To co usłyszałem od Taigi kompletnie zbiło mnie z tropu. Zajęło mi
dłuższą chwilę zrozumienie tego co powiedziała. Spojrzałem się na nią
pytająco.
- Ale jesteście nudni, przecież tylko żartuje - Wzruszyła ramionami -
Taiga Minist, a teraz wybacz, ale chyba muszę już iść - Pomachała mi
wyprzedzając ludzi w białych fartuchach.
Odprowadziłem ją wzrokiem dopóki nie straciłem jej z oczu.
- O co tu chodzi? - zapytał jeden z mężczyzn.
- Mała wariatka - zaśmiałem się kręcąc głową puszczając mimo uszu jego pytanie.
Ruszyłem powolnym spacerkiem w stronę wyjścia z parku. Drogę zagrodziła
mi ta sama dwójka mężczyzn. Westchnąłem zirytowany i spojrzałem na nich
pogardliwie.
- Czego?
- Pozwolisz z nami, mamy do ciebie kilka pytań - zaczął grubszy z nich.
- Nic z tego, teraz biegam, potem idę coś zjeść. Dziś mam napięty harmonogram.
Wyminąłem ich i ruszyłem w stronę domu. Pierwsze co zrobiłem, to
wziąłem zimny prysznic. Zimna woda przynosiła ulgę. Ubrałem się w czysty
strój i z ręcznikiem na głowie poszedłem do kuchni. W brzuchu mi
burczało, więc otworzyłem lodówkę. Półki świeciły pustkami. Jedyne co
tam znalazłem to majonez i skwaszone mleko. Liczyłem na pożywniejsze
śniadanie. Skrzywiłem się rozczarowany i zamknąłem drzwi lodówki. To
oznaczało tylko jedno - zakupy. Wysuszyłem włosy i wyszedłem z domu. Na
dworze zaczęło padać. Świetnie - pomyślałem zniechęcony - Głodówka czy
zmoknięcie? W sumie nie jestem z cukru. - stwierdziłem pokonując
pierwsze metry drogi.
Gdy dotarłem do sklepu wyglądałem jakbym dopiero co wyszedł spod
prysznica. Woda z ciekała mi z nosa i końcówek włosów. Przetarłem twarz
wierzchem dłoni i ruszyłem do działu z płatkami do mleka. Wziąłem
wybrany produkt i już miałem odchodzić, lecz zobaczyłem znajomą postać.
Obok mnie, plecami do mnie stała Taig. Próbowała dosięgnąć płatków
kukurydzianych z górnej półki.. Mimo, że stała na palcach nie mogła tego
dosięgnąć. Zaśmiałem się pod nosem na to widowisko. W końcu podszedłem
do niej i sięgnąłem po płatki.
- Dzię.. a to ty - zaczęła, lecz urwała spoglądając na mnie.
- Tak, to ja - powiedziałem rozbawiony zmianą jej nastroju - Twoje płatki - dodałem dając jej opakowanie.
- Nie chciałam ich - powiedziała udają obojętną.
- W takim razie wezmę je dla siebie...
- Skoro już je zdjąłeś z półki to chętnie je przygarnę - powiedziała niemal od razu zabierając mi z rąk płatki śniadaniowe.
- Jesteś naprawdę jakaś dziwna - stwierdziłem przez chwilę jej się przypatrując. - O co chodziło z tym w parku?
Nie otrzymałem odpowiedzi, gdyż dziewczyna zabrała swój koszyk i
skierowała się do kasy. Sam wróciłem po swój koszyk i udałem się zaraz
za nią. Po zapłaceniu za zakupy ruszyłem do wyjścia. Taigę straciłem z
oczu zaraz po tym jak zapakowała swoje zakupy i odeszła, jednak po
chwili zauważyłem jedną osobę stojącą pod dachem sklepu.
- Boisz się deszczu? - zapytałem stając obok.
- Śledzisz mnie? - spytała od razu.
- O co chodziło ci dziś rano?
- Dlaczego za mną chodzisz? - dodała.
Nabrałem głęboki wdech starając się opanować. Ta dziewczyna naprawdę była szalona.
- Dość - westchnąłem wypuszczając ze świstem powietrze - Po kolei...
Wcale cię nie śledzę i nie chodzę za tobą. Jedyny powód dlaczego tu
jestem to pusta lodówka i burczący brzuch - powiedziałem na spokojnie -
Teraz twoja kolej.
- Nie boję się deszczu - oznajmiła wychodząc na ulewę.
- A drugie pytanie?
- Mówiłam dziś rano - odrzekła
- Naprawdę jesteś dziwna - pokręciłem rozbawiony głową ruszając w jej stronę.
Deszcz już mi tak nie przeszkadzał w końcu i tak byłem mokry.
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem
- W domu - odparła
- A konkretniej? Mógłbym chociaż pomóc ci z zakupami - wskazałem na dwie ciężkie torby, które trzymała mocno w dłoni.
Taiga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz