poniedziałek, 10 października 2016

Od Hiro - Do Hyou

Otworzyłem oczy, znowu znalazłem się w swoim pokoju. Patrząc w sufit analizowałem co się właśnie stało, wrzucili mnie do wielkiego wyimaginowanego świata by dowiedzieć się co nieco o moich umiejętnościach a następnie eksperyment został przerwany z nieznanych powodów i budzę się powrotem we własnym łóżku. Są tylko dwa wyjaśnienia tej dziwnej sytuacji. Albo to był tylko zwariowany sen, albo to prawda i tych pseudonaukowców popierdoliło. Wstałem z łóżka, obejrzałem każdy fragment swojego ciała, żadnych siniaków, zadrapań i czuję się całkiem nieźle. Coraz bardziej zaczynam sądzić, że to jednak sen. Rozciągnąłem się i rozejrzałem się po pokoju. Ładnie urządzony, przytulny będę musiał co prawda wprowadzić kilka tematycznych smaczków, ale to kiedy indziej. W samym ośrodku jestem dopiero drugi lub trzeci dzień. Pierwszy w zasadzie cały przespałem po środkach które mi podano, jeśli to coś rzeczywiście było snem to jest drugi, gdyby jednak było odwrotnie to trzeci. Moje rozmyślania przerwał śpiew ptaków za oknem. Podszedłem do kuchni gdzie w ciągu kilku minut przyrządziłem sobie cudownie pachnący omlet z serem, szyneczką, pomidorem i papryką. Nałożyłem na talerz po czym jedząc go ruszyłem w kierunku szafy, wyciągnąłem z niej moje boxerki, jeansowe spodnie i granatową bluzę. Ubrałem je po czym kończąc śniadanie ruszyłem w kierunku wyjścia po drodze wsuwając talerz do zmywarki. Po otwarciu drzwi oślepił mnie promień słońca, nie trwało to długo. Zamknąłem drzwi po czym energicznym krokiem ruszyłem zwiedzić miasto. W zasadzie nie różniło się zbytnio od standardowego miasta, może odrobinę bardziej zadbane, grupka dzieci przebiegła obok mnie, z drugiej strony ulicy jakaś para się obściskuje, nic nowego. Chociaż nie, ludzie są nowi i póki co obcy, ale na wszystko będzie czas. W pewnym momencie zauważyłem, że miasto płynnie przechodzi w las, zatrzymałem się, ściągnąłem buty a dalszą drogę przebyłem boso. Dotarłem do wielkiego rozłożystego dębu, był na prawdę cudowny, podszedłem do niego i wspiąłem się na jedną z większych gałęzi po czym wygodnie się usadowiłem po krótkiej chwili zmorzył mnie podstępny sen, gdy się ocknąłem było coś koło południa. Od razy usłyszałem czyjeś kroki, zsunąłem się na Asutoraru setsuzoku jak spiderman na sieci nie byłem pewien czy osoba która zatrzymała się dosłownie kilka centymetrów ode mnie była chyba bardziej zdziwiona niż przestraszona. Chwilę obserwowałem dziewczynę, zdziwiły mnie jej kocie uszy nie mówiąc już o tym, że była tylko i wyłącznie w czarnym staniku (swoją drogą wyglądała w nim cudownie). Zlustrowałem ją jeszcze raz, dopiero teraz zaświtało mi w głowie kocie uszy, żółte oczy, przecież to była pani Kapitan z moich snów i chyba nie było bardziej przekonywującego źródła informacji o prawidłowości tego co się wydarzyło niż zapytać o to jedną z osób które się tam widziało. Trwaliśmy przez dłuższą chwilę w milczeniu po czym odezwała się białowłosa.

[Hyou? Nie potrafię rozpoczynać historii...]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz