc głową w różne kierunki. Kiedy to moją perspektywę przykuła pewna sylwetka. Po dłuższych obserwacjach zdałam sobie sprawę, iż jest to sylwetka dziewczyny. Posiadała długie włosy oraz zgadując, była odemnie prawdopodobnie wyższa. Głowę skierowaną miała w moim kierunku, również bacznie mnie oglądając. Wracając na ziemię postanowiłam zrobić pierwszy krok. Po krótkiej chwili ona również zaczęłam się do mnie zbliżać. Nie minęło kilka sekund, kiedy stałyśmy jak wryte kilka metrów od siebie.
-... - Czyli nie zostałam tu sama
Dziewczyna wyraźnie nie wiedziała co powiedzieć. Była pewnie równie zaskoczona, jak i ja. Nie stanowiło to jednak większego problemu. Najważniejszy był fakt, iż nie byłyśmy same.
- ... Miło mi cię poznać - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy
- Mi również - rzekłam z uradowanym wyrazem twarzy - Mów mi Chie
- Natalie - podała mi przyjacielsko dłoń
Te uczucie było... Niesamowite! Na pierwszy rzut oka wydawała się przyjacielska, przez co ułatwi nam to razem współpracę.
- Czy... Wiesz co się tu dzieje? - zapytałam niepewnie, raptownie niszcząc uśmiech
Ta pokręciła głową. Byłam delikatnie rozczarowana, choć z jednej strony szczęśliwa, iż jesteśmy w tym razem. Na pewno było to dla niej na tyle szokująca sytuacja, jak i mi.
- Myślę, że wspólnie rozwiążemy tą zagadkę - dodałam pełna nadziei
Ta odpowiedziała mi promienistym uśmiechem.
***
Natalie była osobą, przy której zaczynałam czuć się coraz to pewniej. Razem przemierzałyśmy ulice miasta. Tym razem nie patrzyłam na nie z perspektywy zagubionej dziewczynki, a optymistki szukających przygód. Starałam się nie myśleć o tym, o co się wydarzyło ani o tym, co ma się stać. Jedynie o tym, co dzieje się w tej chwili. Każde wspomniane słowo o przeszłości, która najprawdopodobniej miała miejsce przed tym niewyjaśnionym zdarzeniem, wzbudzała u mnie narastający niepokój. Przenikliwą niepewność. Jasny był fakt, iż człowiek nieznający faktu, zagubiony, stopniowo traci na pewności siebie i oddala się od spokoju. Co, jeśli, gdzieś w tym zwariowanym świecie czeka moja rodzina. Rodzeństwo, plany. Ciepło domu, niezapomniani przyjaciele. Każdy z nich kładzie się spać ze świadomością, iż stracił osobę ważną w jej życiu. Tak jednak starałam się myśleć... Mają nadzieję na to, że wszyscy są razem, mimo tego niewyjaśnionego wydarzenia.
- Chie, coś nie tak? - zapytała łapiąc za moje ramię
- Huh? Ja- Pogrążyłam się w myślach, wybacz - odpowiedziałam delikatnie zaskoczona
Chłodniejszy powiew wiatru opatulił nasze włosy. Spojrzałam na Natalie, która zamknęła oczy. Chwilę potem z jej ust wydał się delikatny śpiew. Ku mojemu zaskoczeniu, nawet te delikatne melodie, były niezwykle piękne. Wprawiały w melancholijny spokój. Dając się ponieść chwili, również chciałam zacząć śpiewać. Niestety nie było to moją mocną stroną, przez co ją jedynie zagłuszyłam. Raptownie ucichłyśmy, po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Zdecydowanie musisz mnie nauczyć - odpowiedziałam przez śmiech
- Nie jest tak źle - starała się powstrzymać
Możliwe, że był to początek przyjaźni. Ta jednak pojawia się niespodziewanie. Trzeba ją pielęgnować, dbać o nią.
( Natalie? c: )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz