środa, 10 sierpnia 2016

[Event #1] Mistrz Gry [Azusa]

Cala akcja toczyła się bardzo szybko, sprawnie i nikt na nic nie narzekał. Wszystko było dobrze rozplanowane przez naukowców i tylko naiwne naturalne świeżaki, które kompletnie nie znały się na tym wszystkim: komentowały to jako „rozwiązywanie kolejnego błędu obsługi Rimear”. A kto miał to wszystko załatwiać? Oni? Ludzie nie posiadający żadnych umiejętności, którzy znają się tylko na skomplikowanych komputerkach, ekranikach i tej technologi, której nasz normalny, mniej złożony mózg nie jest w stanie ogarnąć? Bzdura! Oni co najwyżej mogliby robić za żywa przynętę, za zwierzaczka na łańcuszku z przyczepiona kamera do grzbietu. To my musimy rozwiązywać takie rzeczy poświęcając swoje życie, bo przecież.. co więcej nam jeszcze zostało? I tak nikt nas nigdy stąd nie wypuści na dłużej~
-Zadziwiająco dobrze ze sobą współpracują… - odezwał się chłopak siedzący obok mnie. Andree – moja bliźniacza Theta – jako ten mądrzejszy z naszego duetu, obserwował wszystko dokładnie na nadajnikach. Duże monitory pokazywały nam miejsca w których znajdowały się Arcany. I teraz moi mili już wiecie co macie wszczepione pod skórę, bardzo przydatne pchełki jeśli chce się kogoś znaleźć w 5 sekund.
W międzyczasie odchyliłem się na obrotowym krześle do tyłu i zarzucając nogi na stół, westchnąłem głośno. Miałem już skomentować wcześniejszy dialog przyjaciela, ale jak na złość przerwała mi białowłosa dziewczyna wpadająca do gabinetu.
-Azusa… - mruknęła lekko zdyszana, chyba leciała po tych długich, krętych schodach (bo znajdowaliśmy się na samej górze, lepszy zasięg). - To pułapka, cała okolica budynku jest zaminowana, czujniki ruchu i kamery. Jedną udało nam się przejąć, ale odłączyli system i dalej nie możemy się przedostać przez zapory. Dodatkowo kiedy Kaito wleciał w strefę nad psychiatrykiem: czip zaczął szwankować, obawiam się, że sygnał jest tam zakłócony, a ich nadajniki nie będą działać po wejściu w strefę Vasquez'a…
Chyba miała zamiar mówić dalej, ale ja wyskoczyłem jak ze sprężyny i z hukiem opadłem na białą, kafelkową podłogę.
-Andrzej! Zbieraj się Misiaczku, bo rozstrzelają moich małych podopiecznych. - powiedziałem to z takim bananem na ryjcu, że nawet babka stojąca w drzwiach się przeraziła. Nikt nie mówił, że jestem normalny, a jak mają zamiar narzekać to niech wypierdalają. ^^
***
Wylatując helikopterem z ośrodka zdążyłem tylko przez radiostację połączyć się z moją jakże seksowną koleżanką. Tak, mówię tutaj o Hyou.
- Yo śliczna! - parsknąłem psychicznym śmiechem – Zatrzymaj ich, to pułapka, dorwą was za jakieś 15 minut. Spotykamy się w kanałach, kilometr od siedziby Francuza, macie 5 minut. - nawet nie pozwoliłem jej odpowiedzieć. Nie będę na nich czekać, a jak chcą zginąć to już ich sprawa. Helikopterem to na pewno zrobiliśmy trochę hałasu, ale skoro już o nas wiedza to nie ma sensu się chować. W kanałach znalazłem się w okamgnieniu, wskoczyłem przez mały otwór, a moim oczom ukazała się zgrana grupka Arcan.
- Wyglądacie jak takie urocze przedszkolaki. - ucieszyłem się zacierając rączki – Dobra robaczki! Słuchajcie uważnie, bo jak nie to zginiecie tutaj, nie ma znaczenia z czyjej ręki. W tym psychiatryku to trzeba by było was zamknąć, nadajecie się tam. W każdym razie sygnał jest tam zakłócony, nadajniki nie odbierają, słuchawki nie działają, a żadne sprzęty elektroniczne w tym wasze noktowizory nie będą zdawały egzaminu. Dodatkowo cały teren jest zaminowany, a kamery wykryły grupkę szpiegów jeszcze zanim nasz gołąbeczek wzbił się w powietrze, jakieś pytania? Nie? Dziękuję, Dobranoc.
-Czekaj chwile! Dlaczego nam nie pomożecie!?
-Oszalałeś? - już miałem wyjść kiedy ostatecznie odwróciłem jeszcze miętową główkę w stronę czarnowłosego chłopaka z kitką. - Cykory. - prychnąłem mrużąc rubinowe oczy, aczkolwiek nie odpowiedziałem nic więcej. -Ah! Zapomniałbym! - wspinając się w górę po drabinie prowadzącej do wyjścia, jeszcze zatrzymałem się na chwile i zerknąłem na moje kochane Sigmy – Uważajcie na snajperów, nie pudłują… - przyciszyłem ton co świadczyło o tym jak poważna jest sprawa. Na sam koniec rzuciłem im torbę z granatami z gazem i maskami przeciwgazowymi. Mam nadzieje, że się tym nie pokaleczą.

[Post jest tylko dodatkiem do event'u, nie jest oceniany, a jego treść ma jedynie wpłynąć na dalszy przebieg wydarzeń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz