poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Mei - Do Sebastiana

-Mei to nie tak jak myślisz-powiedział Kouichi.
-To dlaczego mnie tak nienawidzisz?-spytałam czując piekące łzy pod powiekami.
-Mei po prostu kocham kogoś innego-powiedział ciepłym głosem na wspomnienie tamtej dziewczyny.-Nie mówiłaś, że twoja klasa jest przeklęta. Nie chce mieć z wami nic wspólnego! Chcę jeszcze pożyć.
Odwrócił się i odeszedł bez słowa pożegnania.
-Kouichi-szepnęłam za nim.
***
-Mei obudź się-usłyszałam głos naukowca.-Jesteśmy na miejscu.
Otworzyłam oczy. Poprawiłam opaskę na oku.
-Jesteśmy na miejscu Rin-szepnęłam lekko zachrypniętym głosem do lalki siedzącej na moich kolanach.
Lalka w odpowiedzi kiwnęła głową..Próbowałam sobie przypomnieć kto mnie tu wysłał oraz czym był ten dziwny sen. Wysoki mężczyzna w fartuchu otworzył drzwi od samochodu. Wysiadłam razem z Rin. Wszystko pachniało tutaj inaczej niż w domu. Ośrodek był dziwny. Poprowadzili mnie do dziwnego pokoju i zaczęli przepytywać z dziwnych rzeczy. Po chwili odwrócili się notując coś w swoich dziwacznych zeszytach. Podniosłam z tacy długie i ostre nożyczki. Niewiele myśląc wbiłam je sobie w środek dłoni. Palący ból przeszył mnie aż do ramienia. Pociągnęłam przedłużając ranę. Tworzyłam na skórze wzory. Aż do ramienia. Czerwona krew wypływała obficie z rany, plamiąc rękaw mundurka, spódniczkę i włosy Rin oraz kapiąc na białą podłogę. Uniosłam zakrwawioną dłoń by zrobić to samo z drugą ręką. Powstrzymał mnie krzyk jednego z naukowców. Przypadł do mnie i wyrwał mi nożyczki wyrzucając je daleko poza mój zasięg. O razu podniósł moją rękę do góry, żeby krew chociaż trochę przestała płynąć. Rin zsunęła się z kolan i wpadła do kałuży krwi na podłodze. Kiedy wytarli krew by zobaczyć jak głębokie były te nacięcia im twarzom ukazała się biała skóra bez choćby małego zadrapania. Otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia.
-Co?-mruknął jeden z nich.
-Przecież sam widziałem jak rozcina swoją skórę!-krzyknął ten co wyrwał mi nożyczki.-Poza tym wszędzie tutaj jest krew.
-Remedium-wyszeptałam.
-Co?
-Remedium-szepnęłam znów.
-Może to coś wspólnego z jej Arcaną?-mruknął jeden z naukowców.-Pokaż nam swoje lewe oko Mei.
Uniosłam dłoń do opaski.
-Nie!-krzyknęłam zasłaniając się rękemi przed dłońmi chcącymi zerwać mi opaskę. Nie chciałam jej zdejmować.
Zmusił mnie do tego jeden z naukowców. Zerwałam na się równe nogi. Oślepiający zielony błysk światła wystrzelił z mojego oka trafiając tego naukowca w oko. Ten człowiek wrzasnął.odsuwając się ode mnie i zakrywając krwawiącą część ciała. Zasłoniłam moje zielone oko. I szybko zasłoniłam je opaską.
-Zabierzcie ją stąd!-krzyknął.-Zamknijcie w pokoju i pod żadnym pozorem nie wypuszczajcie! Pilnujcie jej!
Próbowałam bronić się przy pomocy ataków, których zdążyłam się nauczyć zanim zostałam tutaj nie mal siłą zabrana. Jednak po chwili poczułam zdradliwe ukłucie w szyję. Na chwilę zanim zniknęłam. Znów stałam się widoczna. Ciemność zamajaczyła mi przed oczami. Próbowałam z nią walczyć, ale na próżno. Poczułam uderzenie o podłogę.
***
Głowa bolała mnie jak nie wiem co. Powoli podniosłam się z łóżka. “Ale brzydkie”pomyślałam. Wstałam powoli. “Powinnaś być ostrożniejsza Mei”powiedziała w mojej głowie Misaki. “Nie każ mi się o ciebie martwić”
-Nie moja wina-mruknęłam.-Sam się prosił.
Moich rzeczy jeszcze nie przynieśli. Pewnie je przeszukiwali czy coś. Pod ścianą stały kupy gazet. Kiedy stanęłam na nogi coś zagrzechotało mi w kieszeni. Sięgnęłam do niej i wyciągnęłam zapałki. “Mei nie rób tego!”krzyknęła Misaki pojawiając się obok mnie. “Zrobisz sobie krzywdę!”
-Nie martw sie Misaki. Nic mi nie będzie-powiedziałam obojętnie.
Rozsypałam gazety i dla efektu połamałam wszystkie drewniane rzeczy i dorzuciłam do stosu. Zapaliłam zapałkę i podpaliłam gazety. Pokój szybko wypełnił się duszącym i śmierdzącym dymem. Powoli drewniane rzeczy zaczęły się zajmować. Usiadłam sobie przy tym “ognisku” grzejąc dłonie razem z Rin. Po chwili drewniana podłoga zaczęła zajmować się ogniem. Odsunęłam się lekko. Nagle drzwi do pokoju zostały otwarte. Wbiegli ochroniarze. Dwoje z nich trzymało gaśnicę. Jeden wyciągnął mnie z płonącego pokoju.
-Co ci strzeliło do głowy?!-krzyknął na mnie tamten ranny naukowiec, wyrywając mi zapałki. -Chciałaś puścić nas z dymem?
-Tak-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Cholerna dziewucha-mruknął cicho ochroniarz.
-Słyszałam-powiedziałam patrząc na niego ponurym wzrokiem.
-Nie potrzeba jej już obserwować, zabierzcie ją do jej prawdziwego pokoju-mruknął naukowiec.-Zabierzcie wszystko czym może się skaleczyć lub wszystkie elementy zapalające.
Zaprowadzili mnie do jakiegoś miejsca wyglądającego trochę jak spacerniak w więzieniu.
-Musisz chwilę poczekać G28 kończą właśnie rezwizję twoich rzeczy-powiedział wracając do środka zamykając za sobą drzwi.
“No to zajebiście”pomyślałam
-Proszę Misaki teraz możesz powiedzieć, a nie mówiłam-powiedziałam do bliźniaczki.
Usiadłam na ziemi. Misaki milczała jak na złość.
-Ekhem, ale ja nie jestem Misaki-powiedział ktoś.
Szybko zerwałam się na równe nogi. Z moich dłoni wyrosły ostrza, błysnęły w słońcu. A wokół ramion pojawiły się równie błyszczące łańcuchy ostro zakończone.
-Hej spokojnie-powiedział chłopak unosząc dłonie do góry.
Broń rozpłynęła się w powietrzu wracając tam skąd przybyła. Zmrużyłam oczy przyglądając mu się podejrzanie. Wciąż go obserwując schyliłam się po Rin.



 http://data.whicdn.com/images/23631380/superthumb.jpg
-Kim jesteś?-spytałam kładąc Rin na ramieniu.
Chłopak uważnie mi się przyjrzał. Zauważyłam tatuaże na jego ramieniu. Podniosłam wzrok, żeby spojrzeć w jego twarz, gdyż znacznie górował nade mną zasłaniając piekące słońce.

<Seba-chan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz