czwartek, 25 sierpnia 2016

Od Hyou - C.D Taigi

 Moje ostatnie wspomnienia to alkohol lejący się strumieniami i głośna muzyka, która tamtej nocy wydawała się utworzyć w moim umyśle odrębny kłębek. Nie pamiętałam nawet jak znalazłam się w łóżku Taigi... ŁÓŻKU TAIGI?! Natychmiastowo otworzyłam powieki, przenosząc się równie szybko do siadu. Nie musiałam długo myśleć nad tym, że twarzyczka leżąca na poduszce obok mnie, należała właśnie do mojej nowej znajomej. Lecz w tamtym momencie nawet gdybym chciała myśleć nad powodem, dla którego się tu znalazłam, nie dałam rady. Trapił mnie olbrzymi ból głowy, który z łatwością swoją wielkością przewyższał i unicestwiał wszystkie myśli, jakie tylko próbowałam sobie przywołać. Wdawał się także przenosić na moje pozostałe części ciała. W związku z tym, zanim udało mi się wywlec z łóżka, spoczywałam na nim jeszcze około dziesięć dobrych minut.
 – Taaaai. – Przeciągnęłam ociężale jej imię. Dziewczyna najwyraźniej doskonale je usłyszała, bo po niespełna sekundzie ocknęła się, jęknęła i przewróciła na drugi bok. Była tak samo niedysponowana jak ja. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej tak nie popiję...
 – Dlaczego tu jestem? – wydukałam, szturchając ją. 
 – Opiłaś się i cię tu zaprowadziłam... – Jej głos przepełniony był wielkim zmęczeniem.
 – Sama się opiłaś... – ogryzłam się, i ostatecznie nie miałam siły na nic więcej.
 – Bla bla bla... gdzie jest łazienka?
 – Nie wiem, to przecież twój apartament. – Uniosłam głowę z poduszki, przy czym moja ręka powędrowała w kierunku kieszeni, gdzie POWINIEN znajdować się telefon. No właśnie... powinien, ale go tam nie było. Ach, musiałam go zgubić. Po konsoli dla Shion'a na pewno nie stać mnie już na nowy, ale mniejsza. Od czego, jak nie od komunikacji, ma się te śmieszne zegarko-podobne sprzęty? Wracając do rzeczywistości: Taiga odbierając moje słowa z bólem głowy, szybko zawinęła wokół siebie całą kołdrę i pobiegła do jakiegoś pomieszczenia; najprawdopodobniej musiała to być łazienka. Ignorując to, co się tam działo, po prostu sama wstałam. O dziwo bolała mnie tylko głowa, nie odczuwałam żadnych innych skutków ubocznych. Biedna Tai, ma cienki baniak do wódeczki... cokolwiek wczoraj piłyśmy.
 – Co ty piłaś wczoraj... tonik mieszałaś z oranżadą? – zapytałam, widząc jak Tai znów pojawia się w pomieszczeniu. W odpowiedzi usłyszałam jedynie głośne fuknięcie.
 (...) Ostatecznie postanowiłam poleżeć sobie jeszcze chwilę, zanim będę musiała się stąd wynosić. Kiedy w pomieszczeniu obecność Taigi stała się zaledwie wspomnieniem, dźwignęłam się na nogi i zaczęłam zwiedzać apartament w poszukiwaniu dziewczyny. Jako że kilka pomieszczeń nie tworzyło z mieszkania labiryntu, szybko odnalazłam postać siedzącą przy stole w kuchni.
 – Chcesz kawy, Hyou? – Zapytała.
 – Pewnie. Jaką pijesz?
 – Czarną, bez cukru i mleka – odparła, a ja odruchowo skrzywiłam minę w grymasie obrzydzenia, jak gdybym miała ten smak w ustach. Coś obrzydliwego, jak można pić coś tak niedobrego? To był nawyk czy jej upodobania?
 – To ja może napije się wody – zachichotałam lekko zakłopotana, odpędzając od siebie wszystkie dziwne myśli, jakie w tamtym momencie zajmowały moją głowę. W tym samym momencie dziewczyna wskazała na szafkę, gdzie zapewne kryły się szklanki. Ominęłam kran i gdy tylko dostałam pojemnik w swoje ręce, napełniłam go przegotowaną wodą z dzbanka. I skoro już usiadłam, zaczęłam myśleć nad rozmową, bo czemu by nie?
 – Tai, masz jakąś rodzinę? – Nagle przyszedł mi do głowy ten temat, gdy przywołałam obraz wspomnień. Był to Leo i jego odnaleziony – brat pedant. Dziewczyna kiedy tylko usłyszała pytanie, nie wyglądała na zbytnio zadowoloną. Jej zainteresowanie też nie sięgało zenitu, dlatego swoje zakłopotanie objawiła poprzez natychmiastowe zatkanie ust kawą.
 – Niechętnie gadam o swojej przeszłości – odparła, przełykając łyk kawy. Zrezygnowała z wymigiwania się, kiedy naciskałam ją z tym pytaniem dość długo. Kawy by jej nie wystarczało!
 – Nie musisz. – Uspokoiwszy dziewczynę, wylałam pozostawioną przeze mnie zawartość wody do zlewu. – Hej... myślisz, że nic nie zaszło między... nami? – Wypaliłam nagle, kiedy te pytanie zaczęło mnie strasznie nurtować. Niepamięć i jakikolwiek brak wspomnień okropnie wypalały mi dziurę w głowie i z czasem zaczęłam myśleć, że przyczyną bólu wcale nie jest alkohol.
 – N-na pewno nie! – Wystawiła ręce w geście obronnym, co mnie prawdę mówiąc nieco rozbawiło, ale nie tak jak uspokoiło.
 – Chyba powinnam iść do siebie... Shion się będzie martwił. – Zrobiłam wszystko, by mógł głos wypełnił się podczas wypowiadania ostatniego zdania nutą sarkazmu.

(Tai? Nie bij za te bezwenie xDDDDD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz