niedziela, 18 września 2016

[Team 1] Od Naho - C.D Lee

Bitwa Grupowa. Nie brzmi źle, prawda? Cóż, Naho znienawidziła wymienioną przed chwilą nazwę, gdy tylko dowiedziała się, o co chodzi w tym wydarzeniu, a na domiar złego została zmuszona do udziału w nim. Jeszcze gorszym było dla niej to, iż będzie musiała współpracować z innymi, a dokładniej swoim teamem. Kto wymyślił taką bzdurę?! Złość nastolatki wzrastała na sile z każdym kolejnym momentem, jednak zmieszanie i bezradność w tej sytuacji zmusiły ją do milczenia. Nieważne jak bardzo będzie się wściekać, nikt nie pozwoli jej na zrezygnowanie z udziału. Westchnęła, użalając się w myślach nad swoim losem, aż w pewnym momencie Azusa, kapitan teamu jej i mężczyzny imieniem Lee, jak i jedna z silniejszych i ogółem sprawniejszych osób w tym chorym cyrku, zwołała ich do siebie. Dziewczyna niechętnie wyszła ze zrujnowanego domku i pierwszym, co rzuciło jej się w oczy, były ciemne chmury zapowiadające burzę. Tylko tego im brakowało... Nie była jednak jedyną osobą, której wizja ulewy była daleka od upragnionej i zaraz usłyszała głos ciemnowłosego towarzysza.
- Mam nadzieję, że skoro twoja Arcana jest związana z elektrycznością i w ogóle… to nad tymi cholernymi pieruńskami też będziesz potrafił zapanować. - Oznajmił niezadowolony, jednak odpowiedź chłopaka nie była w żadnym stopniu zachwycająca.
- Potrafiłbym, jednak nie będzie zabawnie, gdy tak wam ułatwię zadanie! Macie zdobyć doświadczenie, kwiatuszki. - Uśmiechnął się, jednak zaraz po tym wrócił wzrokiem w punkt, którego wypatrywał od początku rozmowy. Co on tam widzi? Jasnowłosa uaktywniła jedną ze swoich umiejętności i wlepiła spojrzenie w ten sam obszar. Cokolwiek Azusa tam dostrzegł, było poza zasięgiem Naho i nawet Aquila Visum w tym nie pomogło. Z drugiej strony...Oznaczało to tyle, że póki co są bezpieczni, gdyż odległość jest naprawdę spora. Dziewczyna, nieco zmieszana, spojrzała z uznaniem na miętowowłosego mężczyznę.
- Coś ty tam wypatrzył? Niczego nie widzę. - Mówiąc to, pokręciła głową i zmarszczyła brwi, co oczywiście nijak pomogło. Kapitan jednak nie przyjmował wymówek typu "Nie potrafię".
- Przypatrz się dokładniej, mała. - Mruknął w skupieniu. Mała? On tak serio? Irytacja nastolatki przebudziła się po raz kolejny, chociaż tym razem uznała, iż nie ma co robić zamieszania i jedynie jęknęła, mamrocząc pod nosem kilka niezrozumiałych słów. Wywróciła oczami i nareszcie skupiła się na swojej mocy. Z początku nie działo się dosłownie nic i zrezygnowana miała strzelić focha, jednak powstrzymał ją delikatny przebłysk światła o bliżej niezidentyfikowanym kolorze, który przybierał na intensywności. Czyżby jednak coś widziała? Stojąc jak taki baranek przez dłuższą chwilę, nareszcie udało jej się rozpoznać barwę, a była to czerwień. Zaniepokojona, rozkojarzyła się i słaby blask ponownie całkiem zaniknął. Cóż, przynajmniej udało jej się chociaż na moment! Nie żeby to w jakikolwiek sposób poprawiło ich sytuację...
- I co teraz, kapitanie? - Spytała, naciskając na ostatnie słowo i dając tym samym znak, że to on ma ruszyć mózgiem. Na odpowiedź nie czekali zbyt długo, gdyż pojawiła się ona niemal od razu.
- Jak to co? Pójdziemy w ich kierunku, oczywiście! Tak, jak zaproponował kondonek. - Oznajmił, a radość, z jaką obydwoje przyjęli informacje była normalnie widoczna na co najmniej kilometr. Zapadła ponura cisza, którą po krótkim czasie przerwał chłopak ochrzczony na prezerwatywę.
- Idziemy do wroga bez żadnego przygotowania? - Zapytał, unosząc brew w geście niedowierzania, na co Azusa pokiwał twierdząco głową.
- Zobaczymy, co potraficie w praktyce. - Oznajmił, a Naho zaczęła zastanawiać się, czy ten mężczyzna na pewno nie próbuje doprowadzić ich do śmierci. Wzdrygnęła się i machnęła kilka razy głową, chcąc tym samym odpędzić tę jakże wesołą myśl.
Jako iż nikt nie wpadł na żaden lepszy pomysł, cały zespół ruszył w odpowiednim kierunku, przemieszczając się pomiędzy terenami, które chociaż w minimalnym stopniu umożliwiały ukrycie się. W końcu nie będą sami prosić się o natychmiastowe wybicie... Idąc tak, jasnowłosą dopadła nuda. Dlaczego ten marsz trwa tak długo? W ogóle po co jest ta Bitwa Grup?! Było to ostatnie, na co miała w tej chwili ochotę, a i tak utknęła w środku tego zdarzenia. Miałaby pewnie o wiele więcej ciekawych zajęć, niż eliminowanie kolejnych osób z jakiejś beznadziejnej rozgrywki. Cisza nie poprawiała jej nastroju, jednak rozmowa nie zacznie się sama, prawda? Nie do końca wiedząc, jak zacząć temat, rzuciła pierwszą rzeczą, jaka przyszła jej na myśl.
- Swoją drogą... Azusa to nie przypadkiem damskie imię? - Gdyby nie miała okazji poznać osoby, do której się właśnie zwróciła, pewnie pomyślałaby, iż ktoś wspomina o jakiejś dziewczynie.
- Jeżeli chcesz sprawdzić moją "męskość", to zapraszam po bitwie grupowej do mnie. - Puścił jej oczko, na co dziewczyna odsunęła się od niego na bezpieczną odległość ... I tym jakże miłym akcentem postanowiła zakończyć jakąkolwiek próbę porozumienia się z Azusą. Cóż, do zapełnienia czasu miała jeszcze drugiego kompana, z którym jak do tej pory nie wymieniła zbyt wielu zdań. Tylko o co spytać obcego faceta? Główkując chwilę, wpadła na pomysł. No, może nie było to najciekawsze pytanie, ale od czegoś trzeba zacząć...
- Brałeś kiedyś udział w czymś podobnym? I da się tu w ogóle zginąć? - Cóż, warto wiedzieć, czy już szykować swój umysł na śmierć.
- Nie brałem. I nie, tu nie da się zginąć. - Ha? To jak oni niby mają się nawzajem pozbyć?
- Jak to? - Spytała ponownie, ukazując swoje niezadowolenie i niepewność, ale i jednoczesną ulgę. Przynajmniej jeszcze sobie pożyje.
- Naukowcy, wbrew pozorom, nie są tacy okrutni. Poza tym Azusa wspominał, że to tylko trening.
- Niby tak, ale trening może być morderczy! Chociaż, chyba dobrze, że nam odpuścili... - Zawołała, krzyżując ręce na piersi.
Dalsza droga przeminęła w dosyć nieprzyjemnej ciszy. Matko, to aż przerażające... By zająć myśli, zerknęła na łuk, który otrzymała na początku. W sumie, dopiero teraz zainteresowała się zdobyczą. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Po dokładnych oględzinach, uniosła go nieco wyżej i uznała, iż przedmiot jest dosyć lekki. Ułożyła go odpowiednio i nacelowała na wybrany losowo punkt, po czym napięła cięciwę. Celowanie z tej broni do łatwych nie należało, jednak po coś się ćwiczy w wolnym czasie~ Cóż, jej dosyć przypadkowy ruch musiał kogoś (lub coś) spłoszyć, gdyż cała trójka usłyszała niedaleko cichy szelest i jednocześnie odwrócili głowy w stronę niezbadanego dotąd terenu.

[Kapitanie? x3 Taa, wiem, ciekawe :')]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz